dym, blisko nigdzież nie masz lasu. Wszak się wleką kontrakty, rzekę, i po Pryszce, Lecz skoro się importun pocznie przykrzyć kiszce, Kazawszy, żeby jechał z myśliwcem pachołek, W upatrzony przez dzięki z konia zsiadam dołek. I skoro z pracą sznury dziesiąte roztroczę, W sypkim śniegu, niestotyż, stare gnaty moczę, Nabieram w poły z śniegiem w szarawary lodu; Aleć i ów diasek, nie mając rozwodu (Daremnie się zadnia twarz we trzy dzwona zżyma), Ani się jej chce puścić, gwałtem się jej trzyma. Drygant się rwie; puściwszy, trudno go pojmać; Nie wiedzieć, co wprzód w garści,
dym, blisko nigdzież nie masz lasu. Wszak się wleką kontrakty, rzekę, i po Pryszce, Lecz skoro się importun pocznie przykrzyć kiszce, Kazawszy, żeby jechał z myśliwcem pachołek, W upatrzony przez dzięki z konia zsiadam dołek. I skoro z pracą sznury dziesiąte roztroczę, W sypkim śniegu, niestotyż, stare gnaty moczę, Nabieram w poły z śniegiem w szarawary lodu; Aleć i ów dyjasek, nie mając rozwodu (Daremnie się zadnia twarz we trzy dzwona zżyma), Ani się jej chce puścić, gwałtem się jej trzyma. Drygant się rwie; puściwszy, trudno go poimać; Nie wiedzieć, co wprzód w garści,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 57
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ratował A tom się teraz śmierci sam nie wyfiglował, Od której już na wieczną wzdany banicją Czekam tu na strasznego dnia egzekucją. Koniowi.
Tu ciężkimi pracami strudzony i laty U złej przeprawy leży koń kasztanowaty A był to czasów swoich koń nieprzepłacony, Lecz by się zrobić musiał, choćby był stalony. Teraz już same gnaty, mięso psi włożyli W brzuchy swoje, za co mu rekwiem zawyli. Zającowi.
Od wściekłych psów gromady zajączek ubogi Zadławionym, jeszcze mię na kołku za nogi Po śmierci zawiesiła myśliwcza hołota Bojąc się, bym nie skakał jako za żywota. Wilkowi w jamie.
Zdradliwym niecnotliwego gąsiora zwiedziony Krzykiem wpadłem nieborak w dół niepostrzeżony
ratował A tom się teraz śmierci sam nie wyfiglował, Od ktorej już na wieczną wzdany banicyą Czekam tu na strasznego dnia egzekucyą. Koniowi.
Tu ciężkimi pracami strudzony i laty U złej przeprawy leży koń kasztanowaty A był to czasow swoich koń nieprzepłacony, Lecz by się zrobić musiał, choćby był stalony. Teraz już same gnaty, mięso psi włożyli W brzuchy swoje, za co mu rekwiem zawyli. Zającowi.
Od wściekłych psow gromady zajączek ubogi Zadławionym, jeszcze mię na kołku za nogi Po śmierci zawiesiła myśliwcza hołota Bojąc się, bym nie skakał jako za żywota. Wilkowi w jamie.
Zdradliwym niecnotliwego gąsiora zwiedziony Krzykiem wpadłem nieboras w doł niepostrzeżony
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 480
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. Potym masz poznać sok Balsamowy/ Kolor najlepszy w nim Cytrynowy. Lskni się na pozór/ głowę trybuje/ Gdy go językiem kto pokosztuje. Przerazi mocą twe podniebienie/ I tego uczy nas doświadczenie. Ze gdy Balsamu w wodę naleje; Wierzch tylko wody Balsam odzieje. Gdzie wpuścisz wstatek/ tam mocno stanie. Gnat Cytrynowy kto go do staje.
Borax. Język ukąsi/ Borak cnotliwy/ Tu dziesz zaśoku z mlekiem z godliwy. I który będzie w złamaniu brudny/ Bez prochudroższy i co nietrudny.
Camhora Kemfora żywica Takiej odbieraj kupić Kamforu/ Któraby miała terz i wybory. Zapach i białość z przeźroczystością/ Jesły inaksza/ zbrzydz
. Potym masz poznáć sok Bálsámowy/ Kolor naylepszy w nim Cytrynowy. Lskni się ná pozor/ głowę trybuie/ Gdy go ięzykiem kto pokosztuie. Przerázi mocą twe podniebienie/ Y tego vcży nas doświádcżenie. Ze gdy Bálsámu w wodę náleie; Wierzch tylko wody Bálsam odźieie. Gdzie wpuśćisz wstátek/ tám mocno stánie. Gnat Cytrynowy kto go do stáie.
Borax. Ięzyk vkąśi/ Borák cnotliwy/ Tu dziesz záśoku z mlekiem z godliwy. Y ktory będźie w złamániu brudny/ Bez prochudroższy y co nietrudny.
Camhorá Kęmphorá żywicá Tákiey odbieray kupić Kámphoru/ Ktoraby miáłá terz y wybory. Zápách y białość z przeźrocżystośćią/ Iesły ináksza/ zbrzydz
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: F2v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
białej rusi zwłaszcza gdy w wannie je kąpią dla czarów/ pierwy wodę przez prześcieradło przecedziwszy z pilnością/ a potym wrzkomo Egzorcizując i krążąc około wanny i nieco mówiąc/ kość sprochniałą ostróżnie i rzesą wodną abo i czym innym nadkaną wpuszczają/ czasem i różne zboża/ abo kamyki zaczym rzesa powierzchu wody pływa I zjednego gnata siła gnatów które z czarowanego wyszły/ sława i gęba szczebietliwa narodzi. Głosząc że za Egzorcyzmem w wannie nalazły się wierutne czary/ kości trupie/ rzesa/ rozmaite zboża/ kamyki. Jeszczeby powtórzyć aby wszystkie wypłynęły. Szalbierstwać to które Kościół Z. potępia/ animu się onich śniło/ i gdyby o takim wiedział
białey ruśi zwłasczá gdy w wánnie ie kąpią dla czárow/ pierwy wodę przez prześcieradło przecedziwszy z pilnośćią/ a potym wrzkomo Exorćizuiąc y krążąc około wánny y nieco mowiąc/ kość zprochniałą ostrożnie y rzesą wodną ábo y czym innym nadkaną wpusczáią/ czasem y rożne zbożá/ abo kámyki záczym rzesa powierzchu wody pływa Y ziednego gnatá siłá gnatow ktore z czárowanego wyszły/ sławá y gębá sczebietliwa národzi. Głosząc że zá Exorcizmem w wannie nalázły sie wierutne czáry/ kośći trupie/ rzesa/ rozmaite zbożá/ kámyki. Iesczeby powtorzyć áby wszystkie wypłynęły. Szalbierstwáć to ktore Kośćioł S. potępia/ ánimu się onich sniło/ y gdyby o takim wiedział
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 106
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
zwłaszcza gdy w wannie je kąpią dla czarów/ pierwy wodę przez prześcieradło przecedziwszy z pilnością/ a potym wrzkomo Egzorcizując i krążąc około wanny i nieco mówiąc/ kość sprochniałą ostróżnie i rzesą wodną abo i czym innym nadkaną wpuszczają/ czasem i różne zboża/ abo kamyki zaczym rzesa powierzchu wody pływa I zjednego gnata siła gnatów które z czarowanego wyszły/ sława i gęba szczebietliwa narodzi. Głosząc że za Egzorcyzmem w wannie nalazły się wierutne czary/ kości trupie/ rzesa/ rozmaite zboża/ kamyki. Jeszczeby powtórzyć aby wszystkie wypłynęły. Szalbierstwać to które Kościół Z. potępia/ animu się onich śniło/ i gdyby o takim wiedział dałby
zwłasczá gdy w wánnie ie kąpią dla czárow/ pierwy wodę przez prześcieradło przecedziwszy z pilnośćią/ a potym wrzkomo Exorćizuiąc y krążąc około wánny y nieco mowiąc/ kość zprochniałą ostrożnie y rzesą wodną ábo y czym innym nadkaną wpusczáią/ czasem y rożne zbożá/ abo kámyki záczym rzesa powierzchu wody pływa Y ziednego gnatá siłá gnatow ktore z czárowanego wyszły/ sławá y gębá sczebietliwa národzi. Głosząc że zá Exorcizmem w wannie nalázły sie wierutne czáry/ kośći trupie/ rzesa/ rozmaite zbożá/ kámyki. Iesczeby powtorzyć áby wszystkie wypłynęły. Szalbierstwáć to ktore Kośćioł S. potępia/ ánimu się onich sniło/ y gdyby o takim wiedział dałby
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 106
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
zachodem chowali: lecz żeby srogości Ostatek wykonali. Urząd molestują: Starosto/ zawołane święta następują. A jest powinność nasza krzyżowanych chować: Więc że jeszcze żywi są/ każ poprzełamować. Kości w nich/ prosimy cię/ niech prędzej skonają: I ocz proszą/ i zaraz posługacze mają. Drabanci na grosz chciwi/ już gnaty gruchocą/ Skrajnim łotrom; zatym się do Pana obrócą: Tam/ nie żywego widząc/ łamać go niechcieli/ (Pismo jest/ że w nim kości naruszyć nie mieli.) Ale chcąc się zalecić potrzebny pieniędzy/ Zbrojny jeden/ odskoczy z rohatyną prędzej. Krzyknie zbolała Matka: Ej proszę uboga/ Niech raczej
zachodem chowáli: lecz żeby srogośći Ostátek wykonáli. Vrząd molestuią: Stárosto/ záwołáne świętá nástępuią. A iest powinność nászá krzyżowánych chowáć: Więc że ieszcze żywi są/ każ poprzełámowáć. Kośći w nich/ prośimy ćię/ niech prędzey skonáią: I ocz proszą/ y záraz posługácze máią. Drábánći ná grosz chćiwi/ iuż gnaty gruchocą/ Skráynim łotrom; zátym się do Páná obrocą: Tám/ nie żywego widząc/ łámáć go niechćieli/ (Pismo iest/ że w nim kośći naruszyć nie mieli.) Ale chcąc się zálećić potrzebny pieniędzy/ Zbroyny ieden/ odskoczy z rohátyną prędzey. Krzyknie zboláła Mátká: Ey proszę vboga/ Niech ráczey
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 98.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, pod wsi bliższe o milę i dalej, Kędy pod rozbitymi obszernie namioty Pańskiej-śmy zażywali wesoło ochoty. Do której nam i Turcy pomagali, mile Dla rozrywki strojący różne krotofile. Ci tańcząc przy muzyce, lecz mężczyzna sami, Jak Żydzi, różnymi się ważyli gestami. Drudzy jako atleci do pół obnażeni Silne łamali gnaty, póki aż zwątleni Albo oraz nie padli, lub dłuższy słabszego Pod się na wznak do ziemi nie wziął złomanego. Inni się z niedźwiedziami łamali, wpółnadzy; A bestyje, jakoby swej nie czuły władzy, Ani skóry drasnęły, lub po niej orały Pazury, a choć się też niby silić zdały, Przecięż jakby
, pod wsi bliższe o milę i dalej, Kędy pod rozbitymi obszernie namioty Pańskiej-śmy zażywali wesoło ochoty. Do której nam i Turcy pomagali, mile Dla rozrywki strojący różne krotofile. Ci tańcząc przy muzyce, lecz mężczyzna sami, Jak Żydzi, różnymi się ważyli gestami. Drudzy jako atleci do pół obnażeni Silne łamali gnaty, póki aż zwątleni Albo oraz nie padli, lub duższy słabszego Pod się na wznak do ziemi nie wziął złomanego. Inni się z niedźwiedziami łamali, wpółnadzy; A bestyje, jakoby swej nie czuły władzy, Ani skóry drasnęły, lub po niej orały Pazury, a choć się też niby silić zdały, Przecięż jakby
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 463
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wziąwszy Soku z tego wszytkiego ziela/ Octu Rożanego po równej części/ i warzyć to w polewanym garncu/ aż do połowice: a przecedziwszy chędogo/ przydać wosku nowego trzy części/ Sadła Jazwcowego pięć części/ sadła Kapłuniego/ Szpiku wołowego po trzy: Tak wiele psiego sadła/ Oleju sosnowego dwie części/ Szpiku z końskich gnatów starych i wyschłych sześć części/ Olejku z Siarki część jednę/ to wespół złączywszy/ nad wolnym ogniem maść uczynić/ i tą ciało pokurczonę/ pierwej w łaźni dobrze rozgrzane/ nacierać ręce/ nogi/ żyły pięte/ w krótkim czasie członki pokurczone/ do pierwszej władze przyidą. (Parac:) Księgi Pierwsze.
wźiąwszy Soku z tego wszytkieg^o^ źiela/ Octu Rożánego po rowney częśći/ y wárzyć to w polewánym gárncu/ áż do połowice: á przecedźiwszy chędogo/ przydáć wosku nowego trzy częśći/ Sádłá Iázwcowego pięć częsći/ sádłá Kápłuniego/ Szpiku wołowego po trzy: Ták wiele pśiego sádłá/ Oleiu sosnowego dwie częśći/ Szpiku z końskich gnatow stárych y wyschłych sześć częśći/ Oleyku z Siarki część iednę/ to wespoł złączywszy/ nád wolnym ogniem máść vczynić/ y tą ćiáło pokurczonę/ pierwey w łáźni dobrze rozgrzane/ náćieráć ręce/ nogi/ żyły pięte/ w krotkim czáśie członki pokurczone/ do pierwszey władze przyidą. (Parac:) Kśięgi Pierwsze.
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 65
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
za Wieclawiety wiecznemy czasy dal i darowal jako krwy swój tej Maruchnye czyotcze swej wlasny. Wydzjalo się jej mało, udala się do lyudzi prośba, lyudzie dobrzy wieyzrzely na to i do tego Fietka prossyly, as by jej dal do żywota jej pyecz zagonowf roli na preczelyu; ta rola lyezy myedzy Steczkową rolya i miedzi Gnatem, ma być do żywota jej i z mężem swojem, po smierczi ich ma bycz nieoddalyona od gruntu tego ta rolya przilaczona do gruntu tego wlasnego, bendacz ta czyotka na ymyę Maruchna dopuszcza i zapyssuje dobrowolnye, nycz nieprzymusona, yedno z dobry woły swej wlasny, bo się jej stało dosycz od tego siostrencza swego na imię
za Wyeclawiety wiecznemy czasy dal y darowal yako krwy swoy they Maruchnye czyothcze swey wlasny. Wydzyalo sie iey malo, udala sie do lyudzi prozba, lyudzie dobrzy wieyzrzely na tho y do thego Fietka prossyly, as by yey dal do zywotha iey pyecz zagonowf roly na preczelyu; ta rola lyezy myedzy Steczkową rolya y miedzi Gnathem, ma byc do zywotha iey y z męzem swoiem, po smierczi ych ma bycz nyeoddalyona od grontu tego ta rolya przilaczona do grontu tego wlasnego, bendacz tha czyothka na ymyę Maruchna dopuscza y zapyssuye dobrowolnye, nycz nyeprzymusona, yedno z dobry woly swey wlasny, bo sie iey stalo dosycz od tego siestrencza swego na ymie
Skrót tekstu: KsTorUl_1
Strona: 480
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Torki, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Torki
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1604 a 1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1604
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
; że świątobliwości Nabywamy niebieskiej, z dotknienia ich kości. O BARLAAMIE I JOZAFAĆIE: ŚŚ.
Znowu Król: Jeśli, jako stwierdza wasze zdanie, Pożytek przynosi wam śmierci pamiętanie, Co za przyczyna, że wy nie w ciał waszych kościach, Które tez prędko mogą gnić w ziemi wnętrznościach, Ale w cudżych nosicie zepsowanych gnatach Pamięć, myśląc o śmierci nieodmiennych fatach?
Odpowie tak Opat: Gdym pięć prżyczyn dał tobie, Dla czego świętych kości nosimy przy sobie, Ty jednę wziąwszy przed się, dowodu z nas pytasz, I tak w mowie wyraźnej chytrością nas chwytasz. Jednak wierz mi, że kości tych, których mogiła Z wyroku Boskiego
; że świątobliwości Nábywamy niebieskiey, z dotknienia ich kośći. O BARLAAMIE Y IOZAPHAĆIE: ŚŚ.
Znowu Krol: Ieśli, iáko stwierdza wásze zdánie, Pożytek przynośi wam śmierći pámiętánie, Co zá przyczyná, że wy nie w ćiał wászych kośćiách, Ktore tez prędko mogą gnić w ziemi wnętrznośćiách, Ale w cudżych nośicie zepsowánych gnatách Pámięć, myśląc o śmierći nieodmiennych fátách?
Odpowie ták Opát: Gdym pięć prżycżyn dał tobie, Dla czego świętych kośći nośimy przy sobie, Ty iednę wźiąwszy przed się, dowodu z nas pytasz, Y ták w mowie wyráźney chytrośćią nas chwytasz. Iednák wierz mi, że kości tych, ktorych mogiłá Z wyroku Boskiego
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 165
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688