tysiączne nie przewidziane powaby, przykrość momentalną sowicie osłodzić zdołają. Między innemi ukrycia mojego umartwieniami (jeżeli je tylko tak nazwać można) niewiem jeżeli mam wspomnieć te, które lubo bagatelne, przecież zbyt częstym powtarzaniem czasem naprzykrzone. Wielu jest takich którzy mnie prawie codzień wi- dują, żaden mnie nie zna, ani zemną gadał. Idzie zatym iż niemasz prawie dnia któregobym o sobie nie słyszał: ten Jegomość co to niski; albo też, ten Jegomość co nie gada. Gdym wchodził niedawno do kafenhauzu odezwał się nie daleko mnie siedzący do swojego sąsiada; co to za człowiek? odebrał odpowiedź: już go widzę tu od lat kilku
tysiączne nie przewidziane powaby, przykrość momentalną sowicie osłodzić zdołaią. Między innemi ukrycia moiego umartwieniami (ieżeli ie tylko tak nazwać można) niewiem ieżeli mam wspomnieć te, ktore lubo bagatelne, przecież zbyt częstym powtarzaniem czasem naprzykrzone. Wielu iest takich ktorzy mnie prawie codzień wi- duią, żaden mnie nie zna, ani zemną gadał. Jdzie zatym iż niemasz prawie dnia ktoregobym o sobie nie słyszał: ten Jegomość co to niski; albo też, ten Jegomość co nie gada. Gdym wchodził niedawno do kaffenhauzu odezwał się nie daleko mnie siedzący do swoiego sąsiada; co to za człowiek? odebrał odpowiedź: iuż go widzę tu od lat kilku
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 27
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
krzykał, a w drodze stanął mi za stróża; Rozumiał obiecadło i pewne sylaby; Pyska na chleb za zdrowie nie otworzył baby, Ażeś mu pannę wspomniał; umiał różne szprynce;
Nie mógł zginąć, bo wszytkie pamiętał gościńce. Figiel a figiel cały, pannom chustki kradał, Ze wszytkimi sztukami, tylko że nie gadał. Trafiło się, żem w cłom swój zaprosił sąsiadów, Więc to, co do ziemiańskich należy obiadów, Kucharz gotuje: mięsa, zwierzyny i ptaki; Panna: mleczka, papinki i insze przysmaki, Żeby i syty znalazł co jeść z apetytem; A to wszytko do sklepu wniesiono z korytem. Patrzcież,
krzykał, a w drodze stanął mi za stróża; Rozumiał obiecadło i pewne sylaby; Pyska na chleb za zdrowie nie otworzył baby, Ażeś mu pannę wspomniał; umiał różne szprynce;
Nie mógł zginąć, bo wszytkie pamiętał gościńce. Figiel a figiel cały, pannom chustki kradał, Ze wszytkimi sztukami, tylko że nie gadał. Trafiło się, żem w cłom swój zaprosił sąsiadów, Więc to, co do ziemiańskich należy obiadów, Kucharz gotuje: mięsa, zwierzyny i ptaki; Panna: mleczka, papinki i insze przysmaki, Żeby i syty znalazł co jeść z apetytem; A to wszytko do sklepu wniesiono z korytem. Patrzcież,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 37
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tu Boży, do flaków z ozorem. 449. NA TOŻ
Siła rzeczy za wojną w Polsce szło na nice. Kto by rzekł, że Jarosław będą Proszowice, Gdzie nie konie, nie woły, nie safijan kozi, Ale wolne na przedaż szlachta głosy wozi. Ten, żeby milczał, ów mu, żeby gadał, płaci; Diabłaż tak nie mają być kramarze bogaci. We dwoje zarabiając, biorą drudzy fryzy; Czemuż by, pytam, płacić nie mieli akcyzy? Aleć by ich najlepiej taką skarać cięgą, Żeby im kat ozory wywłóczył pod pręgą, Inszej jatki, lepszego rzeźnika niegodne, Gdy, przy swych niewolniczych
tu Boży, do flaków z ozorem. 449. NA TOŻ
Siła rzeczy za wojną w Polszczę szło na nice. Kto by rzekł, że Jarosław będą Proszowice, Gdzie nie konie, nie woły, nie safijan kozi, Ale wolne na przedaż szlachta głosy wozi. Ten, żeby milczał, ów mu, żeby gadał, płaci; Diabłaż tak nie mają być kramarze bogaci. We dwoje zarabiając, biorą drudzy fryzy; Czemuż by, pytam, płacić nie mieli akcyzy? Aleć by ich najlepiej taką skarać cięgą, Żeby im kat ozory wywłóczył pod pręgą, Inszej jatki, lepszego rzeźnika niegodne, Gdy, przy swych niewolniczych
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 200
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
za Gwoździka, Tylko ze już nie stało temu pamiętnika. Ten go czasem myśliwcem miewał nad ptakami, Bo mu pewnie przystało i między wronami Straż trzymać, matematyk k temu, gwiazdy liczył, Niepospolicie wierę, lecz się potym zdziczył, Nie chciał z ludźmi już gadać, wzgórę oczy nosił, By kto kiedy z nim gadał, ani o to prosił. Matka jego na Wiśle przez trzy dni nie mogła Zgorzeć, aż jej do tego ciotka dopomogła. Zalała one ledwo we śrzodku pławienia, Żarzystym ogniem ginąc z boskiego przejźrzenia. Stryj na dębie utonął, szwaka balwierz zgolił, Wuja miotłą ciosano, a brat zaś przyzwolił Na stosie drew zagrzać się
za Gwoździka, Tylko ze juz nie stało temu pamiętnika. Ten go czasem myśliwcem miewał nad ptakami, Bo mu pewnie przystało i między wronami Straż trzymać, matematyk k temu, gwiazdy liczył, Niepospolicie wierę, lecz sie potym zdziczył, Nie chciał z ludźmi juz gadać, wzgórę oczy nosił, By kto kiedy z nim gadał, ani o to prosił. Matka jego na Wiśle przez trzy dni nie mogła Zgorzeć, aż jej do tego ciotka dopomogła. Zalała one ledwo we śrzodku pławienia, Żarzystym ogniem ginąc z boskiego przejźrzenia. Stryj na dębie utonął, szwaka balwierz zgolił, Wuja miotłą ciosano, a brat zaś przyzwolił Na stosie drew zagrzać sie
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona: 12
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
bezskutecznie były, do Cerulików, i Doktorów niepoślednich udałem się; ci dekoktami, pigułkami etc. mię leczyli, co trochę pomogło, alem nigdy do zupełnego nie powrócił zdrowia, najmniejsze w jedzeniu wykroczenie, niezdrowia było przyczyną, te są jego słowa.
V. Wiele bardzo przeciwko lekarzom, którzy go leczyli, gadał, ztym wszystkim, że zdrowym nie został, nie lekarze, ale on sam winien. Potrzebaby tu wiele, jak na Doktora rozumem rządzącego się przynależy, przywieść okoliczności, jako sposoby wszystkie leczenia przez ten czasu przeciąg, tak co sam przez się zażywał, jako też z rady brał Doktorów; ale że to
bezskutecznie były, do Cerulikow, y Doktorow niepoślednich udałem się; ci dekoktami, pigułkami etc. mię leczyli, co trochę pomogło, alem nigdy do zupełnego nie powrocił zdrowia, naymnieysze w iedzeniu wykroczenie, niezdrowia było przyczyną, te są iego słowa.
V. Wiele bardzo przeciwko lekarzom, ktorzy go leczyli, gadał, ztym wszystkim, że zdrowym nie został, nie lekarze, ale on sam winien. Potrzebaby tu wiele, iak na Doktora rozumem rządzącego się przynależy, przywieść okoliczności, jako sposoby wszystkie leczenia przez ten czasu przeciąg, tak co sam przez się zażywał, iako też z rady brał Doktorow; ale że to
Skrót tekstu: ListDokt
Strona: 4
Tytuł:
List doktorski i anatomiczny o chorobie od lat czternastu do doskonałych medycyny nauczycielów
Autor:
Stefan Bisio
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
rękami przyciskał, gdyby jaka kropla uryny pozostała na stronie, w maskułach nie była zatrzymana; takoż przykazałem ażeby na tym boku długo nie leżał. V. Które przestrogi lekce ważąc, ponieważ prawa strona była na pokoj, i z tej wszyscy go nawiedzający siedzieli; na prawej stronie najczęściej leżał, czy to kiedy gadał, czy też kiedy co pisał, dla tego na tę stronę po trosze ściekająca uryna, uformowała bardzo dotkliwy guz, a z laksacyj, enem, i używania mleka, mimo mój zakaz, rozwolnienie kiszek, i bardzo wielka trudność w odejściu uryny, nastąpiła.
VI. Przez trzy dni, i nocy (mimo aplikacje
rękami przyciskał, gdyby iaka kropla uryny pozostała na stronie, w maskułach nie była zatrzymana; takoż przykazałem ażeby na tym boku długo nie leżał. V. Ktore przestrogi lekce ważąc, ponieważ prawa strona była na pokoy, y z tey wszyscy go nawiedzaiący siedzieli; na prawey stronie nayczęściey leżał, czy to kiedy gadał, czy też kiedy co pisał, dla tego na tę stronę po trosze ściekaiąca uryna, uformowała bardzo dotkliwy guz, a z laxacyi, enem, y używania mleka, mimo moy zakaz, rozwolnienie kiszek, y bardzo wielka trudność w odeyściu uryny, nastąpiła.
VI. Przez trzy dni, y nocy (mimo aplikacye
Skrót tekstu: ListDokt
Strona: 17
Tytuł:
List doktorski i anatomiczny o chorobie od lat czternastu do doskonałych medycyny nauczycielów
Autor:
Stefan Bisio
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Jowiszem, a siebie sługami jego. Herostratus wielkiej nikczemności człowiek, aby jeżeli nie z chwalebnej, przynajmniej z nagannej akcjuczynił w świecie Namen suum celebre, Kościół Diany Efeskiej dwieścio-letne całej Azyj Dzieło zapalił, sam dignus flammis, jako pisze o nim Gelliusz : Annibal po wygranej we Włoszech ad Cannas wiktoryj, z Obywatelami i nie gadał, tylko przez Tłumaczów. Augustus się zwać BOGIEM, teste Lipsio : Kaligula Cesarz u Swetoniusza Autora, te sobie kazał dawać tytuły : Pius Castrorum Filius, Exercituum Pater, Optimus Maximusq; Caesar. KOMMODUS Cesarz, kontentował się temi kompellacjami : Amazonius, Invictus, Feliks, Pius, Herculeus, Superans. etc. Król
Iowiszem, á siebie sługami iego. Herostratus wielkiey nikczemności człowiek, áby ieżeli nie z chwalebney, przynaymniey z naganney ákcyiuczynił w świecie Namen suum celebre, Kościoł Diany Efeskiey dwieścio-letne càłey Azyi Dzieło zapálił, sam dignus flammis, iáko pisze o nim Gelliusz : Annibal po wygraney we Włoszech ad Cannas wiktoryi, z Obywatelami y nie gádał, tylko przez Tłumaczow. Augustus się zwáć BOGIEM, teste Lipsio : Kaligula Cesarz u Swetoniusza Autora, te sobie kazał dáwać tytuły : Pius Castrorum Filius, Exercituum Pater, Optimus Maximusq; Caesar. KOMMODUS Cesarz, kontentował się temi kompellacyami : Amazonius, Invictus, Felix, Pius, Herculeus, Superans. etc. Krol
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 975
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ową: Ero similis Altissimo, takie komponuje monstra, aby jako BOGU, tak i jemu Lud nierozeznany czynił Ofiary, adoracją Choć sam do centrum piekielnego poniżony, przecięż uniżeniem kolana i głowy ludzkiej delektuje się. Lubi kadzidło, bo smoły piekielnej nie miłe mu perfumy. Wstępował w Statuj, aby był Iupiter stator; gadał przez nie, wydawał Oracula w Delfach i po innych miejscach, i miany za Apollina.
CUDA te i ORACULA w Bałwanach (jeśli były jakie) kto ma za prawdziwe, godzien, by sam niemym stał się Bałwanem: cum stipite evadat stupidus; bo to wszystko Czart czynił fictè, z omamieniem zmysłów mniej rozeznanych.
ową: Ero similis Altissimo, takie komponuie monstra, aby iako BOGU, tak y iemu Lud nierozeznany czynił Ofiary, adoracyą Choć sam do centrum piekielnego poniżony, przecięż uniżeniem kolana y głowy ludzkiey delektuie się. Lubi kadzidło, bo smoły piekielney nie miłe mu perfumy. Wstępował w Statuy, aby był Iupiter stator; gadał przez nie, wydawał Oracula w Delfach y po innych mieyscach, y miany za Apollina.
CUDA te y ORACULA w Bałwanach (ieśli były iakie) kto ma za prawdziwe, godzień, by sam niemym stał się Bałwanem: cum stipite evadat stupidus; bo to wszystko Czart czynił fictè, z omamieniem zmysłow mniey rozeznanych.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1060
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ale utinam non noset Literas: Quantum w naukach postąpił, tantùm odstąpił od Kościoła Katolickiego. Roku 20 czyli 22 Magister artium uczyniony w Witemberskiej Akademii Anno 1505. Słuszniej Magister errorum. Gdy z Sociuszem na deambulacyj trochę bezpieczniej o rzeczach Świętych dysputował, uderzeniem pioruna na Sociusza, jest przestraszony, aby de Sanctis sanctius trzymał i gadał. Drudzy piszą, że sam zabił Sociusza. Ta awantura, pewnie nie Ducha Świętego wokacja do Z. Augustyna Habitu i Reguły wpędziła go w Erfordzie, i tam zakapturzony, tym mniej znaczny Hypokryta praeese, non subese ambiens. Między Pustelnikami Świętego Augustyna, pewnie światowy. Mówią o nim, że wielu Zakonów probował Reguły
ale utinam non noset Literas: Quantum w naukach postąpił, tantùm odstąpił od Kościoła Katolickiego. Roku 20 czyli 22 Magister artium uczyniony w Witemberskiey Akademii Annô 1505. Słuszniey Magister errorum. Gdy z Sociuszem ná deambulacyi trochę bespieczniey o rzeczach Swiętych dysputował, uderzeniem pioruna na Sociusza, iest przestraszony, aby de Sanctis sanctius trzymał y gadał. Drudzy piszą, że sam zabił Sociusza. Ta awantura, pewnie nie Ducha Swiętego wokacya do S. Augustyna Habitu y Reguły wpędziła go w Erfordzie, y tam zakapturzony, tym mniey znaczny Hypokryta praeese, non subese ambiens. Między Pustelnikami Swiętego Augustyna, pewnie światowy. Mowią o nim, że wielu Zakonow probował Reguły
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1122
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ale przyjechawszy do męża powiedała, iż mię widziała świętokradzko komunikującego. Dawałem się ja winnym w tym, w czym byłem winien, ale w dziesięcioro więcej mię niewinnie opletli i oskarżyli.
Raz jechałem konno do zamku. Spotkałem się z kanclerzem, któremu pokornie się skłoniłem. Zawołał mię do siebie. Gadał ze mną jadącym przy karecie o potocznych rzeczach, ale dosyć łagodnie i łaskawie. Asystowałem mu potem, przed karetą jeżdżąc, aż do nocy, a potem znowu widząc oziębłość, odprowadziwszy do pałacu, pojechałem do stancji i nie bywałem u kanclerza, obawiając się go importunować. Tymczasem książę Czartoryski, naówczas podkanclerzy
ale przyjechawszy do męża powiedała, iż mię widziała świętokradzko komunikującego. Dawałem się ja winnym w tym, w czym byłem winien, ale w dziesięcioro więcej mię niewinnie opletli i oskarżyli.
Raz jechałem konno do zamku. Spotkałem się z kanclerzem, któremu pokornie się skłoniłem. Zawołał mię do siebie. Gadał ze mną jadącym przy karecie o potocznych rzeczach, ale dosyć łagodnie i łaskawie. Asystowałem mu potem, przed karetą jeżdżąc, aż do nocy, a potem znowu widząc oziębłość, odprowadziwszy do pałacu, pojechałem do stancji i nie bywałem u kanclerza, obawiając się go importunować. Tymczasem książę Czartoryski, naówczas podkanclerzy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 238
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986