„Jak się to twarzy przydadzą człowiecze! Tedy bym przysiągł i z tym bym był w grobie, Że mnie znajomy krawiec w tej osobie.” Zmiesza się tedy marszałek okrutnie, Gdy był przyczyną onej bałamutnie; A potem widząc, że to śmiechem znosi, Temu pogrozi, onego przeprosi. 151. DO GŁADYSZA
Kto by na same kupił cię tytuły, Darmo by wysuł pieniądze z szkatuły; Szpetnyś, Gładyszu, jeszcze to przezwisko Zupełne z ciebie czyni dziwowisko, Jakoby też kto śniegiem nazwał sadzę. Chceszli mię słuchać, przebierzmuj się, radzę. Nie takim cudem będzie to u ludzi; A teraz twarz twa szlachectwo paskudzi
„Jak się to twarzy przydadzą człowiecze! Tedy bym przysiągł i z tym bym był w grobie, Że mnie znajomy krawiec w tej osobie.” Zmiesza się tedy marszałek okrutnie, Gdy był przyczyną onej bałamutnie; A potem widząc, że to śmiechem znosi, Temu pogrozi, onego przeprosi. 151. DO GŁADYSZA
Kto by na same kupił cię tytuły, Darmo by wysuł pieniądze z szkatuły; Szpetnyś, Gładyszu, jeszcze to przezwisko Zupełne z ciebie czyni dziwowisko, Jakoby też kto śniegiem nazwał sadzę. Chceszli mię słuchać, przebierzmuj się, radzę. Nie takim cudem będzie to u ludzi; A teraz twarz twa szlachectwo paskudzi
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 265
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
grobie, Że mnie znajomy krawiec w tej osobie.” Zmiesza się tedy marszałek okrutnie, Gdy był przyczyną onej bałamutnie; A potem widząc, że to śmiechem znosi, Temu pogrozi, onego przeprosi. 151. DO GŁADYSZA
Kto by na same kupił cię tytuły, Darmo by wysuł pieniądze z szkatuły; Szpetnyś, Gładyszu, jeszcze to przezwisko Zupełne z ciebie czyni dziwowisko, Jakoby też kto śniegiem nazwał sadzę. Chceszli mię słuchać, przebierzmuj się, radzę. Nie takim cudem będzie to u ludzi; A teraz twarz twa szlachectwo paskudzi. 152. (P). JEDEN BŁAZEN TYSIĄC BŁAZNÓW UROBI
Widząc frant, że się ludzie dziwią
grobie, Że mnie znajomy krawiec w tej osobie.” Zmiesza się tedy marszałek okrutnie, Gdy był przyczyną onej bałamutnie; A potem widząc, że to śmiechem znosi, Temu pogrozi, onego przeprosi. 151. DO GŁADYSZA
Kto by na same kupił cię tytuły, Darmo by wysuł pieniądze z szkatuły; Szpetnyś, Gładyszu, jeszcze to przezwisko Zupełne z ciebie czyni dziwowisko, Jakoby też kto śniegiem nazwał sadzę. Chceszli mię słuchać, przebierzmuj się, radzę. Nie takim cudem będzie to u ludzi; A teraz twarz twa szlachectwo paskudzi. 152. (P). JEDEN BŁAZEN TYSIĄC BŁAZNÓW UROBI
Widząc frant, że się ludzie dziwią
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 265
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ale żeś bogaty, Piękny i dobry, i mądry z intraty. Nie trzeba szkoły, mogą być z szkatuły Wszytkie natury i szczęścia tytuły. A choćby utrzeć nie umiał kto nosa, Gdy ma pieniądze, grzeczny przecie z trzosa. 337. DAMA
Grzeczna dama, powiedasz, ale w słówku zdrada: Nie każdy gładysz gładki; nie każda, co ma, da. 338 (N). BELWEDER
Pytam, co to za pałac, mijając Warszawę. Powiedzą mi: Belweder. Mając znowu sprawę, Kiedy czynię przez Kleparz do Krakowa cugi, Pytam także o pałac, aż Belweder drugi; Który jeżeli go kto po polsku tłumaczy,
ale żeś bogaty, Piękny i dobry, i mądry z intraty. Nie trzeba szkoły, mogą być z szkatuły Wszytkie natury i szczęścia tytuły. A choćby utrzeć nie umiał kto nosa, Gdy ma pieniądze, grzeczny przecie z trzosa. 337. DAMA
Grzeczna dama, powiedasz, ale w słówku zdrada: Nie każdy gładysz gładki; nie każda, co ma, da. 338 (N). BELWEDER
Pytam, co to za pałac, mijając Warszawę. Powiedzą mi: Belweder. Mając znowu sprawę, Kiedy czynię przez Kleparz do Krakowa cugi, Pytam także o pałac, aż Belweder drugi; Który jeżeli go kto po polsku tłumaczy,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 332
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
prędko pośle dziewosłęby, Chęci swoje zaleca; że nie poznał wcześniej, Żałuje, i co dalej, z panią chodzi cieśniej. Na to wdowa: „Kiedyby nie twarz tak szkarada Do grzeczności, poszłabym za Waszmości rada. Jeszcze widzę po czele jakieś szpetne strupy.” A ten: „Cóż po gładyszu — odpowie — do dupy?” 426. DO PIOTRA Z GALIEJ
Widząc strup na twym czele, Pietrze, wedle strupa, Rzekęć z oną kucharką w sieni u biskupa: Prawdziwyś Galilejczyk, bo tak szpetne guzy, Że to nazwę po polsku, poszły na Francuzy. Wierę, słusznie z patronem swoim się Piotr
prędko pośle dziewosłęby, Chęci swoje zaleca; że nie poznał wcześniej, Żałuje, i co dalej, z panią chodzi cieśniej. Na to wdowa: „Kiedyby nie twarz tak szkarada Do grzeczności, poszłabym za Waszmości rada. Jeszcze widzę po czele jakieś szpetne strupy.” A ten: „Cóż po gładyszu — odpowie — do dupy?” 426. DO PIOTRA Z GALIEJ
Widząc strup na twym czele, Pietrze, wedle strupa, Rzekęć z oną kucharką w sieni u biskupa: Prawdziwyś Galilejczyk, bo tak szpetne guzy, Że to nazwę po polsku, poszły na Francuzy. Wierę, słusznie z patronem swoim się Piotr
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 370
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pasie, By jedno, co dziś w tyle paniom czynią z młodu, Nie rozkazały starszym posługować z przodu; Chyba jeśli w dziesięciu lat go kto ustrzygnie, Dopiero się w siedmnastu sam ogon nie dźwignie. 514. A PROPOS ODPOWIEDŹ
Jedna wdowa naszego gani towarzysza, Że szpetny, a ten prosto; „Nie trzeba gładysza Do twarzy, która oczu nie ma, Mościa pani! Od czegóż noc? niesłusznie i mnie Waszmość gani.” 515 (N). OMYŁKA KSIĘŻA
Pleban ewangelią o króliku czytał, Co mu Pan córkę wskrzesił, a potem się pytał, Jaki by to był królik. Po dyspucie długiej: „Różne rzeczy Bóg
pasie, By jedno, co dziś w tyle paniom czynią z młodu, Nie rozkazały starszym posługować z przodu; Chyba jeśli w dziesięciu lat go kto ustrzygnie, Dopiero się w siedmnastu sam ogon nie dźwignie. 514. A PROPOS ODPOWIEDŹ
Jedna wdowa naszego gani towarzysza, Że szpetny, a ten prosto; „Nie trzeba gładysza Do twarzy, która oczu nie ma, Mościa pani! Od czegóż noc? niesłusznie i mnie Waszmość gani.” 515 (N). OMYŁKA KSIĘŻA
Pleban ewangeliją o króliku czytał, Co mu Pan córkę wskrzesił, a potem się pytał, Jaki by to był królik. Po dyspucie długiej: „Różne rzeczy Bóg
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 412
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Jeśli w winie jest prawda, jako powiedają. Dawno ma być u Niemców, bo dobrze pijają. SŁAWA
Wszytkie rzeczy, które są, zginąć pewnie muszą, Lecz ludzkiej sławy dobrej wieki nie naruszą. Miasta, zamki i sklepy, za fraszkę to stoi. Sława się żadnej skazy i czasu nie boi. NA PRZEZWISKO GŁADYSZA
Gładyszu nienadobny, to masz tylko w zysku, Że nie będąc gładyszem, gładkiś po nazwisku NA PANA SZKODĘ
— Jak mam zwać? — Jestem Szkoda. — Proszę waszej mości, Jedźcie precz, ni er ad widzę w domu takich gości. ŁZY NIEPOTRZEBNE
Kiedy by mogły łzy zabieżeć złemu Albo w smutku ulżyć płaczącemu
Jeśli w winie jest prawda, jako powiedają. Dawno ma być u Niemców, bo dobrze pijają. SŁAWA
Wszytkie rzeczy, które są, zginąć pewnie muszą, Lecz ludzkiej sławy dobrej wieki nie naruszą. Miasta, zamki i sklepy, za fraszkę to stoi. Sława się żadnej skazy i czasu nie boi. NA PRZEZWISKO GŁADYSZA
Gładyszu nienadobny, to masz tylko w zysku, Że nie będąc gładyszem, gładkiś po nazwisku NA PANA SZKODĘ
— Jak mam zwać? — Jestem Szkoda. — Proszę waszej mości, Jedźcie precz, ni er ad widzę w domu takich gości. ŁZY NIEPOTRZEBNE
Kiedy by mogły łzy zabieżeć złemu Albo w smutku ulżyć płaczącemu
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 595
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
w winie jest prawda, jako powiedają. Dawno ma być u Niemców, bo dobrze pijają. SŁAWA
Wszytkie rzeczy, które są, zginąć pewnie muszą, Lecz ludzkiej sławy dobrej wieki nie naruszą. Miasta, zamki i sklepy, za fraszkę to stoi. Sława się żadnej skazy i czasu nie boi. NA PRZEZWISKO GŁADYSZA
Gładyszu nienadobny, to masz tylko w zysku, Że nie będąc gładyszem, gładkiś po nazwisku NA PANA SZKODĘ
— Jak mam zwać? — Jestem Szkoda. — Proszę waszej mości, Jedźcie precz, ni er ad widzę w domu takich gości. ŁZY NIEPOTRZEBNE
Kiedy by mogły łzy zabieżeć złemu Albo w smutku ulżyć płaczącemu,
w winie jest prawda, jako powiedają. Dawno ma być u Niemców, bo dobrze pijają. SŁAWA
Wszytkie rzeczy, które są, zginąć pewnie muszą, Lecz ludzkiej sławy dobrej wieki nie naruszą. Miasta, zamki i sklepy, za fraszkę to stoi. Sława się żadnej skazy i czasu nie boi. NA PRZEZWISKO GŁADYSZA
Gładyszu nienadobny, to masz tylko w zysku, Że nie będąc gładyszem, gładkiś po nazwisku NA PANA SZKODĘ
— Jak mam zwać? — Jestem Szkoda. — Proszę waszej mości, Jedźcie precz, ni er ad widzę w domu takich gości. ŁZY NIEPOTRZEBNE
Kiedy by mogły łzy zabieżeć złemu Albo w smutku ulżyć płaczącemu,
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 595
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Niemców, bo dobrze pijają. SŁAWA
Wszytkie rzeczy, które są, zginąć pewnie muszą, Lecz ludzkiej sławy dobrej wieki nie naruszą. Miasta, zamki i sklepy, za fraszkę to stoi. Sława się żadnej skazy i czasu nie boi. NA PRZEZWISKO GŁADYSZA
Gładyszu nienadobny, to masz tylko w zysku, Że nie będąc gładyszem, gładkiś po nazwisku NA PANA SZKODĘ
— Jak mam zwać? — Jestem Szkoda. — Proszę waszej mości, Jedźcie precz, ni er ad widzę w domu takich gości. ŁZY NIEPOTRZEBNE
Kiedy by mogły łzy zabieżeć złemu Albo w smutku ulżyć płaczącemu, Złotem by się łez przyszło dokupować. Ale jeśli nas nie mogą
Niemców, bo dobrze pijają. SŁAWA
Wszytkie rzeczy, które są, zginąć pewnie muszą, Lecz ludzkiej sławy dobrej wieki nie naruszą. Miasta, zamki i sklepy, za fraszkę to stoi. Sława się żadnej skazy i czasu nie boi. NA PRZEZWISKO GŁADYSZA
Gładyszu nienadobny, to masz tylko w zysku, Że nie będąc gładyszem, gładkiś po nazwisku NA PANA SZKODĘ
— Jak mam zwać? — Jestem Szkoda. — Proszę waszej mości, Jedźcie precz, ni er ad widzę w domu takich gości. ŁZY NIEPOTRZEBNE
Kiedy by mogły łzy zabieżeć złemu Albo w smutku ulżyć płaczącemu, Złotem by się łez przyszło dokupować. Ale jeśli nas nie mogą
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 595
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
pięknego; Forma Virum neglecta decet. Niech będzie straszydło, prędzej uciecze Nieprzyjaciel: Na Amazonki to, z piękną iść było potrzeba twarzą, bo pictis bellantur Amazones Armis. Marsowatych twarzy do Marsa potrzeba. Nie strojem lecz orężem świecić pięknie na wojnie. Seneka mówi: Miles fortior è confragoso venit, toiest: nie zgładysza gładszy Żołnierż, którego nie muszki, ale ciosy twarz ozdobiły; którego garb od pracy, nie piękny Stanik kształci; którego ręce popadane gnoim końskim i prochem, a nie mydłem śmierdzą. Nie lubi Mars Łosich, tylko zbrojne rękawice, ani delikatnych koszulek, tylko żelazny Pancerż i zbroje. Kato od roli in Arenam Martis
pięknego; Forma Virum neglecta decet. Niech będzie straszydło, prędzey uciecze Nieprzyiaciel: Na Amazonki to, z piękną iść było potrzeba twarzą, bo pictis bellantur Amazones Armis. Marsowatych twarzy do Marsa potrzeba. Nie stroiem lecż orężem świecić pięknie na woynie. Seneka mowi: Miles fortior è confragoso venit, toiest: nie zgładysza gładszy Zołnierż, ktorego nie muszki, ale ciosy twarż ozdobiły; ktorego garb od pracy, nie piękny Stanik kształci; ktorego ręce popadane gnoim końskim y prochem, a nie mydłem śmierdzą. Nie lubi Mars Łosich, tylko zbroyne rękawice, ani delikatnych kosżulek, tylko żelazny Pancerż y zbroie. Kato od roli in Arenam Martis
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 429
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
/ bądź owo/ tedyć będzie żal. Dając znać/ że i z żoną siła molestij: i bez żony wiele trudności. Księgi Pierwsze.
Upominał młodzieńce/ aby/ oglądając się we zwierciedle/ jeśliby obaczyli/ że są pięknemi/ nie dopuszczali się tego/ co nieprzystoi piękności: a gdzieby też nie gładyszami siebie być widzieli/ tedy czegoby do gładkości niedostawało/ żeby tego dowcipem i uczciwemi obyczajmi nadstawiali/ i tak swego wetowali. Jako nadobnie mówi Poeta Ouidius, Heriód. Ep. 21 31. Si mihi difficilis formam natura negauit: Ingenio formae damna rependo meae. t. i. Iż mię gładkim niechciała
/ bądź owo/ tedyć będźie żal. Dáiąc znáć/ że y z żoną śiłá molestiy: y bez żony wiele trudnośći. Kśięgi Pierwsze.
Vpominał młodźieńce/ áby/ oglądáiąc się we zwierćiedle/ ieśliby obacżyli/ że są pięknemi/ nie dopuszcżáli się tego/ co nieprzystoi pięknośći: á gdźieby też nie głádyszámi śiebie być widźieli/ tedy cżegoby do głádkośći niedostawáło/ żeby tego dowćipem y vcżćiwemi obycżáymi nádstáwiáli/ y ták swego wetowáli. Iáko nadobnie mowi Poetá Ouidius, Heriod. Ep. 21 31. Si mihi difficilis formam natura negauit: Ingenio formae damna rependo meae. t. i. Iż mię głádkim niechćiáłá
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 5
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614