! raczej było tego Kochać, któregom zawsze znała statecznego W miłości ku mnie szczyrej, pokim go swoimi Nie odraziła cale postępki płochymi. Wierzę, że gdyby widział tę niedolę moję, Choć się gniewa, przecięby zmiękczył serce swoje, Wszakże nie diamentem twardym zahartował, Patrząc na me łzy, snadźby swoim nie folgował. A ja na tenczas ciebie, ba i dziś, przez skały Będę mijał, choćby też i morskie mię wały Pożarły, byłem kraje opuścił mierzione, Gdzie mię fale i wiatry zaniosą szalone. Tam na swoje nieszczęście i niebaczność twoję, Morzu, wiatrom i skałom powiem skargi moje, Opowiem i przepaściom; przepaści
! raczej było tego Kochać, ktoregom zawsze znała statecznego W miłości ku mnie szczyrej, pokim go swoimi Nie odraziła cale postępki płochymi. Wierzę, że gdyby widział tę niedolę moję, Choć się gniewa, przecięby zmiękczył serce swoje, Wszakże nie dyamentem twardym zahartował, Patrząc na me łzy, snadźby swoim nie folgował. A ja na tenczas ciebie, ba i dziś, przez skały Będę mijał, choćby też i morskie mię wały Pożarły, byłem kraje opuścił mierzione, Gdzie mię fale i wiatry zaniosą szalone. Tam na swoje nieszczęście i niebaczność twoję, Morzu, wiatrom i skałom powiem skargi moje, Opowiem i przepaściom; przepaści
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 251
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
i mam stąd przyganę: Teraz tuszę, że gwałtem łatwie go dostanę”.
XLV.
Nie chciał być dłużej już pan z Anglantu cierpliwy. „Kiedyś - pry - w którem kraju, kłamco niewstydliwy, Sprosny, brzydki Maranie, zemną się kosztował? Niech wiem, kiedyś mię pożył, kiedyś mi folgował? Jam jest Orland, z którego chluby darmo szukasz, Tusząc, że jest daleko, ale się oszukasz; Wraz patrz, jeśli ty szyszak mnie, czyli ja twoję Będę mógł wydrzeć, co ją masz na sobie, zbroję.
XLVI.
A nie chcę nic mieć nad cię”. - Wtem sznur rozwięzował
i mam stąd przyganę: Teraz tuszę, że gwałtem łatwie go dostanę”.
XLV.
Nie chciał być dłużej już pan z Anglantu cierpliwy. „Kiedyś - pry - w którem kraju, kłamco niewstydliwy, Sprosny, brzydki Maranie, zemną się kosztował? Niech wiem, kiedyś mię pożył, kiedyś mi folgował? Jam jest Orland, z którego chluby darmo szukasz, Tusząc, że jest daleko, ale się oszukasz; Wraz patrz, jeśli ty szyszak mnie, czyli ja twoję Będę mógł wydrzeć, co ją masz na sobie, zbroję.
XLVI.
A nie chcę nic mieć nad cię”. - Wtem sznur rozwięzował
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 259
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nienawiścią, zemstą kogo uciążył jeżelim komu w Sąsiedztwie był ciężki jeżelim pieniędzmi Rzeczyposp: fortuny moje krzewił jeżelim powierzonej sobie potęgi, do prywatnych interesów, factij, Practyk zażywał Jeżelim chlebów, abo jakimkolwiek przezwiskiem rzeczonych z ubogich ludzi ekstorsij kiedy był uczestnikiem jeżelim w zachowaniu karności Żołnierskiej dla respektów jakich komużkolwiek z folgował jeżelim uskarżającym się, sprawiedliwości umknął niech kto co wie, jawnie się na mnie uskarży, byle prawdziwie, nie z bajek. Byłem tak, aż po Czudnowskiej Wojnie w łasce I. K. M. estimaciej, i jakiżkolwiek konfidencji. W których jako się zachował, na każdego sumnienie się daje. Dla
nienawiśćią, zemstą kogo vćiążył ieżelim komu w Sąśiedztwie był ćiężki ieżelim pieniądzmi Rzeczyposp: fortuny moie krzewił ieżelim powierzoney sobie potęgi, do priwatnych interessow, fáctiy, Práctyk záżywał Ieżelim chlebow, ábo iákimkolwiek przezwiskiem rzeczonych z vbogich ludźi extorsiy kiedy był vczestnikiem ieżelim w záchowániu kárnośći Zołnierskiey dla respektow iákich komużkolwiek z folgował ieżelim vskarżáiącym się, spráwiedliwośći vmknął niech kto co wie, iáwnie się ná mnie vskárży, byle prawdźiwie, nie z baiek. Byłem ták, áż po Czudnowskiey Woynie w łásce I. K. M. aestimáciey, y iákiżkolwiek confidentiey. W ktorych iáko się záchował, ná káżdego sumnienie się dáie. Dla
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 14
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
rzeki i morza, i śniegami białymi ziemię przysypuje. Przemian Owidyuszowych O Ujzrzawszy młodzieńca. Faetonta. P Febe ojcze/ jeśliż mi tego imienia pozwalasz. Jeśli mię za syna przyznawasz. Q I teb błąd serca mego. to jest, tę wątpliwość w którejem teraz jest. R Złożywszy promienie które miał około głowy. Folgował Ociec tym sposobem synowi, bo dla jasności i gorącości promieni, nie mogły był Faeton przystąpić Z Jeziora/ co przez nie przysięgają Bogowie. Styks, jest jezioro piekielne, przez które Bogowie bali się przysięgać: tak nazwane od żałości, bo Grekowie Stygen żałość zową. Hesiodus pisze, że ta Styks była córka Oceana i
rzeki y morzá, y śniegámi białymi ziemię przysypuie. Przemian Owidyuszowych O Vyzrzawszy młodźieńcá. Pháetontá. P Phebe oycze/ iesliż mi tego imienia pozwalasz. Iesli mię zá syná przyznawasz. Q Y teb błąd sercá mego. to iest, tę wątpliwość w ktoreyem teraz iest. R Złożywszy promienie ktore miał około głowy. Folgował Oćiec tym sposobem synowi, bo dla iásnośći y gorącośći promieni, nie mogły był Pháeton przystąpić S Ieźiorá/ co przez nie przyśięgáią Bogowie. Styx, iest ieźioro piekielne, przez ktore Bogowie bali się przyśięgać: ták názwáne od żáłości, bo Grekowie Stygen żáłość zową. Hesiodus pisze, że ta Styx była corká Oceáná y
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
okręt cały, Łaski Twej, którzy z nami płynęli, nie znali, Abowiem czterech przy nas okrętów stradali. Kiedyś potem tam dał być, gdzie się tak widziało, I dla dobrych ucierpieć cokolwiek się miało, Wojska kilka tysięcy głód i mór zepsował, A mnieś i tam, Panie mój, przecię Ty folgował. Jeszcześ nawet i tam nam tak zdarzył ćwiczenie,
Aby snadniej, gdy żyć dasz, człek miał wyżywienie. Nie da pamięć chęci Twych liczyć inszych, Panie, Co myśl mą często wwodzą w zapamiętywanie. Nie wiem, jaką bym cześć miał oddać łasce Twojej, Żeś w niepodobnym razie sam strzegł dusze
okręt cały, Łaski Twej, którzy z nami płynęli, nie znali, Abowiem czterech przy nas okrętów stradali. Kiedyś potem tam dał być, gdzie się tak widziało, I dla dobrych ucierpieć cokolwiek się miało, Wojska kilka tysięcy głód i mór zepsował, A mnieś i tam, Panie mój, przecię Ty folgował. Jeszcześ nawet i tam nam tak zdarzył ćwiczenie,
Aby snadniej, gdy żyć dasz, człek miał wyżywienie. Nie da pamięć chęci Twych liczyć inszych, Panie, Co myśl mą często wwodzą w zapamiętywanie. Nie wiem, jaką bym cześć miał oddać łasce Twojej, Żeś w niepodobnym razie sam strzegł dusze
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 380
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Cofał, gdy się wzruszało miłosierdzie Twoje. Prorocy, co od Ciebie upad powiedali, Często dla Twej dobroci w kłamstwie zostawali. Panie, chociaś i popadł gniewem poruszony, Placu-ś nie zniósł, puszczałeś krzykiem przerażony. Takeś swą świątobliwość światu pokazował, Żeś gęściej, niźli karał, winnym rad folgował. Czy zliczycze, ilekroć łaski Twojej syty Naród Cię drażnił, a wżdy byłeś mu użyty. Litość Twoja ta Tobie niski ukłon budzi I w zakamiałych sercach niepobożnych ludzi. Twojej, o Święty Panie, czci i chwale kwoli, Niech mię dobroć Twa z ciężkich grzechów mych wyzwoli. Rzekłeś pokutę przyjąć i iścieć-eś
Cofał, gdy się wzruszało miłosierdzie Twoje. Prorocy, co od Ciebie upad powiedali, Często dla Twej dobroci w kłamstwie zostawali. Panie, chociaś i popadł gniewem poruszony, Placu-ś nie zniósł, puszczałeś krzykiem przerażony. Takeś swą świątobliwość światu pokazował, Żeś gęściej, niźli karał, winnym rad folgował. Czy zliczyćże, ilekroć łaski Twojej syty Naród Cię drażnił, a wżdy byłeś mu użyty. Litość Twoja ta Tobie niski ukłon budzi I w zakamiałych sercach niepobożnych ludzi. Twojej, o Święty Panie, czci i chwale kwoli, Niech mię dobroć Twa z ciężkich grzechów mych wyzwoli. Rzekłeś pokutę przyjąć i iścieć-eś
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 382
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Skąd takem z hardział w sobie/ iż com miał pod nogi Boga mego paść nisko/ tom nastawiał rogi/ I jego pogardziwszy chwałą Majestatu/ Niechciałem jemu służyć/ a służyłem światu. O jaka moja śmiałość! żem tak postępował Hardo/ a twoja litość/ żeś mi w tym folgował!
Kto uważy Majestat/ i moc tak wielkiego Monarchy/ i potęgę/ i dobroć onego/ A od tak kreatury/ podłej poważony Lekce/ i tak wielekroć grzechem znieważony/ Choćby żgromadził w kupę gańby/ urągania/[...] różne zawstydzenia/ nie dość do starania Tej niezbożności. W tej ja będąc uwikłany/ Choćbym
Zkąd takem z hardźiał w sobie/ iż com miáł pod nogi Boga mego paśc nisko/ tom nastawiał rogi/ Y iego pogardźiwszy chwałą Máiestatu/ Niechćiáłem iemu służyć/ a służyłem świátu. O iaka moiá śmiałość! żem tak postępował Hardo/ á twoia lutość/ żeś mi w tym folgował!
Kto uważy Maiestat/ y moc ták wielkiego Monarchy/ y potęgę/ y dobroć onego/ A od tak kreatury/ podłey poważony Lekce/ y tak wielekroć grzechem znieważony/ Choćby żgromadźił w kupę gańby/ urąganiá/[...] rożne zawstydzeniá/ nie dosć do starania Tey niezbożnośći. W tey ia będąc uwikłány/ Choćbym
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 24
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
nieuznany, Za poczciwość to poczytując sobie, Ludzkość najlichszej pokazać osobie.
Ludzie rycerscy, wojskowi, służali, W wielkiem u niego byli poważeniu I hojnie jego łaski doznawali, Na osobliwem tych miewał baczeniu; Więc też ochotnie pod jego ustawali Znakami, jego władzy i rządzeniu Chętnie się dając, a on swej intracie Nic niefolgował k'woli ich zapłacie.
W panowaniu zaś przeciwko poddanym, Takiej dobroci był i łaskawości, Że raczej ojcem mógłby być nazwanym Niżli ich panem, wszelkie przeciwności
Od nich staraniem niewypowiedzianem Odwracał, zwłaszcza by od drapieżności Żołnierskiej szczytem jego zasłonieniu, l krzywd dozorców byli uwolnieni.
Cóż o umysłu jego stateczności, I męstwie rzekę?
nieuznany, Za poczciwość to poczytując sobie, Ludzkość najlichszej pokazać osobie.
Ludzie rycerscy, wojskowi, służali, W wielkiém u niego byli poważeniu I hojnie jego łaski doznawali, Na osobliwém tych miewał baczeniu; Więc też ochotnie pod jego ustawali Znakami, jego władzy i rządzeniu Chętnie się dając, a on swej intracie Nic niefolgował k'woli ich zapłacie.
W panowaniu zaś przeciwko poddanym, Takiej dobroci był i łaskawości, Że raczej ojcem mógłby być nazwanym Niżli ich panem, wszelkie przeciwności
Od nich staraniem niewypowiedzianem Odwracał, zwłaszcza by od drapieżności Żołnierskiej szczytem jego zasłonieniu, l krzywd dozorców byli uwolnieni.
Cóż o umysłu jego stateczności, I męstwie rzekę?
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 354
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, Te dla jedła, a owe dla uciech chowano. Przyjachał gość: wtym kucharz łabęcia pochwyci, I już tam żywot jego był na słabej nici;
Ale łabęć, zginienie blisko siebie czując, Pocznie kwilić, ojców swych zwyczaj zachowując. Zaczym Kucharz, poznawszy myłkę, wnet darował Gardłem łabęcia; lecz zaś gęsi nie folgował: Bo ją upiekszy, podał na pokarm gościowi.
Tak się więc niemownemu trafia człowiekowi, Że go potka sromota, potka go i szkoda; Wymownemu zaś nie tak przykra jest przygoda, Bo się krzywdy domówi rozrywką swej głowy I uda rzecz swą snadnie przyrodnemi słowy; Lecz kto wymowę mając, onej nie używa, Właśnie
, Te dla jedła, a owe dla uciech chowano. Przyjachał gość: wtym kucharz łabęcia pochwyci, I już tam żywot jego był na słabej nici;
Ale łabęć, zginienie blizko siebie czując, Pocznie kwilić, ojców swych zwyczaj zachowując. Zaczym Kucharz, poznawszy myłkę, wnet darował Gardłem łabęcia; lecz zaś gęsi nie folgował: Bo ją upiekszy, podał na pokarm gościowi.
Tak się więc niemownemu trafia człowiekowi, Że go potka sromota, potka go i szkoda; Wymownemu zaś nie tak przykra jest przygoda, Bo się krzywdy domówi rozrywką swej głowy I uda rzecz swą snadnie przyrodnemi słowy; Lecz kto wymowę mając, onej nie używa, Właśnie
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 15
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
przymuszali Aniołowie Lota/ mówiąc: Wstań/ weźmi żonę twoję/ i dwie córki twoje/ które tu są: byś snadź niezginął w nieprawości miasta tego. 16. A gdy się ociągał/ ujęli mężowie oni rękę jego/ i rękę żony jego/ i rękę dwu corek jego/ (abowiem mu Pan folgował) i wywiedli go/ i postawili go przed miastem. 17. I gdy je wywiedli precz/ rzekł jeden: Jeśli chcesz/ zachowaj duszę twoję/ a nie oglądaj się na zad/ ani stawaj na ty wszystkiej równinie: uchodź na górę/ byś snadź nie zginął. 18. A Lot rzekł do nich
przymuszáli Anjołowie Lotá/ mowiąc: Wstań/ weźmi żonę twoję/ y dwie corki twoje/ ktore tu są: byś snadź niezginął w niepráwośći miástá tego. 16. A gdy śię oćiągał/ ujęli mężowie oni rękę jego/ y rękę żony jego/ y rękę dwu corek jego/ (ábowiem mu Pan folgował) y wywiedli go/ y postáwili go przed miástem. 17. Y gdy je wywiedli precz/ rzekł jeden: Iesli chcesz/ záchowaj duszę twoję/ á nie oglądaj śię ná zad/ áni stawaj ná ty wszystkiey rowninie: uchodź ná gorę/ byś snadź nie zginął. 18. A Lot rzekł do nich
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 17
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632