i w jedną drogę puściliśmy się. Jeżeli przez cały czas podroży naszej podobnie jakeś zaczął gadać zechcesz, nie jest w naszej mocy usta ci zawiązać, będzie więc musiała ta uczciwa Matka, ta przystojna Panienka i my wszyscy słuchać twoich bałamuctw.
Gdybyś miał uwagę, nie nadstawiałbyś się z swoją junacką fantazją, i niechciałbyś waleczny Rycerzu turbować miłośników spokojności. Jesteś tak mówisz Żołnierzem, nie powinieneś właśnie dla tej przyczyny wojować z bezbronnemi. Na coś proszę wzgardził towarzyszem naszym, który sobie spokojnie śpi, i słowa do ciebie nie przemówił, a ty już osobą jego dysponujesz. Będzieszli dalej prowadził nieuczciwe dyskursa,
y w iedną drogę puściliśmy się. Jeżeli przez cały czas podroży naszey podobnie iakeś zaczął gadać zechcesz, nie iest w naszey mocy usta ci zawiązać, będzie więc musiała ta uczciwa Matka, ta przystoyna Panienka y my wszyscy słuchać twoich bałamuctw.
Gdybyś miał uwagę, nie nadstawiałbyś się z swoią junacką fantazyą, y niechciałbyś waleczny Rycerzu turbować miłośnikow spokoyności. Jesteś tak mowisz Zołnierzem, nie powinieneś właśnie dla tey przyczyny woiować z bezbronnemi. Na coś proszę wzgardził towarzyszem naszym, ktory sobie spokoynie spi, y słowa do ciebie nie przemowił, á ty iuż osobą iego dysponuiesz. Będzieszli daley prowadził nieuczciwe dyskursa,
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 143
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
.
Wyprawiłem syna Ignacego w poselskiej od województwa funkcji na sejm die 17 praesentis. Daj Boże mu dobre powodzenie i nazad powrót szczęśliwy. Anno 1713. Rok zaczęliśmy szczęśliwie nowy w Mińsku, ip. marszałek trybunalski z ichmość drugimi byli u nas na kolacji; mieliśmy hulać z Nowym Rokiem, ale nam pomieszała fantazję śmierć ip. Chodkiewicza siostrzeńca naszego, który sczarowany umarł mizernie w Borunach jako najuboższy, die 16 Decembris 1712.
Do Mińska jadącego znosił mię koń w sankach, i wywróciwszy w impecie, potłukł mię bardzo, żem długo kawęczyć musiał. Introdukowaliśmy relikwie św. Felicjana do oo. jezuitów mińskich, której introdukcji vide
.
Wyprawiłem syna Ignacego w poselskiéj od województwa funkcyi na sejm die 17 praesentis. Daj Boże mu dobre powodzenie i nazad powrót szczęśliwy. Anno 1713. Rok zaczęliśmy szczęśliwie nowy w Mińsku, jp. marszałek trybunalski z ichmość drugimi byli u nas na kolacyi; mieliśmy hulać z Nowym Rokiem, ale nam pomieszała fantazyę śmierć jp. Chodkiewicza siostrzeńca naszego, który sczarowany umarł mizernie w Borunach jako najuboższy, die 16 Decembris 1712.
Do Mińska jadącego znosił mię koń w sankach, i wywróciwszy w impecie, potłukł mię bardzo, żem długo kawęczyć musiał. Introdukowaliśmy relikwie św. Felicyana do oo. jezuitów mińskich, któréj introdukcyi vide
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 158
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
tak cichem biegiem w morze wody lała, Że nie znać było, czy szła, czy w swej mierze stała, I tak jasną, tak w sobie przeźrzoczystą była, Że dna i pięknych piasków wzrokowi nie kryła; W chłodzie między pięknemi nad brzegiem drzewami Tamże pannę naleźli z dwiema rycerzami.
LXV.
Ale mię fantazja, która mi nie radzi Zawżdy iść jedną drogą, gdzie indziej prowadzi, Tam, gdzie przeciw Francjej pogańskie obozy Strachy srogie puszczają i surowe grozy, Gdzie syn króla Trojana w namiot swój zwoływa Radę i chrześcijaństwo do boju wyzywa, A Rodomont się śmiały hardzie przed niem chlubi, Że Paryż spali, a Rzym zniszczy i
tak cichem biegiem w morze wody lała, Że nie znać było, czy szła, czy w swej mierze stała, I tak jasną, tak w sobie przeźrzoczystą była, Że dna i pięknych piasków wzrokowi nie kryła; W chłodzie między pięknemi nad brzegiem drzewami Tamże pannę naleźli z dwiema rycerzami.
LXV.
Ale mię fantazya, która mi nie radzi Zawżdy iść jedną drogą, gdzie indziej prowadzi, Tam, gdzie przeciw Francyej pogańskie obozy Strachy srogie puszczają i surowe grozy, Gdzie syn króla Trojana w namiot swój zwoływa Radę i chrześcijaństwo do boju wyzywa, A Rodomont się śmiały hardzie przed niem chlubi, Że Paryż spali, a Rzym zniszczy i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 311
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, szkodliwie bywszy postrzelony: Szembeck z nim i Sapieha społem pojmani. Ciężko się tym sturbują obdwa Hetmani. A już tychże i sami pewni prędko gości, Jakoby się zachować w-takiej swej małości, Radzą o tym. Inaczej trudno co wymyślić, (O! toć jest po powietrzu Zamki sobie kryślić, I uprząść w Fantazji, że nam to tak padnie, Co lada złym dmuchnieniem rozwieje wiatr snadnie) Jedno ku Korsuniowi żeby powrócili; Gdzie im dalej tym bliżej posiłków by byli. Jakoż i tu stanęli nad Rosią w-rowninie, W-miejscu dosyć podobnym. Gdzie, tylko co minie Noc wtorkowa, i słońce pokaże się rane, lako obłok
, szkodliwie bywszy postrzelony: Szembeck z nim i Sapieha społem poimani. Cieszko sie tym zturbuią obdwa Hetmani. A iuż tychże i sami pewni pretko gośći, Iakoby sie zachowáć w-takiey swey máłośći, Radzą o tym. Inaczey trudno co wymyślić, (O! toć iest po powietrzu Zamki sobie kryślić, I uprząść w Fantazyey, że nam to tak pádnie, Co lada złym dmuchnieniem rozwieie wiátr snadnie) Iedno ku Korsuniowi żeby powroćili; Gdźie im daley tym bliżey posiłkow by byli. Iákoż i tu staneli nad Rosią w-rowninie, W-mieyscu dosyć podobnym. Gdźie, tylko co minie Noc wtorkowa, i słońce pokaże sie rane, lako obłok
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 8
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
bez głowy ciało. A to; Coby takiego go opanowało I o te złość przywiodło? że się w-te z-Pogany Wdawsz Ligi na własne wysworował Pany? I do tąd uniesiony Fortuny faworem, leszcze tej krwie niesyty, tak srogim uporem Aż tu zaszedł? czego chce? i co dalej myśli? Jeźliże fantazje, sobie takie kryśli, Korony chce dopinać? lużże jest kto godni lą zasłużył, na jego ukaranie zbrodni Mając miecz przypasany. a Bóg mu pomoże, Jeźli się chce obaczyć; i w-tym jeszcze może Laski odnieść nadzieje, gdy przed Majestatem Jego się upokorzy? a zatym Mandatem Z-ziemie zaraz ustąpi.
bez głowy ćiało. A to; Coby takiego go opanowało I o te złość przywiodło? że sie w-te z-Pogany Wdawsz Ligi ná własne wysworował Pany? I do tąd uniesiony Fortuny faworem, leszcze tey krwie niesyty, tak srogim uporem Aż tu zaszedł? czego chce? i co daley myśli? Ieźliże fantazye, sobie takie kryśli, Korony chce dopinać? lużże iest kto godni lą zasłużył, na iego ukaranie zbrodni Maiąc miecz przypasany. a Bog mu pomoże, Ieźli sie chce obaczyć; i w-tym ieszcze może Laski odnieść nadźieie, gdy przed Maiestatem Iego sie upokorzy? a zatym Mandatem Z-źiemie zaraz ustąpi.
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 40
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
być jeszcze? i które zwykły zawsze lekko Wlec się konsultacje nasze i uchwały, Niż przez jakie zwołają tam Uniwersały Ruszenie pospolite: w-czym rekurs jedyny, Albo może dla jakiej inszej być przyczyny, Ze się na co nie zgodzą: tu przypadną oni. Książę jednak i tedy, tak szkodliwymi broni Zarzyć się fantazjom: i nie ustraszony Wszytkie sam obiezdzając Twierdze i Obrony, Tych cieszy, tym na pamieć mestwa swe przywodzi, Owym śmierci i nedze dla Ojczyzny słodzi, A Króla obiecuje za trzy dni najdali, Tylkoby poczekali tylkoby wytrwali, Przykładem swym do tego wszytkich pobudzając, Nawet z nimi ostatnie flaszki wysiączając Czymby wskrzesił
bydź ieszcze? i ktore zwykły zawsze lekko Wlec sie konsultacye nasze i uchwały, Niż przez iakie zwołaią tam Uniwersały Ruszenie pospolite: w-czym rekurs iedyny, Albo może dla iakiey inszey bydź przyczyny, Ze sie na co nie zgodzą: tu przypadną oni. Xiąże iednak i tedy, tak szkodliwymi broni Zarzyć sie fantazyom: i nie ustraszony Wszytkie sam obiezdzaiąc Twierdze i Obrony, Tych ćieszy, tym na pamieć mestwa swe przywodźi, Owym śmierći i nedze dla Oyczyzny słodźi, A Krola obiecuie za trzy dni naydali, Tylkoby poczekali tylkoby wytrwáli, Przykładem swym do tego wszytkich pobudzaiąc, Náwet z nimi ostatnie flaszki wysiączaiąc Czymby wskrzesił
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 57
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
mi słowo i na kraj świata iść zemną. Tu musimy iść dwie mile wielkie pośpiechem dla srogich smrodów, od Trupów, koni, bydła, wielbłądów. Do Króla I. M. Francuskiego napisałem kilka słów; oznajmując jako Christianissimo, o potrzebie wygranej, i wybawieniu całego Chrześcijaństwa. Syn Nasz serca nieustraszonego, i fantazji nad spodziewanie dobrej, na piądź mnie nigdzie nie odstąpił; zdrów dobrze w takich fatygach jakie większe być niemogą, co moment grzeczniejszy, z Elektorem Bawarskim (który ustawicznie do Nas przychodzi, i wczora gdym jadł u Komendanta, dowiedziwszy się o mnie przyjachał) jako Brat z bratem, zdobyczy mu swoje rozdaje,
mi słowo y na kray świata iść zemną. Tu muśimy iść dwie mile wielkie pośpiechem dla srogich smrodow, od Trupow, koni, bydła, wielbłądow. Do Krola I. M. Francuskiego napisałem kilka słow; oznaymuiąc iako Christianissimo, o potrzebie wygraney, y wybawieniu całego Chrześćiaństwa. Syn Nasz serca nieustraszonego, y fantazyey nad spodziewanie dobrey, na piądź mnie nigdźie nie odstąpił; zdrow dobrze w takich fatygach iakie większe być niemogą, co moment grzecznieyszy, z Elektorem Bawarskim (ktory ustawicznie do Nas przychodźi, y wczora gdym iadł u Kommendanta, dowiedźiwszy się o mnie przyiachał) iáko Brat z bratem, zdobyczy mu swoie rozdaie,
Skrót tekstu: JanIIIMar
Strona: 4
Tytuł:
Kopia listu [...] do Królowej [...] pisanego
Autor:
Jan III Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
ma dosyć, niech sobie więcej nie życzy. Dość mieć chleba, ile komu trzeba.
Lacno sobie szacujemy, Czego łacno dostajemy.
Kto roztropnie co sprawuje, Nie ma przygany choć faluje.
Im kto nieuceńszy, tym śmielszy.
Czego się nowa skorupa napije, tym zawsze trąci.
Gdy sobie ludzie podpiją, Wtenczas poznać fantazją.
Co głowa, to rozum.
Im dalej tym gorzej.
Jeden Ocec wiele dzieci wychowa, a wiele Synów jednego Ojca wychować nie mogą.
Dobrych nie wiele.
Nie łacno taki utyje, który scudzej ręki żyje.
Czasu nieszczęścia, bój się nieszczęścia.
Przestawać na swym, na pewniejsze bogactwo.
Śmierć utrapionym pożądana.
ma dosyć, niech sobie więcey nie życzy. Dość mieć chleba, ile komu trzeba.
Lacno sobie szacujemy, Czego łacno dostajemy.
Kto rostropnie co sprawuje, Nie ma przygany choć faluje.
Im kto nieuceńszy, tym smielszy.
Czego śię nowa skorupa napije, tym zawsze trąci.
Gdy sobie ludzie podpiją, Wtenczas poznać fantazyą.
Co głowa, to rozum.
Im daley tym gorzey.
Jeden Ocec wiele dzieci wychowa, a wiele Synow jednego Oyca wychować nie mogą.
Dobrych nie wiele.
Nie łacno taki utyje, ktory zcudzey ręky żyje.
Czasu nieszczęśćia, boy śię nieszczęśćia.
Przestawać na swym, na pewnieysze bogactwo.
Smierć utrapionym pożądana.
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 154
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
Widziemy dobrze, widziemy wszytko z pomiaru nieszczęśliwości teraźniejszych, co się dzieje i na jakich subijektach zawikłana Rzeczpospolitej po te czasy stoi fortuna. A gdzież się to podziało, czym przed laty swobodna, silna i potężna strachem ogromnym nieprzyjaciołom swoim stała i słynęła? Wszytko się za granicę wyniosło, skąd dosyć kroju, języka i fantazji mamy, ale regimentów, ich porządku i reguły nie pytaj, bo się nawet i w tym wojska predykamencie tamta szkoła nasza na nic nie przyda ojczyźnie. Wszystka myśl i rzecz na tym stoi: podobać się krojem białogłowie, prawem onego koniecznie cudzołożyć, suknią i osobą najgodniejszą polską postponować, psy po ulicach strzylać, wytwornie
Widziemy dobrze, widziemy wszytko z pomiaru nieszczęśliwości teraźniejszych, co się dzieje i na jakich subijektach zawikłana Rzeczpospolitej po te czasy stoi fortuna. A gdzież się to podziało, czym przed laty swobodna, silna i potężna strachem ogromnym nieprzyjaciołom swoim stała i słynęła? Wszytko się za granicę wyniosło, skąd dosyć kroju, języka i fantazyi mamy, ale regimentów, ich porządku i reguły nie pytaj, bo się nawet i w tym wojska predykamencie tamta szkoła nasza na nic nie przyda ojczyźnie. Wszystka myśl i rzecz na tym stoi: podobać się krojem białogłowie, prawem onego koniecznie cudzołożyć, suknią i osobą najgodniejszą polską postponować, psy po ulicach strzylać, wytwornie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 216
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kłótnie, kłopoty i swary każdy w nim chleba kawałek gorszki, diabłów miliony obsypą, zaraza przeklęctwa odrazi, kiedy w nim największe posagi, wnioski, wyprawy i fortuny, ogólne z pożycia i zażycia nieukontentowanie przenosi i przeważa? Jako nie jest niewolniczy, kiedy żona narowom lada jakim, przemierzłemu oprystwu, grubiańskiemu traktowaniu, wściekłej fantazji i humorowi męża swojego, mąż wzajemnie niewytrzymanej hipokondrii, wymyślnej serca palpitacji, zbytecznym pretensyjom, szacownej modzie i manijerze, nieprzełomanemu uporowi i złości małżonki swojej poddać się cierpliwie i zgryźliwie muszą, mając życie i zdrowie na dyskrecji poprzysiężonego przyjaciela swojego? Nie podobasz się w łóżku, gotuj się na mary: za nic twoje najwyborniejsze
kłótnie, kłopoty i swary każdy w nim chleba kawałek gorszki, dyjabłów milijony obsypą, zaraza przeklęctwa odrazi, kiedy w nim największe posagi, wnioski, wyprawy i fortuny, ogólne z pożycia i zażycia nieukontentowanie przenosi i przeważa? Jako nie jest niewolniczy, kiedy żona narowom lada jakim, przemierzłemu oprystwu, grubijańskiemu traktowaniu, wściekłej fantazyi i humorowi męża swojego, mąż wzajemnie niewytrzymanej hipokondryi, wymyślnej serca palpitacyi, zbytecznym pretensyjom, szacownej modzie i manijerze, nieprzełomanemu uporowi i złości małżonki swojej poddać się cierpliwie i zgryźliwie muszą, mając życie i zdrowie na dyskrecyi poprzysiężonego przyjaciela swojego? Nie podobasz się w łóżku, gotuj się na mary: za nic twoje najwyborniejsze
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 218
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962