, ten zgoła świat nie dbamy; mamy pokój i wesele i na duszy, i na ciele. Ustawnie się przypatrywać i ustawnie przysłuchiwać, raz się wdzięcznie śmiejącemu, raz rączkami kleszczącemu, to rozkosz sercu naszemu. IV. MATKA DO SŁOWIKA
Philomela, dulcis ales
Słowiczku, ptaszeczku leśny, nauczony wdzięcznych pieśni, przyleć z głoskiem ulubionym, przybądź z gardłkiem ucieszonym. Ratuj Matkę śpiewającą, przy Synaczku swym siedzącą, aza rychlej uśnie z twego śpiewania tak rozkosznego. Co się bawisz przy szelinie? Lepiej z ludźmi ile zimie. Gotowe potrzeby prze cię, samo cię nakarmi Dziecię. Przyleć, mistrzu ptastwa wszego, do Jezusa maluczkiego, przybądź do kolebki
, ten zgoła świat nie dbamy; mamy pokój i wesele i na duszy, i na ciele. Ustawnie się przypatrywać i ustawnie przysłuchiwać, raz się wdzięcznie śmiejącemu, raz rączkami kleszczącemu, to rozkosz sercu naszemu. IV. MATKA DO SŁOWIKA
Philomela, dulcis ales
Słowiczku, ptaszeczku leśny, nauczony wdzięcznych pieśni, przyleć z głoskiem ulubionym, przybądź z gardłkiem ucieszonym. Ratuj Matkę śpiewającą, przy Synaczku swym siedzącą, aza rychlej uśnie z twego śpiewania tak rozkosznego. Co się bawisz przy szelinie? Lepiej z ludźmi ile zimie. Gotowe potrzeby prze cię, samo cię nakarmi Dziecię. Przyleć, mistrzu ptastwa wszego, do Jezusa maluczkiego, przybądź do kolebki
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 49
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
pocznie, że się lodu stłukła szyba
I żaby w bagnach wiosnę przywitają Głosami, jakie z swej natury mają. Z ułów wylecą na powietrze pszczoły, Wiosna każdemu czas zgoła wesoły. I gołe drzewa liście puszczą z siebie, Na ziemi wiosna uczyni jak w niebie. Skoro na drzewach listek się pojawi, Wnet z wdzięcznym głoskiem i słowik się stawi. Drozdy, szpakowie, szczygły i czyżowie Wykrzykać będą, innych kto opowie! Piękna jest wiosna, piękniejszy, kto stworzył, By nam na chwałę swą usta otworzył. Na wiosnę, co się z Twojej rodzi ręki, Panie, niech Tobie za to czyni dzięki Na ziemi, w rzekach,
pocznie, że się lodu stłukła szyba
I żaby w bagnach wiosnę przywitają Głosami, jakie z swej natury mają. Z ułów wylecą na powietrze pszczoły, Wiosna kożdemu czas zgoła wesoły. I gołe drzewa liście puszczą z siebie, Na ziemi wiosna uczyni jak w niebie. Skoro na drzewach listek się pojawi, Wnet z wdzięcznym głoskiem i słowik się stawi. Drozdy, szpakowie, szczygły i czyżowie Wykrzykać będą, innych kto opowie! Piękna jest wiosna, piękniejszy, kto stworzył, By nam na chwałę swą usta otworzył. Na wiosnę, co się z Twojej rodzi ręki, Panie, niech Tobie za to czyni dzięki Na ziemi, w rzekach,
Skrót tekstu: BarŁLutBar_I
Strona: 472
Tytuł:
Lutnia appolinowa każdej sprawie gotowa
Autor:
Łazarz Baranowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1671
Data wydania (nie wcześniej niż):
1671
Data wydania (nie później niż):
1671
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ptaszęta gniazda w tym cierniu sobie poczyniwszy/ Panięciu temu śpiewały? ucieszna bowiem też bywa małym dziateczkom słuchać ptaszego pienia/ abo też i ptaszęta w ręku piastować? Co jeśli tak jest/ jakożby dobra rzecz była/ zwabićby tu potrzeba jako najwdzięczniejszych ptaków/ którzyby i rozmaitością piórek colorów/ Dziecinne oczy cieszyły/ i głoskiem swoim uweselały dziecineczkę: aby Dziecię poznało/ że też świat nie jest bez uciech: nie tylko w niebie z skrzydlastych pienia wesołość czynią; ale też i na ziemi ptaszątka choć w małym ciele/ i które ziemską żyją potrawą/ subtelne głosy wydając/ mile człowieka cieszyć mogą? Więc pono razem ciż Duchowie wszytkiemu światu
ptaszęta gniazda w tym ćierniu sobie poczyniwszy/ Panięćiu temu śpiewáły? vćieszna bowiem też bywa máłym dźiateczkom słucháć ptászego pienia/ ábo też y ptaszętá w ręku piástowáć? Co ieśli ták iest/ iákożby dobra rzecz byłá/ zwabićby tu potrzebá iáko naywdźięcznieyszych ptakow/ ktorzyby y rozmáitośćią piorek colorow/ Dźiećinne oczy ćieszyły/ y głoskiem swoim uweseláły dźiećineczkę: áby Dźiećię poznało/ że też świát nie iest bez vćiech: nie tylko w niebie z skrzydlastych pienia wesołość czynią; ale też y ná źiemi ptaszątká choć w máłym ćiele/ y ktore ziemską żyią potráwą/ subtelne głosy wydáiąc/ mile człowieká ćieszyć mogą? Więc pono rázem ćiż Duchowie wszytkiemu światu
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 257
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
mnie przyjazd twój z dalekiej drogi? Stoi przy morzu samym ręka mur stawiany; Ten morskie przednie wody wstraca/ i bałwany Wodne najraźniej kruszy. tam ista wbieżała: Dziwna jakby to było? po prostu wzleciała/ I swe zadawszy na wiatr piórka samoródne/ Ptaszek żałosny tarł się o powierzchnie wodne. Który gdy lata/ głosek jakiś żałościwy/ I smutny przechodzi mu przez nosek wrzaskliwy. Ten niemego dopadszy ciała/ i zimnego/ Obłapiwszy nowemi piórki najmilszego/ Twardym noskiem na zimno daremnie całował. Czy czuł? czy poruszane falami skazował Lice Ceiks? wątpiono. aleć czuł jak trzeba. Szli zatym oba w ptaszki za litością nieba. W których
mnie przyiazd twoy z dalekiey drogi? Stoi przy morzu samym ręka mur stáwiány; Ten morskie przednie wody wstraca/ y bałwány Wodne nayraźniey kruszy. tám ista wbieżáłá: Dźiwna iákby to było? po prostu wzlećiałá/ Y swe zádawszy ná wiátr piorká samorodne/ Ptaszek żałosny tarł się o powierzchnie wodne. Ktory gdy lata/ głosek iákiś żałośćiwy/ Y smutny przechodźi mu przez nosek wrzaskliwy. Ten niemego dopadszy ćiáłá/ y źimnego/ Obłápiwszy nowemi piorki naymilszego/ Twárdym noskiem na źimno dáręmnie cáłował. Czy czuł? czy poruszane falámi skázował Lice Ceix? wątpiono. aleć czuł iák trzebá. Szli zátym obá w ptaszki zá litością niebá. W ktorych
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 291
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636