tego nie uczyni, taki w naszym cechu Niegodzien być, nasza rzecz połykać do zdechu. Artykuł XIII
Każdy ma się poczuwać także w swojej sile, Pierdzieć dobrze, co by aż słyszeć było mile. Tego nie pozwalamy, tylko swym cechowym, Kto tego nie uczyni, nie może być zdrowy. Artykuł XIV
Ktobykolwiek dał fukać na się swojej żenie, Powinien z duszą, z ciałem iść na potępienie. Powinna go wymieniać i we wsi, i w mieście, Że nad sobą przewodzić da marnej niewieście. Artykuł XV
Która żona wybije dobrze męża swego, Żaden jej nie powinien urząd karać z tego. Gdyż mąż, jak wyższy urząd, nie
tego nie uczyni, taki w naszym cechu Niegodzien być, nasza rzecz połykać do zdechu. Artykuł XIII
Każdy ma sie poczuwać także w swojej sile, Pierdzieć dobrze, co by aż słyszeć było mile. Tego nie pozwalamy, tylko swym cechowym, Kto tego nie uczyni, nie może być zdrowy. Artykuł XIV
Ktobykolwiek dał fukać na sie swojej żenie, Powinien z duszą, z ciałem iść na potępienie. Powinna go wymieniać i we wsi, i w mieście, Że nad sobą przewodzić da marnej niewieście. Artykuł XV
Ktora żona wybije dobrze męża swego, Żaden jej nie powinien urząd karać z tego. Gdyż mąż, jak wyższy urząd, nie
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 14
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
krwią z Magance, a krwią z Jasnej Góry. PIEŚŃ XXIII.
LVIII.
„Rozwiążcie go - zawoła surowemi fuki - Albo was pozabijam” - Orland na hajduki. Jeden, co chciał być śmielszy miedzy niemi, rzecze: „Niechaj wiem, kto to taki, co tak dobrze siecze? A źlećby to tak fukać, kiedyby z szczerego Ognia beł, a my z słomy lub wosku miękkiego”. I biegł z dobytą bronią przeciw francuskiemu Rycerzowi; on składa drzewo przeciw niemu.
LIX.
Zbroja, którą beł odjął w nocy Zerbinowi I którą na się włożył, żadnej profosowi Obrony, żadnej w on czas nie dała pomocy Przeciw
krwią z Magance, a krwią z Jasnej Góry. PIEŚŃ XXIII.
LVIII.
„Rozwiążcie go - zawoła surowemi fuki - Albo was pozabijam” - Orland na hajduki. Jeden, co chciał być śmielszy miedzy niemi, rzecze: „Niechaj wiem, kto to taki, co tak dobrze siecze? A źlećby to tak fukać, kiedyby z szczerego Ognia beł, a my z słomy lub wosku miękkiego”. I biegł z dobytą bronią przeciw francuskiemu Rycerzowi; on składa drzewo przeciw niemu.
LIX.
Zbroja, którą beł odjął w nocy Zerbinowi I którą na się włożył, żadnej profosowi Obrony, żadnej w on czas nie dała pomocy Przeciw
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 210
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Tak się w on czas wesoło król tatarski stawi, Tusząc, że Rodomonta pewnie garła zbawi; Konia bierze, w strzemionach nogę ma, a w ręku Wodze trzyma i wsiada, ująwszy się łęku.
XCVI.
Skoro tak blisko beli, że fuki straszliwe Mogli swe wzajem słyszeć i słowa dotkliwe, Rodomont jął nań fukać i ręką i mową, Mówiąc, że to zapłaci wnetże swoją głową, Że tego śmiał rozdraźnić, co miał z to śmiałości I z to siły, że się mógł zemścić swej lekkości Nad swem nieprzyjacielem i co obelżenia Ani lekkiego nie zwykł cierpieć uważenia.
XCVII.
Odpowie mu Mandrykard z postawą surową: „Darmo
Tak się w on czas wesoło król tatarski stawi, Tusząc, że Rodomonta pewnie garła zbawi; Konia bierze, w strzemionach nogę ma, a w ręku Wodze trzyma i wsiada, ująwszy się łęku.
XCVI.
Skoro tak blizko beli, że fuki straszliwe Mogli swe wzajem słyszeć i słowa dotkliwe, Rodomont jął nań fukać i ręką i mową, Mówiąc, że to zapłaci wnetże swoją głową, Że tego śmiał rozdraźnić, co miał z to śmiałości I z to siły, że się mógł zemścić swej lekkości Nad swem nieprzyjacielem i co obelżenia Ani lekkiego nie zwykł cierpieć uważenia.
XCVII.
Odpowie mu Mandrykard z postawą surową: „Darmo
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 254
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Począł wołać krzyczeć wrywać się wgłosy. Ja rozumiejąc że który Podgorzanin Aż kolegowie moi mówią Nie naszego to Województwa Człowiek. Potym jak wziął co raz to bardziej wrzeszczec. Ja mu mówię Panie Bracie Niepotrzebujemy tu Tywona Jest to tu Miejsce Województwa krakowskiego albo WSC spokojnie stój albo ustąp. Osunął się na mnie. począł fukać. Wolno mi stanąć gdzie się podoba. Porwą się tedy kolegowie moi rzeką mu że niewolno. Albo niewiesz Ordynacyjej ze każdy za Deputatami swego Województwa stać powinien. Ustąpże bodej cię zabito Albo się wstydzisz zaswoje województwo, Nasi tez konni co między nimi stał Rzeką Ustąp WSC Bracie do swego Województwa i wypchnęli go.
Począł wołac krzyczeć wrywać się wgłosy. Ia rozumieiąc że ktory Podgorzanin Asz kollegowie moi mowią Nie naszego to Woiewodztwa Człowiek. Potym iak wziął co raz to bardziey wrzeszczec. Ia mu mowię Panie Bracie Niepotrzebuiemy tu Tywona Iest to tu Mieysce Woiewodztwa krakowskiego albo WSC spokoynie stoy albo ustąp. Osunął się na mnie. począł fukać. Wolno mi stanąc gdzie się podoba. Porwą się tedy kollegowie moi rzeką mu że niewolno. Albo niewiesz Ordynacyiey ze kozdy za Deputatami swego Woiewodztwa stac powinięn. Ustąpże bodey cię zabito Albo się wstydzisz zaswoie woiewodztwo, Nasi tez konni co między nimi stał Rzeką Ustąp WSC Bracie do swego Woiewodztwa y wypchnęli go.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 244
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, Skąd nic tak Zbójcom skrytego nie było Aby nie mieli przeniknąc do szczętu Zwłaszcza dla nagród, i swobody wnętu. XXVII. Ktoby zbiegłego przyjął Potępieńca Albo zataił, albo nie dał szukać Spolna go za to czekała szubieńca Musiał wszytkiego odstradać, odszukać, Jeśli zaś kogo wyjawił Złoczeńca A śmiałby go kto o uczynek fukać Ten karę za głos, ów wziął dar za zdrady Na co takowy dekret był zagłady. XXVIII. Marek Lepidus, i Marek Antoni Octawi Cesarz, razem trzej Mężowie Dla utwierdzenia Ojczyzny stworzoni To w jednostajnej ogłaszają zmowie: Nie śmielibyśmy do żadnej się broni Ani do Sądów brać, niech każdy to wie Gdyby nie
, Zkąd ńic tak Zboycom skrytego nie było Aby nie mieli przeniknąc do sżczętu Zwłasżcza dla nagrod, y swobody wnętu. XXVII. Ktoby zbiegłego przyiął Potępieńca Albo zataił, albo nie dał szukać Spolna go za to czekała szubieńca Musiał wszytkiego odstradać, odszukać, Iesli zas kogo wyiawił Złoczeńca A smiałby go kto ó uczynek fukać Ten karę za głos, ow wziął dar za zdrady Na co takowy dekret był zagłady. XXVIII. Marek Lepidus, y Marek Antoni Octawi Cesarz, razem trzey Męzowie Dla utwierdzenia Oyczyzny stworzoni To w iednostayney ogłaszaią zmowie: Nie smielibysmy do zadney się broni Ani do Sądow brać, niech kazdy to wie Gdyby nie
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 165
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
modlitwy? I sam się zły zabije, nie czekając bitwy. Nie smak to heretykom, głowa się im psuje, Wiara osierociała, kościół im szwankuje. Dosyć było niezgody, choć był biskup żywy. Teraz trudno zrozumieć, który z nich prawdziwy. Teraz trudno o zgodę, ustawnie kłopoty, Nie ma kto na nich fukać, ubogie sieroty. Ve nostris, capitibus cecidit corona, Trzeba-ć się nam postarać znowu o patrona. Nawięcej dla pokoju między katoliki, Bo już pewnie źle o nas, wygubią nas wszytki. Księża na nas nagorszy, ci nam nie sfolgują, Zwłaszcza gdy potężnego nikogo nie czują. Abo się przyjdzie z Polski cicho wyprowadzić
modlitwy? I sam sie zły zabije, nie czekając bitwy. Nie smak to heretykom, głowa sie im psuje, Wiara osierociała, kościół im szwankuje. Dosyć było niezgody, choć był biskup żywy. Teraz trudno zrozumieć, który z nich prawdziwy. Teraz trudno o zgodę, ustawnie kłopoty, Nie ma kto na nich fukać, ubogie sieroty. Ve nostris, capitibus cecidit corona, Trzeba-ć sie nam postarać znowu o patrona. Nawięcej dla pokoju między katoliki, Bo już pewnie źle o nas, wygubią nas wszytki. Księża na nas nagorszy, ci nam nie sfolgują, Zwłaszcza gdy potężnego nikogo nie czują. Abo sie przyjdzie z Polski cicho wyprowadzić
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 201
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Każdy musi co cierpieć, zwłaszcza z białągłową, Gdym tu jechał dała mi instrukcyją nową: Iżebym tak wotował, tak mi poradziła, By stara Białobrzeska zborami rządziła. Za jej rządem pewnie się w pokoju ostoją, Bo zła jak tysiąc diabłów, wszyscy się jej boją. W domu jest tak porządna, kiedy imię fukać, Nie wiedzieć tam po kąciech kędy kogo szukać. Wiarę trzyma statecznie, nierada też pości, I przy stole nałaje, by nawięcej gości. Jałmużnica obfita, gdy kto o co prosi, Da mu za kark, że i rok guz na szyi nosi. Tak to o niej trzymają, by ta królem była,
Każdy musi co cierpieć, zwłaszcza z białągłową, Gdym tu jechał dała mi instrukcyją nową: Iżebym tak wotował, tak mi poradziła, By stara Białobrzeska zborami rządziła. Za jej rządem pewnie sie w pokoju ostoją, Bo zła jak tysiąc diabłów, wszyscy sie jej boją. W domu jest tak porządna, kiedy imie fukać, Nie wiedzieć tam po kąciech kędy kogo szukać. Wiarę trzyma statecznie, nierada też pości, I przy stole nałaje, by nawięcej gości. Jałmużnica obfita, gdy kto o co prosi, Da mu za kark, że i rok guz na szyi nosi. Tak to o niej trzymają, by ta królem była,
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 211
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
, Jest to własna uciecha - odbędzie to śmiechem. To by się też grzech drapać, kiedy świerzbi ciało, Trudno bronić co człeku przyrodzenie dało. ,,Z cudzą żoneczką leżeć -jeden doktor mówił- Tak grzech, jakby w sadzawce cudzej ryb ułowił". Nuż, pychy też potrzeba, za cóż byśmy stali? Fukać lada na kogo, żeby się nas bali. Jeśli-ć brat twój przymówi, abo-ć rzecze "racha", Porwi go zaraz za łeb, wyjeźdź mu wałacha! Nie daj sobie w nos dmuchać, kiedy-ć kto co rzecze, W gębę go zaraz dmuchni, jeśli nie uciecze. Żona jeśli
, Jest to własna uciecha - odbędzie to śmiechem. To by sie też grzech drapać, kiedy świerzbi ciało, Trudno bronić co człeku przyrodzenie dało. ,,Z cudzą żoneczką leżeć -jeden doktor mówił- Tak grzech, jakby w sadzawce cudzej ryb ułowił". Nuż, pychy też potrzeba, za cóż byśmy stali? Fukać leda na kogo, żeby sie nas bali. Jeśli-ć brat twój przymówi, abo-ć rzecze "racha", Porwi go zaraz za łeb, wyjeźdź mu wałacha! Nie daj sobie w nos dmuchać, kiedy-ć kto co rzecze, W gębę go zaraz dmuchni, jeśli nie uciecze. Żona jeśli
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 222
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
gonienia wprawiają. POWIEŚĆ VI.
Gdy jeszcze głupia młodość we mnie panowała, fuknąłem raz na matkę, która żałosna w kącie siadłszy, płacząc mówiła: — „Synu, ponoś zabaczył, żeś był dziecięciem małem, a żem ja koło ciebie wiele ucierpiała; czemuż teraz na mię fukasz?”
Fukać na matkę grzechem to pismo nazwało, I jak żywo nikomu to się nie nadało. Słyszałem też o jednym starcu, co miał syna dużego; ale ojca nie szanował. Tego gdy ociec widział, a on z lampartem za pasy chodząc, lamparta rozdarł, mówił mu: — ”Synu, gdybyś pomniał na
gonienia wprawiają. POWIEŚĆ VI.
Gdy jeszcze głupia młodość we mnie panowała, fuknąłem raz na matkę, która żałosna w kącie siadłszy, płacząc mówiła: — „Synu, ponoś zabaczył, żeś był dziecięciem małém, a żem ja koło ciebie wiele ucierpiała; czemuż teraz na mię fukasz?”
Fukać na matkę grzechem to pismo nazwało, I jak żywo nikomu to się nie nadało. Słyszałem też o jednym starcu, co miał syna dużego; ale ojca nie szanował. Tego gdy ociec widział, a on z lampartem za pasy chodząc, lamparta rozdarł, mówił mu: — ”Synu, gdybyś pomniał na
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 194
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
że bracie sobie. Dobrzy Panowie.
GDzie też oni Panowie dobrzy się podzieli/ Co prawdę/ trzeźwość/ skromność/ inne cnoty mieli. Bogobojni/ nabożni/ szczodrzy/ miłosierni/ Kościoły fundowali/ Katolicy wierni. Więc jakowi Panowie cnotliwi bywali/ Taką czeladź/ pachołki/ cnotliwe miewali. Ledwie łajać umieli/ abo ledwie fukać. Jeśli teraz który jest/ z świecąby go szukać/ Sąć jeszcze ale że ich nie znać miedzy złemi: Gdzie dwa złych/ trzeci dobry musi przestać z nimi. Czasem Pana dobrego źli słudzy zepsują/ Pospołu i z podszewką tak go wynicują. Ze musi być inakszy a nie sobie k woli/ Nie rad
że bráćie sobie. Dobrzy Pánowie.
GDźie też oni Pánowie dobrzy się podźieli/ Co prawdę/ trzeźwość/ skromność/ ine cnoty mieli. Bogoboyni/ nabożni/ sczodrzy/ miłośierni/ Kośćioły fundowali/ Katolicy wierni. Więc iákowi Panowie cnotliwi bywali/ Taką czeladź/ pachołki/ cnotliwe miewáli. Ledwie łaiać vmieli/ abo ledwie fukáć. Ieśli teraz ktory iest/ z świecąby go szukáć/ Sąć iescze ale że ich nie znać miedzy złemi: Gdźie dwa złych/ trzeći dobry muśi przestáć z nimi. Czásem Pana dobrego źli słudzy zepsuią/ Pospołu y z podszewką ták go wynicuią. Ze muśi bydź inakszy á nie sobie k woli/ Nie rad
Skrót tekstu: FraszNow
Strona: C
Tytuł:
Fraszki nowe sowizrzałowe
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615