to on doskonale umie. W największych przeto jest łaskach u młodych paniczów którzy się bez niego obejść niemogą. Zgoła chętnemi przysługami, i otwartością serca, wszystkim się przymilił i ja go sam lubię. Gdy to mówił postrzegliśmy wjeżdżającego na dziedziniec Pana Wymbla, miał w ręku kilka pręcików giętkich, które wyrznął w bliskim gaiku, te zaraz ofiarował Baronowi, prosząc go aby kazał odesłać w bliskim sąsiedztwie mieszkający Pani, wolantów parę własnej roboty, które jej był od czterech miesięcy obiecał.
Gdyśmy siedli do stołu przyniesiono zaraz na pierwsze danie ofiarowanego szczupaka, co zaraz dało materią dyskursu Panu Wymbłowi jakim sposobem robaczki przygotował, miejsce upatrzył, wędkę zarzucił
to on doskonale umie. W naywiększych przeto iest łaskach u młodych paniczow ktorzy się bez niego obeyść niemogą. Zgoła chętnemi przysługami, y otwartością serca, wszystkim się przymilił y ia go sam lubię. Gdy to mowił postrzegliśmy wieżdżaiącego na dziedziniec Pana Wymbla, miał w ręku kilka pręcikow giętkich, ktore wyrznął w bliskim gaiku, te zaraz ofiarował Baronowi, prosząc go aby kazał odesłać w bliskim sąsiedztwie mieszkaiący Pani, wolantow parę własney roboty, ktore iey był od czterech miesięcy obiecał.
Gdyśmy siedli do stołu przyniesiono zaraz na pierwsze danie ofiarowanego szczupaka, co zaraz dało materyą dyskursu Panu Wymblowi iakim sposobem robaczki przygotował, mieysce upatrzył, wędkę zarzucił
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 103
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
pasterz nieuśpiony Lubo na bujne zagony,
Lubo między gęste bory Pędzi bydełko z obory, Które mu się o tym czasie Najlepiej z rosą napasie.
Już i myśliwy w tej chwili, Gdy mu tylko ptak zakwili, Do zwykłej uciechy wstaje, Dniowi leniwemu łaje,
Jadąc na łanie pierzchliwe Lub na zające lękliwe. Inszy w gaiku zielonym Ptaszętom nie postrzeżonym
Okryte postawi siatki A waby wsadzone w klatki Pospołu z szparami pieją Z dobrą obłowu nadzieją.
Już i więzień utrapiony Od przystawa obudzony Idąc do ciężkiej roboty Żałosne zanosi noty.
Nawet i do szkoły mali Już żaczkowie powstawali I choć w naj pierwsze zaranie Już wołają o śniadanie.
Czuj, już Pallas twa
pasterz nieuśpiony Lubo na bujne zagony,
Lubo między gęste bory Pędzi bydełko z obory, Ktore mu się o tym czasie Najlepiej z rosą napasie.
Już i myśliwy w tej chwili, Gdy mu tylko ptak zakwili, Do zwykłej uciechy wstaje, Dniowi leniwemu łaje,
Jadąc na łanie pierzchliwe Lub na zające lękliwe. Inszy w gaiku zielonym Ptaszętom nie postrzeżonym
Okryte postawi siatki A waby wsadzone w klatki Pospołu z szparami pieją Z dobrą obłowu nadzieją.
Już i więzień utrapiony Od przystawa obudzony Idąc do ciężkiej roboty Żałosne zanosi noty.
Nawet i do szkoły mali Już żaczkowie powstawali I choć w naj pierwsze zaranie Już wołają o śniadanie.
Czuj, już Pallas twa
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 378
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
austerii Kattolica nazwanej, przy której jest domów murowanych porządnych więcej niż dwadzieścia. Tam nocleg odprawiwszy.
Dnia 6 Februarii. Wyjechawszy z noclegu teraz się nam ukazała amoenitas włoskich krajów, bo mil 10 włoskich jechaliśmy - barzo wesołym położeniem miejsca miedzy pagórkami, na których pałace murowane, specjalne i barzo gęste, z ogrodami, gaiki też przeplatanie z pałacami, laurowe, jaworowe, oliwkowe; lubo in Februario, a zieleniejące się, ciepło zaś jako u nas in Junio większe być nie może, takie tu primis diebus Februarii - do miasta Pesaro nazwanego.
To miasto od portu niedaleko, rzekę zaś ma pod sobą potężną, którą statki różne morskie aż
austeriej Cattolica nazwanej, przy której jest domów murowanych porządnych więcej niż dwadzieścia. Tam nocleg odprawiwszy.
Dnia 6 Februarii. Wyjechawszy z noclegu teraz się nam ukazała amoenitas włoskich krajów, bo mil 10 włoskich jechaliśmy - barzo wesołym położeniem miejsca miedzy pagórkami, na których pałace murowane, specjalne i barzo gęste, z ogrodami, gaiki też przeplatanie z pałacami, laurowe, jaworowe, oliwkowe; lubo in Februario, a zieleniejące się, ciepło zaś jako u nas in Junio większe być nie może, takie tu primis diebus Februarii - do miasta Pesaro nazwanego.
To miasto od portu niedaleko, rzekę zaś ma pod sobą potężną, którą statki różne morskie aż
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 180
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, mil 6 od noclegu. Już stąd dalej barka nie idzie, jeno do karet albo do lankoczów się przesiadają.
Kędy obiad zjadszy najęliśmy karetę, w której na nocleg za mil 3 do wsi, pięknej jednak i wielkiej, rano ściągnęliśmy; kędy już cale góry non apparent, jeno planities ról obfitych i gaików, na kształt polskiego kraju.
Dnia 28 Aprilis. Pokarm w austerii Jours, mil 4. Nocleg w mieście Arny-le-Duc, mil od popasu 3; miasto nie barzo wielkie i nie ludne.
Dnia 29. Pokarm we wsi, austeria nazwana Saulieu, mil 5. Nocleg zaś we wsi Roche-en-Breuil, od popasu mil 3
, mil 6 od noclegu. Już stąd dalej barka nie idzie, jeno do karet albo do lankoczów się przesiadają.
Kędy obiad zjadszy najęliśmy karetę, w której na nocleg za mil 3 do wsi, pięknej jednak i wielkiej, rano ściągnęliśmy; kędy już cale góry non apparent, jeno planities ról obfitych i gaików, na kształt polskiego kraju.
Dnia 28 Aprilis. Pokarm w austeriej Jours, mil 4. Nocleg w mieście Arny-le-Duc, mil od popasu 3; miasto nie barzo wielkie i nie ludne.
Dnia 29. Pokarm we wsi, austeria nazwana Saulieu, mil 5. Nocleg zaś we wsi Roche-en-Breuil, od popasu mil 3
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 284
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
ISSEL.
TA kraina którą Łacinnicy zowią Transeszylana, abowiem leży za Issel/ miedzy Grabstwem Zutfen/ i Frisią/ i Westfalią/ i miedzy odnogą morską/ nazwaną Zwiderze. Dzieli się na troje Państwo/ na Iselant/ Drent/ i Tuent/ w których pełno jest rzeczek/ i równin rodzących dobrą pszenicę/ i rozmaitych gajków. Ma w sobie 8. miast murowanych: 10. uprzywilejowanych/ i więcej niż sto wsi. Miasta przedniejsze są/ Deuenter i Campen. Deuenter siedzi po prawicy Issel rzeki: jest miasto szerokie/ i dobrze nasiadłe: a osobliwie jest mocne/ i dobrze obwarowane. Campen zaś z lewej strony Issel/ miasto też
ISSEL.
TA kráiná ktorą Láćinnicy zowią Transeszilana, ábowiem leży zá Issel/ miedzy Grábstwem Zutfen/ y Frisią/ y Westphálią/ y miedzy odnogą morską/ názwáną Zwiderze. Dźieli się ná troie Páństwo/ ná Iselánt/ Drent/ y Tuent/ w ktorych pełno iest rzeczek/ y rownin rodzących dobrą pszenicę/ y rozmáitych gaykow. Ma w sobie 8. miast murowánych: 10. vprzywileiowánych/ y więcey niż sto wśi. Miástá przednieysze są/ Deuenter y Cámpen. Deuenter śiedźi po práwicy Issel rzeki: iest miásto szerokie/ y dobrze náśiádłe: á osobliwie iest mocne/ y dobrze obwárowáne. Cámpen záś z lewey strony Issel/ miásto też
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 95
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
w tele stanęły. Było tedy tej rzezby przez trzy mile wracamy się tedy już nazad drudzy tez jeszcze gonią zal mi co nikogo żywcem niemam ale się końmi cieszę osobliwie owem gniadem co był bardzo piękny a Niewiem jako mi się nada Az wtym wysunie się ich kilkanaście zlassa co się to tam byli w Niewielkim gajku zataili i ruszono ich jako stado sarn. Ucieka jeden Naślicznym koniu rząd bogaty złocisty Hussarską modą suknie jedwabne kołpak Haftowany bogaty przebiega go co żywo i z tej i z tej strony ja go najbliżej. Rozumiejąc że sam Chowański wołam: stój nie bój się będziesz miał pozałowanie. Już trochę począł wytrzymować koniowi spojrzy na mnie.
w tele staneły. Było tedy tey rzezby przez trzy mile wracamy się tedy iuz nazad drudzy tez ieszcze gonią zal mi co nikogo zywcem niemam ale się konmi cieszę osobliwie owem gniadem co był bardzo piękny a Niewiem iako mi się nada Az wtym wysunie się ich kilkanascie zlassa co się to tam byli w Niewielkim gayku zataili y ruszono ich iako stado sarn. Ucieka iedęn Naslicznym koniu rząd bogaty złocisty Hussarską modą suknie iedwabne kołpak Haftowany bogaty przebiega go co zywo y z tey y z tey strony ia go nayblizey. Rozumieiąc że sąm Chowanski wołam: stoy nie boy się będziesz miał pozałowanie. Iuz trochę począł wytrzymować koniowi spoyrzy na mnie.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 97
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
nie sucka, tkora za wozem sła. Kiedy jacy ta zascekała, o Bożes mój święty, jak ptasek na niemałą hojeckę wlezł. A ja tym casem, jak mi się to dal Pan Jezus z tak wielkiego niescęścia wyplętać, jak pędzę tak pędzę ciołki; to to azem się dziwił, ze jako scygiełek przez ten gajek przeleciałem. aż tez już z łaski Bożej do jakiegosi miastecka barzo ślicnego przyjechałem, tkore plotę z cegły cerwonej uplecione zewsąd otocone. We wrota jednej ulicki wjadę i potrafię w niej jakiegoś chłopka, podobnego nasemu Matyskowi — Boże go tam stykaj, gdzie jest — i spytam go śmiele: „Wasmość,
nie sucka, tkora za wozem sła. Kiedy jacy ta zascekała, o Bozes mój święty, jak ptasek na niemałą hojeckę wlezł. A ja tym casem, jak mi się to dal Pan Jezus z tak wielkiego niescęścia wyplętać, jak pędzę tak pędzę ciołki; to to azem się dziwił, ze jako scygiełek przez ten gajek przeleciałem. aż tez już z łaski Bozej do jakiegosi miastecka barzo ślicnego przyjechałem, tkore plotę z cegły cerwonej uplecione zewsąd otocone. We wrota jednej ulicki wjadę i potrafię w niej jakiegoś chłopka, podobnego nasemu Matyskowi — Boze go tam stykaj, gdzie jest — i spytam go śmiele: „Wasmość,
Skrót tekstu: BarMazBad
Strona: 272
Tytuł:
Prawdziwa jazda Bartosza Mazura
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, gdy uchodzi — Tak i on ile razy tył poda, to krzywy Łuk zmierzoną ku sercu wyrzuca z cięciwy Strzałę; Dama zaś, chcąc go usidlić w swe wniki, Swojej pięknej urody stawia nań wabiki, By upodobanego jak przyłudzić gaszka, Swą gładkość puszcza na spar właśnie jako ptaszka Ptasznik rzuca na nici pod gaik natkniony. Takie-ć fortele były z tej i z owej strony.
Skąd wielce dziwno Damie: »Coli za przyczyna, Iże się nie ma do niej Kawaler, lub mina Nie tak jej praktykuje! I owszem podobny Mężczyzna do wszystkiego być musi sposobny, Niemniej do komplementów. Jednak że ospale Chodzi około siebie, ponoć
, gdy uchodzi — Tak i on ile razy tył poda, to krzywy Łuk zmierzoną ku sercu wyrzuca z cięciwy Strzałę; Dama zaś, chcąc go usidlić w swe wniki, Swojej pięknej urody stawia nań wabiki, By upodobanego jak przyłudzić gaszka, Swą gładkość puszcza na spar właśnie jako ptaszka Ptasznik rzuca na nici pod gaik natkniony. Takie-ć fortele były z tej i z owej strony.
Skąd wielce dziwno Damie: »Coli za przyczyna, Iże sie nie ma do niej Kawaler, lub mina Nie tak jej praktykuje! I owszem podobny Mężczyzna do wszystkiego być musi sposobny, Niemniej do komplementow. Jednak że ospale Chodzi około siebie, ponoć
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 18
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
wolności którą im dają czasu pokoju/ iż im wolno brać i wodzić sobie co chcą; daleko barziej serdeczniejszy i śmielszy zostaną Nairowie/ którzy nie dadzą na się i patrzyć ludziom niższego stanu. Nie mieszkają przeto pospolicie w mieściech/ ale za miasty/ mając domy okopane/ i wałem otoczone: ogrodzone gęstemi płoty/ i gajkami zapuszczone: drogi też do nich tak są pomieszane/ iż zdadzą się labiryntami. Jakieby siły mógł zaraz mieć król Kalekucki; może się to uznac z Impres/ które miewał przeciw Portugalczykom: abowiem w roku 1503 wyprawił był zaraz 60000 ludu bitnego przeciw Odoardowi Paciekowi Hetmanowi Emanuela króla Portugalskiego/ który na ten czas bronił Cochimu
wolnośći ktorą im dáią czásu pokoiu/ iż im wolno bráć y wodźić sobie co chcą; dáleko bárźiey serdecznieyszy y śmielszy zostáną Náirowie/ ktorzy nie dádzą ná się y pátrzyć ludźiom niższe^o^ stanu. Nie mieszkáią przeto pospolićie w mieśćiech/ ále zá miásty/ máiąc domy okopáne/ y wáłem otoczone: ogrodzone gęstemi płoty/ y gaykámi zápusczone: drogi też do nich ták są pomieszáne/ iż zdádzą się lábirintámi. Iákieby śiły mogł záraz mieć krol Kálekucki; może się to vznác z Impres/ ktore miewał przećiw Portogálczykom: ábowiem w roku 1503 wypráwił był záraz 60000 ludu bitnego przećiw Odoárdowi Páćiekowi Hetmánowi Emmánuelá krolá Portogálskiego/ ktory ná ten czás bronił Cochimu
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 118
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
sukien białych/ które stąd wywożą/ i Alberdon miejsce zawołane: jest jakby drugi Londyn w Szkocjej/ leżąc nad morzem Niemieckim. Sejmy tego Królestwa pospolicie odprawują się w Sterlindze. Król rezyduje w Edymburgu/ który jest głową Prowincji Landoniej. To miasto ma powiat barzo wesoły/ bo w nim są rozmaite strumienie/ jeziora/ gajki/ łąki: a rachują tam w 5. milach/ więcej niż 100. kasztelów. Ma nie daleko w mili port morski/ przy którego wjeździe jest kasztel Umbar. Tamże też blisko jest Fretea/ miasto położone na gorze: wdłuż go jest na milę/ a wszerz na pół/ mając też przedmieście także na pół
sukien białych/ ktore stąd wywożą/ y Alberdon mieysce záwołáne: iest iákby drugi Londin w Szkotiey/ leżąc nád morzem Niemieckim. Seymy tego Krolestwá pospolićie odpráwuią się w Sterlindze. Krol residuie w Edimburgu/ ktory iest głową Prouinciey Lándoniey. To miásto ma powiát bárzo wesoły/ bo w nim są rozmáite strumienie/ ieźiorá/ gayki/ łąki: á ráchuią tám w 5. milách/ więcey niż 100. kásztellow. Ma nie dáleko w mili port morski/ przy ktorego wieźdźie iest kásztel Vmbár. Támże też blisko iest Fretea/ miásto położone ná gorze: wdłuż go iest ná milę/ á wszerz ná puł/ máiąc też przedmieśćie tákże ná puł
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 79
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609