, zdobiąc cały cug poszosny, Póki dziesiątej nie dopędził wiosny; I jaki zwyczaj: inszych z sieczką w poły, Onego zawsze obrok czekał goły. Musi-ć dziś przestać na jęczmiennej słomie: Nadjadszy czerni, już karku nie łomie, Nie strzyże uchem, wędzidła nie gryzie; Rzekszy po prostu: nic po onym fryzie; Ledwie ze młyna przynieść zdole krupy. Jeśli go jeszcze przedadzą do żupy, Wolałby stokroć podziękować światu Niż się na starość dostać do kieratu. To koń. Cóż rzeczesz, mój drogi Marcinie, Kiedy człowieku sześćdziesiąt lat minie? Niechaj się krzepi, niech się co dzień struże, Kiedy to wszytko: nuże
, zdobiąc cały cug poszosny, Póki dziesiątej nie dopędził wiosny; I jaki zwyczaj: inszych z sieczką w poły, Onego zawsze obrok czekał goły. Musi-ć dziś przestać na jęczmiennej słomie: Nadjadszy czerni, już karku nie łomie, Nie strzyże uchem, wędzidła nie gryzie; Rzekszy po prostu: nic po onym fryzie; Ledwie ze młyna przynieść zdole krupy. Jeśli go jeszcze przedadzą do żupy, Wolałby stokroć podziękować światu Niż się na starość dostać do kieratu. To koń. Cóż rzeczesz, mój drogi Marcinie, Kiedy człowieku sześćdziesiąt lat minie? Niechaj się krzepi, niech się co dzień struże, Kiedy to wszytko: nuże
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 16
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szło na nice. Kto by rzekł, że Jarosław będą Proszowice, Gdzie nie konie, nie woły, nie safijan kozi, Ale wolne na przedaż szlachta głosy wozi. Ten, żeby milczał, ów mu, żeby gadał, płaci; Diabłaż tak nie mają być kramarze bogaci. We dwoje zarabiając, biorą drudzy fryzy; Czemuż by, pytam, płacić nie mieli akcyzy? Aleć by ich najlepiej taką skarać cięgą, Żeby im kat ozory wywłóczył pod pręgą, Inszej jatki, lepszego rzeźnika niegodne, Gdy, przy swych niewolniczych, przedają swobodne, Gdy najżyczliwsze rady i najzdrowsze wota
Tym słówkiem: nie pozwalam, obala niecnota;
szło na nice. Kto by rzekł, że Jarosław będą Proszowice, Gdzie nie konie, nie woły, nie safijan kozi, Ale wolne na przedaż szlachta głosy wozi. Ten, żeby milczał, ów mu, żeby gadał, płaci; Diabłaż tak nie mają być kramarze bogaci. We dwoje zarabiając, biorą drudzy fryzy; Czemuż by, pytam, płacić nie mieli akcyzy? Aleć by ich najlepiej taką skarać cięgą, Żeby im kat ozory wywłóczył pod pręgą, Inszej jatki, lepszego rzeźnika niegodne, Gdy, przy swych niewolniczych, przedają swobodne, Gdy najżyczliwsze rady i najzdrowsze wota
Tym słówkiem: nie pozwalam, obala niecnota;
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 200
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
brody: Od balwierza jak stary, od żony jak młody. NA ROZTRUCHAN BIAŁY
Białą farbą afektu szczerość przeznaczają, Dlatego upominek ten biało oddają; Przestrzegę jednak szczerze waszmości na potem: Nie naleje nikt, chociaż to okryją złotem. NA UPOMINEK LADA JAKI
Wierę, że tak wybornych słów tu było szkoda, Bo oracja jak fryz, a w kubku uroda, I żmudzinka nie doszła; takie terefery Lepiej chować na zimnej zagrzanie krystery. DO JEDNEJ
Nie wiem, jak cię wołają, czy Zosiu, czy Zusiu; Słyszę tylko, że imię kończy się na siusiu. Choćbyś się też pode mną nawet posiusiała, Czyń co chcesz, byłeś
brody: Od balwierza jak stary, od żony jak młody. NA ROZTRUCHAN BIAŁY
Białą farbą afektu szczerość przeznaczają, Dlatego upominek ten biało oddają; Przestrzegę jednak szczerze waszmości na potem: Nie naleje nikt, chociaż to okryją złotem. NA UPOMINEK LADA JAKI
Wierę, że tak wybornych słów tu było szkoda, Bo oracyja jak fryz, a w kubku uroda, I żmudzinka nie doszła; takie terefery Lepiej chować na zimnej zagrzanie krystery. DO JEDNEJ
Nie wiem, jak cię wołają, czy Zosiu, czy Zusiu; Słyszę tylko, że imię kończy się na siusiu. Choćbyś się też pode mną nawet posiusiała, Czyń co chcesz, byłeś
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 348
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
: „O cuda! Polak Niemca, Polaka ta bije popuda?” Plunie i do rajtara kiwający głową: „Idź — rzecze — i zadepcz tę gadzinę podkową.” Tu Hans freza ostrogą, od głowy do stopy W żelazie, malowane kto widział cyklopy; Dwie parze pistoletów, jeden w ręce trzyma, Fryz jako piec tłusty kark na munsztuku zżyma. Brzęk, szczęk, hałas, ziemia grzmi; wrzeszczy: wara, wara! Jako wieprz na zająca, jedzie na Tatara. Strzeli raz, ale chybi, nie dostał mu metu; Ten chowa, do drugiego idzie pistoletu. A Tatar, skoro wytnie bachmata kańczugiem, Ginie
: „O cuda! Polak Niemca, Polaka ta bije popuda?” Plunie i do rajtara kiwający głową: „Idź — rzecze — i zadepcz tę gadzinę podkową.” Tu Hans freza ostrogą, od głowy do stopy W żelezie, malowane kto widział cyklopy; Dwie parze pistoletów, jeden w ręce trzyma, Fryz jako piec tłusty kark na munsztuku zżyma. Brzęk, szczęk, hałas, ziemia grzmi; wrzeszczy: wara, wara! Jako wieprz na zająca, jedzie na Tatara. Strzeli raz, ale chybi, nie dostał mu metu; Ten chowa, do drugiego idzie pistoletu. A Tatar, skoro wytnie bachmata kańczugiem, Ginie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 372
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dogodne,
Sławiący jego górno godności niegodne. Nawet i wodę, w której płokał swoje ciało, Pospólstwo jak lekarstwo drogie wypijało. I aby wszeteczeństwu dogodził swojemu, Uczył nago ślub dawać i wolno każdemu Związać się i przed ludźmi cielesnym łańcuchem, Twierdząc, że na to patrzy rad Bóg ocznym duchem. Którego się nauki chwycili Fryzowie, Turyndzi, Niderlandzi i głupi Czechowie. I jeszcze do tych czasów w Czechach ten rząd mają, Gdy daje ślub minister, tedy stadłu dają Całować pendent z jądry, mówiąc słowa takie: - ,,Mnóżcie się jak bestyje mnożą się wszelakie''. Potem nastał Norbertus, opat w on czas święty Z Premonstratu, przed
dogodne,
Sławiący jego górno godności niegodne. Nawet i wodę, w której płokał swoje ciało, Pospólstwo jak lekarstwo drogie wypijało. I aby wszeteczeństwu dogodził swojemu, Uczył nago ślub dawać i wolno każdemu Związać się i przed ludźmi cielesnym łańcuchem, Twierdząc, że na to patrzy rad Bóg ocznym duchem. Którego się nauki chwycili Fryzowie, Turyndzi, Niderlandzi i głupi Czechowie. I jeszcze do tych czasów w Czechach ten rząd mają, Gdy daje ślub minister, tedy stadłu dają Całować pendent z jądry, mówiąc słowa takie: - ,,Mnóżcie się jak bestyje mnożą się wszelakie''. Potem nastał Norbertus, opat w on czas święty Z Premonstratu, przed
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 366
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
wstrętu żadnego.
LXXXII.
Wszędzie po mieście różną uciekają drogą, Co za ludzie są, czego chcą, wiedzieć nie mogą; Ale skoro nakoniec po stroju, po mowie, Po chorągwiach poznali, że są Zelandowie, Zgodnie kartę białą ich hetmanowi niosą I poddają się wszyscy i pokoju proszą, Chcąc jem pomóc na Fryzy, którzy pojmali I dotąd ich książęcia w więzieniu trzymali.
LXXXIII.
Nieprzyjacielem wielkiem było narodowi Fryskiemu wszytko miasto, jako i królowi, Że jem pana własnego zabił i że krzywy I zawżdy beł okrutny i niesprawiedliwy. Orland, który przyjaciel beł obojej strony, Pogodził ich, a skoro pokój był zamkniony, I ci i
wstrętu żadnego.
LXXXII.
Wszędzie po mieście różną uciekają drogą, Co za ludzie są, czego chcą, wiedzieć nie mogą; Ale skoro nakoniec po stroju, po mowie, Po chorągwiach poznali, że są Zelandowie, Zgodnie kartę białą ich hetmanowi niosą I poddają się wszyscy i pokoju proszą, Chcąc jem pomódz na Fryzy, którzy poimali I dotąd ich książęcia w więzieniu trzymali.
LXXXIII.
Nieprzyjacielem wielkiem było narodowi Fryskiemu wszytko miasto, jako i królowi, Że jem pana własnego zabił i że krzywy I zawżdy beł okrutny i niesprawiedliwy. Orland, który przyjaciel beł obojej strony, Pogodził ich, a skoro pokój był zamkniony, I ci i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 192
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, w Śląsku, Turyngii i po innych krajach; które od nowych znowu Autorów, albo od nauki; albo od miejsca wypłodzenia swęgo biorą nazwiska, jakoto Munceriani od Munceriusza Kaznodziei Hypokryty; Huttitae od Hutta, Augustyniani od Augustyna Czecha, Bukoldiani od Bukolda: Melchioritae od Melchiora, Hofmanniani od Hofmanna, Mennonitae od Mennona Fryza: Gabrielitae od Gabriela, Hutteriani od Huttera, Servetiani od Serweta Hiszpana w Genewie spalonego; Dawidiani, albo Georgiani od Dawida Georgiusa czyniącego się Mesjaszem, Francistae od Franka: Schwelckfeldiani od Schwelckfeliusza. Ci mówię wyliczeni Sektarze z Anabaptystów urodzeni, biorą imiona swoje od Autorów, co raz inne głupie i śmieszne mając swoich Sekt Artykuły
, w Szląsku, Turingii y po innych kraiach; ktore od nowych znowu Autorow, albo od nauki; albo od mieysca wypłodzenia swęgo biorą nazwiská, iakoto Muntzeriani od Muntzeriusza Kaznodziei Hypokryty; Huttitae od Hutta, Augustiniani od Augustyna Czecha, Bukoldiani od Bukolda: Melchioritae od Melchiora, Hofmanniani od Hofmanna, Mennonitae od Mennona Fryza: Gabrielitae od Gabriela, Hutteriani od Huttera, Servetiani od Serweta Hiszpana w Genewie spalonego; Dawidiani, albo Georgiani od Dawida Georgiusa czyniącego się Mesyaszem, Francistae od Franka: Schwelckfeldiani od Schwelckfeliusza. Ci mowię wyliczeni Sektarze z Anabaptystow urodzeni, biorą imiona swoie od Autorow, co raz inne głupie y smieszne maiąc swoich Sekt Artykuły
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 658
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Księstwie Friaul gdzie Forum Julii.
CAUCI, albo CHAUCI, ludzie jedni więksi nad rzeką Wizurgis, gdzie Miasto Brema, Werdińskie, i Mindeńskie Biskupstwa się inkludują. Cauci zaś mniejsi nad Albis, albo Elbą rzeką siedzą, gdzie Luneburskie Księstwo i Stara Marchia. Jedni ztych Chauków dziś się zowią Ostfrysji, to jest Wschodni Fryzowie. wiele ich poszło do Gallii.
KondRUSJi ludzie mięszkali wterazniejszym Biskupstwie Leodyiskim, vulgo Littig, koło Miasta Huj przy rzece Mozie.
CANTII lud Angielski w Prowincyj olim Królewskie Cantium vulgo Kent: Corytani zaraz blisko nich. CORNAVII także Angielska Nacja w Prowincyj Mercyj. KADURCI koło Miasta Cadurcum alias Divona Cadurcorum zwanego, vulgo Cahors
Księstwie Friaul gdzie Forum Iulii.
CAUCI, albo CHAUCI, ludzie iedni więksi nad rzeką Wizurgis, gdzie Miasto Brema, Werdińskie, y Mindeńskie Biskupstwa się inkluduią. Cauci zaś mnieysi nad Albis, albo Elbą rzeką siedzą, gdzie Luneburskie Xięstwo y Stara Marchia. Iedni ztych Chaukow dziś się zowią Ostfrysii, to iest Wschodni Fryzowie. wiele ich poszło do Gallii.
CONDRUSII ludzie mięszkáli wteraznieyszym Biskupstwie Leodyiskim, vulgo Littig, koło Miasta Huy przy rzece Mozie.
CANTII lud Angielski w Prowincyi olim Krolewskie Cantium vulgo Kent: Coritani zaraz blisko nich. CORNAVII także Angielska Nacya w Prowincyi Mercyi. KADURCI koło Miasta Cadurcum alias Divona Cadurcorum zwanego, vulgo Cahors
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 130
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Miasto ich Ebroice albo Eborovicum vulgo Eureks. Series różnych w Świecie Narodów.
EPIZEFYRYJ,, byli ludzie pod Lukrensami, takim określeni Prawem, że kto by się wina napił, chociaż dla poratowania zdrowia, śmiercią był karany, jako za wielki Kryminał. Diction. Historicum. F. F. F.
FRISJi, albo Fryzowie dawne swoje sedes trzymają przy morzu Niemieckim, Amizem i Elbą rżekami zawarci, a środkiem ich Visurgis płynie rzeka. Jedni są Wschodni,drudzy Zachodni Fryzowie.
FRANCI ludzie, czyli od Alanów w Niemcy zaszłych, czyli gniazdowa to w Niemczech Nacja nie kontrowertują Autorowie; owszem to za rzecz pewniejszą udają, iż raz osiadłego Kraju
Miásto ich Ebroice albo Eborovicum vulgo Eurex. Series roźnych w Swiecie Narodow.
EPIZEPHYRII,, byli ludzie pod Lukrensami, takim okryśleni Prawem, że kto by się wina napił, chociaż dla poratowania zdrowia, śmiercią był karany, iako za wielki Krymináł. Diction. Historicum. F. F. F.
FRISII, albo Fryzowie dawne swoie sedes trzymaią przy morzu Niemieckim, Amizem y Elbą rżekami zawarci, á środkiem ich Visurgis płynie rzeka. Iedni są Wschodni,drudzy Zachodni Fryzowie.
FRANCI ludzie, czyli od Alanow w Niemcy zaszłych, czyli gniazdowa to w Niemczech Nacya nie kontrowertuią Autorowie; owszem to za rzecz pewnieyszą udaią, iż raz osiadłego Kraiu
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 136
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
by się wina napił, chociaż dla poratowania zdrowia, śmiercią był karany, jako za wielki Kryminał. Diction. Historicum. F. F. F.
FRISJi, albo Fryzowie dawne swoje sedes trzymają przy morzu Niemieckim, Amizem i Elbą rżekami zawarci, a środkiem ich Visurgis płynie rzeka. Jedni są Wschodni,drudzy Zachodni Fryzowie.
FRANCI ludzie, czyli od Alanów w Niemcy zaszłych, czyli gniazdowa to w Niemczech Nacja nie kontrowertują Autorowie; owszem to za rzecz pewniejszą udają, iż raz osiadłego Kraju i wolności bronili strenuè przeciw inwazorom, których same imię Franck wolność opiewa, Przedtym zwali się Cauci, ale minus cauti, gdy się na Deciusza porwali
by się wina napił, chociaż dla poratowania zdrowia, śmiercią był karany, iako za wielki Krymináł. Diction. Historicum. F. F. F.
FRISII, albo Fryzowie dawne swoie sedes trzymaią przy morzu Niemieckim, Amizem y Elbą rżekami zawarci, á środkiem ich Visurgis płynie rzeka. Iedni są Wschodni,drudzy Zachodni Fryzowie.
FRANCI ludzie, czyli od Alanow w Niemcy zaszłych, czyli gniazdowa to w Niemczech Nacya nie kontrowertuią Autorowie; owszem to za rzecz pewnieyszą udaią, iż raz osiadłego Kraiu y wolności bronili strenuè przeciw inwazorom, ktorych same imie Franck wolność opiewa, Przedtym zwali się Cauci, ále minus cauti, gdy się na Deciusza porwali
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 136
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756