odrastają? bo to futro śliczne, To sukno, to jedwabie, to złoto zdobyczne; Boty ze skóry capiej, czapla na łbie kita. Niechajże się tu każde do swego przypyta, Ryś futro, bombiks jedwab, wełnę weźmie owca, Aż darmopych zostanie nagi, bez pokrowca. Stąd się może najlichszy pysznić między gbury; Wspaniałe serca dary wynoszą natury: Kto mądry a cnotliwy, chociaż w grubej chabie, I szarłaty, i miękkie posiądzie jedwabie. 99. POLSKI JĘZYK JESZCZE W RAJU
Polski język poczęli ptacy mówić w raju. Przyszedł Adam do Ewy dla dzieci rodzaju; Nie wiedział, skąd ją począć. Woła: „W znak
odrastają? bo to futro śliczne, To sukno, to jedwabie, to złoto zdobyczne; Boty ze skóry capiej, czapla na łbie kita. Niechajże się tu każde do swego przypyta, Ryś futro, bombiks jedwab, wełnę weźmie owca, Aż darmopych zostanie nagi, bez pokrowca. Stąd się może najlichszy pysznić między gbury; Wspaniałe serca dary wynoszą natury: Kto mądry a cnotliwy, chociaż w grubej chabie, I szarłaty, i miękkie posiądzie jedwabie. 99. POLSKI JĘZYK JESZCZE W RAJU
Polski język poczęli ptacy mówić w raju. Przyszedł Adam do Ewy dla dzieci rodzaju; Nie wiedział, skąd ją począć. Woła: „W znak
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 50
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Więc gdy pomyśli: gardzisz z każdej miary światem, Nie możesz być czym inszym, tylko reformatem. Klasztor tedy i drogę do nieba mu bitą Zaleca: „Ponieważ się Rzecząpospolitą Bawić ojcowskim nie masz idąc woli strychem, Prośże Boga za wszytkich swoich krewnych mnichem.” I błazna, i mądrego, szlachcica i gbura Okryje, kto się tylko uda do kaptura. Pojąć, nie rzkąc do tego nie chce mieć ochoty: „Czemuż mam boso chodzić — rzecze — mając boty? A czemuż bez koszule spać i bez piernata? Od tego len i pierze; nie chcę reformata.” „Skaranie moje z całym — rzecze
. Więc gdy pomyśli: gardzisz z każdej miary światem, Nie możesz być czym inszym, tylko reformatem. Klasztor tedy i drogę do nieba mu bitą Zaleca: „Ponieważ się Rzecząpospolitą Bawić ojcowskim nie masz idąc woli strychem, Prośże Boga za wszytkich swoich krewnych mnichem.” I błazna, i mądrego, szlachcica i gbura Okryje, kto się tylko uda do kaptura. Pojąć, nie rzkąc do tego nie chce mieć ochoty: „Czemuż mam boso chodzić — rzecze — mając boty? A czemuż bez koszule spać i bez piernata? Od tego len i pierze; nie chcę reformata.” „Skaranie moje z całym — rzecze
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 144
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Chłop poetę przy żenie, malarza przy skrzyni Zastawszy, z cudzołóstwa i z kradzieży wini. Owi w skok do reguły apelują starej, Że im wszytko powinno uchodzić bez kary. „Do wierszów to poetom, nie do żon należy, Malarzom do pęzlika, a nie do kradzieży” — Powie sędzia i zaraz tam rozgrzeszy gbura, Trafi-li się drugi raz, z kija i z kostura. 294. DO JEGOMOŚCI PANA WESPAZJANA KOCHOWSKIEGO, PISORYMA POLSKIEGO
Słuchajcie mnie, sarmackiej Mnemozyny córki, Wszak się czasem wzgardzone przydadzą wybiórki! Siedmdziesiąt pięć (rozumiem, że wam to ze wstydem Wyznać przyjdzie) przespawszy lat z Epimenidem (Wyspał ci się,
Chłop poetę przy żenie, malarza przy skrzyni Zastawszy, z cudzołóstwa i z kradzieży wini. Owi w skok do reguły apelują starej, Że im wszytko powinno uchodzić bez kary. „Do wierszów to poetom, nie do żon należy, Malarzom do pęzlika, a nie do kradzieży” — Powie sędzia i zaraz tam rozgrzeszy gbura, Trafi-li się drugi raz, z kija i z kostura. 294. DO JEGOMOŚCI PANA WESPAZJANA KOCHOWSKIEGO, PISORYMA POLSKIEGO
Słuchajcie mnie, sarmackiej Mnemozyny córki, Wszak się czasem wzgardzone przydadzą wybiórki! Siedmdziesiąt pięć (rozumiem, że wam to ze wstydem Wyznać przyjdzie) przespawszy lat z Epimenidem (Wyspał ci się,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 315
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Szlachcicem, ale tylko z liniej ojcoskiej, I dziedzicem zostawszy nie najgorszej wioski, Jeden (darmo czekacie, bo nie powiem, który) Obudwu natur w sobie wyraził mikstury: I miejskiej, i szlacheckiej; a od tego czasu Niechajby szlachcic żony nie brał od szynkwasu. Zawsze z mieszczki zamsika, zawsze z kmiotki gbura, A szlachcica z szlachcianki chciała mieć natura. Więcej z matki niż z ojca, kędy dla przykładu, Bierze każda rzecz, naprzód przypatrzmy się stadu: Niech będzie koń turecki, gładki i chodziwy, Jeśli chłopska kobyła, źrebię diabeł dziwy; Owszem, rychlej, jeżeli klacz podolską zdybie, Piękne się uda źrebię po
Szlachcicem, ale tylko z linijej ojcoskiej, I dziedzicem zostawszy nie najgorszej wioski, Jeden (darmo czekacie, bo nie powiem, który) Obudwu natur w sobie wyraził mikstury: I miejskiej, i szlacheckiej; a od tego czasu Niechajby szlachcic żony nie brał od szynkwasu. Zawsze z mieszczki zamsika, zawsze z kmiotki gbura, A szlachcica z szlachcianki chciała mieć natura. Więcej z matki niż z ojca, kędy dla przykładu, Bierze każda rzecz, naprzód przypatrzmy się stadu: Niech będzie koń turecki, gładki i chodziwy, Jeśli chłopska kobyła, źrebię diaboł dziwy; Owszem, rychlej, jeżeli klacz podolską zdybie, Piękne się uda źrebię po
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 391
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
postrach wszytkim patrzącym/ na gardleśmy ich krwią smarowali jako ogarczęta/ czym się nieukowie wprawili w sforę. Tak postępując tedy Czołośmy i filar z-motłochu uczynili/ którzy jako skoro przyszli na widok tamtych ludziom Elektorowym/ zaraz ku nim z-okrzykiem/ i z-hukiem bieżeli Lutrowie/ i tak do swoich gburów gęstą strzelbę wypuścili; a komunik z-boku przypadszy/ którzy oni za ostatek być rozumieli/ łatwie ich zniósł/ i śmiertelnymi posieczone razami wiecznie uspokoił. Z-tego mało co wytchnąwszy niewczasu/ albo raczej igrzyskiem go nazowię/ mieliśmy na się Mocarzów z-świeżej potrzeby nad Grafem N. jako oni rozumieli wygranej nadętych/
postrach wszytkim pátrzącym/ ná gardleśmy ich krwią smarowáli iako ogárczętá/ czym się nieukowie wprawili w sforę. Tak postępuiąc tedy Czołośmy i filar z-motłochu uczynili/ ktorzy iako skoro przyszli na widok támtych ludźiom Elektorowym/ záraz ku nim z-okrzykiem/ i z-hukiem bieżeli Lutrowie/ i tak do swoich gburow gęstą strzelbę wypuśćili; á komunik z-boku przypadszy/ ktorzy oni zá ostatek być rozumieli/ łátwie ich zniosł/ i śmiertelnymi pośieczone rázámi wiecznie uspokoił. Z-tego máło co wytchnąwszy niewczásu/ álbo raczey igrzyskiem go názowię/ mieliśmy na się Mocarzow z-świeżey potrzeby nad Grafem N. iáko oni rozumieli wygráney nádętych/
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 79
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
, wszytkiego na głowę Krzeczewskiego porazić? i zwycięstwo z-niego Odnieść nie porównane. Bowiem skoro jego Stanęło to powodem, żeby w-tym odmęcie Litwę z-nami rozerwać, która im na wstręcie Wielkim była: wylane naprzód te Howady W-Białą Ruś, i Polesie, gdzie zaraz przez zdrady, I bunty już gotowe zdradzonych tam gburów, Jednej z-nimi faryny, do Miast się i Murów Dobywać wnet Poczęli. Jakoż zrabowany I Homel i Sarodub, Bychów obegnany Zaledwie się obronił. Toż co dalej wszerszy Zewsząd tej zawierusze, ochyną się pierwszy, Pac, Wołowicz i Horski z-Orszanami swymi, I Połkiem Sapieżynym. Gdzie za zniesionymi Jednostajnie siełami Hultajstwu się temu
, wszytkiego na głowę Krzeczewskiego poraźić? i zwyćięstwo z-niego Odnieść nie porownane. Bowiem skoro iego Staneło to powodem, żeby w-tym odmęćie Litwę z-nami rozerwać, ktora im na wstręćie Wielkim byłá: wylane naprzod te Howady W-Białą Ruś, i Polesie, gdźie zaraz przez zdrady, I bunty iuż gotowe zdradzonych tam gburow, Iedney z-nimi faryny, do Miast się i Murow Dobywać wnet poczeli. Iakoż zrábowány I Homel i Sarodub, Bychow obegnany Záledwie się obronił. Toż co daley wszerszy Zewsząd tey zawierusze, ochyną się pierszy, Pac, Wołowicz i Horski z-Orszánami swymi, I Połkiem Sapieżynym. Gdźie zá zniesionymi Iednostaynie siełami Hultaystwu się temu
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 99
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
WADY czyli Kwady ludzie sedes suas mieli w niższym Śląsku między Ligiami albo Lignecensami, tudzież Markomannami; gdzie są dziś Nisseńskie Biskupstwo i Opolskie Księstwo: trzymali po części i dalszą Morowię, część Czechów, część Polski ku Krakowu, i Piotrkowu: a na końcu ich Burowie blisko Wisły, których podobno corruptè teraz na zwali Gburami w Prusiech; a niżej Burów byli Gottini pokolenie Gottów w dalszej Pomeraranii, aż ku Gdańsku. Od tych Gotinów, czyli Gettów, a drugich Danów Miasto Geddanum nazwane, i Sinus Codaenus. Kwady w imieniu samym z Niemieckiego języka znaczą ludokrutny, popędliwy. Na ich miejsca według Kariona nastąpili Słowacy. Mają ich
WADY czyli Quady ludzie sedes suas mieli w niższym Sląsku między Ligiami albo Lignecensami, tudziesz Markomannami; gdzie są dziś Nisseńskie Biskupstwo y Opolskie Xięstwo: trzymali po części y dalszą Morowię, część Czechow, część Polski ku Krakowu, y Piotrkowu: á na końcu ich Burowie blisko Wisły, ktorych podobno corruptè teraz na zwáli Gburami w Prusiech; á niżey Burow byli Gottini pokolenie Gottow w dalszey Pomeraranii, aż ku Gdańsku. Od tych Gotinow, czyli Gettow, a drugich Danow Miasto Geddanum nazwane, y Sinus Codaenus. Kwady w imieniu samym z Niemieckiego ięzyka znaczą ludokrutny, popędliwy. Na ich mieysca według Kariona nastąpili Słowacy. Maią ich
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 144
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
chcesz korzystać stanie? Cale ci nieprzystoi miłość i kochanie: Brzydką zarosły brodą w grubych obyczajach, Nie słychać o Satyrach zacnych w naszych krajach. Galezjusz; Jam nie Satyr, lecz Cimon z Ojca zwany woli, Galezjusz z Przezwiska, pilnujący roli, Syn Demokryta, Pana sławnego w Senacie, Nieukiem mię i Gburem prostym nazywacie. Lecz gdy mię twoich oczu przeraziły prawa, Chcąc twe serce pozyskać, chęć do nauk stawa. Filida; Przepraszam cię gdy teraz, wiem żeś zacny z Rodu, Idąc po interesie zaszliśmy do chłodu, Te są moje dwie Siostry, jam młodsza Filida, Żałuję cię Cimonie, że cię
chcesz korzystać stanie? Cale ci nieprzystoi miłość y kochanie: Brzydką zarosły brodą w grubych obyczaiach, Nie słychać o Satyrach zacnych w naszych kraiach. Galezyusz; Iam nie Satyr, lecz Cimon z Oyca zwany woli, Galezyusz z Przezwiska, pilnuiący roli, Syn Demokryta, Pana sławnego w Senacie, Nieukiem mię y Gburem prostym nazywacie. Lecz gdy mię twoich oczu przeraziły prawa, Chcąc twe serce pozyskać, chęć do nauk stawa. Filida; Przepraszam cię gdy teraz, wiem żeś zacny z Rodu, Idąc po interesie zaszliśmy do chłodu, Te są moie dwie Siostry, iam młodsza Filida, Załuię cię Cimonie, że cię
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: B2v
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, mitręgę, Gorsza, że czegokolwiek niecnota dopadnie, Zapomniawszy mojego dobrodziejstwa, kradnie: Daremny koszt i praca; jako kanię z kojca, Każę iść złodziejowi paść wołów do ojca, Żeby, jeśli rękami nie przestanie gonić, Nie przyszło zaś na drągu, jako kani, dzwonić. Ciągnie wilka do łasa, do roboty gbura, Zaraz kradnie, skoro pług położy, natura. Jeden się ze sta nada, i to za forysia. Niepodobna przerobić, mówią, psa na rysia. 101 (P). PO CZASIE DOBROCZYNNOŚĆ
Kto dopiero na misie masło kładzie w raki, Nie na ponew, szkody się nabawi dwojakiej: Bo i rak
, mitręgę, Gorsza, że czegokolwiek niecnota dopadnie, Zapomniawszy mojego dobrodziejstwa, kradnie: Daremny koszt i praca; jako kanię z kojca, Każę iść złodziejowi paść wołów do ojca, Żeby, jeśli rękami nie przestanie gonić, Nie przyszło zaś na drągu, jako kani, dzwonić. Ciągnie wilka do łasa, do roboty gbura, Zaraz kradnie, skoro pług położy, natura. Jeden się ze sta nada, i to za forysia. Niepodobna przerobić, mówią, psa na rysia. 101 (P). PO CZASIE DOBROCZYNNOŚĆ
Kto dopiero na misie masło kładzie w raki, Nie na ponew, szkody się nabawi dwojakiej: Bo i rak
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 576
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
piwo, Potem i o pieniądze; mnie słuchając ckliwo. „Niejeden mój poddany głodem — rzekę — zdycha. Dość dobrej woli w domu szlacheckim na mnicha. Drugi raz, zajdzieli was noc, zbierając krupy, Nie do dwora, do karczmy, abo do chałupy.” Jeszczeż gdyby szlachcicem, lecz rodziwszy gburem; Tak sobie pozwalają chłopi pod kapturem. „Ręką robić, chceli się jeść, na chleba sztukę, Wyraźną apostolską mając w tym naukę. Kto nie robi, niech nie je, chyba stary, nużny, Nie przejmuje prawdziwym żebrakom jałmużny.” „Nie możem się pożywić, bo nas siła” — rzecze
piwo, Potem i o pieniądze; mnie słuchając ckliwo. „Niejeden mój poddany głodem — rzekę — zdycha. Dość dobrej woli w domu szlacheckim na mnicha. Drugi raz, zajdzieli was noc, zbierając krupy, Nie do dwora, do karczmy, abo do chałupy.” Jeszczeż gdyby szlachcicem, lecz rodziwszy gburem; Tak sobie pozwalają chłopi pod kapturem. „Ręką robić, chceli się jeść, na chleba sztukę, Wyraźną apostolską mając w tym naukę. Kto nie robi, niech nie je, chyba stary, nużny, Nie przejmuje prawdziwym żebrakom jałmużny.” „Nie możem się pożywić, bo nas siła” — rzecze
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 648
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987