stały do perpendykułu. Przez czego ginie także równokątność angułów na karcie. Ustawiają instrumenta swoje wiednymże położeniu na wszytkich stacjach igiełką magnesem natartą, która różnie stawa; i lada haftki, przęcki u pasa Wieśniaka, Zegarka, Szpilki, Szable, Obucha zbliżeniem, błądzi od linii południowej. Przez co prawdziwe dukty od stacyj do stacyj fałszuje na karcie. Gdy nie używają linii Celowy na centrum instrumentu, ale z boku, jako w Pantomentrum: które centrum powinno być w samym srzodku nad rękojeścią spodnią tegoż instrumentu; aby przypadało doskonale na ten punkt ziemi, w którym pachołek stoi trzymający instrument. Co czyni anguły nierównokątne na instrumencie, angułom na ziemi.
stáły do perpendykułu. Przez czego ginie tákże rownokątność angułow ná karćie. Vstáwiáią instrumentá swoie wiednymże położęniu ná wszytkich stácyách igiełką mágnesem nátártą, ktora roźnie stawa; y ládá háftky, przęcki v pasá Wieśniaká, Zegárká, Szpilki, Száble, Obuchá zbliżęniem, błądźi od linii południowey. Przez co prawdźiwe dukty od stácyi do stácyi fałszuie ná kárćie. Gdy nie vżywáią linii Celowy na centrum instrumentu, ále z boku, iáko w Pántomentrum: ktore centrum powinno bydź w sámym srzodku nad rękoieśćią spodnią tegoż instrumentu; aby przypadáło doskonále na ten punkt źiemi, w ktorym páchołek stoi trzymáiący instrument. Co czyni anguły nierownokątne ná instrumenćie, ángułom ná żiemi.
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 63
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
powinno być w samym srzodku nad rękojeścią spodnią tegoż instrumentu; aby przypadało doskonale na ten punkt ziemi, w którym pachołek stoi trzymający instrument. Co czyni anguły nierównokątne na instrumencie, angułom na ziemi. Dioptry, to jest Linii z Celami krótkiej używają, która w wielkich odległościach znacznie dukty na karcie od prawdziwych na ziemi fałszuje. Dioptry mosiężne by nadłuższe, jeżeli wolno chodzą około magnesowej komórki, uwodzą od centrum Linią Prawdy, z fałszowaniem duktów na karcie: Abo ciasno chodząc, instrument ustawiony wyruszają z miejsca. Cel dalszy od oka miewają abo z stronką nad linią prawdy wyciągnioną, ziakim błędem? masz w Nauce 7 tej Zabawy: Abo rozerznięty
powinno bydź w sámym srzodku nad rękoieśćią spodnią tegoż instrumentu; aby przypadáło doskonále na ten punkt źiemi, w ktorym páchołek stoi trzymáiący instrument. Co czyni anguły nierownokątne ná instrumenćie, ángułom ná żiemi. Dyoptry, to iest Linii z Celámi krotkiey vżywáią, ktora w wielkich odległośćiách znácznie dukty ná kárćie od prawdźiwych ná źiemi fałszuie. Dyoptry mośiężne by nadłuższe, ieżeli wolno chodzą około mágnesowey komorki, vwodzą od centrum Liniią Prawdy, z fałszowániem duktow ná kárćie: Abo ćiásno chodząc, instrument vstáwiony wyruszáią z mieyscá. Cel dalszy od oka miewáią abo z stronką nád liniią prawdy wyćiągnioną, ziákim błędem? masz w Náuce 7 tey Zábawy: Abo rozerznięty
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 63
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
w swojej komórce wyciętej, perpendykuł abo pan, to jest nitkę zołowkiem, któraby przypadając na linią zrysowaną za nią, Pachołka prosto stawiała według Nauki 8. Zabawy 7. Potrzeba tego perpendykułu, ta jest: że Pachołek nachylony w prawo abo w lewo, pod Tablicą abo pod znakiem d którego Geometra okiem zmierza, fałszuje dukty znacznie na Mapie, jakom przestrzegał w Zabawie 7. Potrzeba tego perpendykułu, tak jest: że Pachołek nachylony w prwo abo w lewo, pod Tablicą abo pod znakiem do którego Geometra okiem zmierza, fałszuje dukty znacznie na Mapie, jakom przestrzegał w Zabawie 7. po Nauce 61 w Przestrodze 7. w
w swoiey komorce wyćiętey, perpendykuł abo pan, to iest nitkę zołowkiem, ktoraby przypadáiąc ná liniią zrysowáną zá nią, Páchołká prosto stawiałá według Náuki 8. Zábáwy 7. Potrzebá tego perpendykułu, tá iest: że Páchołek náchylony w práwo ábo w lewo, pod Tablicą ábo pod znákiem d ktorego Geometra okiem zmierza, fałszuie dukty znácznie ná Mappie, iákom przestrzegał w Zábáwie 7. Potrzebá tego perpendykułu, ták iest: że Páchołek náchylony w prwo ábo w lewo, pod Tablicą ábo pod znákiem do ktorego Geometra okiem zmierza, fałszuie dukty znácznie ná Mappie, iákom przestrzegał w Zábáwie 7. po Náuce 61 w Przestrodze 7. w
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 96
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
że Pachołek nachylony w prawo abo w lewo, pod Tablicą abo pod znakiem d którego Geometra okiem zmierza, fałszuje dukty znacznie na Mapie, jakom przestrzegał w Zabawie 7. Potrzeba tego perpendykułu, tak jest: że Pachołek nachylony w prwo abo w lewo, pod Tablicą abo pod znakiem do którego Geometra okiem zmierza, fałszuje dukty znacznie na Mapie, jakom przestrzegał w Zabawie 7. po Nauce 61 w Przestrodze 7. w Przyczynie 3. ze czternastu, dla których inszy Geometrowie nie mogą doskonale zawierać duktów granic na swoich Mapach. Trzecie requisitum także snadne. Znak do którego Geometra okiem dukt prowadzi przez linią Celową, aby nie był snopek
że Páchołek náchylony w práwo ábo w lewo, pod Tablicą ábo pod znákiem d ktorego Geometra okiem zmierza, fałszuie dukty znácznie ná Mappie, iákom przestrzegał w Zábáwie 7. Potrzebá tego perpendykułu, ták iest: że Páchołek náchylony w prwo ábo w lewo, pod Tablicą ábo pod znákiem do ktorego Geometra okiem zmierza, fałszuie dukty znácznie ná Mappie, iákom przestrzegał w Zábáwie 7. po Náuce 61 w Przestrodze 7. w Przyczynie 3. ze czternastu, dla ktorych inszi Geometrowie nie mogą doskonále záwieráć duktow gránic na swoich Máppách. Trzećie requisitum tákże snádne. Znák do ktorego Geometrá okiem dukt prowádźi przez liniią Celową, aby nie był snopek
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 96
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
prawa Boskiego żadnej miary nie mają. Płakać by cię niejakokolwiek potrzeba, wypielęgnowana w prostocie serca dawnych ludzi rzetelności, która się tamże zawiązywać, rodzić przez usta zwykła tak dalece, że za samo serce trzymał, kto słowo jakie i deklaracyją otrzymał. Niby oknem przestronnym za słowami przez usta poglądać się zdawało, aby język nie fałszował rzetelności jego. A jako w miłości Boga swojego ze wszystkich duszy pasji postępował usilnie i szczyrze, tak drugim zaraz po tamtej prawem bliźniemu się swojemu nieobłudnie świadczyło. Nie mówiły usta „kocham”, póki serce informacji nie dało, że tak jest, a nie inaczej, nie mówiły „uczynię”, póki wrewnętrznej determinacji
prawa Boskiego żadnej miary nie mają. Płakać by cię niejakokolwiek potrzeba, wypielęgnowana w prostocie serca dawnych ludzi rzetelności, która się tamże zawiązywać, rodzić przez usta zwykła tak dalece, że za samo serce trzymał, kto słowo jakie i deklaracyją otrzymał. Niby oknem przestronnym za słowami przez usta poglądać się zdawało, aby język nie fałszował rzetelności jego. A jako w miłości Boga swojego ze wszystkich duszy pasyi postępował usilnie i szczyrze, tak drugim zaraz po tamtej prawem bliźniemu się swojemu nieobłudnie świadczyło. Nie mówiły usta „kocham”, póki serce informacyi nie dało, że tak jest, a nie inaczej, nie mówiły „uczynię”, póki wrewnętrznej determinacyi
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 248
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
światła. Kościoły, szpitale niech twojemi pierwszemi będą szpiklerzami, a tak co dabis, habebis.
Quas dederis solas, semper habebis opes .
Econtra jezliś wszystek pasją zatopiony w gospodarstwie, święta łamiąc, poddanych oprymując, w Kościele niebywając, blizniemu, potrzebnemu, ubogiemu, z prac rąk twoich nieudzielając, dziesięciny Kościelne fałszując, zatrzymując, wszystko to jako sól zśliznię: chciwość się w tobie co raz większa do zbioru rodzić będzie, non finis erit sed gradus zbieraniu twemu. I choć ci się może powodzić dobrze w Gospodarstwie O Ekonomice, mianowicie o Architekturze.
bez szkody, przy wszelkich fortuny faworach, nie jest to szczęście twoje, ale
swiatła. Kościoły, szpitale niech twoiemi pierwszemi będą szpiklerzami, á tak co dabis, habebis.
Quas dederis solas, semper habebis opes .
Econtra iezliś wszystek pasyą zatopiony w gospodarstwie, swięta łamiąc, poddanych opprymuiąc, w Kościele niebywaiąc, blizniemu, potrzebnemu, ubogiemu, z prac rąk twoich nieudzielaiąc, dziesięciny Kościelne fałszuiąc, zatrzymuiąc, wszystko to iako sol zsliznię: chciwość się w tobie co raz większa do zbioru rodzić będzie, non finis erit sed gradus zbieraniu twemu. I choc ci się może powodzić dobrze w Gospodarstwie O Ekonomice, mianowicie o Architekturze.
bez szkody, przy wszelkich fortuny faworach, nie iest to szczęście twoie, ale
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 350
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
co większa z tobą orzącym orze, z siejącym sieje, z żnącym żnie, bo: in Eo vivimus, movemur, et sumus. Czemuż Dawcy twemu, współ ro- O Ekonomice, mianowicie o Dziesięcinach,
botnikowi, konserwatorowi, nie masz dać przy najmniej Decimam partem, a szczerze, nie żałując, nie fałszując.
Życia LUDZKIEGO przy dłużenia sekret i industria.
Tu kładę tę materię; rozumiem, że connexè, bo to najlepsża Ekonomika, życia konserwacja przez regularność. Jako bowiem w doskonałej Ekonomice jest anima rerum, dobre rozporządzenie, tak wżyciu Ludzkim wszelki temperament, i regularność, jego zachowaniu i prolongacyj służyć zwykł nie omylnie. Żeby
co większa z tobą orzącym orze, z sieiącym sieie, z żnącym żnie, bo: in Eo vivimus, movemur, et sumus. Czemuż Dawcy twemu, wspoł ro- O Ekonomice, mianowicie o Dziesięcinach,
botnikowi, konserwatorowi, nie masz dać przy náymniey Decimam partem, a szczerze, nie żałuiąc, nie fałszuiąc.
ZYCIA LUDZKIEGO przy dłużenia sekret y industria.
Tu kłádę tę materyę; rozumiem, że connexè, bo to naylepsźa Ekonomika, życia konserwacya przez regularność. Iako bowiem w doskonałey Ekonomice iest anima rerum, dobre rozporządzenie, tak wżyciu Ludzkim wszelki temperament, y regularność, iego zachowaniu y prolongacyi służyć zwykł nie omylnie. Zeby
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 500
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, kij przy sobie położywszy; aby bestie żarłoczne od trupa swego odpędzić miał czym; a ten testament czynił żartując z ludzi i nauczając, iż jedno to jest jak w ziemi od robactwa, tak na powietrzu od ptastwa być strawionym. Spytał jednej czarownicy, jak by między ludźmi nabył excellentiam, poradziła mu, aby monetę fałszował; co jeno począł czynić, z Ojczyzny wygnany, udał się do Aten, potym od Scytala morskiego rozbójnika schwytany, Ksenialowi Koryntckiemu przedany, uczył dzieci jego. Piszą o nim, gdy Antistenes uczniów od siebie rozpuszczał, on go się puścić niechciał, choć mu kijem groził. Płaszcza podwojnego dla ciepła zażywał, torbę
, kiy przy sobie położywszy; aby bestye żarłoczne od trupa swego odpędzić miał czym; á ten testament czynił żartuiąc z ludzi y nauczaiąc, iż iedno to iest iak w ziemi od robactwa, tak na powietrzu od ptastwa bydź strawionym. Spytał iedney czarownicy, iak by między ludzmi nabył excellentiam, poradziła mu, aby monetę fałszował; co ieno począł czynić, z Oyczyzny wygnany, udał się do Aten, potym od Scytala morskiego rozboynika schwytany, Xenialowi Koryntckiemu przedany, uczył dzieci iego. Piszą o nim, gdy Antistenes uczniow od siebie rospuszczał, on go się puścić niechciał, choć mu kiiem groził. Płaszcza podwoynego dla ciepła zażywał, torbę
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 623
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
tojest dla interesu całej Synagogi A jeszcze przysięgają na Księgi swoje umyślnie w Szkołach na to konserwowane które, są nie ważne, iż z jakim errorem napisane są i odrzucone. Oni Najświętszy Sakrament po różnych Świata miejscach despektowali jako u nas w Poznaniu, gdzie podziś extat memoria. Oni to Czarnoksięstwa uczą: Monetę, trunki fałszują, res sordidas w nie kładą, kompią się: Szpiegami bywają dla cudzoziemców, całego Świata praecipue o PolscE
Kościoły, Cetkwie, wykradają, faktórują z oszukaniem Panów, emungendo poddanych, na różne, łakomych i nie sumieunych Panków, zyski, niegodziwe naprowadzają, których powinni Panowie uczynić restytucją, aby divitias quas devoraverunt, non
toiest dla interesu całey Synagogi A ieszcze przysięgaią na Księgi swoie umyślnie w Szkołach na to konserwowane ktore, są nie ważne, iż z iakim errorem napisane są y odrzucone. Oni Nayswiętszy Sakrament po rożnych Swiata mieyscach despektowali iako u nas w Poznaniu, gdzie podziś extat memoria. Oni to Czarnoksięstwa uczą: Monetę, trunki fałszuią, res sordidas w nie kładą, kompią się: Szpiegami bywaią dla cudzoziemcow, całego Swiata praecipuè o POLSZCZE
Kościoły, Cetkwie, wykradaią, fáktoruią z oszukaniem Panow, emungendo poddanych, na rożne, łakomych y nie sumieunych Pankow, zyski, niegodziwe naprowadzaią, ktorych powinni Panowie uczynić restytucyą, aby divitias quas devoraverunt, non
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 385
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
. Miłość, zawdzięczę miłością,Y uprzeimość uprzeimością. Żywot twój będę uważał,Ciebie w mych sprawach wyrażał. Któryś z nieba zszedł, dla megoPrzykładu w życiu dobrego. W PONIEDZIALEK O dzieciństwie i pokorze P. JEZUSOWEJ.
Będę pomniał dnia pierwszego,Gdzie smutna Matka z żałością,Wszytkie wyniosłe wielkości,Ani słów cudzych fałszuje,W czym żeby ma pamięć trwała,I stateczny pochop brała. Dziecię małe obaczywszy,Wspomnienie na cię, mój namilszy.IEZV: ty zaś, twoją we mnieWszczepić postać, racz zupełnie. Bym dzieciństwo twe uważał,I żywotem mym wyrażał. WE WTOREK O prywatnym żywocie i wzgardzie siebie samego.
Jezu jedyne
. Miłość, záwdźięczę miłośćią,Y vprzeimość vprzeimośćią. Zywot twoy będę vwáżał,Ciebie w mych sprawách wyrażał. Ktoryś z nieba zszedł, dlá megoPrzykłádu w zyćiu dobrego. W PONIEDZIALEK O dźiećiństwie y pokorze P. IEZVSOWEY.
Będę pomniał dniá pierwszego,Gdźie smutna Mátká z żałośćią,Wszytkie wyniosłe wielkośći,Ani słow cudzych falszuie,W czym żeby má pamięć trwałá,I státeczny pochop brałá. Dźiećie małe obaczywszy,Wspomnienie ná ćię, moy námilszy.IEZV: ty záś, twoią we mnieWszczepić postáć, racz zupełnie. Bym dźiećinstwo twe vwáżał,I żywotem mym wyrażáł. WE WTOREK O prywatnym żywoćie y wzgardźie śiebie samego.
IEZV iedyne
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 240
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650