dragon/ kobieli szykuje: Odwięzuje od wozu chłopską/ a swę troczy; To zrobiwszy/ czym prędzej między innych skoczy. Według targu/ wziął płacą chłop/ a oddał siano: Zatym pospieszył z Miasta/ widząc już nie rano. Wyjechawszy/ wkobieli/ gdy posiłku szperze; Obaczy nad spodzianie/ aż tam dziecię gmerze: Powróci wskok do Miasta/ pomniąc na gospodę/ Gdzie za przedane siano/ odbierał nagrodę: Skarży się na dragany/ że go oszukali/ Ze mu kobiel/ za kobiel z dzieckiem przywiązali Rzecze Major: Poznasz go? Odpowie: Ten/ Panie/ Co mię tu przywiódł/ z sianem; abym przedał tanie
drágon/ kobieli szykuie: Odwięzuie od wozu chłopską/ á swę troczy; To zrobiwszy/ czym prędzey między innych skoczy. Według targu/ wźiął płacą chłop/ á oddał siano: Zátym pospieszył z Miastá/ widząc iuż nie ráno. Wyiecháwszy/ wkobieli/ gdy pośiłku szperze; Obaczy nad spodźianie/ aż tám dźiećię gmerze: Powroći wskok do Miastá/ pomniąc ná gospodę/ Gdźie zá przedáne śiáno/ odbierał nagrodę: Skarży się ná drágány/ że go oszukali/ Ze mu kobiel/ zá kobiel z dźieckiem przywiązáli Rzecze Máior: Poznasz go? Odpowie: Ten/ Pánie/ Co mię tu przywiodł/ z śiánem; ábym przedał tanie
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
co, i poradzi. Zdybiesz łanuszkę, uszczkni; daleko szmer z lichem Mijaj, ma rada, szaleć nie chceszli opichem; Bo kto się na czym nie zna, tego niech nie liźnie: Dobry jest wąż driakwi, dobry i truciźnie. Znajdziesz pczoły, jest tam miód pewny; a w mrowisku Na co gmerać, na co się dać kąsać bez zysku? Wszytko to, jako w lesie, wszytko, jako w boru, W mym Ogrodzie baczywszy, nie tylko koloru, Smaku radzę najpierwej patrzyć; pogotowiu Nie słuchać apetytu, ma-li szkodzić zdrowiu. Wszędzieć, lecz i w potrawach potrzebny rozsądek, Bo nie każdy jednako
co, i poradzi. Zdybiesz łanuszkę, uszczkni; daleko szmer z lichem Mijaj, ma rada, szaleć nie chceszli opichem; Bo kto się na czym nie zna, tego niech nie liźnie: Dobry jest wąż dryjakwi, dobry i truciźnie. Znajdziesz pczoły, jest tam miód pewny; a w mrowisku Na co gmerać, na co się dać kąsać bez zysku? Wszytko to, jako w lesie, wszytko, jako w boru, W mym Ogrodzie baczywszy, nie tylko koloru, Smaku radzę najpierwej patrzyć; pogotowiu Nie słuchać apetytu, ma-li szkodzić zdrowiu. Wszędzieć, lecz i w potrawach potrzebny rozsądek, Bo nie każdy jednako
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 14
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Różne jego skłonności do każdego członka, Jedne skłania do trunku, drugie do małżonka; Wolęć, niźliby mnie miał, jako inszych, krzywić, Że się zechce skądinąd, nie chcąc z głowy wywić 17 (F). NA SER ALTERNATA
Nie żądzę się ja, choć w przegniłym serze W zębach mi kędy żywy robak gmerze; Mieszam go z chlebem, niech kto patrzy krzywo: On mnie po śmierci, ja go kąsam żywo. O, nieszczęśliwa mizernego świata We wszytkich rzeczach taka alternata. 18 (F). HIROGLIFIK
Nic sam nie czyniąc, każe nasz ksiądz pleban siłę; Trzeba by przy ambonie malować kobyłę. Milczy ta, lecz
Różne jego skłonności do każdego członka, Jedne skłania do trunku, drugie do małżonka; Wolęć, niźliby mnie miał, jako inszych, krzywić, Że się zechce skądinąd, nie chcąc z głowy wywić 17 (F). NA SER ALTERNATA
Nie żądzę się ja, choć w przegniłym serze W zębach mi kędy żywy robak gmerze; Mieszam go z chlebem, niech kto patrzy krzywo: On mnie po śmierci, ja go kąsam żywo. O, nieszczęśliwa mizernego świata We wszytkich rzeczach taka alternata. 18 (F). HIROGLIFIK
Nic sam nie czyniąc, każe nasz ksiądz pleban siłę; Trzeba by przy ambonie malować kobyłę. Milczy ta, lecz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 19
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niechaj ci łuskę z oka zwlecze, Zazdrościąć li na kogo nieszczęśliwą ciecze, Kiedy od tego błota, od tej marnej gliny, Od tej ziemie, kędy nic bez grzechu, bez winy, Wzrok od nieba podniesiesz; o, gdyżby tam gościć! Przebóg, nie masz ci czego na świecie zazdrościć. Niech inszy gmerzą w błocie i w ziemskiej fortunie, W niebo człowiek pobożny patrząc, na to plunie. Niebu kwoli wspaniałą wszytko zaepce piętą, Tu mu tylko zazdrością wolno spłonąć świętą; Owszem, nie tylko wolno, lecz koniecznie trzeba Nie dawać się nikomu uprzedzić do nieba. Boć i diabeł zazdrości, i gdzie jego władza Z
niechaj ci łuskę z oka zwlecze, Zazdrościąć li na kogo nieszczęśliwą ciecze, Kiedy od tego błota, od tej marnej gliny, Od tej ziemie, kędy nic bez grzechu, bez winy, Wzrok od nieba podniesiesz; o, gdyżby tam gościć! Przebóg, nie masz ci czego na świecie zazdrościć. Niech inszy gmerzą w błocie i w ziemskiej fortunie, W niebo człowiek pobożny patrząc, na to plunie. Niebu kwoli wspaniałą wszytko zaepce piętą, Tu mu tylko zazdrością wolno spłonąć świętą; Owszem, nie tylko wolno, lecz koniecznie trzeba Nie dawać się nikomu uprzedzić do nieba. Boć i diabeł zazdrości, i gdzie jego władza Z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 118
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
est, superatque vel ferocissimum equum.
Nie poradzisz (jakom powiedział), młodziku. Jeśli co zjesz, a ona tego sobie nie smakuje, toć obrzydzi, ohy- dzi, żebyś tylko jako i ona nie jadł. Jeśli się uspokoisz, to ona lubo nie gada, to będzie kołatać, wywracać, gmerać, chrobotać abo tym abo owym, byleś tylko jakimkolwiek sposobem pokoju nie miał.
W nocy-li spisz, ona kaszle, charcha, na łóżku się przewraca, stęka, trzeszczy, wrzeszczy, czeladzi łaje, psy drażni. Świece każe całą noc palić, abo ogień w kominie, żeby tylko tobie w oczy
est, superatque vel ferocissimum equum.
Nie poradzisz (jakom powiedział), młodziku. Jeśli co zjesz, a ona tego sobie nie smakuje, toć obrzydzi, ohy- dzi, żebyś tylko jako i ona nie jadł. Jeśli się uspokoisz, to ona lubo nie gada, to będzie kołatać, wywracać, gmerać, chrobotać abo tym abo owym, byleś tylko jakimkolwiek sposobem pokoju nie miał.
W nocy-li spisz, ona kaszle, charcha, na łóżku się przewraca, stęka, trzeszczy, wrzeszczy, czeladzi łaje, psy drażni. Świece każe całą noc palić, abo ogień w kominie, żeby tylko tobie w oczy
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 187
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, Aprobuj; nie cenzuruj co ręce zrobiły.
Aniżej pod tym, taka inskrypcja.
Ut flores cadunt Si cuncta vadunt: Folia ventis Et nos momentîs Rápimur cunctis .
Na pobocznych tej altanki ścianach, były także inskrypce; na jednej takowa
Semper inops quicunque cupit
Nigdy dosyć ten niema, który więcej żąda, Jak Midas gmerze w złocie, jak Irus pogląda, Zdamu się, że jest mendyk, chęć go zbiorów palii, Lub wielkim jest bogaczem, na nędzę się żali.
Na drugiej tamże ścianie ten był napis w altance,
Optimi mortalium semper altissima cupiunt.
Czyj geniusz wspaniały, nie kontent jest czaczkiem, Z orłami lata górą, nie
, Approbuy; nie censuruy co ręce zrobiły.
Aniżey pod tym, taka inskrypcya.
Ut flores cadunt Si cuncta vadunt: Folia ventis Et nos momentîs Rápimur cunctis .
Na pobocznych tey altanki scianach, były także inskrypce; na iedney tákowa
Semper inops quicunque cupit
Nigdy dosyć ten niema, ktory więcey żąda, Iak Midas gmerze w złocie, iak Irus pogląda, Zdamu się, że iest mendyk, chęć go zbiorow palii, Lub wielkim iest bogaczem, na nędzę się żali.
Na drugiey tamże ścianie ten był napis w altance,
Optimi mortalium semper altissima cupiunt.
Czyi geniusz wspaniały, nie kontent iest czaczkiem, Z orłámi lata gorą, nie
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 550
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
/ Lazarz przed jego wroty leży w wielkiej nędzy. Którymiał nagość jego odziać. ani chleba Odrobiny nie podał/ myślić w tym nie trzeba. Litościwszy psi którzy gojąjego wrzody/ Liżąc języki swemi czasu złej przygody. A ty chciwy bogaczu swą sprosną przysadą/ Zastawiasz sobie oczy pieniędzy gromadą. Dziś w tej Mamonie gmerzesz/ a to twe zebranie/ Cóż ty wiesz w czyje ręce jutro się dostanie? Już jako tako nabyć by wskrzyni w komorze/ Bogacz miał zbior łakomy także i w oborze. Chociaż wszeg odostatek przecię bogacz w nędzy/ Nie może się nasycić przeklętych pieniędzy. Biega człowiek łakomy/ frasując się o nie
/ Lázarz przed iego wroty leży w wielkiey nędzy. Ktorymiał nágość iego odźiać. áni chlebá Odrobiny nie podał/ myślic w tym nie trzebá. Litośćiwszy pśi ktorzy goiąiego wrzody/ Liżąc ięzyki swemi czásu złey przygody. A ty chćiwy bogaczu swą sprosną przysádą/ Zástáwiasz sobie oczy pieniędzy gromádą. Dźiś w tey Mámonie gmerzesz/ á to twe zebránie/ Cosz ty wiesz w czyie ręce iutro sie dostánie? Iuż iáko táko nábyć by wskrzyni w komorze/ Bogacz miał zbior łákomy tákże y w oborze. Choćiasz wszeg odostátek przećię bogacz w nędzy/ Nie może się násycić przeklętych pieniędzy. Biega człowiek łákomy/ frásuiąc się o nie
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: D2
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
te marne złodziejskim zdradom/ ostrej rdzy podległe sprzęty/ te nie trwałe/ obrotne czci/ i prędko upadające wyniosłości/ te krótkie przemijające uciechy/ za rzecz barzo niestałą/ nie trwałą mając do niech serca nie przywięzowali/ a jakom ich ad maiora natos, do wyższej/ godniejszej wspanialszej stworzył i podniósł kondycji/ nie gmerząc w nikczemnych świata tego śmieciach wspaniale po nich depcąc/ vtens hoc mundo, tanquam non vtatur do swego kresu do swej w Królestwie im zgotowanym Ojczyzny postępowali. 5. Co proszę słuszniejszego? co uczciwszego? co wspanialszego nad te przepisy być może? Wiem że najmniejszym słowem im przeczyć nie będziesz. Ale tu sęk że lubo
te márne złodźieyskim zdrádom/ ostrey rdzy podległe sprzęty/ te nie trwałe/ obrotne czći/ y prętko vpádaiące wyniosłośći/ te krotkie przemiiáiące vćiechy/ zá rzecz bárzo niestałą/ nie trwałą maiąc do niech sercá nie przywięzowáli/ á iákom ich ad maiora natos, do wyższey/ godnieyszey wspániálszey stworzył y podniosł kondycyey/ nie gmerząc w nikczemnych świáta tego śmiećiách wspaniále po nich depcąc/ vtens hoc mundo, tanquam non vtatur do swego kresu do swey w Krolestwie im zgotowanym Oyczyzny postępowali. 5. Co proszę słusznieysze^o^? co uczćiwszego? co wspániálszego nád te przepisy być może? Wiem że náymnieyszym słowem im przeczyć nie będźiesz. Ale tu sęk że lubo
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 253
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
wielkiego; coś było abo Niemiec, abo Szkot, umiał po polsku, już to temu kilka lat, zwano go Lorenc Gielc. Ten, jako był własny szaławiła, w każdy kąt najźrzal; a na jednym noclegu, głęboko w polach, przy jednej studni, było kupa kamieni i trupich głów gromada. On tam gmerał tak długo, aż wygmerał księgi wielkie w opalonym klocu zawarte. Jedni mówili, że to Owidiuszowe; ale drudzy, mianowicie pop z Bilogroda, że to Sybille którejś. Czytać ich żaden nie mógł, bo charaktery niesłychane; ale je wieziono do protopopa, który miał diaka mądrego, który już to kilka lat nad tymi
wielkiego; coś było abo Niemiec, abo Szkot, umiał po polsku, już to temu kilka lat, zwano go Lorenc Gielc. Ten, jako był własny szaławiła, w każdy kąt najźrzal; a na jednym noclegu, głęboko w polach, przy jednej studni, było kupa kamieni i trupich głów gromada. On tam gmerał tak długo, aż wygmerał księgi wielkie w opalonym klocu zawarte. Jedni mówili, że to Owidyuszowe; ale drudzy, mianowicie pop z Bilogroda, że to Sybille którejś. Czytać ich żaden nie mógł, bo charaktery niesłychane; ale je wieziono do protopopa, który miał diaka mądrego, który już to kilka lat nad tymi
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 329
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
cały świat zaswoić! Na dół leci z popiołem; czemuż się nie wspina Z dymem raczej z świeckiego do góry komina? Dość bydłu pod nogami trawy, dosyć wody; Człek wszytkie złota, wszytkie chce pojeść narody. O niebie ani dudu, dość cudze pacierze, Dwa abo trzy za szeląg; bydlę w plowach gmerze, Drze brogi po stodole z gospodarską szkodą, Nie czekając, rychło go na obrok zawiodą. Brój, bydlątko, niedługoć tę rozpustę zganią: Pójdziesz do kuchnie, wziąwszy w jatkach w łeb kijanią. 216 (D). CO ZNACZY ODRA I OSPA
Odra z ospą dwie ludziom wrodzone choroby; Że nic darmo
cały świat zaswoić! Na dół leci z popiołem; czemuż się nie wspina Z dymem raczej z świeckiego do góry komina? Dość bydłu pod nogami trawy, dosyć wody; Człek wszytkie złota, wszytkie chce pojeść narody. O niebie ani dudu, dość cudze pacierze, Dwa abo trzy za szeląg; bydlę w plowach gmerze, Drze brogi po stodole z gospodarską szkodą, Nie czekając, rychło go na obrok zawiodą. Brój, bydlątko, niedługoć tę rozpustę zganią: Pójdziesz do kuchnie, wziąwszy w jatkach w łeb kijanią. 216 (D). CO ZNACZY ODRA I OSPA
Odra z ospą dwie ludziom wrodzone choroby; Że nic darmo
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 641
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987