1678, die 12 Junii we Lwowie prezentowane
Skoro hardych Wejentów, za dziesięć lat, skraca, Z triumfem się Kamillus do Rzymu powraca, Wielką, bo Jowiszową i siostrę, i żonę, W kościół jej poświęcony prowadząc Junonę: Cztery, którym białością sam śnieg nie wydoła, Dzianetów toczy przed nim złotolite koła, Jakie Febus, gdy ognie z góry na świat ciska, Albo śmierzący morskie trozębem igrzyska Neptun, albo Jupiter, kiedy lekki wienie Fawoni, po aurach swoje cugi żenie. Kajus, cesarz, zwycięzca zachodniego świata, Drugi Pompejus, jako skrócił Mitrydata, Rzym dziwu, okrąg ziemski napełnili grozy, Wielkich słoni naprzągszy w triumfalne wozy.
1678, die 12 Junii we Lwowie prezentowane
Skoro hardych Wejentów, za dziesięć lat, skraca, Z tryumfem się Kamillus do Rzymu powraca, Wielką, bo Jowiszową i siostrę, i żonę, W kościół jej poświęcony prowadząc Junonę: Cztery, którym białością sam śnieg nie wydoła, Dzianetów toczy przed nim złotolite koła, Jakie Febus, gdy ognie z góry na świat ciska, Albo śmierzący morskie trozębem igrzyska Neptun, albo Jupiter, kiedy lekki wienie Fawoni, po aurach swoje cugi żenie. Kajus, cesarz, zwycięzca zachodniego świata, Drugi Pompejus, jako skrócił Mitrydata, Rzym dziwu, okrąg ziemski napełnili grozy, Wielkich słoni naprzągszy w tryumfalne wozy.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 191
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Oj, nie radzę nikomu potykać się z bogi, Mijaj albo z daleka ustępuj im drogi. Słońce jedzie, cztery go, przy orczyku złotem, Empirejskich dzianetów szybkim niesie lotem. Nie twych to, Faetoncie, nie twych dzieło dłoni, Płomienistych u ojca napierać się koni, Garłem nienależytej przypłaciwszy jazdy. To tak Febus; Febe zaś, która rządzi gwiazdy, Rodzona jego siostra, Dianą się mieni, Wprząga cug wiatronogich w swój pojazd jeleni: Tymi się, raz w okrągłej, drugi w szczupłej cerze, Wozi po modrej górnych firmamentów sferze. Precz ogarzy z ostrymi, precz stąd charci, kielcy, Nie pomyślajcie o nich myśliwcy i
. Oj, nie radzę nikomu potykać się z bogi, Mijaj albo z daleka ustępuj im drogi. Słońce jedzie, cztery go, przy orczyku złotem, Empirejskich dzianetów szybkim niesie lotem. Nie twych to, Faetoncie, nie twych dzieło dłoni, Płomienistych u ojca napierać się koni, Garłem nienależytej przypłaciwszy jazdy. To tak Febus; Febe zaś, która rządzi gwiazdy, Rodzona jego siostra, Dyjaną się mieni, Wprząga cug wiatronogich w swój pojazd jeleni: Tymi się, raz w okrągłej, drugi w szczupłej cerze, Wozi po modrej górnych firmamentów sferze. Precz ogarzy z ostrymi, precz stąd charci, kielcy, Nie pomyślajcie o nich myśliwcy i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 192
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
spijem, to nasze A jak biedni pomrzemy, Tak kosztownego wina już nie skosztujemy. Być się o wszytkie rzeczy serce troskać miało, Jużby go w nas nie stało, Jeżeli cię co boli, Wszytko szlachetnym winem zażyje powoli. Tym największy frasunek, gdy się łeb zagrzeje, Tak jako lod stopnieje. Nie zawsze Febus z łukiem; Czasem usiadszy z lutnią pod wesołym bukiem Bije w rozkoszne strony a echo w pustyni Dźwięki trojakie czyni. Mars nie zawsze srożeje, Nie zawsze srogo patrzy, czasem się rozśmieje I sam i wszytkich górnych mieszkańców rozśmieszy, Kiedy pod siecią dyszy A chromy tuż nad progiem Schyla się, by o podwoj nie zawadził
spijem, to nasze A jak biedni pomrzemy, Tak kosztownego wina już nie skosztujemy. Być się o wszytkie rzeczy serce troskać miało, Jużby go w nas nie stało, Jeżeli cię co boli, Wszytko szlachetnym winem zażyje powoli. Tym największy frasunek, gdy się łeb zagrzeje, Tak jako lod stopnieje. Nie zawsze Febus z łukiem; Czasem usiadszy z lutnią pod wesołym bukiem Bije w rozkoszne strony a echo w pustyni Dźwięki trojakie czyni. Mars nie zawsze srożeje, Nie zawsze srogo patrzy, czasem się rozśmieje I sam i wszytkich gornych mieszkańcow rozśmieszy, Kiedy pod siecią dyszy A chromy tuż nad progiem Schyla się, by o podwoj nie zawadził
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 441
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
których rady na śliskiej uboczy Miłosnych myśli trudno się ostoję: Te niech mi z czarnych źrenic z śniegiem szczerem Płci twojej dadzą inkaust z papierem.
Twoje oczy są fontanny, gdzie wody Parnaskiej sięga dowcip upragniony; Nad cień laurowy zasklepione wzwody Brwi twoich dają wierszom chłód zaćmiony; I Muzy u nich pewne są gospody, Gdzie Febus z słońcem już mieszka złączony. O, jaka miernym dowcipom wygoda, Gdzie słońce grzeje, chłodzi cień i woda! Niech tam pomocy, gdzie Parnas w dwa rogi Wierzch swój podnosi, zasięga kto inny,
I gdzie skrzydlatej uderzeniem nogi Końskiej wynikło źródło Kaballiny; Mnie zaś posiłek miły na te drogi — Skłonne chętliwie oczy
których rady na śliskiej uboczy Miłosnych myśli trudno się ostoję: Te niech mi z czarnych źrenic z śniegiem szczerem Płci twojej dadzą inkaust z papierem.
Twoje oczy są fontany, gdzie wody Parnaskiej sięga dowcip upragniony; Nad cień laurowy zasklepione wzwody Brwi twoich dają wierszom chłód zaćmiony; I Muzy u nich pewne są gospody, Gdzie Febus z słońcem już mieszka złączony. O, jaka miernym dowcipom wygoda, Gdzie słońce grzeje, chłodzi cień i woda! Niech tam pomocy, gdzie Parnas w dwa rogi Wierzch swój podnosi, zasięga kto iny,
I gdzie skrzydlatej uderzeniem nogi Końskiej wynikło źródło Kaballiny; Mnie zaś posiłek miły na te drogi — Skłonne chętliwie oczy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 5
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mnie się dogodzi, Bo mnie nic, tylko twoje zimno szkodzi. FAUNUS DO NIMF
Czemu, o nimfy, chociam boskiego rodzaju, Zawsze przede mną z tego uciekacie gaju? Jeśli mi rogi wadzą? Ma też Bakchus rogi, A przecię nimi nie był Ariadnie srogi. Jeśli to, żem rumiany? I Febus nie blady, A za jego Klityja obraca się ślady. Jeśli o brodę? Nie był Herkules bez brody, A broda nie czyniła Dejanirze szkody. Jeśli to, żem kosmaty? I Mars był niegładki, A to mu nie wadziło u Remowej matki. Jeśli o kozie nogi? A wżdyć Wulkan chramy,
mnie się dogodzi, Bo mnie nic, tylko twoje zimno szkodzi. FAUNUS DO NIMF
Czemu, o nimfy, chociam boskiego rodzaju, Zawsze przede mną z tego uciekacie gaju? Jeśli mi rogi wadzą? Ma też Bakchus rogi, A przecię nimi nie był Aryjadnie srogi. Jeśli to, żem rumiany? I Febus nie blady, A za jego Klityja obraca się ślady. Jeśli o brodę? Nie był Herkules bez brody, A broda nie czyniła Dejanirze szkody. Jeśli to, żem kosmaty? I Mars był niegładki, A to mu nie wadziło u Remowej matki. Jeśli o kozie nogi? A wżdyć Wulkan chramy,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 96
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wieże lecą, Prędzej na góry i podniosłe strony Biją piorony.
W złym się spodziewa, w dobrym boi bycie Odmiany, która nadgradza sowicie, Kto ma odwagę ustaloną na to. Tenże Bóg lato
Co zimę daje; jeśli-ć się nie wiedzie, Nie trać nadzieje, nie tak zawsze będzie: Podczas gra Febus; podczas, bitwy chciwy, Ciągnie łuk krzywy.
Gdy-ć rzeczy nie w smak idą i oporem, Mężnie się stawiaj i śmiałym uporem; Gdy zaś wiać na cię szczęście pocznie nagle, Opuszczaj żagle. AD KupidINEM FUGITIVUM
Nie szukaj indziej, piękna Wenus, syna: U mnie jest skryta w piersiach ta dziecina
wieże lecą, Prędzej na góry i podniosłe strony Biją piorony.
W złym się spodziewa, w dobrym boi bycie Odmiany, która nadgradza sowicie, Kto ma odwagę ustaloną na to. Tenże Bóg lato
Co zimę daje; jeśli-ć się nie wiedzie, Nie trać nadzieje, nie tak zawsze będzie: Podczas gra Febus; podczas, bitwy chciwy, Ciągnie łuk krzywy.
Gdy-ć rzeczy nie w smak idą i oporem, Mężnie się stawiaj i śmiałym uporem; Gdy zaś wiać na cię szczęście pocznie nagle, Opuszczaj żagle. AD CUPIDINEM FUGITIVUM
Nie szukaj indziej, piękna Wenus, syna: U mnie jest skryta w piersiach ta dziecina
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 121
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wnuka i ten wiersz za miły, A że nim godnie sławy nie donoszę I twych spraw zacnych, odpuść, odpuść, proszę! Bom rozdwojony żalem jest głęboko, Jedno w papierze, drugie we łzach oko, I ręka w służbie takiej obumiera, Jedna rym pisze, druga łzy ociera.
Pogodne niebo było, Febus uzłocony Udzielał światła swego na oba tryjony; Spędził z powietrza chmury, a firmament cały Złote na dnie błękitnym blaski farbowały. Żaden wietrzyk nie wionął, tylko co kwiatkami Ziemię przed siedzącymi Zefir niebianami Potrząsał, których w tak czas wdzięczny bankietowy Przestrony w kupę zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy
wnuka i ten wiersz za miły, A że nim godnie sławy nie donoszę I twych spraw zacnych, odpuść, odpuść, proszę! Bom rozdwojony żalem jest głęboko, Jedno w papierze, drugie we łzach oko, I ręka w służbie takiej obumiera, Jedna rym pisze, druga łzy ociera.
Pogodne niebo było, Febus uzłocony Udzielał światła swego na oba tryjony; Spędził z powietrza chmury, a firmament cały Złote na dnie błękitnym blaski farbowały. Żaden wietrzyk nie wionął, tylko co kwiatkami Ziemię przed siedzącymi Zefir niebianami Potrząsał, których w tak czas wdzięczny bankietowy Przestrony w kupę zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 127
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
krzywdy głodem nad Erysychtonem, I drzewo wawrzynowe, którym się okryła
Śliczna Dafne, by żoną Febowi nie była, I te dwie drzewa, w które gospodarz i z żoną Zmienieni, nie zginąwszy ze wsią zatopioną, I to drzewo tu zabierz, które z ichże chaty Ode mnie obrócone jest w kościół bogaty, I Febus niech cyprysu doda zielonego, W który kochany chłopiec obrócon od niego; Na koniec, jeśli będzie na poszycie trzeba Trzciny, możesz narzezać mocą daną z nieba Tej, w którą przemieniona Syrynga, brzydkiego Satyra schraniając się i zalotów jego, Albo tej, którą balwierz szczepił oraz z słowy I co bydlęcy pańskiej strój wydala głowy
krzywdy głodem nad Erysychtonem, I drzewo wawrzynowe, którym się okryła
Śliczna Dafne, by żoną Febowi nie była, I te dwie drzewa, w które gospodarz i z żoną Zmienieni, nie zginąwszy ze wsią zatopioną, I to drzewo tu zabierz, które z ichże chaty Ode mnie obrócone jest w kościół bogaty, I Febus niech cyprysu doda zielonego, W który kochany chłopiec obrócon od niego; Na koniec, jeśli będzie na poszycie trzeba Trzciny, możesz narzezać mocą daną z nieba Tej, w którą przemieniona Syrynga, brzydkiego Satyra schraniając się i zalotów jego, Albo tej, którą balwierz szczepił oraz z słowy I co bydlęcy pańskiej strój wydala głowy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 132
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
zażyj wosku, w który Dedalus lepił skrzydła, ulatując pióry; I pochodnie tej, z którą syn Wenery chodzi, Którą nad niebianami i ludźmi przewodzi.
Potem dla potrzebnego pod ciało powozu Posprzągaj z mojej rady te konie do wozu: Wprzód Pyrois ognisty, Eous błyszczący, Eton rozpalony i Flegon gorący, Którymi słońce wozi Febus uzłocony, Mogą w tym wozie ciągnąć, i z nimi sprzężony Pegazus, który ze krwie Meduzy wyskoczył I zdrój parnaski Muzom kopytem wytoczył; I córka Chironowa, co się klaczą stała, Gdy się duchem prorockim nazbyt pisać chciała; I Neptunus w tym kształcie, w którym urodziwą Zwiódł matkę zbóż, końską się otoczywszy grzywą
zażyj wosku, w który Dedalus lepił skrzydła, ulatując pióry; I pochodnie tej, z którą syn Wenery chodzi, Którą nad niebianami i ludźmi przewodzi.
Potem dla potrzebnego pod ciało powozu Posprzągaj z mojej rady te konie do wozu: Wprzód Pyrois ognisty, Eous błyszczący, Aeton rozpalony i Flegon gorący, Którymi słońce wozi Febus uzłocony, Mogą w tym wozie ciągnąć, i z nimi sprzężony Pegazus, który ze krwie Meduzy wyskoczył I zdrój parnaski Muzom kopytem wytoczył; I córka Chironowa, co się klaczą stała, Gdy się duchem prorockim nazbyt pisać chciała; I Neptunus w tym kształcie, w którym urodziwą Zwiódł matkę zbóż, końską się otoczywszy grzywą
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 136
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
psując dziubie; Nawet ani Arachne swoją pajęczyną Oszpecenia grobowi nie będzie przyczyną. A gdy już dokończywszy ostatniej posługi Zawrzesz grób i położysz na drzwiach kamień długi, Wystaw przed nim słup dobrym dłutem utoczony I tam napisz pamiątkę tę na cztery strony.”
Tak Jowisz kazał i tak spadszy z góry Wykonał wszytko posłuszny Merkury. A Febus z żoną i dziewłącią córek, Których parnaskł wychował pagórek, Łzy na przemiany ocierając sobie, Takie lamenty śpiewali przy grobie: PHOEBUS
Nie byłem po swym synu Faetonie W takiej żałobie i tak zasmucony, Kiedy go zbył wóz słońca wywrócony I roztrąciły źle zrządzone konie;
Nie tak zmarszczone pokazałem skronie, Gdy Eskulapi,
psując dziubie; Nawet ani Arachne swoją pajęczyną Oszpecenia grobowi nie będzie przyczyną. A gdy już dokończywszy ostatniej posługi Zawrzesz grób i położysz na drzwiach kamień długi, Wystaw przed nim słup dobrym dłutem utoczony I tam napisz pamiątkę tę na cztery strony.”
Tak Jowisz kazał i tak spadszy z góry Wykonał wszytko posłuszny Merkury. A Febus z żoną i dziewłącią córek, Których parnaskł wychował pagórek, Łzy na przemiany ocierając sobie, Takie lamenty śpiewali przy grobie: PHOEBUS
Nie byłem po swym synu Faetonie W takiej żałobie i tak zasmucony, Kiedy go zbył wóz słońca wywrócony I roztrąciły źle zrządzone konie;
Nie tak zmarszczone pokazałem skronie, Gdy Eskulapi,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 140
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971