stołem tak drogim sama wprzód zasiądzie Pod złotym baldakinem, a około wszędzie, Uszu, gąb i języków szemrzących coś przy niej Widzieć pełno, któremi wielka ta bogini Dzieje brzmi nieśmiertelne, i nad ludzkie rzeczy Jako może natury ratując człowieczej. Stół od słodkości tylko i fruktów niebieskich. Cornu Almatheae sławne u pisarzów. To jest ferwory et incitamenta ludzi do dzieł wielkich. Samej sławy majestat.
Ze stron trąby, i bębny, i wszystkie do kupy Powtykane na drzewca z nieprzyjaciół łupy, W nogach palmy zwyciężne, i uczone bobki, I spokojne oliwy powiązane w snopki. Sama dziwnie wspaniałej i ślicznej urody, Która nigdy nie traci cery swojej młodej.
stołem tak drogim sama wprzód zasiędzie Pod złotym baldakinem, a około wszędzie, Uszu, gąb i języków szemrzących coś przy niej Widzieć pełno, któremi wielka ta bogini Dzieje brzmi nieśmiertelne, i nad ludzkie rzeczy Jako może natury ratując człowieczej. Stół od słodkości tylko i fruktów niebieskich. Cornu Almatheae sławne u pisarzów. To jest ferwory et incitamenta ludzi do dzieł wielkich. Samej sławy majestat.
Ze stron trąby, i bębny, i wszystkie do kupy Powtykane na drzewca z nieprzyjaciół łupy, W nogach palmy zwyciężne, i uczone bobki, I spokojne oliwy powiązane w snopki. Sama dziwnie wspaniałej i ślicznej urody, Która nigdy nie traci cery swojej młodej.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 126
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
I tego muza moja niechaj głosi, Co apostołów pierwszych imię nosi, Bielskiego baszę, Mazowieckie plemię, Co ma ojczyznę piękną płocką ziemię. Ten niech Piotrowe odłożywszy kluczę, Mieczem Pawłowym niech tłucze a tłucze. Chytry to Mazur, przed nim się nie skryje Turczyn, bo oraz i płacze i bije. Lecz w tym ferworze i w zapalczywości Nie zapominaj swojej powinności, Żeś był koniuszym; więc jak prędko błonie Tureckie trupy okryją, ty konie Każ łapać prędko swemu Tuszewskiemu, Bo od szeregu nie rzeczby Wolskiemu, By bez Wolskiego chorągiew nie była; Wiem też, że białych koni macie siła. Ty zaś sam wodze wypuść kasztankowi,
I tego muza moja niechaj głosi, Co apostołow pierwszych imię nosi, Bielskiego baszę, Mazowieckie plemię, Co ma ojczyznę piękną płocką ziemię. Ten niech Piotrowe odłożywszy kluczę, Mieczem Pawłowym niech tłucze a tłucze. Chytry to Mazur, przed nim się nie skryje Turczyn, bo oraz i płacze i bije. Lecz w tym ferworze i w zapalczywości Nie zapominaj swojej powinności, Żeś był koniuszym; więc jak prędko błonie Tureckie trupy okryją, ty konie Każ łapać prędko swemu Tuszewskiemu, Bo od szeregu nie rzeczby Wolskiemu, By bez Wolskiego chorągiew nie była; Wiem też, że białych koni macie siła. Ty zaś sam wodze wypuść kasztankowi,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 286
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, tam lesiony, ogromnymi mosty Uścielą się pp ziemi, tłumiąc inszy drobny Chrost pod sobą. Taki tam rumor był podobny, I straszliwa ruina. Nie o jako małą Z-sobą się rozpierają, ale summe całą O Króla i Koronę, Aż gdy go zaboli Kiedyż ciężko, ustawać począł w-tym powoli Ferworze Nieprzyjaciel, i pomykać kroku. Dopieroż go wsparuje cieżej Ubald z boku, Ognia mu dodawając Dopiero i owi Co już byli najpierwej uciekać gotowi, Obrócą się inaczej, i niż słońce zgaśnie Spedzą z-pola wszytkiego. A tu było jaśnie Widzieć jego niezmierność; gdy tegoż wieczora, Ku tym co miał przy
, tam lesiony, ogromnymi mosty Uśćielą sie pp źiemi, tłumiąc inszy drobny Chrost pod sobą. Táki tam rumor był podobny, I straszliwa ruina. Nie o iáko małą Z-sobą sie rozpieraią, ále summe całą O Krola i Korone, Aż gdy go záboli Kiedyż ćieżko, ustawáć począł w-tym powoli Ferworze Nieprzyiaćiel, i pomykać kroku. Dopieroż go wspáruie ćieżey Ubald z boku, Ognia mu dodawaiąc Dopiero i owi Co iuż byli naypierwey ućiekać gotowi, Obrocą sie inaczey, i niż słońce zgaśnie Spedzą z-polá wszytkiego. A tu było iáśnie Widźieć iego niezmierność; gdy tegoż wieczorá, Ku tym co miał przy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 86
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
powagi i rzetelności pańskiej, lubo mają z powołania swojego usta królewskie, z których jako ab oraculo żaden fałsz i zawód pochodzić nie powinien. Pamiętam niedawno szlachcic słuszny na funkcji ziemi swojej będący w Warszawie za bolesną z domu wiadomością, że go z kretesem zrabowano i córkę mu w piętnastu leciech zgwałcono, w wielkim żalu i ferworze przekładał krzywdę swoję. Pytał się Pan serio, z miny niemałą dolegliwość szlachcica uważający, czego by potrzebował. Powiedziano, że suplikuje o to, aby mu wojska przez wioski jego przechodzące nie szkodziły, i zaraz jako z procy mu odpowiedziano, że król IMć żałuje bardzo, że się to przez wojska jego stało, wie
powagi i rzetelności pańskiej, lubo mają z powołania swojego usta królewskie, z których jako ab oraculo żaden fałsz i zawód pochodzić nie powinien. Pamiętam niedawno szlachcic słuszny na funkcyi ziemi swojej będący w Warszawie za bolesną z domu wiadomością, że go z kretesem zrabowano i córkę mu w piętnastu leciech zgwałcono, w wielkim żalu i ferworze przekładał krzywdę swoję. Pytał się Pan serio, z miny niemałą dolegliwość szlachcica uważający, czego by potrzebował. Powiedziano, że suplikuje o to, aby mu wojska przez wioski jego przechodzące nie szkodziły, i zaraz jako z procy mu odpowiedziano, że król JMć żałuje bardzo, że się to przez wojska jego stało, wie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 174
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
duszy i sumnienia zabójstwo. Jedni bowiem pozorowi dogadzamy i spowiadamy się, aby nas nabożnymi widziano i taksowano; drudzy, bojąc się klątew i publikacji z ambony, raz przynajmniej w rok na Wielkanoc to z wielką biedą czyniemy. Insi z nabożeństwa i dla pozyskania łaski Boskiej w potrzebach swoich, wszyscy jednak bez nabożeństwa, bez ferworu, bez serca, bez miłości Boskiej i rewerencji tak górnego dobrodziejstwa i sakramentu zażywamy.
Stanisław: Tak jest, mój kochany bracie, dlatego też w łasce Boskiej tyle korzystamy po spowiedziach naszych, jako i ów z poprawy zdrowia, co się zaraz po wziętym lekarstwie bez pamięci opije.
Mikołaj: Ba, i wiarę dobrą
duszy i sumnienia zabójstwo. Jedni bowiem pozorowi dogadzamy i spowiadamy się, aby nas nabożnymi widziano i taksowano; drudzy, bojąc się klątew i publikacyi z ambony, raz przynajmniej w rok na Wielkanoc to z wielką biedą czyniemy. Insi z nabożeństwa i dla pozyskania łaski Boskiej w potrzebach swoich, wszyscy jednak bez nabożeństwa, bez ferworu, bez serca, bez miłości Boskiej i rewerencyi tak górnego dobrodziejstwa i sakramentu zażywamy.
Stanisław: Tak jest, mój kochany bracie, dlatego też w łasce Boskiej tyle korzystamy po spowiedziach naszych, jako i ów z poprawy zdrowia, co się zaraz po wziętym lekarstwie bez pamięci opije.
Mikołaj: Ba, i wiarę dobrą
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 242
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
naówczas podkanclerzym, a teraz kanclerzem W. Ks. Lit., szwagrem swoim, dufając w fawory królewskie, nie będzie w ojczyźnie przewodził.
Wojewoda mazowiecki, regimentarz koronny, teraźniejszy kasztelan krakowski, lubo serca nieraz w bataliach doświadczonego i czerstwej jeszcze naówczas siły, od rycerstwa przez wielkie swoje akomodacje kochany, jednakże ten ferwor politycznie zdysymulował. Stanął tylko przy nim śp. Tarło, naówczas lubelski, a potem sandomierski wojewoda. Wszczął się rozruch na pokojach prymasowskich, koronni przy swoim, a litewscy przy swoim regimentarzu rozdzielili się. Atoli śp. książę prymas to umodyfikował. Regimentarz koronny wyjechał, a książę regimentarz lit. u księcia prymasa kordiacząc został
naówczas podkanclerzym, a teraz kanclerzem W. Ks. Lit., szwagrem swoim, dufając w fawory królewskie, nie będzie w ojczyźnie przewodził.
Wojewoda mazowiecki, regimentarz koronny, teraźniejszy kasztelan krakowski, lubo serca nieraz w bataliach doświadczonego i czerstwej jeszcze naówczas siły, od rycerstwa przez wielkie swoje akomodacje kochany, jednakże ten ferwor politycznie zdysymulował. Stanął tylko przy nim śp. Tarło, naówczas lubelski, a potem sendomirski wojewoda. Wszczął się rozruch na pokojach prymasowskich, koronni przy swoim, a litewscy przy swoim regimentarzu rozdzielili się. Atoli śp. książę prymas to umodyfikował. Regimentarz koronny wyjechał, a książę regimentarz lit. u księcia prymasa kordiacząc został
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 45
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
kontusz rozszarpniono. Ujął się za niego Medeksza, naówczas miecznik, a teraźniejszy podsędek kowieński, dał w gębę Świętorzeckiemu, towarzyszowi petyhorskiemu porucznika Krzywkowskiego. Mnie podczaszy kowieński, teraźniejszy marszałek, jak siedziałem przed stołem, wziął za stół, a tymczasem skoro się odezwał marszałek sam kowieński, ganiąc te tumulta Krzywkowskiemu, zaraz ten ferwor, jak mówią, jakby po uchu dał, ucichł. Taka była jego powaga.
Pojechali zatem wszyscy do Czerwonego Dworu i ja z nimi, dosyć będąc z tego przypadku umartwionym. Pojechałem potem do Stokliszek, a z Stokliszek z umartwieniem do Rasny, że sprawy dobre poutracałem, pieniądze stokliskie i na prawo, i
kontusz rozszarpniono. Ujął się za niego Medeksza, naówczas miecznik, a teraźniejszy podsędek kowieński, dał w gębę Swiętorzeckiemu, towarzyszowi petyhorskiemu porucznika Krzywkowskiego. Mnie podczaszy kowieński, teraźniejszy marszałek, jak siedziałem przed stołem, wziął za stół, a tymczasem skoro się odezwał marszałek sam kowieński, ganiąc te tumulta Krzywkowskiemu, zaraz ten ferwor, jak mówią, jakby po uchu dał, ucichł. Taka była jego powaga.
Pojechali zatem wszyscy do Czerwonego Dworu i ja z nimi, dosyć będąc z tego przypadku umartwionym. Pojechałem potem do Stokliszek, a z Stokliszek z umartwieniem do Rasny, że sprawy dobre poutracałem, pieniądze stokliskie i na prawo, i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 115
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ludziom, choć wi-
dział, że w czym króla, szukając swoich awantażów, krzywdzą, dysymulował. Gdy zatem Sułkowski za powrotem swoim chciał rządy obejmować ministrowskie, Bryl mu ich nie ustępował. On tedy z wielką pasją, jak dawniej nawykł, wpadł do króla, żaląc się na Bryla, ale król, o ten ferwor rozgniewawszy się, kazał mu we dwudziestu czterech godzinach z Drezna wyjeżdżać. Wyszedł od króla mając jeszcze nadzieję, jak ferwor pana minie, nie utracić łaski jego, ale gdy król przysłał, aby zaraz z Drezna wyjeżdżał i już więcej widzieć się mu nie pozwolił, wpadł w wielką alteracją i wyjechać musiał z żoną i dziećmi
ludziom, choć wi-
dział, że w czym króla, szukając swoich awantażów, krzywdzą, dysymulował. Gdy zatem Sułkowski za powrotem swoim chciał rządy obejmować ministrowskie, Bryl mu ich nie ustępował. On tedy z wielką pasją, jak dawniej nawykł, wpadł do króla, żaląc się na Bryla, ale król, o ten ferwor rozgniewawszy się, kazał mu we dwudziestu czterech godzinach z Drezna wyjeżdżać. Wyszedł od króla mając jeszcze nadzieję, jak ferwor pana minie, nie utracić łaski jego, ale gdy król przysłał, aby zaraz z Drezna wyjeżdżał i już więcej widzieć się mu nie pozwolił, wpadł w wielką alteracją i wyjechać musiał z żoną i dziećmi
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 133
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
za powrotem swoim chciał rządy obejmować ministrowskie, Bryl mu ich nie ustępował. On tedy z wielką pasją, jak dawniej nawykł, wpadł do króla, żaląc się na Bryla, ale król, o ten ferwor rozgniewawszy się, kazał mu we dwudziestu czterech godzinach z Drezna wyjeżdżać. Wyszedł od króla mając jeszcze nadzieję, jak ferwor pana minie, nie utracić łaski jego, ale gdy król przysłał, aby zaraz z Drezna wyjeżdżał i już więcej widzieć się mu nie pozwolił, wpadł w wielką alteracją i wyjechać musiał z żoną i dziećmi z Drezna, zostawiwszy potomnym przykład i przestrogę, jak jest niebezpieczno faworytom od pana samochcąc oddalać się i jak trzeba ostrożnie
za powrotem swoim chciał rządy obejmować ministrowskie, Bryl mu ich nie ustępował. On tedy z wielką pasją, jak dawniej nawykł, wpadł do króla, żaląc się na Bryla, ale król, o ten ferwor rozgniewawszy się, kazał mu we dwudziestu czterech godzinach z Drezna wyjeżdżać. Wyszedł od króla mając jeszcze nadzieję, jak ferwor pana minie, nie utracić łaski jego, ale gdy król przysłał, aby zaraz z Drezna wyjeżdżał i już więcej widzieć się mu nie pozwolił, wpadł w wielką alteracją i wyjechać musiał z żoną i dziećmi z Drezna, zostawiwszy potomnym przykład i przestrogę, jak jest niebezpieczno faworytom od pana samochcąc oddalać się i jak trzeba ostrożnie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 133
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
takie listy, że ponieważ
matka jej podczas naszego trybunału przegrała, i dość niesłusznie, z Żywultami sprawę, tedy się skarżyła na książąt Radziwiłłów, wojewodów nowogródzkich, że kolacjami i innymi obligacjami promowując Żywultów, skorumpowali trybunał. Umiał to tak dobrze wielu deputatom wyperswadować Iwanowski, że te listy są paszkwilem na trybunał, że wielki ferwor w deputatach sprawił. Łopaciński, pisarz kadencji nowogródzkiej, i ja nie wiedzieliśmy o tym. Tymczasem była ilacja od Iwanowskiego, oskarżając o te paszkwile i o inne swoje pretensje. Poszliśmy do ustępu. Obaczyliśmy wielką żwawość przeciwko Borkowskiej deputatów, tak dalece, że pluralitas stanęła, ażeby tę damę wziąć pod wartę
takie listy, że ponieważ
matka jej podczas naszego trybunału przegrała, i dość niesłusznie, z Żywultami sprawę, tedy się skarżyła na książąt Radziwiłłów, wojewodów nowogródzkich, że kolacjami i innymi obligacjami promowując Żywultów, skorumpowali trybunał. Umiał to tak dobrze wielu deputatom wyperswadować Iwanowski, że te listy są paszkwilem na trybunał, że wielki ferwor w deputatach sprawił. Łopaciński, pisarz kadencji nowogródzkiej, i ja nie wiedzieliśmy o tym. Tymczasem była ilacja od Iwanowskiego, oskarżając o te paszkwile i o inne swoje pretensje. Poszliśmy do ustępu. Obaczyliśmy wielką żwawość przeciwko Borkowskiej deputatów, tak dalece, że pluralitas stanęła, ażeby tę damę wziąć pod wartę
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 177
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986