, co się jej górnicy boją. Baby, gwiazdy, abo pleiades, czyli dżdżownice, drudzy zowię mamki Jowiszowe. Alec babie w szpitalu przynależy. Babę, kto w mięście nie bywał (pierwszy raz jadąc), musi w bramie miejskiej całować. Ba i na babim moście drugi zawoła, piche; by diabli furmanili. Jest też złota baba, o której Boter pisze: Tę bym rad pojął a po kawałku ukrawał, jak olenderskiego sera, cobym się smaczniej napijał.
Czemuż wżdy młody chłop tak szaleje, ze się z babą żenić chce, a żenić koniecznie. Bo ma baba pieniądze. Kędyż? W lesie
, co się jej górnicy boją. Baby, gwiazdy, abo pleiades, czyli dżdżownice, drudzy zowię mamki Jowiszowe. Alec babie w szpitalu przynależy. Babę, kto w mięście nie bywał (pierwszy raz jadąc), musi w bramie miejskiej całować. Ba i na babim moście drugi zawoła, piche; by diabli furmanili. Jest też złota baba, o której Boter pisze: Tę bym rad pojął a po kawałku ukrawał, jak olenderskiego sera, cobym się smaczniej napijał.
Czemuż wżdy młody chłop tak szaleje, ze się z babą żenić chce, a żenić koniecznie. Bo ma baba pieniądze. Kędyż? W lesie
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 180
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
i rad bym je wykupił, ale nie tamtędy droga do domu.
(36) Tegom jeszcze nie słyszał, co mi powiadano w Zembrowie, na Podlaszu. Był w Ostrowie dziad jeden i ślepy, i chromy, i głuchy, i stary; a przecię komu co było potrzeba zrobił, z listy chodził, furmanił, kucharzył, kosił, i byle go tknął, zrozumiał czego kto chce. Jest jeszcze żona jego żywa i dwaj synowie, ale głuchowie. Sam nieborak, jadąc do Litwy na Mereckiej puszczy, gdzie owo nad Niemnem parowa wielka, zatoczywszy się na sankach tego roku i z koniem zginał. Powiadają, że zostało po
i rad bym je wykupił, ale nie tamtędy droga do domu.
(36) Tegom jeszcze nie słyszał, co mi powiadano w Zembrowie, na Podlaszu. Był w Ostrowie dziad jeden i ślepy, i chromy, i głuchy, i stary; a przecię komu co było potrzeba zrobił, z listy chodził, furmanił, kucharzył, kosił, i byle go tknął, zrozumiał czego kto chce. Jest jeszcze żona jego żywa i dwaj synowie, ale głuchowie. Sam nieborak, jadąc do Litwy na Mereckiej puszczy, gdzie owo nad Niemnem parowa wielka, zatoczywszy się na sankach tego roku i z koniem zginał. Powiadają, że zostało po
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 293
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950