: że łysy, Tak bez szyszaka ujdzie i między kirysy. 56. BURKA
Wynidę przede wrota, gdy nas straszą Turki. Aż ktoś jedzie; że Tatar, rozumiałem z burki. Lecz że jeden, bom jeszcze wszytko swe miał doma, Duch w mię wstąpił. Pytam: „Ktoś?” „Furman — rzecze — Choma.” Już jej sobie nie kupię; tedy lada sznica, Szwiec w burce za żołnierza, furman za szlachcica. 57. WIEŚ DŁUGIE POD KROSNEM
Dziedzic wsi, którą Długie w swym powiecie zową, Wdał się w dyskurs, młodzieńcem bywszy, z jedną wdową.
Pyta go ta: „Jeżeli
: że łysy, Tak bez szyszaka ujdzie i między kirysy. 56. BURKA
Wynidę przede wrota, gdy nas straszą Turki. Aż ktoś jedzie; że Tatar, rozumiałem z burki. Lecz że jeden, bom jeszcze wszytko swe miał doma, Duch w mię wstąpił. Pytam: „Ktoś?” „Furman — rzecze — Choma.” Już jej sobie nie kupię; tedy leda sznica, Szwiec w burce za żołnierza, furman za szlachcica. 57. WIEŚ DŁUGIE POD KROSNEM
Dziedzic wsi, którą Długie w swym powiecie zową, Wdał się w dyskurs, młodzieńcem bywszy, z jedną wdową.
Pyta go ta: „Jeżeli
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 228
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Aż ktoś jedzie; że Tatar, rozumiałem z burki. Lecz że jeden, bom jeszcze wszytko swe miał doma, Duch w mię wstąpił. Pytam: „Ktoś?” „Furman — rzecze — Choma.” Już jej sobie nie kupię; tedy lada sznica, Szwiec w burce za żołnierza, furman za szlachcica. 57. WIEŚ DŁUGIE POD KROSNEM
Dziedzic wsi, którą Długie w swym powiecie zową, Wdał się w dyskurs, młodzieńcem bywszy, z jedną wdową.
Pyta go ta: „Jeżeli Waszmościne Długie?” A ów: „Nasze” — odpowie, bo miał braty drugie. Tu wdowa: „Takie
. Aż ktoś jedzie; że Tatar, rozumiałem z burki. Lecz że jeden, bom jeszcze wszytko swe miał doma, Duch w mię wstąpił. Pytam: „Ktoś?” „Furman — rzecze — Choma.” Już jej sobie nie kupię; tedy leda sznica, Szwiec w burce za żołnierza, furman za szlachcica. 57. WIEŚ DŁUGIE POD KROSNEM
Dziedzic wsi, którą Długie w swym powiecie zową, Wdał się w dyskurs, młodzieńcem bywszy, z jedną wdową.
Pyta go ta: „Jeżeli Waszmościne Długie?” A ów: „Nasze” — odpowie, bo miał braty drugie. Tu wdowa: „Takie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 228
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ogonem wierci, A ów go co raz palcatem po sierci. Albo gdy przyjdzie do pierścienia gonić, Trudno sfolgować, trudno się ochronić, Lecz co ma pary, co ma w sobie skoku, Leci, póki grot tłucze się po oku. Nuż go w hołoble albo też do sani, Zwłaszcza pod rękę, zaprzęgą furmani: Szla grzywę zjadła i już stąpa drobniej, Jeśli na wadze przemaga podsobni; Choć aż do ziemie we trzy się gnie dzwona,
Pot z czoła, piany padają z ogona, Opiera nogi, ciągnie, sapi, dmucha, Wżdy mu biczysko świszczy koło brzucha. Jam ci to źrebiec, ja ten głupi szkapa
ogonem wierci, A ów go co raz palcatem po sierci. Albo gdy przyjdzie do pierścienia gonić, Trudno sfolgować, trudno się ochronić, Lecz co ma pary, co ma w sobie skoku, Leci, póki grot tłucze się po oku. Nuż go w hołoble albo też do sani, Zwłaszcza pod rękę, zaprzęgą furmani: Szla grzywę zjadła i już stąpa drobniej, Jeśli na wadze przemaga podsobni; Choć aż do ziemie we trzy się gnie dzwona,
Pot z czoła, piany padają z ogona, Opiera nogi, ciągnie, sapi, dmucha, Wżdy mu biczysko świszczy koło brzucha. Jam ci to źrebiec, ja ten głupi szkapa
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 351
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jakie porządne.
W tymże mieście jest w kościele mniszek ciało św. Jagnieszki, także cudami sławne wielkiemi.
Dnia 2 Februarii, w Dzień Gromniczny mszy św. u Ojców Franciszkanów wysłuchawszy, wyjechałem z Bolonii do Loretu nająwszy sobie karetkę, która się nazywa sedia volans, parą koni aż do Rzymu, od której furmanowi dałem 12 czerwonych złotych z jego strawą na konie.
Pokarm w austerii „A San Nicolo” mil włoskich 10, nocleg w mieście Imola. Miasto to niemałe w murze potężnym i w wale około miasta idącym. Samo miasto papieskie, szlachty też rezydujących ustawicznie jest w tym mieście niemało. Także się i w
jakie porządne.
W tymże mieście jest w kościele mniszek ciało św. Jagnieszki, także cudami sławne wielkiemi.
Dnia 2 Februarii, w Dzień Gromniczny mszy św. u Ojców Franciszkanów wysłuchawszy, wyjechałem z Boloniej do Loretu nająwszy sobie karetkę, która się nazywa sedia volans, parą koni aż do Rzymu, od której furmanowi dałem 12 czerwonych złotych z jego strawą na konie.
Pokarm w austeriej „A San Nicolo” mil włoskich 10, nocleg w mieście Imola. Miasto to niemałe w murze potężnym i w wale około miasta idącym. Samo miasto papieskie, szlachty też rezydujących ustawicznie jest w tym mieście niemało. Także się i w
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 178
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
którym barki wchodzą do miasta z morza. Przenocowawszy.
Dnia 7 Februarii. Na pokarm stanąłem w austerii Fumicino mil 10 włoskich, wszytko nad morzem. Tego mię dnia była potkała niefortuna znaczna, ale się potym znalazła osoba. NB
Na nocleg zaś za drugie 10 mil w austerii Bumo pod miastem Ankoną. Do miasta furmani nie jeżdżą, bo w boku o mil 2 włoskich, ja zaś, żeśmy rano stanęli na nocleg, curiositatis ergo chodziłem do miasta.
Położenie na górze wysokiej nad samym morzem, tak iż w widłach morza leży, bo ambit morze połowę, druga zaś połowa miasta ma wielkie municje i wały wprzód murowane,
którym barki wchodzą do miasta z morza. Przenocowawszy.
Dnia 7 Februarii. Na pokarm stanąłem w austeriej Fumicino mil 10 włoskich, wszytko nad morzem. Tego mię dnia była potkała niefortuna znaczna, ale się potym znalazła osoba. NB
Na nocleg zaś za drugie 10 mil w austeriej Bumo pod miastem Ankoną. Do miasta furmani nie jeżdżą, bo w boku o mil 2 włoskich, ja zaś, żeśmy rano stanęli na nocleg, curiositatis ergo chodziłem do miasta.
Położenie na górze wysokiej nad samym morzem, tak iż w widłach morza leży, bo ambit morze połowę, druga zaś połowa miasta ma wielkie municje i wały wprzód murowane,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 182
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wrzuciła, i w gwiazdy w zakręt usadzone obróciła. Te gwiazdy miejsce swoje mają u przyośka górnego, abo u wierzchu nieba. Ten też wąż gniewał się, utrapiony w on czas ogniem Słonecznym przybliżonym. I I o tobie Boete wieść jest na wsze strony. Bootes jedno jest co i Arctofilaks gwiazda, którą zowią furmanem, abo woźnicą: miejsce swoje ma nie daleko wozu gwiazdecznego, i tej gwiaździe, per protopopaeiã, Poeta przypisuje bojaźń, i uciekanie przed ogniem Słonecznym. K Ze o ród swój pytać się pomykał. To jest, że chodził do Foebusa, pytając się, jeśli był synem jego. L Bo chcąc być rzeczonym synem
wrzućiłá, y w gwiazdy w zakręt vsadzone obroćiłá. Te gwiazdy mieysce swoie maią v przyośká gornego, ábo v wierzchu niebá. Ten też wąż gniewał się, vtrapiony w on czás ogniem Słonecznym przybliżonym. I Y o tobie Boete wieść iest ná wsze strony. Bootes iedno iest co y Arctofilax gwiazdá, ktorą zowią furmánem, ábo woźnicą: mieysce swoie ma nie dáleko wozu gwiazdecznego, y tey gwiaźdźie, per protopopaeiã, Poetá przypisuie boiaźń, y vćiekánie przed ogniem Słonecznym. K Ze o rod swoy pytáć się pomykał. To iest, że chodźił do Phoebusá, pytáiąc się, iesli był synem iego. L Bo chcąc być rzeczonym synem
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 65
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wpadłem. Lubo się wszystkim podczas moich faworów zasługowałem, jednakże mało kompasją nade mną mających znalazłem.
Brat mój umartwiony odjechał do Rasnej. Ja tymczasem z Warszawy pojechałem do Częstochowy. Jechałem na Piotrków i byłem dla ciekawości na sądach trybunalskich w Piotrkowie. Zostawiwszy konie moje, nająłem z saniami furmana i pojechałem na
całą noc do Częstochowy. Byłem po drodze w Gidlach, gdzie u dominikanów jest obraz Najświętszej Panny, cudowny, maleńki, kamienny. Tam mszy św. słuchawszy, poszedłem niedaleko do klasztoru kartuzów, gdzie znalazłem księdza Cydzika, mego znajomego, który był prokuratorem ekonomicznym w Kartuzji Bereskiej za
wpadłem. Lubo się wszystkim podczas moich faworów zasługowałem, jednakże mało kompasją nade mną mających znalazłem.
Brat mój umartwiony odjechał do Rasnej. Ja tymczasem z Warszawy pojechałem do Częstochowy. Jechałem na Piotrków i byłem dla ciekawości na sądach trybunalskich w Piotrkowie. Zostawiwszy konie moje, nająłem z saniami furmana i pojechałem na
całą noc do Częstochowy. Byłem po drodze w Gidlach, gdzie u dominikanów jest obraz Najświętszej Panny, cudowny, maleńki, kamienny. Tam mszy św. słuchawszy, poszedłem niedaleko do klasztoru kartuzów, gdzie znalazłem księdza Cydzika, mego znajomego, który był prokuratorem ekonomicznym w Kartuzji Bereskiej za
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 358
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
naprzeciwko księcia hetmana, abym mu o tym consilium oznajmił, jeżeli on tę plantę aprobować będzie, i abym z rezolucją czym prędzej powracał do Mińska, gdyż koniec zbliżał się trybunału.
Wybiegłem tedy z Mińska do Nieświeża, dniem i nocą spiesząc, a nie zastawszy księcia hetmana w Nieświeżu i nająwszy tam Żyda furmana, saniami pobiegłem przeciwko książęciu ku Łachwie. Tandem o dziewięć mil od Nieświeża spotkałem książęcia polującego w Deniskowiczach, dokąd barzo późno przyjechawszy, już po północy, jak książę zwyczajnie późno kładł się spać, poszedłem jeszcze do książęcia. Padłem mu do nóg, dziękując za jego protekcją i barzo mnie łaskawie książę
naprzeciwko księcia hetmana, abym mu o tym consilium oznajmił, jeżeli on tę plantę aprobować będzie, i abym z rezolucją czym prędzej powracał do Mińska, gdyż koniec zbliżał się trybunału.
Wybiegłem tedy z Mińska do Nieświeża, dniem i nocą spiesząc, a nie zastawszy księcia hetmana w Nieświeżu i nająwszy tam Żyda furmana, saniami pobiegłem przeciwko książęciu ku Łachwie. Tandem o dziewięć mil od Nieświeża spotkałem książęcia polującego w Deniskowiczach, dokąd barzo późno przyjechawszy, już po północy, jak książę zwyczajnie późno kładł się spać, poszedłem jeszcze do książęcia. Padłem mu do nóg, dziękując za jego protekcją i barzo mnie łaskawie książę
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 632
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zwodzono obietnicami i nadzieją, że mieli ją przywieźć i stawić w trybunale. Chciałem tedy, mówię, jechać do Nieświeża, ale przypadkiem nieszczęśliwym zaziębiłem sobie głowę, która mnie barzo boleć zaczęła, i zęby tak okrutnie bolały, żem jeden ząb po kilku dniach boleści musiał kazać wyrwać. Już miałem najętego furmana saniami prostymi do bieżenia do Nieświeża. Droga zła była, deszcz, same roztoki. Poczęła mnie już gorączka brać, na resztę począłem uważać, że mogę się w drodze rozchorować i w tak pilnym czasie nie być do niczego zdolnym. Tandem rezolwowa-
łem się nie jechać, tylko list napisałem do księcia hetmana,
zwodzono obietnicami i nadzieją, że mieli ją przywieźć i stawić w trybunale. Chciałem tedy, mówię, jechać do Nieświeża, ale przypadkiem nieszczęśliwym zaziębiłem sobie głowę, która mnie barzo boleć zaczęła, i zęby tak okrutnie bolały, żem jeden ząb po kilku dniach boleści musiał kazać wyrwać. Już miałem najętego furmana saniami prostymi do bieżenia do Nieświeża. Droga zła była, deszcz, same roztoki. Poczęła mnie już gorączka brać, na resztę począłem uważać, że mogę się w drodze rozchorować i w tak pilnym czasie nie być do niczego zdolnym. Tandem rezolwowa-
łem się nie jechać, tylko list napisałem do księcia hetmana,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 755
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tedy opacznie przez łakomstwo i bojaźń wiele dla nich czynił i tychże swoich nieprzyjaciół tak przeciwko domowi królewskiemu, jako i przeciwko samemu sobie zmacniał. Bohusz zatem, jako w czasie już barzo krótkim, bo się już drugi dylacyjny w trybunale tydzień zaczynał, dziwną prędkością dniem i nocą, a barzo złą drogą, najmując Żydów furmanów, czwartego dnia stanął w Warszawie, gdzie jakom mu przepowiedział, grafa Bryla dość sobie przeciwnego znalazł. Przecież i prosząc, i wadząc się to wymógł, że graf Bryl imieniem królewskim pisał list do Fleminga, marszałka trybunalskiego, dopominając się, aby słowa swego danego królowi, że miał być Abramowicz do pisarstwa ziemskiego wileńskiego
tedy opacznie przez łakomstwo i bojaźń wiele dla nich czynił i tychże swoich nieprzyjaciół tak przeciwko domowi królewskiemu, jako i przeciwko samemu sobie zmacniał. Bohusz zatem, jako w czasie już barzo krótkim, bo się już drugi dylacyjny w trybunale tydzień zaczynał, dziwną prędkością dniem i nocą, a barzo złą drogą, najmując Żydów furmanów, czwartego dnia stanął w Warszawie, gdzie jakom mu przepowiedział, grafa Bryla dość sobie przeciwnego znalazł. Przecież i prosząc, i wadząc się to wymógł, że graf Bryl imieniem królewskim pisał list do Fleminga, marszałka trybunalskiego, dopominając się, aby słowa swego danego królowi, że miał być Abramowicz do pisarstwa ziemskiego wileńskiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 816
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986