starym, grzecznym żołnierzem, panię młode, głupie, Na bankiecie przy ludzi zwadziwszy się kupie, Że go Jasiem nazowie, srodze go to nęka. Pojedynkowi serce nie zdole i ręka; Jeśli kupą żołnierzów pełen Kraków wszędzie, I on się pewnie na nią do zwady zdobędzie. Więc balwierza przekupi, gdzie się żołnierz galał, Żeby mu jak najlepiej oczy mydłem zalał. Wpadnie z nabitym kulmi pistoletem trzoma. Aż chłopiec, z pańską szablą stojąc u drzwi, co ma Gardła zawoła: „Przebóg, Dobrodzieju, zdrada!” Porwie się ten, a widząc, że nierówna zwada, Pałasza nie ma w ręku, oczy mydło ślepi
starym, grzecznym żołnierzem, panię młode, głupie, Na bankiecie przy ludzi zwadziwszy się kupie, Że go Jasiem nazowie, srodze go to nęka. Pojedynkowi serce nie zdole i ręka; Jeśli kupą żołnierzów pełen Kraków wszędzie, I on się pewnie na nię do zwady zdobędzie. Więc balwierza przekupi, gdzie się żołnierz galał, Żeby mu jak najlepiej oczy mydłem zalał. Wpadnie z nabitym kulmi pistoletem trzoma. Aż chłopiec, z pańską szablą stojąc u drzwi, co ma Gardła zawoła: „Przebóg, Dobrodzieju, zdrada!” Porwie się ten, a widząc, że nierówna zwada, Pałasza nie ma w ręku, oczy mydło ślepi
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 617
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
odmienił uszy człowiecze jego, w uszy osła gnuśnego. Na co inego lekarstwa on król naleźć nie mógł, jedno pokrywać one uszy, i nikomu się tego swego niedostatku nie zwierzać. I czynił temu dosyć, iż żaden człowiek nań tego nie wiedział, okrom jedynego barwierza, przed którym (iż go i myjał i galał) zataić tego nie mógł. Ten barwierz z oną tajemnicą, jako z jaką świerzbiączką tęskliw będąc, nie śmiejąc się jej zwierzyć nikomu, bo to gardłem pachnęło, a nie mogąc jej też w sobie dłużej chować, wyszedł na osobne miejsce i wykopał dołek nie wielki, a tam włożywszy usta, poszeptem, aby nikt
odmienił uszy człowiecze jego, w uszy osła gnuśnego. Na co inego lekarstwa on król naleść nie mógł, jedno pokrywać one uszy, i nikomu się tego swego niedostatku nie zwierzać. I czynił temu dosyć, iż żaden człowiek nań tego nie wiedział, okrom jedynego barwierza, przed którym (iż go i myjał i galał) zataić tego nie mógł. Ten barwierz z oną tajemnicą, jako z jaką świerzbiączką teskliw będąc, nie śmiejąc się jej zwierzyć nikomu, bo to gardłem pachnęło, a nie mogąc jej téż w sobie dłużej chować, wyszedł na osobne miejsce i wykopał dołek nie wielki, a tam włożywszy usta, poszeptem, aby nikt
Skrót tekstu: GórnDem
Strona: 255
Tytuł:
Demon Socratis
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886