, szkodziły; I wapna, wysypane z góry, toż czyniły I ognie wyciśnione na nieprzyjacioły I w naczyniach z siarkami przyprawione smoły, Nuż obręczy puszczone i koła ogniste, Które na wszytkie strony swoje płomieniste, I tam i sam szerząc się, włosy rozpuszczały I przykre Sarracenom wieńce posyłały.
CXIII.
Wtem król z Sarce gnał pod mur długi pułk sprawiony, Od Buralda z Ormidą mężnem prowadzony; Za Buraldem, swem wodzem, Garamanci idą, Następują z Marmundy hufce za Ormidą; Klarynda podle siebie ma z lewego boku, Sorydana z prawego, za niem król z Maroku; Więc król z Koski i z Setty wraz następowali, Wszyscy, aby
, szkodziły; I wapna, wysypane z góry, toż czyniły I ognie wyciśnione na nieprzyjacioły I w naczyniach z siarkami przyprawione smoły, Nuż obręczy puszczone i koła ogniste, Które na wszytkie strony swoje płomieniste, I tam i sam szerząc się, włosy rozpuszczały I przykre Sarracenom wieńce posyłały.
CXIII.
Wtem król z Sarce gnał pod mur długi pułk sprawiony, Od Buralda z Ormidą mężnem prowadzony; Za Buraldem, swem wodzem, Garamanci idą, Następują z Marmundy hufce za Ormidą; Klarynda podle siebie ma z lewego boku, Sorydana z prawego, za niem król z Maroku; Więc król z Koski i z Setty wraz następowali, Wszyscy, aby
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 323
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i jakieś gwarzenie Barzo wdzięczne.
CYCOŃ Wasze to wszytko jest marzenie.
KLIMEK Słyszałem, mówił: „Złote lata już nastały”.
STANIEK Dałby to Bóg! — Już byśmy bydła nie pasali.
RYCZYWÓŁ A jam słyszał, mówiło: „Niebo otworzone” . To bym tam bydło nasze zawsze gnał zmorzone!
FAMUŁA Zgadłeś! Gdzież to podobna, aby tam zaść miało Bydło?! Chyba jako ptak łatać by musiało!
GIEMZA Ej, niewola, że nie moż spać przed tym bałuchem! Ujrzysz, Famuła, weźmiesz pewnie dziś obuchem!
FAMUŁA Aboż ja to bałuszę? Wżdyć to z Ryczywołem
i jakieś gwarzenie Barzo wdzięczne.
CYCOŃ Wasze to wszytko jest marzenie.
KLIMEK Słyszałem, mówił: „Złote lata już nastały”.
STANIEK Dałby to Bóg! — Już byśmy bydła nie pasali.
RYCZYWÓŁ A jam słyszał, mówiło: „Niebo otworzone” . To bym tam bydło nasze zawsze gnał zmorzone!
FAMUŁA Zgadłeś! Gdzież to podobna, aby tam zaść miało Bydło?! Chyba jako ptak łatać by musiało!
GIEMZA Ej, niewola, że nie moż spać przed tym bałuchem! Ujrzysz, Famuła, weźmiesz pewnie dziś obuchem!
FAMUŁA Aboż ja to bałuszę? Wżdyć to z Ryczywołem
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 244
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
jedynego syna, Przykład rzadkiej ludzkości i wielkiej dzielności, Który się gryzł sam w sobie od wielkiej żałości, Że się nie mógł nad jednem pomścić, dla którego Nie mógł sprawić pewnego dzieła pobożnego. PIEŚŃ XX.
CXVIII.
Zerbin długo biegając daremnie po lesie, Szukał swojego zdrajce pilnie w onem czesie; Ale on tak gnał dobrze i tak wczas uprzedził, Że go zacny królewic szocki nie dopędził, Bo i lasem się ukrył i mgłą, która była W on czas światło słoneczne z rana zasłoniła. Gonił Zerbin tak długo, aż mu z oczu zginął I aż go gniew, którem był zagrzany, ominął.
CXIX.
Choć się gniewał,
jedynego syna, Przykład rzadkiej ludzkości i wielkiej dzielności, Który się gryzł sam w sobie od wielkiej żałości, Że się nie mógł nad jednem pomścić, dla którego Nie mógł sprawić pewnego dzieła pobożnego. PIEŚŃ XX.
CXVIII.
Zerbin długo biegając daremnie po lesie, Szukał swojego zdrajce pilnie w onem czesie; Ale on tak gnał dobrze i tak wczas uprzedził, Że go zacny królewic szocki nie dopędził, Bo i lasem się ukrył i mgłą, która była W on czas światło słoneczne z rana zasłoniła. Gonił Zerbin tak długo, aż mu z oczu zginął I aż go gniew, którem był zagrzany, ominął.
CXIX.
Choć się gniewał,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 143
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
gdzieś w dalekie strony I strawił marnotrawnie ów sprzęt wzięty wszytek Na rozpustę cielesną, i światowy zbytek, Niepomniąc na przyszły czas. Potem, kiedy one Kraje, w których trawił czas, były przyciśnione Głodem, odszedł, i przystał do jednego służyć Gospodarza stron onych, kędy ciężkiej użyć Musiał biady: bowiem go paść gnał wieprze w pole. Tedy do tak nędznego prze zbytnią swąwole Przyszedł ucisku, że mu z wieprzami pospołu Na pokarm słodzinnego niestawało stołu, Aż po niemałem czasie nędżą przymuszony. Poznał swoję zelżywość i rozum szalony, I rzecze żalem zjęty: Ile trzeba komu, Słudzy chleba dość mają Ojca mego w domu, A
gdźieś w dálekie strony Y strawił márnotrawnie ow sprzęt wźięty wszytek Ná rospustę ćielesną, y świátowy zbytek, Niepomniąc ná przyszły czás. Potem, kiedy one Kráie, w ktorych trawił czas, były przyćiśnione Głodem, odszedł, y przystał do iednego służyć Gospodarza stron onych, kędy ćięszkiey vżyć Muśiał biády: bowiem go paść gnał wieprze w pole. Tedy do ták nędznego prze zbytnią swąwole Przyszedł vćisku, że mu z wieprzámi pospołu Ná pokarm słodźinnego niestawáło stołu, Aż po niemáłem czáśie nędżą przymuszony. Poznał swoię zelżywość y rozum szalony, Y rzecze żalem zięty: Ile trzebá komu, Słudzy chlebá dość máią Oycá mego w domu, A
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 80
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
się do mowy Zbawiennej, i do niego wszczął dyskurs takowy: Już od tąd żobopolne mój najmilszy Synku Nie będzie nam mieszkanie w tym więcej budynku, Ani spolny stół; bo już w drogę się gotuję Ojców mych. a ciebie tu jeszcze zostawuję. A przetoż, tak masz czynić po wszystkie swe lata Które będziesz gnał; chować masz Boskie mandata, A tu w tym lesie mieszkać; mnie zaś za me chęci, Którem wyświadczał, trzymaj zawsze w swej pamięci; To jest, tak masz czynić, jak jesteś wyuczony, A na mą duszę lichą pomnij z każdej strony. Zegnąm cię tedy żegnąm, i na to rozstanie Dajęc ostatnie
się do mowy Zbáwienney, y do niego wszczął dyskurs tákowy: Iuż od tąd żobopolne moy naymilszy Synku Nie będźie nąm mieszkánie w tym więcey budynku, Ani spolny stoł; bo iuż w drogę się gotuię Oycow mych. á ćiebie tu ieszcze zostáwuię. A przetoż, ták masz czynic po wszystkie swe látá Ktore będźiesz gnał; chowac masz Boskie mándátá, A tu w tym leśie mieszkác; mnie záś zá me chęći, Ktorem wyświadczał, trzymay záwsze w swey pámięći; To iest, ták masz czynić, iák iesteś wyuczony, A na mą duszę lichą pomniy z każdey strony. Zegnąm cie tedy żegnąm, y ná to rozstánie Dáięc ostátnie
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 289
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, Posłał Emiry do Wezera pod wiedeń i zaraz mu posłał postronek i zaraz upewniając go że cię ten postronek nieminie naszyję jeżeli wtych dniach Wiednia niewezmiesz. Bo tobie się zachciało tej Wojny, tobie tez zato odpowiedać jeżeli mało eventu pujdzie. To zdrajca Janczarów przekupował poił żeby odważnie stawali, Niewolników przodem przed Janczarami gnał do szturmów, sam jako wściekły latał Ten postronek włozywszy sobie na szyję Animował, prosił przez wielkiego Proroka Mahometa aby Pamiętali na sławę Niezwycięzonego Narodu swego. Aby respektowali na jego zgubę której nieminie przez ten powróz który na szyj nosi jeżeli Wiednia niedostanie. To to Pogaństwo oszlep na ogień Lazło a jako snopy padało.
, Posłał Emiry do Wezera pod wiedeń y zaraz mu posłał postronek y zaraz upewniaiąc go że cię ten postronek nieminie naszyię iezeli wtych dniach Wiednia niewezmiesz. Bo tobie się zachciało tey Woyny, tobie tez zato odpowiedać iezeli malo eventu puydzie. To zdrayca Ianczarow przekupował poił zeby odwaznie stawali, Niewolnikow przodem przed Ianczarami gnał do szturmow, sam iako wsciekły latał Ten postronek włozywszy sobie na szyię Animował, prosił przez wielkiego Proroka Machometa aby Pamietali na sławę Niezwycięzonego Narodu swego. Aby respektowali na iego zgubę ktorey nieminie przez ten powroz ktory na szyi nosi iezeli Wiednia niedostanie. To to Poganstwo oszlep na ogien Lazło a iako snopy padało.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 260
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
gniewem ujęta, więc postanowiła, Aby się gdzie przy chróście w polu położyła; Lecz widząc, iż dość przykrą niepogodą grozi I śnieg z wiatrem gwałtownem do rana ją zmrozi,
LXIII.
Odmienia zamysł, nie chce odpoczynąć sobie, Rabikanowi kładzie w bok ostrogi obie, A mało ujechawszy, pasterza jednego Dogoniła, co trzodę gnał do domu swego. Pyta z pilnością dziewka zemdlona gospody; Choćby w niej przyzwoitej nie miała wygody, Woli w jakiejkolwiek spać pod dachem komorze, Niż dżdżem być umorzona i gradem na dworze.
LXI
Odpowiada jej pasterz: „Ja miejsca inszego Nad cztery albo sześć mil nie wiem tu bliższego: Fortecą Trystanową zamek nazywają,
gniewem ujęta, więc postanowiła, Aby się gdzie przy chróście w polu położyła; Lecz widząc, iż dość przykrą niepogodą grozi I śnieg z wiatrem gwałtownem do rana ją zmrozi,
LXIII.
Odmienia zamysł, nie chce odpoczynąć sobie, Rabikanowi kładzie w bok ostrogi obie, A mało ujechawszy, pasterza jednego Dogoniła, co trzodę gnał do domu swego. Pyta z pilnością dziewka zemdlona gospody; Choćby w niej przyzwoitej nie miała wygody, Woli w jakiejkolwiek spać pod dachem komorze, Niż dżdżem być umorzona i gradem na dworze.
LXI
Odpowiada jej pasterz: „Ja miejsca inszego Nad cztery albo sześć mil nie wiem tu bliższego: Fortecą Trystanową zamek nazywają,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 17
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
em i razem Oddajęć w lepsze ręce pomstę swą z żelazem. Idź! i niedaj po Świecie krzywdzie mojej chodzić! Tylko krwią, ten się może raz zmyć i nadgrodzić; Umrzej, albo go zabii! A tegoć nie taję: Zeć Męża walecznego, do rozprawy daję, Widziałem, gdy sam a sam gnał przed sobą kupy, I w bitwach, jako wałem, otaczał się trupy. RODERYK Niebaw Ojcze! a imię powiedz mi co prędzej, DIEGO Powiem, ale to imię przestraszy cię więcej! Większej będąc niż Rycerz, niż kawaler ceny; Bo to, RODERYK ej dokończ, proszę! DIEGO Ociec to Ksymeny.
em y rázem Oddaięć w lepsze ręce pomstę swą z żelazem. Idź! y niedáy po Swiecie krzywdzie moiey chodzić! Tylko krwią, ten się może raz zmyć y nádgrodzić; Umrzey, álbo go zabii! A tegoć nie taię: Zeć Mężá wálecznego, do rozpráwy daię, Widziałem, gdy sam á sam gnáł przed sobą kupy, Y w bitwách, iáko wałem, otáczał się trupy. RODERIK Niebáw Oycze! á imię powiedz mi co prędzey, DIEGO Powiem, ále to imię przestrászy cię więcey! Większey będąc niż Rycerz, niż káwaler ceny; Bo to, RODERIK ey dokończ, proszę! DIEGO Ociec to Xymeny.
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 119
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Ajaks popisował/ To moje; bom go dźwignął/ gdy barzo falował. Nad to kto z Greków chwali/ lub zaciaga ciebie? Mnie w radęTydeowic przybiera do siebie? Mnie dank daje/ w spolności mej dufale stawa. Wielka to/ z samym jednym Ulissem przestawa/ Z niezmiernej rzeszy Greckiej. ni mię los gnał srogi/ Nieprzyjacielskie jednak nocne także trwogi Kinąwszy/ tego który tym co i wy robił/ Frygijskiegom narodu Dolona porobił. Wprzód jednak tajemnice wszytkie mi spowiedział; Z niegom co zdradna Troja knowała przewidział. Wszytkom tak pojął/ żem mógł i szpiegów poniechać Mogłe my z obiecaną chwałąnazad jechać. To jeszcze nic: o Hordę
Aiáx popisował/ To moie; bom go dzwignął/ gdy bárzo falował. Nád to kto z Graekow chwali/ lub záćiagá ćiebie? Mnie w rádęTydeowic przybiera do śiebie? Mnie dánk dáie/ w spolnośći mey dufale stawa. Wielka to/ z sámym iednym Vlissem przestawa/ Z niezmierney rzeszy Graeckiey. ni mię los gnał srogi/ Nieprzyiaćielskie iednák nocne tákże trwogi Kinąwszy/ tego ktory tym co y wy robił/ Phrygiyskiegom narodu Doloná porobił. Wprzod iednák táiemnice wszytkie mi spowiedźiał; Z niegom co zdrádna Troiá knowáłá przewidźiał. Wszytkom ták poiął/ żem mogł y szpiegow poniechać Mogłe my z obiecáną chwałąnázad iecháć. To ieszcze nic: o Hordę
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 322
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Na ojcowskiej łożnice zniewagę ciągnąwszy/ Ocz stała/ na mię wlała/ i złość przekinąwszy/ (Czy z bojaźni osławy/ czy z jadów odmiotu) Mnie spotwarzyła: ojciec bez winy kłopotu/ Z miasta mię zbył/ i srodze poklął idącego. MIałem się do Traeksenu z wozem Pytejskiego/ I Koryntskiego morza brzegiem gnałem chutny: Gdy morze spietrzyło się/ i stos wód okrutny Krzywić się w podobieństwo góry jął/ i składać: Więc huczeć/ i od wierzchu samego rozsiadać. Z tąd się cielec rogaty/ wody rozepchnąwszy Wydał; tenże się po pierś na wiatr wychynąwszy/ Nozdrzmi/ i gębą srogą wód wyrzygnął siła. Czeladź
Ná oycowskiey łożnice zniewagę ćiągnąwszy/ Ocz stałá/ ná mię wlałá/ y złość przekinąwszy/ (Czy z boiáźni osławy/ czy z iadow odmiotu) Mnie spotwarzyłá: oyćiec bez winy kłopotu/ Z miástá mię zbył/ y srodze poklął idącego. MIałem się do Traexenu z wozem Pyteyskiego/ Y Koryntskiego morzá brzegiem gnáłem chutny: Gdy morze spietrzyło się/ y stos wod okrutny Krzywić się w podobieństwo gory iął/ y skłádáć: Więc huczeć/ y od wierzchu sámego rozśiádáć. Z tąd się ćielec rogáty/ wody rozepchnąwszy Wydał; tenże się po pierś ná wiátr wychynąwszy/ Nozdrzmi/ y gębą srogą wod wyrzygnął śiłá. Czeladź
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 389
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636