Na fartuch Wstęgi szpilaj: na Wstędze Pacierze: We Wstędze/ Mołodzian/ pamięć od swej Damy bierze. Wstęga/ jak jest potrzebna/ abyście wiedzieli/ Be Wstęgi/ nie ozdobisz/ nawet i i pościeli. Ja wiem/ na coby jeszcze/ Wstęga się przydała: Ścieścić ust; aby Panna nie wiele gadała. I w Raju/ Ewie/ gadać niebezpieczno z Wężem/ Gdzie/ gadaniem/ zgubiła nas/ i siebie z Mężem. Lecz puśćmy Wstęgi na wiatr/ niechaj je przewieje: Z innych/ w strojeniu zbytków/ kto się nie naśmieje? Trudno się nie śmiać z ludzi/ widząc ich z rogami/ Na głowach
Ná fártuch Wstęgi szpilay: ná Wstędze Paćierze: We Wstędze/ Mołodźian/ pámięć od swey Damy bierze. Wstęgá/ iák iest potrzebná/ ábyśćie wiedźieli/ Be Wstęgi/ nie ozdobisz/ náwet y y pośćieli. Ia wiem/ ná coby ieszcze/ Wstęgá się przydáłá: Sćieśćić vst; áby Pánná nie wiele gadáłá. Y w Ráiu/ Ewie/ gadáć niebespieczno z Wężem/ Gdźie/ gadániem/ zgubiłá nas/ y śiebie z Mężem. Lecz puśćmy Wstęgi ná wiátr/ niecháy ie przewieie: Z innych/ w stroieniu zbytkow/ kto się nie náśmieie? Trudno się nie śmiać z ludźi/ widząc ich z rogami/ Ná głowách
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
ściskając rękami, taki tren wyrysuję pod Twymi nogami: «Tu dwóch kochanków zniosła Parka zazdrościwa; ta od łez, od miłości Ów żywota zbywa”. XV
Jakoż mamy śpiewać pieśń Pańską w ziemi pogańskiej? W Psalmie 136
Wszytko mię przymuszacie, bracia, bym śpiewała, rada bym też palcami i usty gadała. Wesoły tylko umysł głosu słuchać woli, smutnego zaś i palce, i gęba wraz boli. Na cóż tedy, gdym smętna, śpiewać mi każecie i że mię uweselą strony, rozumiecie? Ni bym stąd w mych frasunkach nieco folgi miała albo myśl zanurzoną w troskach przerywała. Cóż mi tedy pomogą pilne wasze
ściskając rękami, taki tren wyrysuję pod Twymi nogami: «Tu dwóch kochanków zniosła Parka zazdrościwa; ta od łez, od miłości Ów żywota zbywa”. XV
Jakoż mamy śpiewać pieśń Pańską w ziemi pogańskiej? W Psalmie 136
Wszytko mię przymuszacie, bracia, bym śpiewała, rada bym też palcami i usty gadała. Wesoły tylko umysł głosu słuchać woli, smutnego zaś i palce, i gęba wraz boli. Na cóż tedy, gdym smętna, śpiewać mi każecie i że mię uweselą strony, rozumiecie? Ni bym stąd w mych frasunkach nieco folgi miała albo myśl zanurzoną w troskach przerywała. Cóż mi tedy pomogą pilne wasze
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 121
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
mną dziś siedział, Maćku, do północy, Dajże go niemocy, Ktoś to domowy.
Jam tak rozumiała, Iż mać twardo spała, Więc-em się nie strzegła, Gdym do ciebie biegła. Dziś na rozmowy.
Ali nad świtaniem, Mać zaraz z łajaniem,
Wszytko mi wspomniała, Com z tobą gadała W tej naszej sprawie.
Któryś to niecnota Widział podle płota Nas wespół oboje, Maćku, chłopię moje, W dole na trawie.
A cóż, gdyby byli W on czas obaczyli, Gdyś ty ono w gumnie Prosił czegoś u mnie Mową tęskliwą.
Dopierożby plotki Siały nasze ciotki. Lecz, uchowaj Boże,
mną dziś siedział, Maćku, do północy, Dajże go niemocy, Ktoś to domowy.
Jam tak rozumiała, Iż mać twardo spała, Więc-em się nie strzegła, Gdym do ciebie biegła. Dziś na rozmowy.
Ali nad świtaniem, Mać zaraz z łajaniem,
Wszytko mi wspomniała, Com z tobą gadała W tej naszej sprawie.
Któryś to niecnota Widział podle płota Nas wespół oboje, Maćku, chłopię moje, W dole na trawie.
A cóż, gdyby byli W on czas obaczyli, Gdyś ty ono w gumnie Prosił czegoś u mnie Mową teskliwą.
Dopierożby plotki Siały nasze ciotki. Lecz, uchowaj Boże,
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 10
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
nie brząkaj, Choć moja mać śpiąc dyszy, Barzo prędko usłyszy.
Mać-ci to usłyszała, Na córę zawołała: Z kimże się, córo, swarzysz, Czyli to przez sen gwarzysz?
Miła matko, nie zwodzi, Nikt-ci do mnie nie chodzi, Wszakżem jeszcze nie spała, Do pierzyny-m gadała.
Krótkoś mi ją krajała, Wszytko ze mnie spadała, Dla tej wąskiej pierzyny Najadłam sią kurczyny.
Tylko jest we dwie pole I pierze przez nie kole; Nieszczęście w takim puchu Drapało mię po brzuchu.
Ukrój mi ty takową, Co mnie okryje z głową. To mi się będzie darzyć, Nie będę
nie brząkaj, Choć moja mać śpiąc dyszy, Barzo prędko usłyszy.
Mać-ci to usłyszała, Na córę zawołała: Z kimże się, córo, swarzysz, Czyli to przez sen gwarzysz?
Miła matko, nie zwodzi, Nikt-ci do mnie nie chodzi, Wszakżem jeszcze nie spała, Do pierzyny-m gadała.
Krótkoś mi ją krajała, Wszytko ze mnie spadała, Dla tej wązkiej pierzyny Najadłam sią kurczyny.
Tylko jest we dwie pole I pierze przez nie kole; Nieszczęście w takim puchu Drapało mię po brzuchu.
Ukrój mi ty takową, Co mnie okryje z głową. To mi się będzie darzyć, Nie będę
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 12
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
, aż sobie posłała; a coś dal, to przecię piła, nie jej nie szkodziło.
Non est truculentior aut capitalior viri hostis, quam uxor, quam vir habet, si viri more vivere cum ilia nescit. Nimis enim indulgenter habita, mox maie morata evadit. W nocy okazowali się jej oszczercy, to gadała przez sen, to stękała, to wzdychała; aż kiedy dzień był, to na męża, jako na targ z towarem: — „Toś mi uczynił, toś mi zrobił, tameś był, a ja tu sama nie wiem czego czekam, może mnie kto żabic. Uczynię ja testament, bo widzę
, aż sobie posłała; a coś dal, to przecię piła, nie jej nie szkodziło.
Non est truculentior aut capitalior viri hostis, quam uxor, quam vir habet, si viri more vivere cum ilia nescit. Nimis enim indulgenter habita, mox maie morata evadit. W nocy okazowali się jej oszczercy, to gadała przez sen, to stękała, to wzdychała; aż kiedy dzień był, to na męża, jako na targ z towarem: — „Toś mi uczynił, toś mi zrobił, tameś był, a ja tu sama nie wiem czego czekam, może mie kto żabic. Uczynię ja testament, bo widzę
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 185
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
cap. 13 Isaje) Babilonii następującą prorokując ruinę mówi: Et respondebant ibi ululae in aedibus eius et Sirenes in delubris voluptatis. Z tych flów pokazuje się jawnie existentia takowych monstrów, Cornetius a Lapide świadczy, że we Fryzyj Syrena złowiona ryba sectem mająca Panny, tylko się prząść nauczyła, i wiele lat żyła nic nie gadała Kircher diserte mówi: quod dentur, nulli dubium esse debet Włosi zowią ją Poseidonna, Palców ma trzy i wielki Palec. Tenże Autor w swojej Bibliotece miał Kości i ogon Syreny. O Syrenach i Innych Morskich monstrach patrz tu pod tytułem Matnia na ryby dostatnia, gdzie o rybach osobliwych traktuję. O REMORZE RYBIE Czy
cap. 13 Isaiae) Babylonii następuiącą prorokuiąc ruinę mowi: Et respondebant ibi ululae in aedibus eius et Sirenes in delubris voluptatis. Z tych flow pokazuie się iawnie existentia takowych monstrow, Cornetius à Lapide swiadczy, że we Fryzyi Syrena złowiona ryba sectem maiąca Panny, tylko się prząść nauczyła, y wiele lat żyła nic nie gadała Kircher diserte mowi: quod dentur, nulli dubium esse debet Włosi zowią ią Posseidonna, Palcow má trzy y wielki Palec. Tenże Autor w swoiey Bibliotece miał Kości y ogon Syreny. O Syrenach y Innych Morskich monstrach patrz tu pod tytułem Matnia ná ryby dostatnia, gdzie o rybach osobliwych traktuię. O REMORZE RYBIE Czy
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 130
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
u Chwedora Jaszczuka w Wilanowie, a niedawno ją zawieźli IchMć Panowie Witanowscy do Krynek, folwarku wołczyńskiego.
13-tio. Jeżeli IPP. Witanowscy szwagra lub brata, albo jakiego krewnego tejże Szymczychy Gińczukowej namawiali, albo jeżeli któremu co dali, namawiając, aby też kalumnie przeciwko WYMPanom Matuszewicom gadali, co i taż Gińczukową gadała? — Ad 13-tium responsio: Roman Żyruń zeznał, że o tym nie wie, aby IMPP. Witanowscy namawiali jakich
krewnych tejże Gińczukowej do gadania przeciwko WYMPanom Matuszewicom, tylko słyszał o deklaracji w karczmie dla Szymka Gińczuka od IMPanów Witanowskich.
14-to. Jeżeli IMPanowie Witanowscy nieumyślnie puścili tę pogłoskę, że ociec Gińczukowej, nie
u Chwedora Jaszczuka w Wilanowie, a niedawno ją zawieźli IchMć Panowie Witanowscy do Krynek, folwarku wołczyńskiego.
13-tio. Jeżeli JPP. Witanowscy szwagra lub brata, albo jakiego krewnego tejże Szymczychy Gińczukowej namawiali, albo jeżeli któremu co dali, namawiając, aby też kalumnie przeciwko WJMPanom Matuszewicom gadali, co i taż Gińczukową gadała? — Ad 13-tium responsio: Roman Żyruń zeznał, że o tym nie wie, aby JMPP. Witanowscy namawiali jakich
krewnych tejże Gińczukowej do gadania przeciwko WJMPanom Matuszewicom, tylko słyszał o deklaracji w karczmie dla Szymka Gińczuka od JMPanów Witanowskich.
14-to. Jeżeli JMPanowie Witanowscy nieumyślnie puścili tę pogłoskę, że ociec Gińczukowej, nie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 550
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
pytał się jej, jak też przed nim tęż złośliwą skoncypowaną kalumią na nas udawać i powiedać będzie. Pojechał tedy prezbiter rasieński do Krynek. Widział się i gadał z tąż babą kalumniatorką, która jak była nauczona, bo potem słyszałem dowodnie, że do samego książęcia kanclerza kancelarii wprowadzona była, tak kłamstwa swoje gadała przed prezbiterem rasieńskim. W wielu rzeczach nie zgadzała się z paszkwilem wyżej wyrażonym, do żony mojej posłanym, a mnie od Zabiełły, marszałka kowieńskiego, te-
raźniejszego łowczego lit., copiatim przysłanym, gdyż i pijaczka, i prostej kondycji kobieta zapomniała danych sobie instrukcji. To zaś najbardziej pamiętała, co ją nauczono, że
pytał się jej, jak też przed nim tęż złośliwą skoncypowaną kalumią na nas udawać i powiedać będzie. Pojechał tedy prezbiter rasieński do Krynek. Widział się i gadał z tąż babą kalumniatorką, która jak była nauczona, bo potem słyszałem dowodnie, że do samego książęcia kanclerza kancelarii wprowadzona była, tak kłamstwa swoje gadała przed prezbiterem rasieńskim. W wielu rzeczach nie zgadzała się z paszkwilem wyżej wyrażonym, do żony mojej posłanym, a mnie od Zabiełły, marszałka kowieńskiego, te-
raźniejszego łowczego lit., copiatim przysłanym, gdyż i pijaczka, i prostej kondycji kobieta zapomniała danych sobie instrukcji. To zaś najbardziej pamiętała, co ją nauczono, że
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 552
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
LISZKA
Liszka, idąc po żywność, z trafunku potkała Lwa w polu, - zląkszy się go, mało nie skamiała. Potkawszy go drugi raz, mniej ją strach zdejmował, Za trzecim tym jeszcze mniej, bo się jej dziwował
Lew, a ona tuż przed nim skacząc wywijała, I z bliska przystąpiwszy z nim sobie gadała. Tak acz się rzeczy widzą zprzodku zatrudnione, Pełne niebezpieczeństwa, prędko ułacnione Będą, gdy się zwyczaisz. Kto chce w sławie słynąć,
Najciężej się, jak w zimnej wodzie, raz ochynąć. LXV. Myśl w niebie – zadek w popiele. ORZEŁ I KRUK.
Wpadł miedzy trzodę owiec orzeł przegłodzony, Wziął
LISZKA
Liszka, idąc po żywność, z trafunku potkała Lwa w polu, - zląkszy się go, mało nie skamiała. Potkawszy go drugi raz, mniej ją strach zdejmował, Za trzecim tym jeszcze mniej, bo się jej dziwował
Lew, a ona tuż przed nim skacząc wywijała, I z bliska przystąpiwszy z nim sobie gadała. Tak acz się rzeczy widzą zprzodku zatrudnione, Pełne niebezpieczeństwa, prędko ułacnione Będą, gdy się zwyczaisz. Kto chce w sławie słynąć,
Najciężej się, jak w zimnej wodzie, raz ochynąć. LXV. Myśl w niebie – zadek w popiele. ORZEŁ I KRUK.
Wpadł miedzy trzodę owiec orzeł przegłodzony, Wziął
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 61
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Coraz więcej musi błądzić. Kto co rzecze, to połaje i sam sobie śmierć zadaje. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Leć i mnie w tym nie folguje, bo po kilkakroć próbuje, Którędy śmierć zwykła chodzić - chce we krwi mej ręce brodzić. Leć mu się nie poszczęściło, bo się natenczas zdarzyło, Że ze mną panna gadała; zaczym bronić mię musiała. I sam się mało nie zabił, ale i mnie już dusił, aż mię panna odjęła.
A któż tu opisze jego postępki - Ezopa tego? Dni się w lata obracały, prowadząc z nim ten czas cały. Leć jeszcze nie desperuję, gdy to sobie obiecuję, Że przyjazd ojca
Coraz więcej musi błądzić. Kto co rzecze, to połaje i sam sobie śmierć zadaje. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Leć i mnie w tym nie folguje, bo po kilkakroć próbuje, Którędy śmierć zwykła chodzić - chce we krwi mej ręce brodzić. Leć mu się nie poszczęściło, bo się natenczas zdarzyło, Że ze mną panna gadała; zaczym bronić mię musiała. I sam się mało nie zabił, ale i mnie już dusił, aż mię panna odjęła.
A któż tu opisze jego postępki - Ezopa tego? Dni się w lata obracały, prowadząc z nim ten czas cały. Leć jeszcze nie desperuję, gdy to sobie obiecuję, Że przyjazd ojca
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 35
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935