, prezumuje, wymyśla i dowodzi, świeckie władzy, honory, urodzenia, akcyje i godności lży, nicuje, przenosi i postponuje. Nie dogodzi mu kolatorów dobrodziejstwo, nie pomoże parafijanów ludzkość, w posiedzeniu i na stypie miejsce, uczynność, ukłon, obserwancja i konwersacja nie do gustu będzie, wszytko hardzie, niewdzięcznie i ekstraordynaryjnie jako piołun niestrawnie przyjmuje, nie pomiarkowawszy się z lichotą swoją i podłą charakteru folgą, że go Bóg w nim przez nieobjętość dobrodziejstwa dobroci i miłości Swojej, jakoby nieoszacowany diament w ołowiu albo perłę w kloace i gnoju mieć raczył i mieć w głębokiej pokorze i prywatnej u siebie pogardzie na zawsze usiłuje. Ustąpiła skromność niepomiarkowanemu we
, prezumuje, wymyśla i dowodzi, świeckie władzy, honory, urodzenia, akcyje i godności lży, nicuje, przenosi i postponuje. Nie dogodzi mu kollatorów dobrodziejstwo, nie pomoże parafijanów ludzkość, w posiedzeniu i na stypie miejsce, uczynność, ukłon, obserwancyja i konwersacyja nie do gustu będzie, wszytko hardzie, niewdzięcznie i ekstraordynaryjnie jako piołun niestrawnie przyjmuje, nie pomiarkowawszy się z lichotą swoją i podłą charakteru folgą, że go Bóg w nim przez nieobjętość dobrodziejstwa dobroci i miłości Swojej, jakoby nieoszacowany dyjament w ołowiu albo perłę w kloace i gnoju mieć raczył i mieć w głębokiej pokorze i prywatnej u siebie pogardzie na zawsze usiłuje. Ustąpiła skromność niepomiarkowanemu we
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 229
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, zbytnie z ceny i wygody pod mizerne kolana puchy i jedwabie, osoby od czci i chwały Boskiej jak przez morza dalekie.
Mikołaj: Aleć i Pan lat młodych nie miałby mieć po sobie, który jest najstarszy z godności i być powinien względem pobożności dla przykładu dobrego.
Stanisław: Trudno lat przyniewolić i zażyć ekstraordynaryjnie. Bywało za nieboszczyka inaczej, ale pana mere letniego. Wiedział on zawsze o każdym nabożeństwie i odpuście, dwór swój i panów awizował o nim, sam go solennie z spowiedzią i komuniją świętą odprawował i sprawował się w domu Bożym pobożnie i przykładnie, zapomniawszy cale o godności swojej królewskiej w obecności Najwyższego Pana swojego. Notował
, zbytnie z ceny i wygody pod mizerne kolana puchy i jedwabie, osoby od czci i chwały Boskiej jak przez morza dalekie.
Mikołaj: Aleć i Pan lat młodych nie miałby mieć po sobie, który jest najstarszy z godności i bydź powinien względem pobożności dla przykładu dobrego.
Stanisław: Trudno lat przyniewolić i zażyć ekstraordynaryjnie. Bywało za nieboszczyka inaczej, ale pana mere letniego. Wiedział on zawsze o każdym nabożeństwie i odpuście, dwór swój i panów awizował o nim, sam go solennie z spowiedzią i komuniją świętą odprawował i sprawował się w domu Bożym pobożnie i przykładnie, zapomniawszy cale o godności swojej królewskiej w obecności Najwyższego Pana swojego. Notował
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 245
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
naszego, animując do jedności i posłuszeństwa komendzie swojej, a oraz do rekognicji króla imci Augusta, a po wyrażonych pełnych afektu swego kontestacjach, groził na resztę surowością sądów swoich, a tymczasem i sam z Moskwą ku Brześciowi od Grodna następował.
Za zbliżaniem się Moskwy ku Wysokiemu Lit. wydano do Rasnej palet moskiewski na prowiant ekstraordynaryjnie wielki i do wypełnienia niepodobny, gdyż samego owsa ażeby dwa tysiące szanków rodzice moje wydali pod surowo kazaną egzekucją. Był to pierwszy Sapiehy, generała artylerii lit., mszczącego się za wznowiony jarmark rasieński, zawziętości dowód. Pojechała matka moja do Moskwy do Kleszczel, odpraszając się od tak wielkiego paletu, ale nic nie wskórawszy
naszego, animując do jedności i posłuszeństwa komendzie swojej, a oraz do rekognicji króla jmci Augusta, a po wyrażonych pełnych afektu swego kontestacjach, groził na resztę surowością sądów swoich, a tymczasem i sam z Moskwą ku Brześciowi od Grodna następował.
Za zbliżaniem się Moskwy ku Wysokiemu Lit. wydano do Rasnej palet moskiewski na prowiant ekstraordynaryjnie wielki i do wypełnienia niepodobny, gdyż samego owsa ażeby dwa tysiące szanków rodzice moje wydali pod surowo kazaną egzekucją. Był to pierwszy Sapiehy, generała artylerii lit., mszczącego się za wznowiony jarmark rasieński, zawziętości dowód. Pojechała matka moja do Moskwy do Kleszczel, odpraszając się od tak wielkiego paletu, ale nic nie wskórawszy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 93
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
em koniecznie odjechać, ale mnie generałowie oboje tak mocno obligowali, żem się musiał na święta zostać.
Przez święta, jako nie mając mię w opinii konkurenta, dobrze akceptowano, a ja nierozmyślny za dobry znak to brałem. Darowałem kasztelance charteczkę brata mego, teraźniejszego pułkownika, w nadzieję łaski — jego charteczkę ekstraordynaryjnie rączą, Lotką nazwaną, która mogła się cudem rączości nazywać. Na resztę wyciągnąłem Eperiaszego do Węgrowa, gdzie go zostawiłem, gdzie on potem i umarł, a sam pojechałem na Nowy Rok do Rasny i na roczki januariowe do Brześcia.
Zaczął się zatem rok 1747. Roczki januariowe były dość liczne, na
em koniecznie odjechać, ale mnie generałowie oboje tak mocno obligowali, żem się musiał na święta zostać.
Przez święta, jako nie mając mię w opinii konkurenta, dobrze akceptowano, a ja nierozmyślny za dobry znak to brałem. Darowałem kasztelance charteczkę brata mego, teraźniejszego pułkownika, w nadzieję łaski — jego charteczkę ekstraordynaryjnie rączą, Lotką nazwaną, która mogła się cudem rączości nazywać. Na resztę wyciągnąłem Eperiaszego do Węgrowa, gdzie go zostawiłem, gdzie on potem i umarł, a sam pojechałem na Nowy Rok do Rasny i na roczki januariowe do Brześcia.
Zaczął się zatem rok 1747. Roczki januariowe były dość liczne, na
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 261
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Biskup tedy radził nam, abyśmy byli u Makowskiego, patrona nuncjaturskiego, aby on napisał ten instrument, który obiecał biskup podpisać. Jakoż go i podpisał, co było wielkim dla ojca naszego ukontentowaniem. Był zapisany do introdukowania ksiądz Glinka, archidiakon brzeski, kanonik łucki.
Tegoż czasu brat mój darował królowi psa ekstraordynaryjnie wielkiego, tarantowego, który po charcie sławnym w śmiałości i rączości, i po pokurcicy wyrodził się na kształt melampa barzo pięknego. Dałem go bratu memu, gdyż po moich psach był, aby się przysłużył królowi.
Tandem zbliżały się ostatnie dni sejmu, w których nie tylko materia o cło brzeskie, ale też i
. Biskup tedy radził nam, abyśmy byli u Makowskiego, patrona nuncjaturskiego, aby on napisał ten instrument, który obiecał biskup podpisać. Jakoż go i podpisał, co było wielkim dla ojca naszego ukontentowaniem. Był zapisany do introdukowania ksiądz Glinka, archidiakon brzeski, kanonik łucki.
Tegoż czasu brat mój darował królowi psa ekstraordynaryjnie wielkiego, tarantowego, który po charcie sławnym w śmiałości i rączości, i po pokurcicy wyrodził się na kształt melampa barzo pięknego. Dałem go bratu memu, gdyż po moich psach był, aby się przysłużył królowi.
Tandem zbliżały się ostatnie dni sejmu, w których nie tylko materia o cło brzeskie, ale też i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 283
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
damą piękną, mądrą i wielkiej siły, że podkowy łomać mogła; a drugiego, naówczas starostę Wierzbowskiego, potem kasztelana witebskiego, z Marianną i zaraz wszystkie dobra Teresie, wojewodzance wileńskiej, siostrze jej, zajeżdża. Została się tedy Teresa bez żadnych dóbr w opłakanym dosyć
stanie, gdyż i dóbr nie miała, i ekstraordynaryjnie się roztyła, tak dalece, że nikogo zwabić do siebie nie mogła.
Tymczasem Massalski, naówczas wojewoda mścisławski, a teraźniejszy kasztelan wileński, hetman polny W. Ks. Lit., mając Ogińską za sobą, a jako człek zabiegły, spodziewając się z podanej profitować okazji, wyperswadował Sołłohubowi, podskarbiemu wielkiemu W. Ks
damą piękną, mądrą i wielkiej siły, że podkowy łomać mogła; a drugiego, naówczas starostę Wierzbowskiego, potem kasztelana witebskiego, z Marianną i zaraz wszystkie dobra Teresie, wojewodzance wileńskiej, siestrze jej, zajeżdża. Została się tedy Teresa bez żadnych dóbr w opłakanym dosyć
stanie, gdyż i dóbr nie miała, i ekstraordynaryjnie się roztyła, tak dalece, że nikogo zwabić do siebie nie mogła.
Tymczasem Massalski, naówczas wojewoda mścisławski, a teraźniejszy kasztelan wileński, hetman polny W. Ks. Lit., mając Ogińską za sobą, a jako człek zabiegły, spodziewając się z podanej profitować okazji, wyperswadował Sołłohubowi, podskarbiemu wielkiemu W. Ks
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 316
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
także Francuz, nie przywykły do pijaństwa, zaczął wielkie spełniać kielichy i tak się upił, że cale na nogach stać nie mógł. Wzięto go tedy z namiotu wielkiego hetmańskiego, pod którym był obiad, i zaniesiono do stancji, gdzie gdy kładli, uderzyli go mocno o ścianę głową, jak nieżywego niosąc. Zaczął potem ekstraordynaryjnie womitować, tak że się o zdrowie jego lękano, ale gdy od pory do pory spał, przecież ledwo żywy, drżący wstał i potem nie chorował.
Dla ciekawości też, ponieważ wojsko litewskie nie kołuje, zdaje mi się za rzecz potrzebną opisać kołowanie wojska koronnego. Najprzód tedy hetman wielki koronny wydaje ordynans do niektórych chorągwi
także Francuz, nie przywykły do pijaństwa, zaczął wielkie spełniać kielichy i tak się upił, że cale na nogach stać nie mógł. Wzięto go tedy z namiotu wielkiego hetmańskiego, pod którym był obiad, i zaniesiono do stancji, gdzie gdy kładli, uderzyli go mocno o ścianę głową, jak nieżywego niosąc. Zaczął potem ekstraordynaryjnie womitować, tak że się o zdrowie jego lękano, ale gdy od pory do pory spał, przecież ledwo żywy, drżący wstał i potem nie chorował.
Dla ciekawości też, ponieważ wojsko litewskie nie kołuje, zdaje mi się za rzecz potrzebną opisać kołowanie wojska koronnego. Najprzód tedy hetman wielki koronny wydaje ordynans do niektórych chorągwi
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 691
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
upewnił, że mnie ugruntuje w dobrej opinii i łasce tegoż księcia hetmana.
Potem mówiłem z Bohuszem, jak mi książę kanclerz nie dotrzymuje kombinacji i że rad bym się, ile możności i sposobów być może, z tej Flemingowskiej kadencji nowogródzkiej uwolnić, ale że się boję domowej zgryzoty od braci moich, którzy ekstraordynaryjnie na mnie aklamują i przeklinają, żem niepotrzebnie tę sprawę zaczął, którzy nie przykładając się nic, ani pracą, ani ekspensem, do tej sprawy, tylko mnie aż do utracenia zdrowia mego ustawicznie gryzą. Wypadnie zatem trzecia kondemnata, fortunę nam zechcą zajeżdżać, przez co tym większa na mnie uroście od braci moich aklamacja
upewnił, że mnie ugruntuje w dobrej opinii i łasce tegoż księcia hetmana.
Potem mówiłem z Bohuszem, jak mi książę kanclerz nie dotrzymuje kombinacji i że rad bym się, ile możności i sposobów być może, z tej Flemingowskiej kadencji nowogródzkiej uwolnić, ale że się boję domowej zgryzoty od braci moich, którzy ekstraordynaryjnie na mnie aklamują i przeklinają, żem niepotrzebnie tę sprawę zaczął, którzy nie przykładając się nic, ani pracą, ani ekspensem, do tej sprawy, tylko mnie aż do utracenia zdrowia mego ustawicznie gryzą. Wypadnie zatem trzecia kondemnata, fortunę nam zechcą zajeżdżać, przez co tym większa na mnie uroście od braci moich aklamacja
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 757
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
a la vue des ennemis. Ja się spodziewam za dni cztery stąd wyjechać na Kazimierz, Łowicz, gdzie co cięższe zostawię wozy, a do Wci serca mego jako najspieszniej pobiegę spróbować jeszcze raz, jeżeli mi też Wć moja duszo tego dotrzymasz, co w listach swych obiecujesz. Zwyczajnieć grzeczne damy i kochające żony zwykły ekstraordynaryjnie dobrze i mile mężów z wojen, ile szczęśliwych, powracających przyjmować; bo nic pewniejszego nad to, że les femmes aiment les braves, car par bravoure les hommes cherchent la gloire, nic zaś na świecie nie jest tak glorieux, jako białogłowy, ile nadobne i rozumne. Jeślim tedy jest godzien des caresses,
a la vue des ennemis. Ja się spodziewam za dni cztery stąd wyjechać na Kazimierz, Łowicz, gdzie co cięższe zostawię wozy, a do Wci serca mego jako najspieszniej pobiegę spróbować jeszcze raz, jeżeli mi też Wć moja duszo tego dotrzymasz, co w listach swych obiecujesz. Zwyczajnieć grzeczne damy i kochające żony zwykły ekstraordynaryjnie dobrze i mile mężów z wojen, ile szczęśliwych, powracających przyjmować; bo nic pewniejszego nad to, że les femmes aiment les braves, car par bravoure les hommes cherchent la gloire, nic zaś na świecie nie jest tak glorieux, jako białogłowy, ile nadobne i rozumne. Jeślim tedy jest godzien des caresses,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 424
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962