srebro. Wymi/ zagas w wodzie. Loj odkurz na węglu/ zglujuj ciemno na węglu/ warz w wejnsztynie z solą aż zbieleje/ wykracuj w piwie/ ociągni w wodzie/ osusz/ i takie natrwalsze posrebrzenie. Sposób pozłocenia Złotniczego wszystkim prawie wiadomy, przetoż tu nic o nim. Pozłotę nitkowego srebra albo fanzilbru/ w pewnej wódce taki podają drudzy. Weś Antimonijcrudi optimi łot jeden/ potaszu dobrego łot jeden/ utrzyj jak najsubtelniej to oboje/ włóż w polewany garnek/ nalej wody/ warz mocno/ odstaw/ zlej klarowną wodę w flaszkę zamknij/ kiedy chcesz pozłacać: zagrzej tę wodkę ciepło/ zmaczaj w niej nitkowe
srebro. Wymi/ zágás w wodzie. Loy odkurz na węglu/ zgluiuy ćiemno ná węglu/ warz w weynsztynie z solą aż zbieleie/ wykracuy w piwie/ ociągni w wodźie/ osusz/ i takie nátrwálsze posrebrzenie. Sposob pozłocenia Złotniczego wszystkim prawie wiádomy, przetoż tu nic o nim. Pozłotę nitkowego srebrá albo fánzilbru/ w pewney wodce taki podáią drudzy. Weś Antimonijcrudi optimi łot ieden/ potászu dobrego łot ieden/ utrzyi iák naysubtelniey to oboie/ włoż w polewány garnek/ náley wody/ wárz mocno/ odstáw/ zley klárowną wodę w flaszkę zamkniy/ kiedy chcesz pozłácáć: zágrzey tę wodkę ćiepło/ zmaczáy w niey nitkowe
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 284
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
klarowne, pijcież — rzekę — mętne. W miasteczku wina nie masz, z beczki wypadło dno. Zagrzać się gorzałeczką, jeśli komu chłodno. I piweczko nie puszy, gdzie ochota szczera. Niech szklanki chłopiec stawia, niech kieliszki zbiera.” Mosiądz abo niepewnej srebro tylko próby Złocenia potrzebuje; marnotrawcą, kto by Fansliber chciał malować. Daj chleba, daj sera, Nie sadząc na potazie, gdzie ochota szczera, Przyjaźń niefarbowana. I bez wina może Rzec jeden do drugiego: Daj ci zdrowie, Boże! Nie miedź, nie mosiądz, często ołów abo cyna Oszuka ludzi prostych pod pozłotą wina; Dopiero skoro zlezą malowane szmelce, Postrzeże
klarowne, pijcież — rzekę — mętne. W miasteczku wina nie masz, z beczki wypadło dno. Zagrzać się gorzałeczką, jeśli komu chłodno. I piweczko nie puszy, gdzie ochota szczera. Niech szklanki chłopiec stawia, niech kieliszki zbiera.” Mosiądz abo niepewnej srebro tylko próby Złocenia potrzebuje; marnotrawcą, kto by Fansliber chciał malować. Daj chleba, daj sera, Nie sadząc na potazie, gdzie ochota szczera, Przyjaźń niefarbowana. I bez wina może Rzec jeden do drugiego: Daj ci zdrowie, Boże! Nie miedź, nie mosiądz, często ołów abo cyna Oszuka ludzi prostych pod pozłotą wina; Dopiero skoro zlezą malowane szmelce, Postrzeże
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 96
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Kontrakt pseudo-przyjaźni zawierała wiecznie.
To skoro skończył, gościa prosi do alkierza, Ow się dziwuje, prawie sam sobie nie dowierza. Na co pojrzy, to wszystko swojej widzi żony: Pierścień, obraz i piesek ow z zamorskiej strony, Jakby Włocha przestrzelił, iż onej bestyje Świeci się i czerwieni znajomy na szyje Fandzliber z aksamitem we czterech i sześci Dzwoneczkach i obrożce. Zaledwie się zmieści W jego głowie, co to jest; nawet przebierany Głos rożnie świergocących dzwonków podejrzany Jest mu, iż jego własne są oblubienice. Cóż — kiedy dociec trudno skrytej tajemnice! Rzecze jednak — sierść jedne widzący i płatki: »Cud wielki! u mnie
Kontrakt pseudo-przyiaźni zawierała wiecznie.
To skoro skończył, gościa prosi do alkierza, Ow sie dziwuje, prawie sam sobie nie dowierza. Na co pojrzy, to wszystko swojej widzi żony: Pierścień, obraz i piesek ow z zamorskiej strony, Jakby Włocha przestrzelił, iż onej bestyje Świeci sie i czerwieni znajomy na szyje Fandzliber z aksamitem we czterech i sześci Dzwoneczkach i obrożce. Zaledwie sie zmieści W jego głowie, co to jest; nawet przebierany Głos rożnie świergocących dzwonkow podejrzany Jest mu, iż jego własne są oblubienice. Coż — kiedy dociec trudno skrytej tajemnice! Rzecze jednak — sierść jedne widzący i płatki: »Cud wielki! u mnie
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 77
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949