ledwie koniem ruszy, Wpadnie w wodę nieborak ksiądz po same uszy,
Bowiem rzeka po deszczu wylewała z brzegu; Ledwie się ostatniego skaraskał noclegu. W skok na skargę do pana, choć się wody opił, Że go zły człowiek o włos w rzece nie utopił. Toż skoro ów przed panem stanie, tak nań fuknie: „Widzisz, jako zepsował ten ksiądz sobie suknie! Gdyby utonął, jakiej podlegałbyś winie, Zły człeku?” „Wżdy — odpowie — umiał po łacinie; A Waszecieś powiedał, nie pamiętam przy kijem, Że świat może łacińskim przejechać językiem.” Tu pan w śmiech, ale i ksiądz,
ledwie koniem ruszy, Wpadnie w wodę nieborak ksiądz po same uszy,
Bowiem rzeka po deszczu wylewała z brzegu; Ledwie się ostatniego skaraskał noclegu. W skok na skargę do pana, choć się wody opił, Że go zły człowiek o włos w rzece nie utopił. Toż skoro ów przed panem stanie, tak nań fuknie: „Widzisz, jako zepsował ten ksiądz sobie suknie! Gdyby utonął, jakiej podlegałbyś winie, Zły człeku?” „Wżdy — odpowie — umiał po łacinie; A Waszecieś powiedał, nie pamiętam przy kiem, Że świat może łacińskim przejechać językiem.” Tu pan w śmiech, ale i ksiądz,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 59
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jednak rosa wielka tu, dlatego w nocy w drogę się puszczają. ZIBIT Kraj Arabski bogaty, gdzie niektórym się zda, iż tam Krołowa Saba panowała, rudera Pałacu jej tam pokazując.
ARABIA PUSTA, w to szczęśliwa, iż tu Lud Boży Izraelitowie lat 40. żyli manną, kuropatwami, wodą z opoki wyprowadzoną; fuknie, obowie, im nie psuły się, z niemi rosły: Prawo Boskie tu dane. Więcej napisałem w Części II. W ARABII Petrejskiej jest Stolicą PETRA, iż skałami, jako murami Miasto otoczone, według Strabona lib: 16. Było to Miasto Moabitów Królewskie, potym Stolicą Arabii namienionej. Dawniej zwano to imię
iednak rosá wielka tu, dlatego w nocy w drogę się puszczaią. ZIBITH Kray Arabski bogaty, gdzie niektorym się zda, iż tam Krołowa Saba panowała, rudera Pałacu iey tam pokazuiąc.
ARABIA PUSTA, w to szczęśliwa, iż tu Lud Boży Izraelitowie lat 40. żyli manną, kuropatwami, wodą z opoki wyprowadzoną; fuknie, obowie, im nie psuły się, z niemi rosły: Prawo Boskie tu dáne. Więcey napisałem w Części II. W ARABII Petreyskiey iest Stolicą PETRA, iż skałami, iako murami Miasto otoczone, według Strabona lib: 16. Było to Miasto Moábitow Krolewskie, potym Stolicą Arabii namienioney. Dawniey zwano to imie
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 448
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
, których z sobą wiedzie.) Nierychło postrzegł Judasz roboty na ledzie. (102)
Ale że już z ratusza nie zwyczaj na radę, Jako wilk się skrada, psów prowadząc gromadę; Piotr mu przecie na myśli, nie puści się środka. Aż go na ścieżce Jezus niespodziany potka. „Kogo szukacie — śmiało fuknie na nich — że tu Włóczycie się?” „Jezusa — rzeką — z Nazaretu.” „Jam jest” — bezpiecznie Chrystus odpowie, a za tem Jego strasznym tytułem padli wszyscy śniatem, Wszyscy wznak, jako wichrem obalone snopy, Tak im nagle podcięło boskie imię stopy. (103)...
, których z sobą wiedzie.) Nierychło postrzegł Judasz roboty na ledzie. (102)
Ale że już z ratusza nie zwyczaj na radę, Jako wilk się skrada, psów prowadząc gromadę; Piotr mu przecie na myśli, nie puści się środka. Aż go na ścieżce Jezus niespodziany potka. „Kogo szukacie — śmiało fuknie na nich — że tu Włóczycie się?” „Jezusa — rzeką — z Nazaretu.” „Jam jest” — bezpiecznie Chrystus odpowie, a za tem Jego strasznym tytułem padli wszyscy śniatem, Wszyscy wznak, jako wichrem obalone snopy, Tak im nagle podcięło boskie imię stopy. (103)...
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 560
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gdy znając BOGA, mając przykazanie, Prawdy szukają w nieżywym bałwanie. Ochrzciwszy, wroga w Imię polityczne, Co w dłoniach linij długoletnich szuka, Ze ten zabawy ma kabalistyczne, Nie są to gusła, ale mądrych sztuka,
I lada pielgrzym byle w szarym suknie, Już ci prorokiem, grzech ma, kto nań fuknie. Pytania w różnych materiach zaczną, Jedni czy długo żyć będą na świecie, Drudzy czy będą mieć fortunę znaczną, Ten za pieniądze, jak na mękach plecie, Damy o Mężów, o dzieci pytają, Wdowy, jeźli się drugich doczekają. Ja nato patrząc od śmiechu się pukam, Z komedyj, które grają
Gdy znaiąc BOGA, maiąc przykázanie, Práwdy szukaią w nieżywym báłwanie. Ochrzciwszy, wroga w Imię polityczne, Co w dłoniach liniy długoletnich szuka, Ze ten zábawy ma kabálistyczne, Nie są to gusła, ále mądrych sztuka,
Y láda pielgrzym byle w szárym suknie, Już ći prorokiem, grzech ma, kto nań fuknie. Pytania w rożnych máteryach záczną, Jedni czy długo żyć będą ná świecie, Drudzy czy będą mieć fortunę znáczną, Ten zá pieniądze, iák ná mękach plecie, Damy o Mężow, o dzieci pytaią, Wdowy, ieźli się drugich doczekaią. Ja náto pátrząc od śmiechu się pukam, Z komedyi, ktore graią
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 264
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
ciche mole skubą. Dobre Polakom lisy odziane, a gdy się Tymi czasy w Podgórzu zjawiły i rysie, Po cóż z odwagą zdrowia do Persyjej? Kto ma, Po cóż jeździ za morze, co się rodzi doma? Przenoszę altembasy w moim czarnym suknie, Gdy mi nikt pozwu nie da, nikt na mię nie fuknie; A kto się wyżej nad swą kondycyją sadzi, Nie dziw, że sługą swojej musi być czeladzi: Ustawnie o ich brzuchu myśląc i o grzbiecie, Skraca zamierzonego żywota na świecie. Czyste naprzód sumnienie, myśl wesoła przy tem, Nie grzbiet (niech on obija izby aksamitem, Niechaj za nim sług długa procesyja chodzi
ciche mole skubą. Dobre Polakom lisy odziane, a gdy się Tymi czasy w Podgórzu zjawiły i rysie, Po cóż z odwagą zdrowia do Persyjej? Kto ma, Po cóż jeździ za morze, co się rodzi doma? Przenoszę altembasy w moim czarnym suknie, Gdy mi nikt pozwu nie da, nikt na mię nie fuknie; A kto się wyżej nad swą kondycyją sadzi, Nie dziw, że sługą swojej musi być czeladzi: Ustawnie o ich brzuchu myśląc i o grzbiecie, Skraca zamierzonego żywota na świecie. Czyste naprzód sumnienie, myśl wesoła przy tem, Nie grzbiet (niech on obija izby aksamitem, Niechaj za nim sług długa procesyja chodzi
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 226
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uciekła młodość ma wrócić się nie może, A moich utraconych lat pożal się Boże! Już mię na lwią potęgę i moc teraz nie stać, Muszę na trochy sera jak młody Pers przestać; Bowiem Persa myśliwcy serem przychęcają, Kiedy go do zająca gonienia wprawiają. POWIEŚĆ VI.
Gdy jeszcze głupia młodość we mnie panowała, fuknąłem raz na matkę, która żałosna w kącie siadłszy, płacząc mówiła: — „Synu, ponoś zabaczył, żeś był dziecięciem małem, a żem ja koło ciebie wiele ucierpiała; czemuż teraz na mię fukasz?”
Fukać na matkę grzechem to pismo nazwało, I jak żywo nikomu to się nie
uciekła młodość ma wrócić się nie może, A moich utraconych lat pożal się Boże! Już mię na lwią potęgę i moc teraz nie stać, Muszę na trochy sera jak młody Pers przestać; Bowiem Persa myśliwcy serem przychęcają, Kiedy go do zająca gonienia wprawiają. POWIEŚĆ VI.
Gdy jeszcze głupia młodość we mnie panowała, fuknąłem raz na matkę, która żałosna w kącie siadłszy, płacząc mówiła: — „Synu, ponoś zabaczył, żeś był dziecięciem małém, a żem ja koło ciebie wiele ucierpiała; czemuż teraz na mię fukasz?”
Fukać na matkę grzechem to pismo nazwało, I jak żywo nikomu to się nie
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 194
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
, Z obu stron siłę, jaką kto miał, toczy. Rzecze pies: „Panie wilku, już to naszy Będziemże tu mieć po dostatku paszy. Nie tylko owce białe pochłoniemy, Ale i pana z strażą ozioniemy, Bo im niewielką przywiódł tu obronę, Wszytko się dzieje popiecz w naszę stronę.” Gniewny wilk fuknie: „Sobak, nie tu koniec!” A wtem też przyszedł gospodarski goniec, Rzecz ma: „Na coś się ty, wilku, rozpasał, Żeś owce pańskie ze psem porozpłaszał? Nie pomnisz, wilku, gdyś w Rawie był w wieży (Ujźrzysz, że cię ten pies pański odbieży),
, Z obu stron siłę, jaką kto miał, toczy. Rzecze pies: „Panie wilku, już to naszy Będziemże tu mieć po dostatku paszy. Nie tylko owce białe pochłoniemy, Ale i pana z strażą ozioniemy, Bo im niewielką przywiódł tu obronę, Wszytko się dzieje popiecz w naszę stronę.” Gniewny wilk fuknie: „Sobak, nie tu koniec!” A wtem też przyszedł gospodarski goniec, Rzecz ma: „Na coś się ty, wilku, rozpasał, Żeś owce pańskie ze psem porozpłaszał? Nie pomnisz, wilku, gdyś w Rawie był w wieży (Ujźrzysz, że cię ten pies pański odbieży),
Skrót tekstu: BiałJBratBar_I
Strona: 586
Tytuł:
Brat Tatar albo liga wilcza ze psem na gospodarza do czasów terażniejszych stosująca
Autor:
Jan Białobłocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1652
Data wydania (nie wcześniej niż):
1652
Data wydania (nie później niż):
1652
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tłuką wszędy na potkaniu. Prosi wilka pies: „Nie każy czeredy Mojej tak psować, wszak dosyć ma biedy.” A wilk: „Mołcz, sobak, niechaj nie zawadza! Prudko utikasz, pak i baran zdradza. Mnoho Się szajtan z toho sobak rodzi, Moja i twoja z żywotom uchodzi.” I fuknie: „Sobak, rada twoja licha; Moja bieżysz, jok dusza ledwie dycha. Baran jesty nit, sama utikajesz, Moja co kazał, a cy pamiętajesz? Kak baran nie masz, to przyjdzie do tego, Że twych psów pojem i ciebie samego. Moja, jak nie jesz, kiszka bolisz, stukasz,
tłuką wszędy na potkaniu. Prosi wilka pies: „Nie każy czeredy Mojej tak psować, wszak dosyć ma biedy.” A wilk: „Mołcz, sobak, niechaj nie zawadza! Prudko utikasz, pak i baran zdradza. Mnoho Się szajtan z toho sobak rodzi, Moja i twoja z żywotom uchodzi.” I fuknie: „Sobak, rada twoja licha; Moja bieżysz, jok dusza ledwie dycha. Baran jesty nit, sama utikajesz, Moja co kazał, a cy pamiętajesz? Kak baran nie masz, to przyjdzie do tego, Że twych psów pojem i ciebie samego. Moja, jak nie jesz, kiszka bolisz, stukasz,
Skrót tekstu: BiałJBratBar_I
Strona: 587
Tytuł:
Brat Tatar albo liga wilcza ze psem na gospodarza do czasów terażniejszych stosująca
Autor:
Jan Białobłocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1652
Data wydania (nie wcześniej niż):
1652
Data wydania (nie później niż):
1652
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965