żartko pałającym pióronem, grzmotopotężny Jowisz, i ciała ich zawalił Olimpem, Pelią, i Ossą najwynieślejszemi górami, którymi nieboszczykowie Giganci jednę nad drugą wznaszając, usypali wał pod same niebiosa chcąc walczyć z jasnością gwiazd żółtawych. B. I tak wyprawiwszy się na tę górną Ekspedycją, uzbroiłem się słuchaj jako dziwnie, i po fantastycku. Wziąłem na się miasto zbroje Wiezą Nembrotowską, Taurum górę miasto misiurki na łeb, Labirynt Kreteski, miasto łubia przypasałem do boku, miasto Łuku porwałem srokatą Tęczę, miasto Strzał, zabierające wszystkie Piramidy Egipskie, którymi Polos Borealem i Australem gruchocząc zdziurawiłem jak rzeszoto wszystko firmamentum. T. Patrz diable
zartko pałaiącym pioronem, grzmotopotężny Iowisz, y ćiáłá ich záwálił Olympem, Pelią, y Ossą naywynieśleyszemi gorámi, ktorymi nieboszczykowie Gigánći iednę nád drugą wznaszáiąc, vsypáli wał pod sáme niebiosá chcąc walczyć z iásnośćią gwiazd zołtáwych. B. Y ták wypráwiwszy się ná tę gorną Expeditią, vzbroiłem się słuchay iáko dźiwnie, y po fántástycku. Wziąłem ná się miásto zbroie Wiezą Nembrotowską, Taurum gorę miásto miśiurki ná łeb, Lábirynt Kreteski, miásto łubia przypasałem do boku, miásto Łuku porwałem srokátą Tęczę, miásto Strzał, zábieráiące wszystkie Pirámidy AEgyptskie, ktorymi Polos Borealem y Australem gruchocząc zdziuráwiłem iák rzeszoto wszystko firmamentum. T. Pátrz diable
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 6
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
wiatr okrutny, którym dachy miał wolą pozrywac z pałaców moich, chcąc mnie onemiż i przywalić oraz. T. Jako baczę Panie mój, wpadłeś Wmść w niepokrytą, ale chciej Wmść przystępować do tego, co ma nastąpić potym. B. Obaczywszy ją iż rzeczy potrzebniejszej być nie mogło jako prędko kończyć tę imprezę fantastycką z Księżycem i odmiennościami onego, porwałem za gardło ściskając taką siłą, iż się odtąd jako kadz odął największa, oczy ledwie mu ze łba już nie lazły, zaczym nieborak stradny, musiał zawołać rata rata, lubo głosem chrapliwym, i ledwie co wyrozumianym. T. Słuchajmyż tego nowo zaczętego hałasu. B.
wiátr okrutny, ktorym dáchy miał wolą pozrywác z páłácow moich, chcąc mnie onemiż y przywálić oraz. T. Iáko baczę Pánie moy, wpadłeś Wmść w niepokrytą, ále chciey Wmść przystępowác do tego, co ma nástąpić potym. B. Obaczywszy ią iż rzeczy potrzebnieyszey być nie mogło iáko prętko kończyć tę imprezę phántástycką z Xiężycem y odmiennośćiámi onego, porwałem zá gárdło śćiskáiąc taką śiłą, iż się odtąd iáko kadz odął naywiększa, oczy ledwie mu ze łbá iuż nie lazły, záczym nieborás stradny, muśiał záwołáć rátá rátá, lubo głosem chrápliwym, y ledwie co wyrozumiánym. T. Słuchaymyż tego nowo záczętego háłásu. B.
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 121
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, Ze i ci, którzy stali na szylwachu, Ani co słyszą, ani o czym wiedzą, Ani widzieli najmniejszego strachu; Tak gdy całą noc aż do dnia przesiedzą, Bo spać niemogli z owego przestrachu, Do Kasjusza wnet się Brutus uda Powiedając mu nocne swoje cuda. LIII. Ten Epikura naśladując sekty, Fantastyckiem to nazywa widokiem, Którym się ludzkie zwykły cmić aspekty, Ze jakby właśnie widzieli to okiem, W czym ich uwiklą zmysły i afekty, Co mu dyskursem wywodząc szerokiem Powie nakoniec, iż ta ćma stąd była Ze się i trapisz, że i myślisz siła. LIV. O Geniuszach żadnych jakom żywy W świecie
, Ze y ci, ktorzy stali na szylwachu, Ani co słyszą, ani ó czym wiedzą, Ani widzieli naymnieyszego strachu; Tak gdy całą noc asz do dnia przesiedzą, Bo spac niemogli z owego przestrachu, Do Kassyusza wnet się Brutus uda Powiedaiąc mu nocne swoie cuda. LIII. Ten Epikura nasladuiąc sekty, Fantastyckiem to nazywa widokiem, Ktorym się ludzkie zwykły cmić aspekty, Ze iakby własnie widzieli to okiem, W czym ich uwiklą zmysły y affekty, Co mu dyskursem wywodząc szerokiem Powie nakoniec, isz ta ćma ztąd była Ze się y trapisz, że y myslisz siła. LIV. O Geniuszach żadnych iakom żywy W swiecie
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 227
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693