Lirycorum Polskich.
IVż też niedłuży Parnaskie Muzy Lira moja tęśni/ Do przykrej Wojny/ O której zbrojny Mars dyktował pieśni. Weselsza chwila Widzieć Achilla Wtańcu z Bryzeidą/ Niż gdy z Parysem. Krici Kirysem Za łeb mściwo idą. Niech kto chce gani Ze przy swej Pani Jole kądzieli/ Alcides płochy/ Wyprawia Fochy Co wszyscy widzieli. I Wojennika Marsa Zmiennika Każdy widzi snadno. Kiedy po walce/ Pięknej Kowalce Rad przeciera snadno. I ja Bellonę Rzuczam na stronę Co się srozy w boju. Tym czasem dragnie O rzeskiej Jagnie/ Chcę naciągnąć stroju. Zażywać wieku/ Trzeba Człowieku Tuż starość za pasem. A wprędkiej łodzi Młodość uchodzi
Lyricorum Polskich.
IVż też niedłuży Párnáskie Muzy Lyrá moiá tęśni/ Do przykrey Woyny/ O ktorey zbroyny Mars dyktował pieśni. Weselsza chwilá Widźieć Achillá Wtańcu z Bryzeidą/ Niż gdy z Párysem. Krići Kirysem Zá łeb mśćiwo idą. Niech kto chce gáni Ze przy swey Páni Iole kądźieli/ Alcides płochy/ Wyprawia Fochy Co wszyscy widźieli. Y Woienńiká Marsá Zmienniká Káżdy widźi snádno. Kiedy po walce/ Piękney Kowalce Rad przećiera snádno. Y ia Bellonę Rzuczam ná stronę Co się srozy w boiu. Tym czásem drágnie O rzeskiey Iágnie/ Chcę náćiągnąć stroiu. Záżywáć wieku/ Trzebá Człowieku Tuż stárość zá pásem. A wprędkiey łodźi Młodość vchodźi
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 152
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
jest nieporuszony W kwadrat złożony.
Szczęśliwy, mówię, ale gdzież takiego Najdziesz na świecie wieku dzisiejszego, Żeby od swojej najpierwszej młodości Nie uznał złości?
Żeby od kresu samego puszczony Biegł na tak ślizkiej drodze niepotkniony; Żeby we wszytkim życiu jego cale Nie było Ale;
Żeby na ten świat i jego szalone Dumy i fochy myśli zapatrzone Nie wpadły wespół z jego służebniki W zdradliwe wniki.
Dawno ci byli, których okazała Cnota do nieba żywo porywała, Dzisiaj takiego za naszego wieka Niemasz człowieka.
Wszyscy my zgoła, których odmiennymi Hekate koły oświeca na ziemi, Wszyscy nieprawi, że niemasz jednego Doskonałego.
Wszyscy błądzimy a co starsze
jest nieporuszony W kwadrat złożony.
Szczęśliwy, mowię, ale gdzież takiego Najdziesz na świecie wieku dzisiejszego, Żeby od swojej najpierwszej młodości Nie uznał złości?
Żeby od kresu samego puszczony Biegł na tak ślizkiej drodze niepotkniony; Żeby we wszytkim życiu jego cale Nie było Ale;
Żeby na ten świat i jego szalone Dumy i fochy myśli zapatrzone Nie wpadły wespoł z jego służebniki W zdradliwe wniki.
Dawno ci byli, ktorych okazała Cnota do nieba żywo porywała, Dzisiaj takiego za naszego wieka Niemasz człowieka.
Wszyscy my zgoła, ktorych odmiennymi Hekate koły oświeca na ziemi, Wszyscy nieprawi, że niemasz jednego Doskonałego.
Wszyscy błądzimy a co starsze
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 337
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
z drzewa Żołdat nie struł sobie trzewa: Śliwki szkodzą i te knechty Poślą wnet do grobu piechty.
Przy tym kto tu grabi, plewie, Lub w Adamie, lubo w Ewie, Wszytko to są chrześcijanie, Szkoda ich zabijać, panie.
Ogrodnik, człowiek spokojny, Nie chce i o żonę wojny; Gani Atrydesa fochy, Za błazny ma wszytkie Włochy.
Strzeż też, Boże, co ściąć ze pnia, Pociecze krew z bożka wstępnia, Bo tu w pniaku i w gałęzi Bogini się jakaś więzi.
Tu jest Dafnis, tu Syreny Córka płacze swej Mireny, Tu płuczą swoje źrenice Siostry głupiego woźnice.
A Priapus, zdjąwszy portki,
z drzewa Żołdat nie struł sobie trzewa: Śliwki szkodzą i te knechty Poślą wnet do grobu piechty.
Przy tym kto tu grabi, plewie, Lub w Adamie, lubo w Ewie, Wszytko to są chrześcijanie, Szkoda ich zabijać, panie.
Ogrodnik, człowiek spokojny, Nie chce i o żonę wojny; Gani Atrydesa fochy, Za błazny ma wszytkie Włochy.
Strzeż też, Boże, co ściąć ze pnia, Pociecze krew z bożka wstępnia, Bo tu w pniaku i w gałęzi Bogini się jakaś więzi.
Tu jest Dafnis, tu Syreny Córka płacze swej Mireny, Tu płuczą swoje źrenice Siostry głupiego woźnice.
A Pryjapus, zdjąwszy portki,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 340
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wziął. Niejedna rózga roście w lesie. 782. Omen.
Gdzieżby to która z dawnych Sybil dziś ożyła A mego życia dalszy progres wywrożyła, Czy jeszcze kiedyżkolwiek tak szczęśliwym będę, Że z lubym przyjacielem w pokoju usiądę. Czyli ten żart mię czeka od fortuny płochej, Że mi mój szczyry afekt będą płacić fochy, Że choć me z razu będą wdzięczne powolności, Lecz gdy na orzech przyjdzie nastąpić miłości, To mnie zostać na koszu a na me zasługi, Ledwo poznawszy pana, nastąpić ma drugi I tak ukrzywdzonemu na tym cięższą mękę Do krzywdy ow żart przyda: żem dobry na rękę. W takich myślach i żalu kiedy
wziął. Niejedna rozga roście w lesie. 782. Omen.
Gdzieżby to ktora z dawnych Sybil dziś ożyła A mego życia dalszy progres wywrożyła, Czy jeszcze kiedyżkolwiek tak szczęśliwym będę, Że z lubym przyjacielem w pokoju usiędę. Czyli ten żart mię czeka od fortuny płochej, Że mi moj szczyry afekt będą płacić fochy, Że choć me z razu będą wdzięczne powolności, Lecz gdy na orzech przyjdzie nastąpić miłości, To mnie zostać na koszu a na me zasługi, Ledwo poznawszy pana, nastąpić ma drugi I tak ukrzywdzonemu na tym cięższą mękę Do krzywdy ow żart przyda: żem dobry na rękę. W takich myślach i żalu kiedy
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 276
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
milach od Lignice na głogowskim gościńcu zastąpili wszystką potęgą swoją gęsto w 5 pułków uszykowani. Tak iż wprzód piechoty służalej kilka tysięcy z spisami przy działach stanęło; po obudwu stronach wybrańców (albo raczej wygnańców na śmierć) na posiłku z muszkietami podostatku; na prawem skrzydle rajtarowie służali, a na lewem szlachta. Gdy tedy onych fochów śląskich postrzegła straż Elearska, wnet dawszy znać wojsko do gromady pospieszało. Czekali Szlązacy w sprawie, bardzo szumno wołając na ochotnika, (wyrozumieć wieleby ich i co za lud) podpadającego. Porozumiawszy się tedy pułkownik z hetmanem Elearskim, to jest książęciem Radziwiłem, postawił trzy chorągwie na czoło, to jest czerwoną Sulmirskiego i Moisławskiego
milach od Lignice na głogowskim gościńcu zastąpili wszystką potęgą swoją gęsto w 5 pułków uszykowani. Tak iż wprzód piechoty służalej kilka tysięcy z spisami przy działach stanęło; po obudwu stronach wybrańców (albo raczej wygnańców na śmierć) na posiłku z muszkietami podostatku; na prawem skrzydle rajtarowie słuźali, a na lewem szlachta. Gdy tedy onych fochów szląskich postrzegła straż Elearska, wnet dawszy znać wojsko do gromady pospieszało. Czekali Szlązacy w sprawie, bardzo szumno wołając na ochotnika, (wyrozumieć wieleby ich i co za lud) podpadającego. Porozumiawszy się tedy pułkownik z hetmanem Elearskim, to jest książęciem Radziwiłem, postawił trzy chorągwie na czoło, to jest czerwoną Sulmirskiego i Moisławskiego
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 120
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
, O cnotach i o dobrych uczynkach mawiacie? Jakie głupstwo poprawy w sobie obiecować, A wszak wy przykazania nie możecie chować. Chyba im dalej w błotsko grzechowe zabrniecie, Tym rychlej snadź niebieskie grunty osiędziecie. Herszt Drek Luter tak uczył i dyscypułowie, Piątej ewanielijej tak apostołowie. Boję się, iż za takie Martyn Lutra fochy, Przydzie wam za nim zwiedzić Judaszowskie lochy. Bo ta nauka wrota otwiera do grzechu, Do wszeteczeństwa i do swowolnego cechu. ADHORTATIA ALBO NAPOMINANIE OD SAMEGO NAWYŻSZEGO SENIORA ZBORU SASKIEGO MIANE ABY SIĘ NAWRÓCILI DO KOŚCIOŁA RZYMSKIEGO
Ej, wżdy bójcie się Boga! Od tak złej nauki Uciekajcie, zażywszy już rozumnej sztuki. Życzę z
, O cnotach i o dobrych uczynkach mawiacie? Jakie głupstwo poprawy w sobie obiecować, A wszak wy przykazania nie możecie chować. Chyba im dalej w błotsko grzechowe zabrniecie, Tym rychlej snadź niebieskie grunty osiędziecie. Herszt Drek Luter tak uczył i dyscypułowie, Piątej ewanjelijej tak apostołowie. Boję się, iż za takie Martyn Lutra fochy, Przydzie wam za nim zwiedzić Judaszowskie lochy. Bo ta nauka wrota otwiera do grzechu, Do wszeteczeństwa i do swowolnego cechu. ADHORTATIA ALBO NAPOMINANIE OD SAMEGO NAWYŻSZEGO SENIORA ZBORU SASKIEGO MIANE ABY SIĘ NAWRÓCILI DO KOŚCIOŁA RZYMSKIEGO
Ej, wżdy bójcie się Boga! Od tak złej nauki Uciekajcie, zażywszy już rozumnej sztuki. Życzę z
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 276
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
w głowie/ W czynie dzielność/ Miłość ludzka. Skarb nieprzepłacony. Z ludźmi się warcholić/ Obłudnie żyć/ Na zły szańc Honor kłaść. Dzieło człowieka złego. Wiele się ofiarować/ Mało iścić/ Obietnice zwłóczyć. Nie pewnego. Dobrze się naradzić/ Prędko czynić/ Swego dokazać. Mądrego. Okrągły stół/ Włoskie fochy/ Szat uwaga. Skąpy kortezów, głupi figiel. Dobra myśl bez Panien/ Muzyka bez trunku/ Nauka bez dostatku. Małej uwagi. Świnia w ogrodzie/ Koza w sadzie/ Prostak w Radzie. Wielki niepożytek. Panna ochędostwem/ Dobry chłop męstwem/ Doktor nauką. Mają pięknie śtanąć. Z klechy Pleban/ Z
w głowie/ W cżynie dźielność/ Miłość ludzka. Skarb nieprzepłácony. Z ludźmi się warcholić/ Obłudnie żyć/ Ná zły szańc Honor kłáść. Dzieło człowieká złego. Wiele się ofiárowáć/ Máło iśćić/ Obietnice zwłocżyć. Nie pewnego. Dobrze się náradźić/ Prędko cżynić/ Swego dokazáć. Mądrego. Okrągły stoł/ Włoskie fochy/ Szat vwagá. Skąpy kortezow, głupi figiel. Dobra myśl bez Pánien/ Muzyká bez trunku/ Náuká bez dostátku. Máłey uwagi. Swiniá w ogrodźie/ Kozá w sádźie/ Prostak w Rádźie. Wielki niepożytek. Pánná ochędostwem/ Dobry chłop męstwem/ Doktor náuką. Máią pięknie śtánąć. Z klechy Pleban/ Z
Skrót tekstu: ŻabPol
Strona: A2v
Tytuł:
Polityka dworska
Autor:
Jan Żabczyc
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1616
Data wydania (nie później niż):
1650
em, że ma francę ta niecnota srogą. Boję się, że też i was jako inszych ludzi Dobrych za ich pieniądze — rzecze — opaskudzi.” Wziąwszy za to dwa tynfy przy podziękowaniu, Poszedł i położył się na swoim posłaniu. Aż też dzieweczka z pieca, przespawszy się trochy, Idzie na komplementy i żołnierskie fochy. Czeka jej ten w paracie, a skoro się zbliża, Wytnie przez gołe plecy od ramion do krzyża. Owa w nogi, ten za nią i, jako sień długa, Aże do samej izby nie zdejmie kańczuga. Nazajutrz osiodławszy konia sobie rano, Jedzie precz, zapłaciwszy za owies, za siano. Złodziej kurewskie
em, że ma francę ta niecnota srogą. Boję się, że też i was jako inszych ludzi Dobrych za ich pieniądze — rzecze — opaskudzi.” Wziąwszy za to dwa tynfy przy podziękowaniu, Poszedł i położył się na swoim posłaniu. Aż też dzieweczka z pieca, przespawszy się trochy, Idzie na komplementy i żołnierskie fochy. Czeka jej ten w paracie, a skoro się zbliża, Wytnie przez gołe plecy od ramion do krzyża. Owa w nogi, ten za nią i, jako sień długa, Aże do samej izby nie zdejmie kańczuga. Nazajutrz osiodławszy konia sobie rano, Jedzie precz, zapłaciwszy za owies, za siano. Złodziej kurewskie
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 555
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Pan Bóg, jako przypowieść, strzeżonego strzeże, Nie chodź daleko w pole z próżnymi rękoma, A czeladź rozesławszy sam nie siadaj doma. 79. NA CHŁOPÓW PODGÓRSKICH
Po cóż do cudzych z młodu szlachta jeździ krajów? Żeby mogli nawyknąć tamtych obyczajów. Że na chłopów podgórskich nieprzystępne Włochy, Do bliskich Węgier chodzą na podobne fochy. Szlachta kłaniać, zalecać, stroić się chędogo, Nieznacznie albo raczej kształtnie odrwić kogo; A chłopi się kraść, kłamać modą zabieszczadną Uczą, bowiem nad inszych kłamają i kradną. Czemuż różną nagrodę swej wędrówki mają? Szlachtę czczą honorami, a chłopów wieszają. 80 (P). WIĘKSZY GUST LUDZIE MAJĄ W
Pan Bóg, jako przypowieść, strzeżonego strzeże, Nie chodź daleko w pole z próżnymi rękoma, A czeladź rozesławszy sam nie siadaj doma. 79. NA CHŁOPÓW PODGÓRSKICH
Po cóż do cudzych z młodu szlachta jeździ krajów? Żeby mogli nawyknąć tamtych obyczajów. Że na chłopów podgórskich nieprzystępne Włochy, Do bliskich Węgier chodzą na podobne fochy. Szlachta kłaniać, zalecać, stroić się chędogo, Nieznacznie albo raczej kształtnie odrwić kogo; A chłopi się kraść, kłamać modą zabieszczadną Uczą, bowiem nad inszych kłamają i kradną. Czemuż różną nagrodę swej wędrówki mają? Szlachtę czczą honorami, a chłopów wieszają. 80 (P). WIĘKSZY GUST LUDZIE MAJĄ W
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 562
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ciężej, Biskup jeden, a drugi kanonik, dwu księży Wielkie na całą Polskę, gdy się z sobą zwadzą, W trybunale koronnym zgorszenie wprowadzą. Tańcował na bankiecie, choć już inszy stoją, Choć już przestali, z damą ksiądz kanonik swoją. Napomina go biskup, że taniec tak płochy I takie kapłanowi nie przystoją fochy. Nie słucha ów, aż biskup muzykę przestrzeże, Że im struny, jeśli nie przestaną, porzeże. Umilkła, gdy prezydent przestraszył kapelę. Posadziwszy kanonik swoję saltarelę, Przyszedszy do biskupa — aż się zwinął w kłęby, Aż wpadł pod stół, tak dobrze da mu pięścią w zęby. Tu była rzecz dobrego
ciężej, Biskup jeden, a drugi kanonik, dwu księży Wielkie na całą Polskę, gdy się z sobą zwadzą, W trybunale koronnym zgorszenie wprowadzą. Tańcował na bankiecie, choć już inszy stoją, Choć już przestali, z damą ksiądz kanonik swoją. Napomina go biskup, że taniec tak płochy I takie kapłanowi nie przystoją fochy. Nie słucha ów, aż biskup muzykę przestrzeże, Że im struny, jeśli nie przestaną, porzeże. Umilkła, gdy prezydent przestraszył kapelę. Posadziwszy kanonik swoję saltarelę, Przyszedszy do biskupa — aż się zwinął w kłęby, Aż wpadł pod stół, tak dobrze da mu pięścią w zęby. Tu była rzecz dobrego
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 610
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987