LASZECKIEGO
jak się ad praesens znajduje, tudzież wszystkich w niem generalnie znajdujących się rzeczy, in fundo spisany, mense Aprili Anno Dni 1748
Most pierwszy. Wjeżdżając od ogrodu do pierwszej bramy, most przez fosę, na filarach czterech murowanych, sosnowy, nowy, dobry, z poręczami.
Brama pierwsza. — Brama murowana z furtką, u której, w facjacie od ogrodu, odrzwi i grzymsy z kamienia ciosanego, herby na wierzchu, z gipsu rznięte; nad samemi wrotami jeden herb Mniszchów, z kamienia rznięty, we środku okno, w ołów oprawne. Na wierzchu samym armatury, z drzewa rznięte. W tej Bramie krata dębowa, z wierzchu
LASZECKIEGO
jak się ad praesens znajduje, tudzież wszystkich w niem generalnie znajdujących się rzeczy, in fundo spisany, mense Aprili Anno Dni 1748
Most pierwszy. Wjeżdżając od ogrodu do pierwszej bramy, most przez fossę, na filarach czterech murowanych, sosnowy, nowy, dobry, z poręczami.
Brama pierwsza. — Brama murowana z furtką, u której, w facjacie od ogrodu, odrzwi i grzymsy z kamienia ciosanego, herby na wierzchu, z gipsu rznięte; nad samemi wrotami jeden herb Mniszchów, z kamienia rznięty, we środku okno, w ołów oprawne. Na wierzchu samym armatury, z drzewa rznięte. W tej Bramie krata dębowa, z wierzchu
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 28
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
bają, Są w piekle, z których sny na świat wydają: Pierwszą rogowce podwoje obwodzą, A przez tę furtę sny prawdziwe chodzą; Druga słoniowa, a przy tej się bawią Te sny, które się nigdy nie wyjawią.
Śniło-ć się, pani, żeś dziś u mnie była. Ten sen słoniowa furtka wypuściła I wyszedł pewnie z piersi twej słoniowej; Ale ty, straży uszedszy mężowej, Przybądź, za wodzem idąc, ślepym bogiem: Sen będzie prawdą i wróci się rogiem. NIEGŁUPIA
„Kiedy się lepiej zalecać — doktora Pytała panna — z rana czy z wieczora?” Doktor powiada: „Lepiej to osłodzi Wieczór,
bają, Są w piekle, z których sny na świat wydają: Pierwszą rogowce podwoje obwodzą, A przez tę furtę sny prawdziwe chodzą; Druga słoniowa, a przy tej się bawią Te sny, które się nigdy nie wyjawią.
Śniło-ć się, pani, żeś dziś u mnie była. Ten sen słoniowa furtka wypuściła I wyszedł pewnie z piersi twej słoniowej; Ale ty, straży uszedszy mężowej, Przybądź, za wodzem idąc, ślepym bogiem: Sen będzie prawdą i wróci się rogiem. NIEGŁUPIA
„Kiedy się lepiej zalecać — doktora Pytała panna — z rana czy z wieczora?” Doktor powiada: „Lepiej to osłodzi Wieczór,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 91
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
.
Strzeż też, Boże, co ściąć ze pnia, Pociecze krew z bożka wstępnia, Bo tu w pniaku i w gałęzi Bogini się jakaś więzi.
Tu jest Dafnis, tu Syreny Córka płacze swej Mireny, Tu płuczą swoje źrenice Siostry głupiego woźnice.
A Priapus, zdjąwszy portki, Strzeże, jako zwykł, u fortki, I kto go znieważy, panie, Temu do śmierci nie wstanie.
Odwrócze się, moja rada, Od ogroda i od sada: Łacna zdobycz, mało sławy, Masz ty główniejsze zabawy.
Bij Tatarów pod Komarnem, Uczyń Nuradyna karnem, Dwadzieścia tysięcy cztery Połóż i odbij jasyry.
Niech nienawiść z jadu mdleje,
.
Strzeż też, Boże, co ściąć ze pnia, Pociecze krew z bożka wstępnia, Bo tu w pniaku i w gałęzi Bogini się jakaś więzi.
Tu jest Dafnis, tu Syreny Córka płacze swej Mireny, Tu płuczą swoje źrenice Siostry głupiego woźnice.
A Pryjapus, zdjąwszy portki, Strzeże, jako zwykł, u fortki, I kto go znieważy, panie, Temu do śmierci nie wstanie.
Odwróćże się, moja rada, Od ogroda i od sada: Łacna zdobycz, mało sławy, Masz ty główniejsze zabawy.
Bij Tatarów pod Komarnem, Uczyń Nuradyna karnem, Dwadzieścia tysięcy cztéry Połóż i odbij jasyry.
Niech nienawiść z jadu mdleje,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 340
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, same mówią od siebie pętlice. Gdybyś się był domyślił, wywrócić na nice. Bywały kiedyś rysie pod tobą i pupki, Teraz liszki, możesz się nie zarzekać jupki. I jeśli ostatniego twój pan kmiecia zbędzie, Co dotąd miał na grzbiecie, niedługo przysiądzie. Od bramy do wrót, od wrót idziemy do fortki; Kto by rzekł, że miały być z ferezyjej portki! Jako zaś z drugą stronę, bo fortuna statku Nie zna, ujźrzysz na głowie, co było na zadku. Kto wie, co szczęście wróży na twe stare lata. Jeśli z portek jegomość czapki nie wylata. 61. GADKA
Rano na czterech, na
, same mówią od siebie pętlice. Gdybyś się był domyślił, wywrócić na nice. Bywały kiedyś rysie pod tobą i pupki, Teraz liszki, możesz się nie zarzekać jupki. I jeśli ostatniego twój pan kmiecia zbędzie, Co dotąd miał na grzbiecie, niedługo przysiędzie. Od bramy do wrót, od wrót idziemy do fortki; Kto by rzekł, że miały być z ferezyjej portki! Jako zaś z drugą stronę, bo fortuna statku Nie zna, ujźrysz na głowie, co było na zadku. Kto wie, co szczęście wróży na twe stare lata. Jeśli z portek jegomość czapki nie wylata. 61. GADKA
Rano na czterech, na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 229
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na kamieniu, ale nikt rozumieć nie może. Powiedają, że te litery wszytkie złote były w kamień wprawowane, ale teraz nie masz, jeno dołki w onych literach.
Z boku zaś tej bromy, a przeciwko Kapitolium, są słupy z marmuru czerwonego piękną robotą, wzdłuż idących, po dwie u góry wiązane na kształt furtek, któremi cesarza do Kapitolium erat mos wprowadzać, ale teraz per vetustatem są drugie, tak w ziemię wlazłe, iż ledwie ich wierzchy apparent - na dwie piędzi albo trzy tylko od ziemi eminent; drugie zaś, takież właśnie, są na półtorej kopiej wzwyż.
Przeszedszy tę Triumphalem Portam jest kościołek niewielki in hoc loco
na kamieniu, ale nicht rozumieć nie może. Powiedają, że te litery wszytkie złote były w kamień wprawowane, ale teraz nie masz, jeno dołki w onych literach.
Z boku zaś tej bromy, a przeciwko Capitolium, są słupy z marmuru czerwonego piękną robotą, wzdłuż idących, po dwie u góry wiązane na kształt furtek, któremi cesarza do Capitolium erat mos wprowadzać, ale teraz per vetustatem są drugie, tak w ziemię wlazłe, iż ledwie ich wierzchy apparent - na dwie piędzi albo trzy tylko od ziemi eminent; drugie zaś, takież właśnie, są na półtorej kopiej wzwyż.
Przeszedszy tę Triumphalem Portam jest kościołek niewielki in hoc loco
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 198
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
darmo trzymał. Szło mu tedy i o intratę 6000 lub więcej zł gratis z Rzeczycy mianą, i o deklarowane starostwa, i promocje od dworu. Nie chciał zatem i księcia kanclerza, i zięcia jego Fleminga urażać, a tak im także swoją addykcją ofiarował.
Zdarzyło mi się raz wychodzić z pokojów królewskich i iść mniejszą fortką, blisko kaplicy królewskiej, do konia mego. Szedł ze mną Ignacy Paszkowski, strażnikowicz polny lit., za towarzysz naówczas z bratem moim pułkownikiem służący, a za nami szedł Fleming, podskarbi lit., czegom ja nie postrzegł, ale mnie Ignacy Paszkowski trącił, żem się obróciwszy, postrzegł podskarbiego, którego
darmo trzymał. Szło mu tedy i o intratę 6000 lub więcej zł gratis z Rzeczycy mianą, i o deklarowane starostwa, i promocje od dworu. Nie chciał zatem i księcia kanclerza, i zięcia jego Fleminga urażać, a tak im także swoją addykcją ofiarował.
Zdarzyło mi się raz wychodzić z pokojów królewskich i iść mniejszą fortką, blisko kaplicy królewskiej, do konia mego. Szedł ze mną Ignacy Paszkowski, strażnikowicz polny lit., za towarzysz naówczas z bratem moim pułkownikiem służący, a za nami szedł Fleming, podskarbi lit., czegom ja nie postrzegł, ale mnie Ignacy Paszkowski trącił, żem się obróciwszy, postrzegł podskarbiego, którego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 450
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Jest jak groch przytej drodze, a nie jako ciernie, Sercem, chlebem, rad Gościom, choć się ma mizernie. Rad wita Sokratesa, co pełny nauki, A nie Machiawella, zdradnej człeka sztuki. Nie lubi też Zoila, ani im portuna, Lecz dobrych mieć i grzecznych, to jego Fortuna.
Nad drugą Fortką była Inskrypcja Ruska Wszedłszy w Dziedziniec była kucza budowana dla Psów z inskrypcją
Psie Prawo
Na warcie czekać, Na obcych szczekać, Kąsać żłodzieja, Lizać Dobrodzieja, Inskrypcje Firlejowskie
Inskrypcja nad kuchenką taka jest
Tu jest mała kuchenka, leez co w niej gotować? Jeżeli ją nie raczy sam BÓG prowidować, Który bądź tu Szafarzem,
Iest iak groch przytey drodze, a nie iako ciernie, Sercem, chlebem, rad Gosciom, choć się má mizernie. Rad wita Sokratesa, co pełny nauki, A nie Machiawella, zdradney człeká sztuki. Nie lubi też Zoilá, ani im portuna, Lecz dobrych mieć y grzecznych, to iego Fortuna.
Nad drugą Fortką była Inskrypcya Ruska Wszedłszy w Dziedziniec była kucza budowana dla Psow z inskrypcyą
Psie Prawo
Na wárcie czekać, Na obcych szczekać, Kąsáć żłodzieia, Lizać Dobrodzieia, Inskrypcye Firleiowskie
Inskrypcya nád kuchenką taka iest
Tu iest mała kuchenká, leez co w niey gotować? Ieżeli ią nie ràczy sam BOG prowidować, Ktory bądź tu Száfarzem,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 525
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
do obozu i ruszył zaraz popołudniu wojsko, które do noclegu uszło czyli mile, czyli półtory. Armaty zaś i amunicyje od Turków pozostałe Wideń zabrał, gdyż nam brać ich niepodobna było, bo bardzo wielkie działa były, które Turcy z przywiezionych na wielbłądach metalów lali pod Widniem, do którego, gdyśmy ową furtką, czyli ucieczką ciemną wjeżdżali, to ludnie jedni z domów wychodząc na kolana padali, a drudzy krzyżem, wołając to niemieckim, to łacińskim językiem: ,,Ave Salvator". Po tym we wtorek z noclegu ruszyło się wojsko, aby fortecę bardziej nie ogłodziło i poszło z jedne mile, czyli dalej, gdzie
do obozu i ruszył zaraz popołudniu wojsko, które do noclegu uszło czyli mile, czyli półtory. Armaty zaś i amunicyje od Turków pozostałe Wideń zabrał, gdyż nam brać ich niepodobna było, bo bardzo wielkie działa były, które Turcy z przywiezionych na wielbłądach metalów lali pod Widniem, do którego, gdyśmy ową furtką, czyli ucieczką ciemną wjeżdżali, to ludnie jedni z domów wychodząc na kolana padali, a drudzy krzyżem, wołając to niemieckim, to łacińskim językiem: ,,Ave Salvator". Po tym we wtorek z noclegu ruszyło się wojsko, aby fortecę bardziej nie ogłodziło i poszło z jedne mile, czyli dalej, gdzie
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 71
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
było ludzi, miedzy którymi był Marcin Zborowski, kaszelan kaliski, z wielką gromadą przyjaciół swoich, a stał w dworze swym przeciwko dworowi biskupiemu. A iż ze wszytkim hurmem do dworu biskupiego przyść chciał, biskup obawiając się jakiego rozruchu, kazał wrota wielkie zamknąć, a za wroty przeciwko ulicy kilka działek zatoczyć, jednak fortka była wolna. Zaczym kasztelan kaliski posłał do biskupa z niejakim uskarżaniem, iż przed nim i przyjacioły jego wrota zawarto i działa zatoczono, wywodząc to, iż sąd każdy nie w zawarciu, ale jaśnie, jawnie, przy bytności jako najwięcej ludzi może być, być ma. Jakoż gdzieby wrota nie były otwarte, że
było ludzi, miedzy którymi był Marcin Zborowski, kaszelan kaliski, z wielką gromadą przyjaciół swoich, a stał w dworze swym przeciwko dworowi biskupiemu. A iż ze wszytkim hurmem do dworu biskupiego przyść chciał, biskup obawiając się jakiego rozruchu, kazał wrota wielkie zamknąć, a za wroty przeciwko ulicy kilka działek zatoczyć, jednak fortka była wolna. Zaczym kasztelan kaliski posłał do biskupa z niejakim uskarżaniem, iż przed nim i przyjacioły jego wrota zawarto i działa zatoczono, wywodząc to, iż sąd każdy nie w zawarciu, ale jaśnie, jawnie, przy bytności jako najwięcej ludzi może być, być ma. Jakoż gdzieby wrota nie były otwarte, że
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 168
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
wolna. Zaczym kasztelan kaliski posłał do biskupa z niejakim uskarżaniem, iż przed nim i przyjacioły jego wrota zawarto i działa zatoczono, wywodząc to, iż sąd każdy nie w zawarciu, ale jaśnie, jawnie, przy bytności jako najwięcej ludzi może być, być ma. Jakoż gdzieby wrota nie były otwarte, że on fortką, jako dziurą, i z przyjacioły swemi do tego sądu przyśćby nie chciał, ale i Przecławski nie byłby winien, aniby przeciwko niemu dekret stać sią mógł, gdzieby do takiego zawartego sądu nie stanął. Na to poselstwo biskup wskazał, iż przez sługi swoje da odpowiedź i wnet potym posłał kilku sług
wolna. Zaczym kasztelan kaliski posłał do biskupa z niejakim uskarżaniem, iż przed nim i przyjacioły jego wrota zawarto i działa zatoczono, wywodząc to, iż sąd każdy nie w zawarciu, ale jaśnie, jawnie, przy bytności jako najwięcej ludzi może być, być ma. Jakoż gdzieby wrota nie były otwarte, że on fortką, jako dziurą, i z przyjacioły swemi do tego sądu przyśćby nie chciał, ale i Przecławski nie byłby winien, aniby przeciwko niemu dekret sstać sią mógł, gdzieby do takiego zawartego sądu nie stanął. Na to poselstwo biskup wskazał, iż przez sługi swoje da odpowiedź i wnet potym posłał kilku sług
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 168
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886