, Tres uno contudit ictu. Ale ta wiktoria, że nadęta, prędko evanuit.
Orzeł Pruski po Koronacyj trzyma dwie berła, z których jedne ukoronowane, cum Lemmate: Hinc Iovis, inde meum.
LUDWIK XIV Regnant Francuski, po śmierci Gwilielma III Króla Angielskiego, chciał Holandów na swoję przeciągnąć stronę, ale oni się ekskuzując, bili monetę z siedmiu dzbanuszkami po morzu pływającemi, z napisem: Frangimur, si collidimur; niby: nasze styczenie, stłuczenie.
Na urodzenie Jerzego drugiego Syna Fryderyka IV Króla Duńskiego, na sam Fest Trzech Królów Roku 1703 urodzonego, takie napisano in Numismate Distichon:
Nata Trium Regum, tres Reges attulit Orbi, Nate
, Tres uno contudit ictu. Ale tá wiktoryá, że nadętá, prędko evanuit.
Orzeł Pruski po Koronacyi trzyma dwie berłá, z ktorych iedne ukoronowane, cum Lemmate: Hinc Iovis, inde meum.
LUDWIK XIV Regnant Fráncuzki, po śmierci Gwilielmá III Krola Angielskiego, chciáł Hollandow na swoię przeciągnąć stronę, ale oni się exkuzuiąc, bili monetę z siedmiu dzbanuszkami po morzu pływaiącemi, z napisem: Frangimur, si collidimur; niby: nasze styczenie, stłuczenie.
Na urodzenie Ierzego drugiego Syna Fryderyka IV Krola Duńskiego, na sam Fest Trzech Krolow Roku 1703 urodzonego, takie napisano in Numismate Distichon:
Nata Trium Regum, tres Reges attulit Orbi, Nate
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1212
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
lekceważąc, umyślili się spotykać. Dali komendę Leonowi Sapiezie, koniuszemu lit., generałowi cesarskiemu, który gdy zaczął remonstracje swoje czynić do pokoju, złajał go podskarbi jako synowca. A tak koniuszy, przepowiedziawszy, że zginie, poszedł pod Olkiniki, gdzie przyszło do batalii. Wojsko najprzód polskiego autoramentu bić się nie chciało, ekskuzując się, że do swoich braci, ojców i krewnych strzelać nie może. Dragonie potykały się mężnie, ale szlachta, wiedząc, na jakie by po przegranej batalii zemsty przyszła, ostatnim potykała się azardem. Na resztę, gdy ciężko już na koniuszego było, zdał się na parol książąt Wiśniowieckich i pojechał razem z nimi do
lekceważąc, umyślili się spotykać. Dali komendę Leonowi Sapiezie, koniuszemu lit., generałowi cesarskiemu, który gdy zaczął remonstracje swoje czynić do pokoju, złajał go podskarbi jako synowca. A tak koniuszy, przepowiedziawszy, że zginie, poszedł pod Olkiniki, gdzie przyszło do batalii. Wojsko najprzód polskiego autoramentu bić się nie chciało, ekskuzując się, że do swoich braci, ojców i krewnych strzelać nie może. Dragonie potykały się mężnie, ale szlachta, wiedząc, na jakie by po przegranej batalii zemsty przyszła, ostatnim potykała się azardem. Na resztę, gdy ciężko już na koniuszego było, zdał się na parol książąt Wiśniowieckich i pojechał razem z nimi do
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 64
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
godzić. Słowa punktualnie dotrzymać. Jeżeli sejmik doszedł, wspólnie się cieszyć. Jeżeli nie doszedł, tedy i z tymi, co sejmik zepsowali, jako to bywało z przyjaciółami Radziwiłłowskimi, w zupełnej rozjeżdżać się konfidencji, którzy, bywało, do mnie przychodzili. Piłem z nimi, weseliłem się w prawdziwej szczerości, ekskuzując ich potrzeby, że to musieli dla swoich przyczyn uczynić. Co wszystko prawdziwą mi miłość w województwie jednało. Miałem jednak i nieprzyjaciół siła, osobliwie Buchowieckiego, pisarza ziemskiego, nie z mojej winy, ale z zazdrości.
Nastąpił potem sejmik deputacki, na który książę podkanclerzy przysłał też Sosnowskiego, naówczas pułkownika, a teraźniejszego
godzić. Słowa punktualnie dotrzymać. Jeżeli sejmik doszedł, wspólnie się cieszyć. Jeżeli nie doszedł, tedy i z tymi, co sejmik zepsowali, jako to bywało z przyjaciołami Radziwiłłowskimi, w zupełnej rozjeżdżać się konfidencji, którzy, bywało, do mnie przychodzili. Piłem z nimi, weseliłem się w prawdziwej szczerości, ekskuzując ich potrzeby, że to musieli dla swoich przyczyn uczynić. Co wszystko prawdziwą mi miłość w województwie jednało. Miałem jednak i nieprzyjaciół siła, osobliwie Buchowieckiego, pisarza ziemskiego, nie z mojej winy, ale z zazdrości.
Nastąpił potem sejmik deputacki, na który książę podkanclerzy przysłał też Sosnowskiego, naówczas pułkownika, a teraźniejszego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 302
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
urzędu grodzkiego, szczerze mi dopomagał. Sosnowski pułkownik, za obligacją księcia kanclerza, także szczerze za mną starał się, ale się rzeczy poodmieniały.
Najprzód wojewoda brzeski, przysławszy wozy swoje do Brześcia, sam nie zjechał i tylko przysłał Terleckiego brodatego, dworzanina swego, do Fleminga podskarbiego, który jako starosta brzeski zagajał sejmik, ekskuzując się, że na hemoroidy zachorował. Rozgniewał się Fleming i gdy Terlecki kontynuował perory swoje, że wojewoda miał był przybyć i wozy swoje przysłał do Brześcia, tedy Fleming rozgniewany powiedział: „A w wozach, co, gówno, drek.” Tenże wojewoda namówił Antoniego Towiańskiego, towarzysza husarskiego znaku królewskiego, którego był
urzędu grodzkiego, szczerze mi dopomagał. Sosnowski pułkownik, za obligacją księcia kanclerza, także szczerze za mną starał się, ale się rzeczy poodmieniały.
Najprzód wojewoda brzeski, przysławszy wozy swoje do Brześcia, sam nie zjechał i tylko przysłał Terleckiego brodatego, dworzanina swego, do Fleminga podskarbiego, który jako starosta brzeski zagajał sejmik, ekskuzując się, że na hemoroidy zachorował. Rozgniewał się Fleming i gdy Terlecki kontynuował perory swoje, że wojewoda miał był przybyć i wozy swoje przysłał do Brześcia, tedy Fleming rozgniewany powiedział: „A w wozach, co, gówno, drek.” Tenże wojewoda namówił Antoniego Towiańskiego, towarzysza husarskiego znaku królewskiego, którego był
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 346
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tak dla swoich biletów kapitulacji pułkowniczej, jako też dla mojej konsolacji. Który gdy mi dał znać o sobie, że jest na Pradze, poszedłem do niego. W nocy też mróz pokrzepił Wisłę.
Brat tedy mój pułkownik powiedał mi o złości księcia kanclerza. Powiedał, że mój ociec pisał list do księcia kanclerza, ekskuzując mnie, że cokolwiek czyniłem, tedy to dla posłuszeństwa Synowskiego czyniłem. Powiedał mi, że listy moje, które z Warszawy jeszcze przed drogą częstochowską tak do księcia kanclerza, jako i do Sosnowskiego, pisarza lit., całą historią i fakcją Góreckiego wyrażając, pisałem, żadnej u księcia kanclerza łaski nie zjednały
tak dla swoich biletów kapitulacji pułkowniczej, jako też dla mojej konsolacji. Który gdy mi dał znać o sobie, że jest na Pradze, poszedłem do niego. W nocy też mróz pokrzepił Wisłę.
Brat tedy mój pułkownik powiedał mi o złości księcia kanclerza. Powiedał, że mój ociec pisał list do księcia kanclerza, ekskuzując mnie, że cokolwiek czyniłem, tedy to dla posłuszeństwa Synowskiego czyniłem. Powiedał mi, że listy moje, które z Warszawy jeszcze przed drogą częstochowską tak do księcia kanclerza, jako i do Sosnowskiego, pisarza lit., całą historią i fakcją Góreckiego wyrażając, pisałem, żadnej u księcia kanclerza łaski nie zjednały
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 360
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
umartwienia żona moja, występując z batu, spieszno poruszyła się, poroniła i zachorowała. Powróciwszy zatem z Poniemunia, posłałem do Chełchowskiego, stolnika kowieńskiego, o siedem mil od Kowna, prosząc, aby mi in vim mającej płaconej mi być sumy na święty Jerzy, anticipative wypłacił dwa tysiące tynfów. Jakoż Chełchowski, ekskuzując się, że więcej naprędce nie ma, przysłał mi tysiąc sześćset tynfów.
Te tedy odebrawszy pieniądze, by wszy na święty Józef w Bobcinie na imieninach Próżora, wojskiego kowieńskiego, szwagra mego, potem w kilka dni wyjechałem do Drezna obracając trakt na Białystok. Droga najgorsza wtenczas była, same rozciecze. Gdy zatem przyjechał
umartwienia żona moja, występując z batu, spieszno poruszyła się, poroniła i zachorowała. Powróciwszy zatem z Poniemunia, posłałem do Chełchowskiego, stolnika kowieńskiego, o siedem mil od Kowna, prosząc, aby mi in vim mającej płaconej mi być sumy na święty Jerzy, anticipative wypłacił dwa tysiące tynfów. Jakoż Chełchowski, ekskuzując się, że więcej naprędce nie ma, przysłał mi tysiąc sześćset tynfów.
Te tedy odebrawszy pieniądze, by wszy na święty Józef w Bobcinie na imieninach Prozora, wojskiego kowieńskiego, szwagra mego, potem w kilka dni wyjechałem do Drezna obracając trakt na Białystok. Droga najgorsza wtenczas była, same rozciecze. Gdy zatem przyjechał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 638
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ta wiadomość, gdyż ja zbytnią miłością przywiązany do Zabiełły, łowczego lit., naówczas marszałka kowieńskiego, szwagra mego, o którym jeszcze nie wiedziałem, że wziął od Fleminga dwa tysiące czerw, zł i Rzeczycę Pociejowską dożywociem, pisałem do Mniszka, marszałka nadwornego koronnego, w Dreźnie mieszkającego, mocno o sejmik kowieński ekskuzując Zabiełłę, a na Paca, że sobie sam ultro życzył mieć Fleminga kolegą, wszystko zwalałem.
Pomyśliłem tedy sobie, że jak Pac przyjechał do Drezna, tedy marszałek nadworny koronny, ile jego chlubnym listem, jako się wyżej rzekło, utwierdzony, napadł na niego o przyjęcie Fleminga na kolegę a niezerwanie sejmiku kowieńskiego
ta wiadomość, gdyż ja zbytnią miłością przywiązany do Zabiełły, łowczego lit., naówczas marszałka kowieńskiego, szwagra mego, o którym jeszcze nie wiedziałem, że wziął od Fleminga dwa tysiące czerw, zł i Rzeczycę Pociejowską dożywociem, pisałem do Mniszka, marszałka nadwornego koronnego, w Dreźnie mieszkającego, mocno o sejmik kowieński ekskuzując Zabiełłę, a na Paca, że sobie sam ultro życzył mieć Fleminga kolegą, wszystko zwalałem.
Pomyśliłem tedy sobie, że jak Pac przyjechał do Drezna, tedy marszałek nadworny koronny, ile jego chlubnym listem, jako się wyżej rzekło, utwierdzony, napadł na niego o przyjęcie Fleminga na kolegę a niezerwanie sejmiku kowieńskiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 638
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, a gdy się w niewinności naszej wszechmocności i miłosierdziu boskiemu oddajemy, wpraszamy się oraz w najłaskawszą protekcją IWMPana Dobrodzieja, któremu najsolenniejsze na całe życie nasze devovendoślubując obligacje, zapisuję mnie aeviterno ac profundissimo cultuz wiecznotrwałym i najgłębszym szacunkiemetc.
Z Garbowa die 28 augusti 1756.
Na ten list nie dał nam Sosnowski responsu ekskuzując się, że nie ma czasu odpisać spiesząc do Puław. Porozumiawszy zatem, że Sosnowski niekontent z tego, że się nie dajemy oszukać, pojechaliśmy do Lublina. Z Lublina brat mój pojechał na jarmark do Łęcznej dla skupienia cugu, stamtąd powróciwszy do Lublina odjechał do domu, a ja się dla czekania od Sosnowskiego,
, a gdy się w niewinności naszej wszechmocności i miłosierdziu boskiemu oddajemy, wpraszamy się oraz w najłaskawszą protekcją JWMPana Dobrodzieja, któremu najsolenniejsze na całe życie nasze devovendoślubując obligacje, zapisuję mnie aeviterno ac profundissimo cultuz wiecznotrwałym i najgłębszym szacunkiemetc.
Z Garbowa die 28 augusti 1756.
Na ten list nie dał nam Sosnowski responsu ekskuzując się, że nie ma czasu odpisać spiesząc do Puław. Porozumiawszy zatem, że Sosnowski niekontent z tego, że się nie dajemy oszukać, pojechaliśmy do Lublina. Z Lublina brat mój pojechał na jarmark do Łęcznej dla skupienia cugu, stamtąd powróciwszy do Lublina odjechał do domu, a ja się dla czekania od Sosnowskiego,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 706
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wziął Rzeczycy gratis trzymanie; i nasze względem suplementu francuskich pieniędzy, jako się wyżej wyraziło, sekreta Flemingowi odkrywszy, odsądzenie od pisarstwa ziemskiego wileńskiego przyspieszył. Niemniej i to przydawało marszałkowi nadwornemu koronnemu suspicji do mnie, że po owym sejmiku kowieńskim, na którym stanął deputatem Fleming, pisałem do marszałka nadwornego koronnego do Drezna, ekskuzując Zabiełłę, marszałka kowieńskiego, że gdy Pac, pisarz lit., sam się napierał tego, aby mu w funkcji deputackiej był kolegą Fleming, podskarbi wielki lit., tedy marszałek kowieński trudno miał ekskludować ministra od konkurencji i sam na niego subministrować protestacją.
Te tedy suspicje, żadnego fundamentu nie mające i owszem samej oczywistości
wziął Rzeczycy gratis trzymanie; i nasze względem suplementu francuskich pieniędzy, jako się wyżej wyraziło, sekreta Flemingowi odkrywszy, odsądzenie od pisarstwa ziemskiego wileńskiego przyspieszył. Niemniej i to przydawało marszałkowi nadwornemu koronnemu suspicji do mnie, że po owym sejmiku kowieńskim, na którym stanął deputatem Fleming, pisałem do marszałka nadwornego koronnego do Drezna, ekskuzując Zabiełłę, marszałka kowieńskiego, że gdy Pac, pisarz lit., sam się napierał tego, aby mu w funkcji deputackiej był kolegą Fleming, podskarbi wielki lit., tedy marszałek kowieński trudno miał ekskludować ministra od konkurencji i sam na niego subministrować protestacją.
Te tedy suspicje, żadnego fundamentu nie mające i owszem samej oczywistości
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 733
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Jedzą mięso wołowe, baranie, i wieprzowe przeciw zwyczajowi innych Tatarów, a Zakonowi Mahometa. Z prosa placki i kaszę pieką.
Blisko CZERKASÓW są czarni NAGAJSCY Tatarowie liczna Nacja, okrutna, rzeka ich imieniem Karanbula od Czerkasów dzieli, Beius także niemi dysponuje. Nie aprehendują Hana rygóru w zakazaniu brania Jasyru, aliàs Niewolników, ekskuzując się, że ten jedyny do życia im został się sposób, innego nie mając.
BUDZIACCY TATAROWIE, aliàs Bezsarabia, trzy Ziemie mają: Oczaków, Białogród, Bender. TATAROWIE LIPKOWIE na Ukrainie koło Buha. DOBRUCCY w Bułgaryj z tej strony czarnego morza. KAŁMUKI są naturae abortus et Monstra prawie bez nosa, tak jest
Iedzą mięso wołowe, baranie, y wieprzowe przeciw zwyczaiowi innych Tatarów, a Zakonowi Machometa. Z prosa placki y kaszę pieką.
Blisko CZERKASOW są czarni NAGAYSCY Tatarowie liczna Nacya, okrutna, rzeka ich imieniem Karanbula od Czerkasów dzieli, Beius także niemi dysponuie. Nie apprehenduią Hana rygoru w zakazaniu brania Iasyru, aliàs Niewolnikow, exkuzuiąc się, że ten iedyny do życia im został się sposob, innego nie maiąc.
BUDZIACCY TATAROWIE, aliàs Bessarabia, trzy Ziemie maią: Oczaków, Białogród, Bender. TATAROWIE LIPKOWIE na Ukrainie koło Buha. DOBRUCCY w Bulgarii z tey strony czarnego morza. KAŁMUKI są naturae abortus et Monstra prawie bez nosa, tak iest
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 426
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756