/ wyżeńcie/ wyżeńcie te koty stąd/ a ratujcie mię mizernego. Aż jeden Murzyn straszliwy gracę w ręku mając/ utopił ją w gardle grzesznika. Dusza nieszczęśliwa/ żadnej ochłody sumnienia we wszytkim życiu swoim nie najdując/ drży i boi się/ i tak mizeraka śmierć z lekka ogarnęła. Murzyn bowiem on/ z wielką futryna gracę one z gardła drżącego wytargnie/ a on ogromny głos wydając/ ducha nieszczęśliwego oddał. Przypadli i drudzy towarzysze/ grzeszna duszę biczujac i rany zadając dręczyli/ aż tą w miejsce ciemności i w jezioro wiecznej śmierci zanurzyli. Gdy to widział Vikaryj/ bojaźń go zdyęła i drżenie/ i padszy był w zachwyceniu: alić
/ wyżeńćie/ wyżeńćie te koty ztąd/ á rátuyćie mię mizernego. Aż ieden Murzyn strászliwy grácę w ręku máiąc/ vtopił ią w gárdle grzeszniká. Duszá niesczęśliwa/ żadney ochłody sumnienia we wszytkim żyćiu swoim nie náyduiąc/ drży y boi sie/ y ták mizeraká śmierć z lekka ogárnęłá. Murzyn bowiem on/ z wielką futryna grácę one z gardła drżącego wytárgnie/ á on ogromny głos wydáiąc/ duchá niesczęśliwego oddał. Przypádli y drudzy towárzysze/ grzeszna duszę biczuiac y rány zádáiąc dręczyli/ áż tą w mieysce ćiemnośći y w ieźioro wieczney śmierći zánurzyli. Gdy to widźiał Vikáryi/ boiaźń go zdyęłá y drżenie/ y padszy był w záchwyceniu: álić
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 93
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
WIECZNY DO CZYTELNIKA
Nie myśl, czytelniku miły, Żebym w ten czas był opiły, Kiedym ten Kalendarz pisał — Kto był pijan, bogdaj wisiał — Lecz, że mi się to nie zdało, Co na Minucjach stało.
„Dziś — piszą — będzie pogoda”, Aż wnet przez rynsztoki woda Bieży do futryny pędem; Przetom się zbrzydził tym błędem, Chciałem to pokazać tobie Ku twojej więtszej ozdobie, Że ci, którzy o tym piszą, W swym się zdaniu tak kołyszą, Jak od wiatru słaba trzcina. Przeto im też nie nowina Chybić prawdy, trafić w stronę. A jakoż by stroił żonę I sam ochędożnie
WIECZNY DO CZYTELNIKA
Nie myśl, czytelniku miły, Żebym w ten czas był opiły, Kiedym ten Kalendarz pisał — Kto był pijan, bogdaj wisiał — Lecz, że mi się to nie zdało, Co na Minucyjach stało.
„Dziś — piszą — będzie pogoda”, Aż wnet przez rynsztoki woda Bieży do futryny pędem; Przetom się zbrzydził tym błędem, Chciałem to pokazać tobie Ku twojej więtszej ozdobie, Że ci, którzy o tym piszą, W swym się zdaniu tak kołyszą, Jak od wiatru słaba trzcina. Przeto im też nie nowina Chybić prawdy, trafić w stronę. A jakoż by stroił żonę I sam ochędożnie
Skrót tekstu: ŻabKalBar_I
Strona: 108
Tytuł:
Kalendarz wieczny
Autor:
Jan Żabczyc
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ludzie/ i owszem poboczę i związki potargawszy sromotne/ jak powietrzem zarażonego Heretyctwa/ którem jadowitą wściekłością uwikłany mizernąm spługawiłem był duszę/ i na Słońce prawdy nie w obóz nie przyjacielski jako mnie urągacie wydrzeć się pokwapiłem: Ale proszę? zasz ten radzić może komu/ którego nauka nie wysidlonemi/ i niegodnemi do wspominania błędów futryną jest splugawioną. Iząlisz trucizną posypanej i wszytkich zwierząt żołcią napuszczonej studnie/ słodka woda pociecze? Sromotna owo bywa Mistrzowi kiedy go sam występek strofuje.
A co Saluatora mego Seruatorem nazywacie/ i Pogańskim imieniem pieczętniecie/ niemnie ale na złość to Zbawicielowi memu czynicie. Ja nabożnie proszę/ aby mię zbawił od grzechów moich/
ludźie/ y owszem poboczę y zwiąski potárgawszy sromotne/ iák powietrzem záráżonego Heretyctwá/ ktorem iádowitą wśćiekłośćią vwikłány mizernąm spługáwiłem był duszę/ y ná Słońce prawdy nie w oboz nie przyiaćielski iáko mnie vrągaćie wydrzeć się pokwápiłem: Ale proszę? zasz ten rádźić może komu/ ktorego náuká nie wyśidlonemi/ y niegodnemi do wspominánia błędow futryną iest splugáwioną. Iząlisz trućizną posypáney y wszytkich źwierząt żołćią nápuszczoney studnie/ słodka wodá poćiecze? Sromotna owo bywa Mistrzowi kiedy go sam występek strofuie.
A co Saluatora mego Seruatorem nazywaćie/ y Pogańskim imieniem pieczętniećie/ niemnie ale ná złość to Zbáwićielowi memu czynicie. Ia nábożnie proszę/ aby mię zbáwił od grzechow moich/
Skrót tekstu: ZrzenNowiny
Strona: D2v
Tytuł:
Nowe nowiny z Czech, Tatar i Węgier
Autor:
Jan Zrzenczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620