Klio Wesołe w górze zakrzyczała Jo, Wraz się odezwą jej działa, Że z ich buku Europa zadrżała. Usłyszą tęten i rum niebywały, Narody wszystkie po Eubojskie skaly, Usłyszą, i z rzeczy nowej, Zadumani pozwieszają głowy. Zaryczał Euksyn z jeziory dzikiemi Nadęty falą i wiatry nie swemi, Burzliwe cofnął wzad flagi. Wiosła świadom i jego przewagi. Ulękł się ulękł, i jako niepomny Opuścił ręce Moskal wiarołomny, Wspomniawszy sobie na tęgi Nieziszczony swojej ślub przysięgi. Darmo wytacza zamierzone razy, Pioruny bije bez żadnej obrazy, Wiadome swojej niecnoty Głowy, własne porażają groty. O jako ciężko westchnął przerażony, Co zbrodził świeżo najgłębsze Teutony,
Klio Wesołe w górze zakrzyczała Io, Wraz się odezwą jej działa, Że z ich buku Europa zadrżała. Usłyszą tęten i rum niebywały, Narody wszystkie po Eubojskie skaly, Usłyszą, i z rzeczy nowej, Zadumani pozwieszają głowy. Zaryczał Euxyn z jeziory dzikiemi Nadęty falą i wiatry nie swemi, Burzliwe cofnął wzad flagi. Wiosła świadom i jego przewagi. Ulękł się ulękł, i jako niepomny Opuścił ręce Moskal wiarołomny, Wspomniawszy sobie na tęgi Nieziszczony swojej ślub przysięgi. Darmo wytacza zamierzone razy, Pioruny bije bez żadnej obrazy, Wiadome swojej niecnoty Głowy, własne porażają groty. O jako ciężko westchnął przerażony, Co zbrodził świeżo najgłębsze Teutony,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 5
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ogniem i żelazem Nastąpią zarazem. Pali się powietrze, nie znać w dymie słońca, Gdy wspierają owi, ci biją bez końca. Jako Wulkan światu zgubę gdy przyśpiesza, Etnę swą zamiesza. Już już naszy spisy utykają w wały, Pada trup uparty, ginie Radkie śmiały, Nie jednak serc złożą, nie śrzód takiej flagi Zstaną swej przewagi. Wczas i Zaporowscy dołem się skradają, I jednym wraz szturmem ostróg rozpierają, Ale choć i dużych ramiony Cyklopów Nie ruszą okopów. Sroższe lada rowy i ślepe fortyle, A niż moc okryta męstwu ich i sile, Przecie w ogień żywy, co serca, co chęci, Idą bez pamięci. Aż
ogniem i żelazem Nastąpią zarazem. Pali się powietrze, nie znać w dymie słońca, Gdy wspierają owi, ci biją bez końca. Jako Wulkan światu zgubę gdy przyśpiesza, Etnę swą zamiesza. Już już naszy spisy utykają w wały, Pada trup uparty, ginie Radkie śmiały, Nie jednak serc złożą, nie śrzód takiej flagi Zstaną swej przewagi. Wczas i Zaporowscy dołem się skradają, I jednym wraz szturmem ostróg rozpierają, Ale choć i dużych ramiony Cyklopów Nie ruszą okopów. Sroższe lada rowy i ślepe fortyle, A niż moc okryta męstwu ich i sile, Przecie w ogień żywy, co serca, co chęci, Idą bez pamięci. Aż
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 16
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Wymowie słodkiej, baczeniu osobnem, I prawa, które się chwiały, I ołtarze w szrankach swoich stały. Jakie pociechy! Gdyś królewskie truny, I opłakiwał razem ich fortuny, Że stan ich, i dzień wesoły, Zmierzch w momencie, i płonne popioły. Na dźwięk Nestorów i twoję powagę, Wzbudzoną Kocyt pohamował flagę: I by co ludzkości miały, Same potem Parki żałowały. Po tem zaćmieniu, jako się po ranu Wybiło słońce, a nowemu panu, W płaszczu i złotej koronie, Na ojczystym przyszło usieść tronie, Kto ostrożniejszy z rodzonym spół twoim? Kto i w momencie żarliwszy oboim? Żeby przy ołtarzach cało Dobro wszystkiej korony
Wymowie słodkiej, baczeniu osobnem, I prawa, które się chwiały, I ołtarze w szrankach swoich stały. Jakie pociechy! Gdyś królewskie truny, I opłakiwał razem ich fortuny, Że stan ich, i dzień wesoły, Zmierzch w momencie, i płonne popioły. Na dźwięk Nestorów i twoję powagę, Wzbudzoną Kocyt pohamował flagę: I by co ludzkości miały, Same potem Parki żałowały. Po tem zaćmieniu, jako się po ranu Wybiło słońce, a nowemu panu, W płaszczu i złotej koronie, Na ojczystym przyszło usieść tronie, Kto ostrożniejszy z rodzonym spół twoim? Kto i w momencie żarliwszy oboim? Żeby przy ołtarzach cało Dobro wszystkiej korony
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 84
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ziemie przenikają końce. Zdało się, zdało po przeszłe te lata, Że albo koniec i ruina świata, Albo wiek Pyrrhy, i ona Powódź spaść miała Deukaliona Gdy po Hadriach pływały głębokichNiedoszłe Tygrem karki gór wysokich, Atlas po Eou brodził, A Proteusz bydło z pól uwodził. Widzieć szumnemi Wisłę było mętną Miecąc się flagi; skąd ona pamiętną Powodzią brzegi nabrzmiałe, Miasta i wsi pożerała całe. Niebo twarz smutną upłakawszy łzami, Gdy panna w wieńcu, było pod żaglami, Swiat gnił, a podziemne rymy, Codzień większe wywierały dymy. Stąd w cieniu długim bez słońca i rosy Kwiat zarażony i nierdzałe kłosy, Na wszystkie koronne kraje
ziemie przenikają końce. Zdało się, zdało po przeszłe te lata, Że albo koniec i ruina świata, Albo wiek Pyrrhy, i ona Powódź spaść miała Deukaliona Gdy po Hadryach pływały głębokichNiedoszłe Tygrem karki gór wysokich, Atlas po Eou brodził, A Proteusz bydło z pól uwodził. Widzieć szumnemi Wisłę było mętną Miecąc się flagi; zkąd ona pamiętną Powodzią brzegi nabrzmiałe, Miasta i wsi pożerała całe. Niebo twarz smutną upłakawszy łzami, Gdy panna w wieńcu, było pod żaglami, Swiat gnił, a podziemne rymy, Codzień większe wywierały dymy. Ztąd w cieniu długim bez słońca i rosy Kwiat zarażony i nierdzałe kłosy, Na wszystkie koronne kraje
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 86
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Grób, co bratu, żenie i synowi. A po powietrzu błyska aniół mieczem, O gdzie się chronim! O gdzie się ucieczem! 1628. 1629.
Kto w zapalczywości twojej, Kto się żywy, Boże nasz, zostoi? Szczęśliwy, który w budzie gdzie kryjomy Żywot utai, albo tak świadomy Zatopów morskich i flagi, Że gdzie zniknąć mógł tej plagi. I tak ojczyzna uciśniona z gruntu, Nie wie z którego spadnie horyzontu, I sen przyjdzie pożądany, Kto łzy otrze? kto zleczy jej rany. WIERSZ WTÓRY.
Acz nieszczęśliwą nie zna się do końca, Gdy na swem niebie jasne dotąd słońca, I złotym królewskim tronie Sceptra
Grób, co bratu, żenie i synowi. A po powietrzu błyska aniół mieczem, O gdzie się chronim! O gdzie się ucieczem! 1628. 1629.
Kto w zapalczywości twojej, Kto się żywy, Boże nasz, zostoi? Szczęśliwy, który w budzie gdzie kryjomy Żywot utai, albo tak świadomy Zatopów morskich i flagi, Że gdzie zniknąć mógł tej plagi. I tak ojczyzna uciśniona z gruntu, Nie wie z którego spadnie horyzontu, I sen przyjdzie pożądany, Kto łzy otrze? kto zleczy jej rany. WIERSZ WTÓRY.
Acz nieszczęśliwą nie zna się do końca, Gdy na swem niebie jasne dotąd słońca, I złotym królewskim tronie Sceptra
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 88
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
po lekkim powietrzu/ a w górę skrzydłami Wysoko się wybiwszy/ D wiatry pomijały Eurowe/ co z tychże stron skąd one powstały. Ale Faeton/ na ten wóz był ciężar mały/ Którego i słoneczne konie nie poznały/ I sprzężaj wszystek nie miał swej zwyczajnej wagi. E A jako bez słusznego ładunku/ od flagi Morskiej/ krzywe okręty bywają miotane/ I na strony prze zbytnią lekkość kołysane: Tak z niezwykłym ciężarem próżne wyprawuje Skoki wóz/ i podobny czczemu podlatuje. Co skoro też woźniki poczuły poczworne/ Tym się w potężniejszy bieg udają uporne. I torowanego się gościńca puszczają/ I nie tym którym pierwej/ porządkiem biegają. F
po lekkim powietrzu/ á w gorę skrzydłámi Wysoko się wybiwszy/ D wiátry pomiiáły Eurowe/ co z tychże stron skąd one powstáły. Ale Pháeton/ ná ten woz był ćiężar máły/ Ktorego y słoneczne konie nie poznáły/ Y sprzężay wszystek nie miał swey zwyczáyney wagi. E A iáko bez słusznego łádunku/ od flagi Morskiey/ krzywe okręty bywáią miotáne/ Y ná strony prze zbytnią lekkość kołysáne: Ták z niezwykłym ćiężarem prozne wyprawuie Skoki woz/ y podobny czczemu podlátuie. Co skoro też woźniki poczuły poczworne/ Tym się w potężnieyszy bieg vdaią vporne. Y torowanego się gośćińcá puszczáią/ Y nie tym ktorym pierwey/ porządkiem biegáią. F
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 61
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Faetontowę Klimenę, urodziła była Tetys, stąd że jej wnukiem był Faeton. D Konie pomijały wiatry Eurowe. To jest, wschodnie, które z tejże strony wiały, z której i konie Słoneczne wybiegły: ale daje znać, że wiary były wyścigane od koni. Księgi Wtóre. E A jako bez słusznego ratunku od flagi morskiej. Bierze podobieństwo od czczego i nienaładwoanego okrętu: dawając znać, że jako takim statkiem fala miece jako chce; tak też i wóz słońca, iż nie miał przy sobie zwyczajnej ciężkości, i sposobnego rządźce, nie tym gościńcem szedł, którym było iść potrzeba. F Sam się strwożony boi. Faeton. G Zimne
Pháetontowę Klimenę, vrodźiłá byłá Thetys, ztąd że iey wnukiem był Pháeton. D Konie pomiiáły wiátry Eurowe. To iest, wschodnie, ktore z teyże strony wiáły, z ktorey y konie Słoneczne wybiegły: ále daie znáć, że wiáry były wyśćigane od koni. Kśięgi Wtore. E A iáko bez słusznego rátunku od flagi morskiey. Bierze podobieństwo od czczego y nienáłádwoanego okrętu: dawáiąc znáć, że iako tákim statkiem fálá miece iáko chce; tak też y woz słońca, iż nie miał przy sobie zwyczáyney ćięszkośći, y sposobnego rządźce, nie tym gośćińcem szedł, ktorym było iść potrzebá. F Sam się strwożony boi. Pháeton. G Zimne
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 65
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Gdzie mi z nocy na światło wypłynąć należy? Ale do Kafarejskiej biegłem śmiało góry/ Błogo mnie żem nie rozbił się o skopuł który. Przecz łodka moja w biegu nie bojąc się szkody Żadnej/ trafiała na te za złym Austrem brody? Czem nie lękałem się trosk/ i biad nawałności/ Abo flag należących ludźkiej nieprawości? Co twe za głupstwo było duszo ma stroskana? Iże odszedzsy przez grzech od Stwórcy/ i Pana Twego/ w padłaś w ten ucisk. Twej to wiadomości Nie było skryto/ że Bóg srodze karze złości W każdym wieku. bo gdy się przyrodzonym sądził Świat prawem/ a od Boga znajomości zbłądził
Gdzie mi z nocy na światło wypłynąć należy? Ale do Káphareyskiey biegłem smiało gory/ Błogo mnie żem nie rozbił się o skopuł ktory. Przecż łodká moiá w biegu nie boiąc się szkody Zadney/ tráfiáłá ná te zá złym Austrem brody? Czem nie lękałem się trosk/ y biad náwáłnośći/ Abo flag náleżących ludźkiey niepráwośći? Co twe zá głupstwo było duszo má stroskáná? Iże odszedzsy przez grzech od Stworcy/ y Páná Twego/ w padłaś w ten ucisk. Twey to wiádomości Nie było skryto/ że Bog srodze karze złośći W każdym wieku. bo gdy się przyrodzonym sądźił Swiat práwem/ á od Bogá znáiomośći zbłądźił
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 52
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
. Raz w raz, okiem nie dojrzeć, w wodę uderzają, Piany się kręcą, krople pod niebo pryskają, Okręt leci podobny bystrym orlim piórom. A kiedy nadpływali ku Tysyskim Górom, Gdzie kościół starożytny Artemidy leży, Żaden tamtędy żeglarz cało nie przebieży, Jeśli pierwej boginiej darem nie ubłaga: Każdego tam zakręci nieprzebyta flaga. A Orfeus nie złotem, nie drogimi dary Zmiękczył jej serce, ale dźwiękiem swej cytary, Że nie tylko gniewy swe morze położyło, Ale i ryb rozlicznych stada widać było, Które się przy okręcie wkoło zgromadzały, Jakoby wdzięcznych jego pieśni słuchać miały. Tak się więc za pasterzem w pole trzoda sypie, Kiedy
. Raz w raz, okiem nie dojrzeć, w wodę uderzają, Piany się kręcą, krople pod niebo pryskają, Okręt leci podobny bystrym orlim piórom. A kiedy nadpływali ku Tysyskim Górom, Gdzie kościół starożytny Artemidy leży, Żaden tamtędy żeglarz cało nie przebieży, Jeśli pierwej boginiej darem nie ubłaga: Każdego tam zakręci nieprzebyta flaga. A Orfeus nie złotem, nie drogimi dary Zmiękczył jej serce, ale dźwiękiem swej cytary, Że nie tylko gniewy swe morze położyło, Ale i ryb rozlicznych stada widać było, Które się przy okręcie wkoło zgromadzały, Jakoby wdzięcznych jego pieśni słuchać miały. Tak się więc za pasterzem w pole trzoda sypie, Kiedy
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 139
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Przekłady Jana Gawińskiego AD CesAREM PAUSILIPIUM
Si quae flent mala lugubres... (Lib. IV, 13)
Gdyby pomocne łzy ku śmierci były Lub czyje od tej życie okupiły, Sztucznie bych wielkiej poczytał być wagi Źrzeniczne flagi.
Słusznie bych ja łzy drogo zakupowa! I drożej pereł sydońskich szacował, Lecz są daremne — owszem, większe żale Rodzą te fale.
Jak z rosy rannej hojna trawa wschodzi, Tak się łza ,ze łzy w większych troskach rodzi, A żal, co jeden jest, a ten jest długi, Jakby był
Przekłady Jana Gawińskiego AD CAESAREM PAUSILIPIUM
Si quae flent mala lugubres... (Lib. IV, 13)
Gdyby pomocne łzy ku śmierci były Lub czyje od tej życie okupiły, Sztucznie bych wielkiej poczytał być wagi Źrzeniczne flagi.
Słusznie bych ja łzy drogo zakupowa! I drożej pereł sydońskich szacował, Lecz są daremne — owszem, większe żale Rodzą te fale.
Jak z rosy rannej hojna trawa wschodzi, Tak się łza ,ze łzy w większych troskach rodzi, A żal, co jeden jest, a ten jest długi, Jakby był
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 457
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965