, nie boli-ć, lecz spodnie Płuca poczuły z tej bryły pochodnie. Ach! ogień z śniegu? Kto by rzekł, że w ledzie I przez mróz ogień do serca zajedzie! Toć już ten ogień próżno zalać wodą, Który w śnieg zmarzłe wody z sobą wiodą: Ogniem go musi jak przeciwną rzeczą Gasić, a ty miej, Jago, o tym pieczą. Weź takież ognie, a mnie się dogodzi, Bo mnie nic, tylko twoje zimno szkodzi. FAUNUS DO NIMF
Czemu, o nimfy, chociam boskiego rodzaju, Zawsze przede mną z tego uciekacie gaju? Jeśli mi rogi wadzą? Ma też Bakchus rogi
, nie boli-ć, lecz spodnie Płuca poczuły z tej bryły pochodnie. Ach! ogień z śniegu? Kto by rzekł, że w ledzie I przez mróz ogień do serca zajedzie! Toć już ten ogień próżno zalać wodą, Który w śnieg zmarzłe wody z sobą wiodą: Ogniem go musi jak przeciwną rzeczą Gasić, a ty miej, Jago, o tym pieczą. Weź takież ognie, a mnie się dogodzi, Bo mnie nic, tylko twoje zimno szkodzi. FAUNUS DO NIMF
Czemu, o nimfy, chociam boskiego rodzaju, Zawsze przede mną z tego uciekacie gaju? Jeśli mi rogi wadzą? Ma też Bakchus rogi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 96
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Niech astrolodzy wróżą i doktorzy; Ja doświadczenie rzeczy mając w próbie, Strach okazją kładę tej chorobie. Gorszczejsze stokroć awizy nad piołyn, Turcy Podole, orda pali Wołyń, Gdy już, już ogień siąga prawie dachu, Czy nowinaż to, usrać się od strachu I znowu prędkie wyprzątnąwszy kiszki, Ichże krwią gasić pogańskie opryszki? A kto chce z lepszym odprawić to wczasem, Z Izraelczyki kołek mieć za pasem, Którzy po mannie, co im z nieba pluszczy, I srać, i bić się musieli na puszczy. 507 (P). ZDROWIE NIE ZDROWIE
Zdrowia mi życzysz wina tak wielkim kielichem, Mój kochany sąsiedzie, pijąc
, Niech astrolodzy wróżą i doktorzy; Ja doświadczenie rzeczy mając w próbie, Strach okazyją kładę tej chorobie. Gorszczejsze stokroć awizy nad piołyn, Turcy Podole, orda pali Wołyń, Gdy już, już ogień siąga prawie dachu, Czy nowinaż to, usrać się od strachu I znowu prędkie wyprzątnąwszy kiszki, Ichże krwią gasić pogańskie opryszki? A kto chce z lepszym odprawić to wczasem, Z Izraelczyki kołek mieć za pasem, Którzy po mannie, co im z nieba pluszczy, I srać, i bić się musieli na puszczy. 507 (P). ZDROWIE NIE ZDROWIE
Zdrowia mi życzysz wina tak wielkim kielichem, Mój kochany sąsiedzie, pijąc
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 409
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Planet Sferami; Ponieważ po zniknieniu Komety/ na to miejsce musiałaby nastąpić jaka insza rzecz/ albo musiałoby być vacuum, czego żaden z mądrych nie pozwoli.
Siódma. Gdyż jako Słońce we dnie gasi gwiazdy ósmego Nieba/ że lubo są w około Słońca widzieć ich nie możemy; tak i Kometa miałby je gasić w nocy kiedy świecił/ ponieważ wielkość jego według pojźrzenia (to jest/ Magnitudo apparens,) oraz z ogonem większy się zdał nad Słońce. Ale pod czas Komety obficie świecili insi Planetowie i Gwiazdy. Zaczym i ta racja ma swoję uwagę.
Ośma. Ptolomaeus Astronomów i Astrologów Książę/ kładzie Komety między Meteora. Quadripartiti
Planet Sphaerámi; Poniewasz po zniknieniu Komety/ ná to mieysce muśiałáby nastąpić iáka insza rzecz/ álbo muśiáłoby bydź vacuum, czego żaden z mądrych nie pozwoli.
Siodmá. Gdyż iáko Słońce we dnie gáśi gwiazdy osmego Nieba/ że lubo są w około Słoncá widźieć ich nie możemy; ták y Kometá miałby ie gáśić w nocy kiedy świećił/ poniewasz wielkość iego według poyźrzenia (to iest/ Magnitudo apparens,) oraz z ogonem większy się zdał nád Słonce. Ale pod czás Komety obficie świećili inśi Plánetowie y Gwiazdy. Záczym y tá racya ma swoię vwagę.
Osma. Ptolomaeus Astronomow y Astrologow Kśiążę/ kłádźie Komety między Meteora. Quadripartiti
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: Bv
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
obleżony, Co jednego dnia przyszedł ku temu końcowi, Że mało w ręce nie wpadł nieprzyjacielowi; I jedno, że nabożne prośby ukoiły Nieba, które obfite wody wypuściły, Jużby beło upadło od szable pogańskiej I Francjej i Rzeszy imię chrześcijańskiej.
LXX.
Na pobożne modlitwy cesarza starego Od Twórce dżdże obfite nagle najwyższego Spuszczone gasić ogniów zajętych pomogły, Których siły człowiecze ugasić nie mogły. Mądry, kto się w przygodzie do nieba ucieka: Od niego najpewniejszej pomocy niech czeka. Jakoż cesarz Bogu to tylko przypisował, Że go tak w wielkiej trwodze on sam poratował.
LXXI.
Tem czasem grabia Orland na przykrej pościeli Myśl swą na różne części rozrywa
obleżony, Co jednego dnia przyszedł ku temu końcowi, Że mało w ręce nie wpadł nieprzyjacielowi; I jedno, że nabożne prośby ukoiły Nieba, które obfite wody wypuściły, Jużby beło upadło od szable pogańskiej I Francyej i Rzeszy imię chrześcijańskiej.
LXX.
Na pobożne modlitwy cesarza starego Od Twórce dżdże obfite nagle najwyższego Spuszczone gasić ogniów zajętych pomogły, Których siły człowiecze ugasić nie mogły. Mądry, kto się w przygodzie do nieba ucieka: Od niego najpewniejszej pomocy niech czeka. Jakoż cesarz Bogu to tylko przypisował, Że go tak w wielkiej trwodze on sam poratował.
LXXI.
Tem czasem grabia Orland na przykrej pościeli Myśl swą na różne części rozrywa
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 165
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
materyje, lecz były szczęściem Ojczyzny zerwane. W inszej części tej książki zachowuję na to odpowiedzi rzetelne, bo tu do końca się śpieszę; to tylko tu śmiele twierdzę, że to bajki ,są, kochani bracia, żeby który sejm dotąd aby jeden był z dobrem Ojczyzny zerwany. Jest to jedno, co ogniem pożar gasić, trucizną leczyć, co chcąc dom naprawić, fundamenta pod nim podkopywać i kruszyć, a rwaniem sejmów chcieć pomóc Rzplitej. Radzić tu trzeba, radzić, nie radę znosić, kiedy chcemy co dobrego uczynić Ojczyźnie lub ją oswobodzić od złego. Co to za doktor, który febrę lecząc, w malignę lub w maniją pacjenta
materyje, lecz były szczęściem Ojczyzny zerwane. W inszej części tej książki zachowuję na to odpowiedzi rzetelne, bo tu do końca się śpieszę; to tylko tu śmiele twierdzę, że to bajki ,są, kochani bracia, żeby który sejm dotąd aby jeden był z dobrem Ojczyzny zerwany. Jest to jedno, co ogniem pożar gasić, trucizną leczyć, co chcąc dom naprawić, fundamenta pod nim podkopywać i kruszyć, a rwaniem sejmów chcieć pomóc Rzplitej. Radzić tu trzeba, radzić, nie radę znosić, kiedy chcemy co dobrego uczynić Ojczyźnie lub ją oswobodzić od złego. Co to za doktór, który febrę lecząc, w malignę lub w maniją pacyjenta
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 177
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, gdyż w umysłach jest chciwych jad gniewu niemały, tak jako twe, Wenero, zaraźliwe strzały, albo jak gdy pod pianką w kufle nalewają – chmielnych zbytki napojów wielu zabijają. Patrz, jak mi piersi spuchły hardością i pychą, jakom marnie znędzniona nadętością lichą! Którym tedy mam źrzódłem żądze upragnione i wnętrzności trucizną gasić zapalone? Ach, bez Ciebie pragnienia mego żaden trunek nie ugasi, tylko Twój szczególny ratunek! Wiadoma bowiem Tobie, Kochanku, chęć moja, że tak pragnę do Ciebie, jak jeleń do zdroja, który więc, uciekając przed złymi brytany, często wpada w obierze, lubo nie nagnany, a gdy widzi, że
, gdyż w umysłach jest chciwych jad gniewu niemały, tak jako twe, Wenero, zaraźliwe strzały, albo jak gdy pod pianką w kufle nalewają – chmielnych zbytki napojów wielu zabijają. Patrz, jak mi piersi spuchły hardością i pychą, jakom marnie znędzniona nadętością lichą! Którym tedy mam źrzódłem żądze upragnione i wnętrzności trucizną gasić zapalone? Ach, bez Ciebie pragnienia mego żaden trunek nie ugasi, tylko Twój szczególny ratunek! Wiadoma bowiem Tobie, Kochanku, chęć moja, że tak pragnę do Ciebie, jak jeleń do zdroja, który więc, uciekając przed złymi brytany, często wpada w obierze, lubo nie nagnany, a gdy widzi, że
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 162
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
załogę potrzeba, zwłaszcza na opatrzenie znagła przypadających niebezpieczeństw Rzpltej. Stąd po więtszej części tak znaczne szkody i vulnera Reipublicae, że mniejszego daleko kosztu, niż się częstokroć na lada cacko waży, żałowano na zabieżenie początkom następujących niebezpieczeństw, żałowano i żałują krople wody na zagaszenie iskier, z których potym ognia rozżarzonego trudno i cebrami gasić, a przecię że nie tylko nie pomagają upominać się i popierać powinności, ale i ździerają ją z pana i dymy jakieś w takiej jasności prawa przed oczy ludziom puszczają, tak, że gdy się przypominają insze prawa i urazy wolności, że się singillatim wszystkich teraz nie przypomni, ali wnet stróże i opiekunowie naszy część elevant
załogę potrzeba, zwłaszcza na opatrzenie znagła przypadających niebezpieczeństw Rzpltej. Stąd po więtszej części tak znaczne szkody i vulnera Reipublicae, że mniejszego daleko kosztu, niż się częstokroć na lada cacko waży, żałowano na zabieżenie początkom następujących niebezpieczeństw, żałowano i żałują krople wody na zagaszenie iskier, z których potym ognia rozżarzonego trudno i cebrami gasić, a przecię że nie tylko nie pomagają upominać się i popierać powinności, ale i ździerają ją z pana i dymy jakieś w takiej jasności prawa przed oczy ludziom puszczają, tak, że gdy się przypominają insze prawa i urazy wolności, że się singillatim wszystkich teraz nie przypomni, ali wnet stróże i opiekunowie naszy część elevant
Skrót tekstu: SkryptSłuszCz_II
Strona: 259
Tytuł:
Skrypt o słuszności zjazdu stężyckiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Zwierz bez swojej korupcyj w tęgim ogniu mógł zostawać, a dopieroż nim żyć. Grevius Author dociekł przez własne doświadczenie, że do ognia ją przyłożywszy, pali się jako i insze combustibilia. Tego jednak trudno negować, że Salamandra dziwnie zimnej będąc Konstytucyj i humorów wilgotnych pełna, ogień nie wielki albo węgle może z razu gasić, będąc na nie położona, ale tandem zagrzawszy się, nie sama ogniem się pożywi, ale ogień z niej swoje alimentum weźmie. O ŁABĘCIU czy śpiewa przy swojej śmierci? i o NIEDZWIEDZICACH Czy swój płon lizaniem formują?
PEłne są Poetów Commenta, że ŁABĘCIE, życia kończąc termin, smutne sobie świewają Eksequje, jako
Zwierz bez swoiey korrupcyi w tęgim ogniu mogł zostawać, a dopieroż nim żyć. Grevius Author dociekł przez włásne doświadczenie, że do ognia ią przyłożywszy, pali się iako y insze combustibilia. Tego iednak trudno negować, że Salamandra dziwnie zimney będąc Konstytucyi y humorow wilgotnych pełna, ogień nie wielki albo węgle może z razu gasić, będąc na nie położona, ale tandem zagrzawszy się, nie sama ogniem się pożywi, ale ogień z niey swoie alimentum wezmie. O ŁABĘCIU czy śpiewa przy swoiey śmierci? y o NIEDZWIEDZICACH Czy swoy płon lizaniem formuią?
PEłne są Pòétow Commenta, że ŁABĘCIE, życia kończąc termin, smutne sobie świewaią Exequie, iako
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 132
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
nie pohamawana carnalitas w Prawowiernych; Bogini ta z Morskiej zródżona piany, słuksa tych czyni Regna, które zawsze pod tą morantur Płanetą, versantur in periculo. Niech będą najśliczniejsze Narody, strzałą swoją wystrzela Kupidyn: Niech będą Kamienne Wyspy Krety, jak od kreta zostaną podkopane; że ogień nie czysty Świat opanował, Uniwersalny Potop gasić mufiał. SODOMA i GOMORRA, iż pierwej pożądliwości zajeli się ogniem nieczystym, zgorzały siarczystym. Ze Izraelitowie na Puszczy nie Pustelnicy, lecz Zalotnicy, że Bożkowi Beelfegor czynią z Nieczysłości swojej ofiary, że z Córkami Moabitów na sprosną oddali się akcją, 24. tysiące zginęło swywolników. Principes populi wisieć mufieli, patrzyć na
nie pohamawana carnalitas w Prawowiernych; Bogini ta z Morskiey zrodżona piany, słuxa tych czyni Regna, ktore zawsze pod tą morantur Płanetą, versantur in periculo. Niech będą nayślicznieysze Narody, strzałą swoią wystrzela Kupidyn: Niech będą Kamienne Wyspy Krety, iak od kreta zostaną podkopane; że ogień nie czysty Swiat opanowáł, Uniwersalny Potop gasić mufiał. SODOMA y GOMORRA, iż pierwey pożądliwości zaieli się ogniem nieczystym, zgorzały siarczystym. Ze Izràélitowie na Puszczy nie Pustelnicy, lecz Zalotnïcy, że Bożkowi Beelphegor czynią z Nieczysłości swoiey ofiary, że z Corkami Moabitow na sprosną oddali się akcyą, 24. tysiące zgineło swywolnikow. Principes populi wisieć mufieli, patrzyć na
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 439
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Bóg obiecał śmierć mnie, lubo tobie, Lubo obiema, dosyć na jednej żałobie W jednym domu; ostatnie nie osierocajmy Rodów naszych i płaczu w nich nie przyczyniajmy. Ci, co żywi zostaną, niech za żony mają Te panny i rodzinę miłą ucieszają Raczej, niżby martwymi mieli leżeć w ziemi. Wielki swar trzeba gasić szkodami małemi”. To rzekł, a mowom jego bogowie nie dali Iść wniwecz. Wnetże starszy bracia plac działali, Zrzucając zbroje z ramion i kładąc na trawie. Linces z Kastorem oba ku marsowej sprawie W pośrodek wystąpili, oszczepy stalone W ręku kręcąc i złotem puklerze sadzone. Czuby się im na hełmach jedwabne wstrząsały
Bóg obiecał śmierć mnie, lubo tobie, Lubo obiema, dosyć na jednej żałobie W jednym domu; ostatnie nie osierocajmy Rodów naszych i płaczu w nich nie przyczyniajmy. Ci, co żywi zostaną, niech za żony mają Te panny i rodzinę miłą ucieszają Raczej, niżby martwymi mieli leżeć w ziemi. Wielki swar trzeba gasić szkodami małemi”. To rzekł, a mowom jego bogowie nie dali Iść wniwecz. Wnetże starszy bracia plac działali, Zrzucając zbroje z ramion i kładąc na trawie. Linces z Kastorem oba ku marsowej sprawie W pośrodek wystąpili, oszczepy stalone W ręku kręcąc i złotem puklerze sadzone. Czuby się im na hełmach jedwabne wstrząsały
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 54
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964