A przecie panny mają ciepłe udy (Co wie, kto się ich dotknął bez obłudy), Choć tam przez ciemne płyną rzeki gaje I choć miech tylny wietrzyku dodaje. NA SEN
Dwie bramie, jako poetowie bają, Są w piekle, z których sny na świat wydają: Pierwszą rogowce podwoje obwodzą, A przez tę furtę sny prawdziwe chodzą; Druga słoniowa, a przy tej się bawią Te sny, które się nigdy nie wyjawią.
Śniło-ć się, pani, żeś dziś u mnie była. Ten sen słoniowa furtka wypuściła I wyszedł pewnie z piersi twej słoniowej; Ale ty, straży uszedszy mężowej, Przybądź, za wodzem idąc
A przecie panny mają ciepłe udy (Co wie, kto się ich dotknął bez obłudy), Choć tam przez ciemne płyną rzeki gaje I choć miech tylny wietrzyku dodaje. NA SEN
Dwie bramie, jako poetowie bają, Są w piekle, z których sny na świat wydają: Pierwszą rogowce podwoje obwodzą, A przez tę furtę sny prawdziwe chodzą; Druga słoniowa, a przy tej się bawią Te sny, które się nigdy nie wyjawią.
Śniło-ć się, pani, żeś dziś u mnie była. Ten sen słoniowa furtka wypuściła I wyszedł pewnie z piersi twej słoniowej; Ale ty, straży uszedszy mężowej, Przybądź, za wodzem idąc
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 90
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
rodzi. Czem w pół pysznej nadzieje, Nagły Neptun rozwieje Niemieckie zapędy. Ze gruby tył podali, Jesienną zamiatali, Trupy i krwią wszędy. Wraz Hekate się zdrzymie, Która boje rozyjmie, Gdy o straży trzeciej, Lucyfera nie czeka, Moskwa z szańców ucieka. Wieść pierzchliwa leci. Tedy pod zorzę raną, Furty puste zostaną. Spiża porzucona. Czem z przeszłego niewczasu, Odżywi się do czasu Piechota strapiona. A co tak twarda była, Pokrowska otworzyła Do Smoleńska progi. I w nieprzystępne grody, Bez krwie naszych i szkody, Suche weszły nogi. WIERSZ SIÓDMY.
Nie jednak Fortuna metu dosadziła, Ledwie ledwie pierwszy stopień przestąpiła
rodzi. Czem w pół pysznej nadzieje, Nagły Neptun rozwieje Niemieckie zapędy. Ze gruby tył podali, Jesienną zamiatali, Trupy i krwią wszędy. Wraz Hekate się zdrzymie, Która boje rozyjmie, Gdy o straży trzeciej, Lucyfera nie czeka, Moskwa z szańców ucieka. Wieść pierzchliwa leci. Tedy pod zorzę raną, Furty puste zostaną. Spiża porzucona. Czem z przeszłego niewczasu, Odżywi się do czasu Piechota strapiona. A co tak twarda była, Pokrowska otworzyła Do Smoleńska progi. I w nieprzystępne grody, Bez krwie naszych i szkody, Suche weszły nogi. WIERSZ SIÓDMY.
Nie jednak Fortuna metu dosadziła, Ledwie ledwie pierwszy stopień przestąpiła
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 15
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
R. 5. u. 14. Mat. 10. 30. PARAENESIS. Eccle: 31. v. 15.
NAd oczy cóż wżdy stworzono jest gorszego? dla tego gdy obaczy od wszystkiej twarzy swej płakać będzie. Dobry Bóg Prawosławny Czytelniku/ dobrze wszystko stworzył/ myśmy oczy nasze na złe powrócili; fortą je/ przez którą śmierć wchodzi uczyniliśmy; i w ten czas wystawilismy je hecowaną zbroją na nas/ wedle Świętego Złotoustego wojującą; ponieważ oko indifferenter się ma/ tak do złego/ jako do dobrego: dla czego prosi tenże Ecclesiastik: Panie Ojcze i Boże żywota mego/ wynoszenie i hardość oczu moich nie daj
R. 5. v. 14. Matt. 10. 30. PARAENESIS. Eccle: 31. v. 15.
NAd oczy coż wżdy stworzono iest gorszego? dla tego gdy obaczy od wszystkiey twarzy swey płákáć będźie. Dobry Bog Práwosławny Czytelniku/ dobrze wszystko stworzył/ mysmy oczy násze ná złe powroćili; fortą ie/ przez ktorą śmierć wchodźi vczynilismy; y w ten czás wystáwilismy ie hecowáną zbroią ná nas/ wedle Swiętego Złotoustego woiuiącą; ponieważ oko indifferenter się ma/ ták do złego/ iáko do dobrego: dla czego prośi tenże Ecclesiástik: Pánie Oycze y Boże żywotá mego/ wynoszenie y hárdość oczu moich nie day
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 154
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
śmy z ganku wysokiego patrzali tedy skakał aż pod ów sam ganek, chcąc arripere aliquem, ale że nie podobna przez kratę tak wysoko dobyć się, nic nie szkodził nikomu.
Dnia 15 Octobris, w dzień św. Teresy, nabożeństwa księstwo IM słuchali u mniszek reguły tejże św. Teresy, gdzie po nabożeństwie u forty księstwo IM byli. Tam mniszki prezentowały za kratą jednę już od lat trzydziestu umarłą, barzo pobożnego żywota mniszkę, calusieńką i teraz jak żywą siedzącą. NB
Stamtąd reversi jechaliśmy oglądać pałace, które są barzo specjalne, mianowicie dwa. Jedn już in perfecto opere6v Wallenszteinów, barzo magnificum opus jako w pokojach, tak
śmy z ganku wysokiego patrzali tedy skakał aż pod ów sam ganek, chcąc arripere aliquem, ale że nie podobna przez kratę tak wysoko dobyć się, nic nie szkodził nikomu.
Dnia 15 Octobris, w dzień św. Teresy, nabożeństwa księstwo IM słuchali u mniszek reguły tejże św. Teresy, gdzie po nabożeństwie u forty księstwo IM byli. Tam mniszki prezentowały za kratą jednę już od lat trzydziestu umarłą, barzo pobożnego żywota mniszkę, calusieńką i teraz jak żywą siedzącą. NB
Stamtąd reversi jechaliśmy oglądać pałace, które są barzo specjalne, mianowicie dwa. Jedn już in perfecto opere6v Wallenszteinów, barzo magnificum opus jako w pokojach, tak
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 124
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
/ kogo abowiem w nienawiści mamy/ tym pogardzamy. A kontempt rzecz tak ciężka/ że i najmniejszy znieść go nie może. Stąd częste i niebezpieczne w Rzymie sedycje wszczynały się/ gdy Patrycy Plebeios abo Senatorowie Patrycjuszów znieważali. Aby tedy tak świętego stróża z oczów swoich nie spuszczał/ i żadnemu inszemu kluczy do tej znamienitej Forty/ tylko jemu samemu powierzał/ wszytkiemi siłami starać się o to Syn Koronny winien. Bo gdy ten ustawicznym będzie/ potknąć się/ i z tak wysokiego stopnia/ na którym go własna/ abo przodków jego Cnota zostawiła/ zepchnąć nie dopuści. Zasiecze i zawali wszytkie ścieżki/ któremi rozmaite występki/ w dom ten dla
/ kogo ábowiem w nienawiśći mamy/ tym pogardzamy. A kontempt rzecz ták ćięszka/ że y naymnieyszy znieść go nie może. Ztąd częste y niebespieczne w Rzymie sedicye wsczynáły się/ gdy Pátrycy Plebeios ábo Senatorowie Pátrycyuszow znieważáli. Aby tedy ták świętego strożá z oczow swoich nie spuszczał/ y żadnemu inszemu kluczy do tey známienitey Forty/ tylko iemu sámemu powierzał/ wszytkiemi śiłámi stáráć się o to Syn Koronny winien. Bo gdy ten vstáwicznym będzie/ potknąć się/ y z ták wysokiego stopniá/ ná ktorym go własna/ ábo przodkow iego Cnotá zostáwiłá/ zepchnąć nie dopuśći. Záśiecze y záwáli wszytkie śćieszki/ ktoremi rozmáite występki/ w dom ten dla
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: B3
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
, stół jeden, ława jedna, zydel jeden, piec zielony, dobry.
Izba druga przeciwko tej, gdzie drzwi na zawiasach żelaznych, bez zamku, tylko klamka i skobla do wrzeciądza nie masz; gdzie piec zielony, ław dwie, stół lipowy, ław dwie w Alkierzu, okna też całe, bez okiennic.
Forta na ogród, gdzie wszytko porządnie, z kłódką, ale klucz od niej u ogrodnika Jasińskiego, który przy sobie trzyma. Więźnie
Tatarów siedm Matwiej, pachołek szeregowy
Żyd Zelik, za dług Kozak jeden, ataman
Sawicki, pachołek szeregowy Żydówka Sura, za brata swego Krysę Baszty zamkowe
Pierwsza baszta od Krawieckiej Izby. Tam łoże
, stół jeden, ława jedna, zydel jeden, piec zielony, dobry.
Izba druga przeciwko tej, gdzie drzwi na zawiasach żelaznych, bez zamku, tylko klamka i skobla do wrzeciądza nie masz; gdzie piec zielony, ław dwie, stół lipowy, ław dwie w Alkierzu, okna też całe, bez okiennic.
Forta na ogród, gdzie wszytko porządnie, z kłódką, ale klucz od niej u ogrodnika Jasińskiego, który przy sobie trzyma. Więźnie
Tatarów siedm Matwiej, pachołek szeregowy
Żyd Zelik, za dług Kozak jeden, ataman
Sawicki, pachołek szeregowy Żydówka Sura, za brata swego Krysę Baszty zamkowe
Pierwsza baszta od Krawieckiej Izby. Tam łoże
Skrót tekstu: InwŻółkGęb
Strona: 121
Tytuł:
Inwentarz zamku w Żółkwi
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1671
Data wydania (nie wcześniej niż):
1671
Data wydania (nie później niż):
1671
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
: aby korytarze albo też gallerie, były o koło tych dziedzińców: aby w wielu miejscach w klasztorze były introitus, i wschody żadnej Zakonni- o ARCHITEKTURZE
kom nie dając okazji dla retardacyj, na zadzwonienie albo zawołanie, alias inne mają być do Kościoła, inne do Chóru, inne do Refektarza, do Komune, inne do Forty weścia, która jedna być powinna dla zabronienia z Światem niebezpiecznej komunikacyj.
KONTYGNACYJ albo Piątr Klasztor jeśli mieć może trzy, jest quid Convenientissimum. Dolne Piątro niech ma Refektarz, Infirmarie, Oratoria, Auditoria. Na drugim Piętrze mają być Celle, dwoma stronami koło Korytarza lokowane, albo też jedną stroną, a tak widniejszy i
: aby korytarze albo też gallerye, były o koło tych dziedzińcow: aby w wielu mieyscach w klasztorze były introitus, y wschody żadney Zakonni- o ARCHITEKTURZE
kom nie daiąc okazyi dla retardacyi, na zadzwonienie albo zawołanie, alias inne maią bydź do Kościoła, inne do Choru, inne do Refektarza, do Kommune, inne do Forty weścia, ktora iedna bydź powinna dla zabronieniá z Swiatem niebespieczney kommunikacyi.
KONTYGNACYI albo Piątr Klasztor iezli mieć może trzy, iest quid Convenientissimum. Dolne Piątro niech ma Refektarz, Infirmarye, Oratoria, Auditoria. Na drugim Piętrze maią bydź Celle, dwoma stronami koło Korytarza lokowane, albo też iedną stroną, a tak widnieyszy y
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 233
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Tam Cudowny był Kościół Diany Bogini 200 lat od całej fundowany Azyj, który obacz między Cudami Świata, tojest pod Tytułem: Wiek siwy, czynił Dziwy.
FRANCOFURTUM vulgo FRANKFURT Miasto na granicy Frankonii Imperialis Civitas et Libera, nad Menem albo Mejnem rzeką dzielącą Miasto na dwie części. Zowie się od Franków i tego słówka Furt, tojest Bród, niby Franków przebrnienie, iż Frankowie z Karolem Wielkim idąc na Sa- o Rzeczypospolitej którą zdobią Miasta
sów tę rzekę przebrnęli. Jest destynowane na Elekcję i Koronację Cesarzów Rzymsko Niemieckich; dlatego też nad inne Miasta Privilegiis multis od wielu Cesarzów udarowane. Jako to jeśliby dwóch obrano in scissione Cesarzów, ma jeden
. Tam Cudowny był Koscioł Diany Bogini 200 lat od całey fundowany Azyi, ktory obacz między Cudami Swiata, toiest pod Tytułem: Wiek siwy, czynił Dziwy.
FRANCOFURTUM vulgo FRANKFURT Miasto na granicy Frankonii Imperialis Civitas et Libera, nad Menem albo Meynem rzeką dzielącą Miasto na dwie części. Zowie się od Frankow y tego słowka Furt, toiest Brod, niby Frankow przebrnienie, iż Frankowie z Karolem Wielkim idąc na Sa- o Rzeczypospolitey ktorą zdobią Miasta
sow tę rzekę przebrnęli. Iest destynowane na Elekcyę y Koronacyę Cesarzow Rzymsko Niemieckich; dlatego też nad inne Miasta Privilegiis multis od wielu Cesarzow udarowane. Iako to ieśliby dwoch obrano in scissione Cesarzow, ma ieden
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 416
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
obawiając się, aby tandem do tumultu na braci moich nie przyszło, posłał do nich, aby nieznacznie wyszli z kościoła i szli do stancji swojej. Toż samo braci moim perswadowali Piotr Paszkowski pułkownik i Borzęcki, strażnik brzeski, a tak bracia moi, chodząc po kościele, wyszli na kurytarz bernardyński, a potem przez fortę poszli do stancji. Wojewoda brzeski jeszcze jaki czas wytrzymywał, a potem, miarkując, że już bracia moje muszą być w stancji swojej, zabrał głos i w jednymże głosie zagaił i pożegnał sejmik, i tak ten sejmik, po tak złośliwych zamachach, szczęśliwie nie doszedł. Wszystka zatem obligacja, z dziękczynieniem Panu Bogu
obawiając się, aby tandem do tumultu na braci moich nie przyszło, posłał do nich, aby nieznacznie wyszli z kościoła i szli do stancji swojej. Toż samo braci moim perswadowali Piotr Paszkowski pułkownik i Borzęcki, strażnik brzeski, a tak bracia moi, chodząc po kościele, wyszli na kurytarz bernardyński, a potem przez fortę poszli do stancji. Wojewoda brzeski jeszcze jaki czas wytrzymywał, a potem, miarkując, że już bracia moje muszą być w stancji swojej, zabrał głos i w jednymże głosie zagaił i pożegnał sejmik, i tak ten sejmik, po tak złośliwych zamachach, szczęśliwie nie doszedł. Wszystka zatem obligacja, z dziękczynieniem Panu Bogu
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 629
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
sakryfikowawszy cnotę, w leciech jeszcze 12. czart wzajemnie deklarował się jej, u wszytkich sprawić jej wielką świątobliwości opinią, u Książąt i Królów. Tych uciech cielesnych, aby O Czarcie.
spokojnie używał, oblubieniec jej czart, innego subordynował czarta, któryby Magdaleny Krucyj osobę w Chórze, w Refektarzu, często i u forty reprezentował. Cokolwiek w świecie wtedy stało się awantur, wszytkie jej reportował diabeł, a ona jak cudem Boskim wiedziała, wszytkim komunikowała; co ją i Ksienią uczyniło w Klasztorze. Nie raz od ziemi podniesiona bywała, cuda czyniła choć zmyślone. Do świętej Komunii, gdy przystępowała, zawsze komunikant jeden przed komunią zniknął, żeby
sakryfikowawszy cnotę, w leciech ieszcze 12. czart wzaiemnie deklarował się iey, u wszytkich sprawić iey wielką świątobliwości opinią, u Xiążąt y Krolow. Tych uciech cielesnych, aby O Czarcie.
spokoynie używał, oblubieniec iey czart, innego subordynował czarta, ktoryby Magdaleny Krucyi osobę w Chorze, w Refektarzu, często y u forty reprezentował. Cokolwiek w świecie wtedy stało się awantur, wszytkie iey reportował diabeł, á ona iak cudem Boskim wiedziała, wszytkim kommunikowała; co ią y Xienią uczyniło w Klasztorze. Nie raz od ziemi podniesiona bywała, cuda czyniła choć zmyślone. Do swiętey Kommunii, gdy przystępowała, zawsze komunikant ieden przed kommunią zniknął, żeby
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 209
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754