po czerwonemu złotemu od konia; z tej sumy cedit połowa na cesarza, druga do Wenecji. W tej bromie praesidium i komendant z gromadą służących z białemi głowami mieszka w skale wysokiej, ledwie okiem dojźrzanej. Do której jaskini powrozami, w kosz wsiadszy, windują się i tam mieszkają, jako jaskółki z gniazdek wyglądając.
Na nocleg za mil 2 stanęliśmy we wsi Carpena nazwanej.
Dnia 1 Decembris. Wyjechawszy z noclegu mila 1 byliśmy w kościele niewielkim, do którego po wschodach wysokich wchodzić potrzeba. Minąwszy ten kościół (w którym mszy św. słuchaliśmy), góry się kończyły, pola się i równiny przestrzenn
po czerwonemu złotemu od konia; z tej sumy cedit połowa na cesarza, druga do Wenecjej. W tej bromie praesidium i komendant z gromadą służących z białemi głowami mieszka w skale wysokiej, ledwie okiem dojźrzanej. Do której jaskini powrozami, w kosz wsiadszy, windują się i tam mieszkają, jako jaskółki z gniazdek wyglądając.
Na nocleg za mil 2 stanęliśmy we wsi Carpena nazwanej.
Dnia 1 Decembris. Wyjechawszy z noclegu mila 1 byliśmy w kościele niewielkim, do którego po wschodach wysokich wchodzić potrzeba. Minąwszy ten kościoł (w którym mszy św. słuchaliśmy), góry się kończyły, pola się i równiny przestrzenn
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 143
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
m żywot anielski wieść mogła bez ciała, pewnie bym certowała o wiek z aniołami i liczbę lat niebieskich liczyła z gwiazdami. Ale ciało mocniejsze za fawor od świata otrzymała już owa zgraja łuszczkowata, którą Dorys wodnista (jeśli wierzać temu) z morskiej piany zrodziła ojcu zielonemu. Owszem, lepszy ptaszęta wczas w swych gniazdkach mają, którym piórek mienionych wody pożyczają. O, gdyby członki moje były diamentem albo kruszcem opocznym, stalą nie rozdjętem! Szczęśliwsza sióstr scytyjskich (jeśli wierzać wola), co im kruszec uzłocił ręce, była dola. Szczęśliwszy i ten, co miał cierpiętliwe ciało w kostce tylko, bo mu się za przedni blach zdało
m żywot anielski wieść mogła bez ciała, pewnie bym certowała o wiek z aniołami i liczbę lat niebieskich liczyła z gwiazdami. Ale ciało mocniejsze za fawor od świata otrzymała już owa zgraja łuszczkowata, którą Dorys wodnista (jeśli wierzać temu) z morskiej piany zrodziła ojcu zielonemu. Owszem, lepszy ptaszęta wczas w swych gniazdkach mają, którym piórek mienionych wody pożyczają. O, gdyby członki moje były dyjamentem albo kruszcem opocznym, stalą nie rozdjętem! Szczęśliwsza sióstr scytyjskich (jeśli wierzać wola), co im kruszec uzłocił ręce, była dola. Szczęśliwszy i ten, co miał cierpiętliwe ciało w kostce tylko, bo mu się za przedni blach zdało
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 43
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
życzy stykskimi wodami; albo jak Magdalena, czcząc grób swego Pana, zlała łzami, w solimskich polach uślochana, po gościńcach, po miastach, po lasach biegała, dokąd ją żal i miłość wątpliwie zwabiała, sama wszędy zwiadując, wszystkich serca chwyta, sama wszytkich z pilnością o śmierć Pańską pyta. Jako słowik rzewliwy w gniazdku, owdowiały, wyrażając po dziatkach frasunek niemały, po zielonych wierzchołkach skwierczy, narzekając bez przestanku, w gniazdeczko coraz zazierając, póki mu głosu staje, zdradę na ptasznika przed swoim towarzystwem żałośnie wykrzyka, nie z mniejszym i ja żalem wskroś miasto zwiedziła, a nigdziem nie znalazła, com nędzna zgubiła. O obmierzłe
życzy stykskimi wodami; albo jak Magdalena, czcząc grób swego Pana, zlała łzami, w solimskich polach uślochana, po gościńcach, po miastach, po lasach biegała, dokąd ją żal i miłość wątpliwie zwabiała, sama wszędy zwiadując, wszystkich serca chwyta, sama wszytkich z pilnością o śmierć Pańską pyta. Jako słowik rzewliwy w gniazdku, owdowiały, wyrażając po dziatkach frasunek niemały, po zielonych wierzchołkach skwierczy, narzekając bez przestanku, w gniazdeczko coraz zazierając, poko mu głosu staje, zdradę na ptasznika przed swoim towarzystwem żałośnie wykrzyka, nie z mniejszym i ja żalem wskroś miasto zwiedziła, a nigdziem nie znalazła, com nędzna zgubiła. O obmierzłe
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 110
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
tej ziemskiej niewoli? Za dotknieniem przez łaskę czemu nie mam woli? Czemu mię, gdy opuszczam ojczyste ruiny, przyjąć nie chcą, wygnanki, niebieskie krainy? Błędny bocian, lub bywa przez świat zaniesiony, znowu przecię odwiedza dom swój upleciony; wieszczy ptaszek, jaskółka, wiosnę opowiada za powrotem w swe kraje, gdy gniazdko osiada; Antystyjusz, skazany z miasta na wygnanie, z szczęściem w dom swój powrócił, skończywszy karanie. Ach, czemuż mi ojczystych gniazd tak zabraniają, że wygnance i nogą tknąć Królestw nie dają? Pospiesz, proszę, me Światło, dość się tu mieszkało, niech choć myślą tam wejdę, gdzie nie może
tej ziemskiej niewoli? Za dotknieniem przez łaskę czemu nie mam woli? Czemu mię, gdy opuszczam ojczyste ruiny, przyjąć nie chcą, wygnanki, niebieskie krainy? Błędny bocian, lub bywa przez świat zaniesiony, znowu przecię odwiedza dom swój upleciony; wieszczy ptaszek, jaskółka, wiosnę opowiada za powrotem w swe kraje, gdy gniazdko osiada; Antystyjusz, skazany z miasta na wygnanie, z szczęściem w dom swój powrócił, skończywszy karanie. Ach, czemuż mi ojczystych gniazd tak zabraniają, że wygnance i nogą tknąć Królestw nie dają? Pospiesz, proszę, me Światło, dość się tu mieszkało, niech choć myślą tam wejdę, gdzie nie może
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 147
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
skrzydła woskiem przyhaftuj, Dedale, niech z tonącym Ikarem będę bajką cale! Lub niech te pióra bajki moje wyraszczają, które sobie gołębie z piersi wyrywają. Tymi będąc odzianą, w niebieską krainę ptaka twego, Jowiszu, swym lotem wyminę! O, głupie ptastwo, co się w porostach lążecie i w rzecznych brzegach kupą gniazdka budujecie! Gdyby mi wasze Dedal chciał skrzydła przyprawić, pewnie bym nie myśliła czasu w brzegach trawić, nie zniżałabym lotu nad wodnymi skały ani by się me skrzydła cichych wód tykały; ani bym wkoło jezior tak krążyła blisko, jako zwykły jaskółki piórmi prać bagnisko. W morzu bym skrzydeł moich tak
skrzydła woskiem przyhaftuj, Dedale, niech z tonącym Ikarem będę bajką cale! Lub niech te pióra bajki moje wyraszczają, które sobie gołębie z piersi wyrywają. Tymi będąc odzianą, w niebieską krainę ptaka twego, Jowiszu, swym lotem wyminę! O, głupie ptastwo, co się w porostach lążecie i w rzecznych brzegach kupą gniazdka budujecie! Gdyby mi wasze Dedal chciał skrzydła przyprawić, pewnie bym nie myśliła czasu w brzegach trawić, nie zniżałabym lotu nad wodnymi skały ani by się me skrzydła cichych wód tykały; ani bym wkoło jezior tak krążyła blisko, jako zwykły jaskółki piórmi prać bagnisko. W morzu bym skrzydeł moich tak
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 171
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
obejrzec wydra przebudzona zaskrzeczy okrutnie uchwyciła go za rękę i ukąsiła Ksiądz i z bólu i sprzestrachu zemdlał ledwie się go dotrzezwiono kiedy już Straszkowski widział owej wydry Qualitates obaczył tez i insze myślistwo moje jako to Zwierzyniec ptaszy który miałem zbudowany kratami drotowemi nakryty, A w nim Ptastwo Omnis Generis które tylko mogły się znajdować wpolszcze gniazdka robiło i lęgło się na drzewkach tam posadzonych. A nietylko to Ptastwo co może być w Polsce ale i insze Cudzoziemskie co kolwiek mogłem przybrać i skąd kolwiek zaciągnąć. Straszowski był tez na ten czas kiedy ptaszki na Gniazdkach i kiedy jest ich Generatio, widział wszystko, że mię ptastwo słucha, widział że się
obeyrzec wydra przebudzona zaskrzeczy okrutnie uchwyciła go za rękę y ukąsiła Xiądz y z bolu y sprzestrachu zemdlał ledwie się go dotrzezwiono kiedy iuz Straszkowski widział owey wydry Qualitates obaczył tez y insze myslistwo moie iako to Zwierzyniec ptaszy ktory miałęm zbudowany kratami drotowemi nakryty, A w nim Ptastwo Omnis Generis ktore tylko mogły się znaydować wpolszcze gniazdka robiło y lęgło się na drzewkach tam posadzonych. A nietylko to Ptastwo co moze bydz w Polszcze ale y insze Cudzozięmskie co kolwiek mogłem przybrać y zkąd kolwiek zaciągnąć. Straszowski był tez na ten czas kiedy ptaszki na Gniazdkach y kiedy iest ich Generatio, widział wszystko, że mię ptastwo słucha, widział że się
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 254
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
kratami drotowemi nakryty, A w nim Ptastwo Omnis Generis które tylko mogły się znajdować wpolszcze gniazdka robiło i lęgło się na drzewkach tam posadzonych. A nietylko to Ptastwo co może być w Polsce ale i insze Cudzoziemskie co kolwiek mogłem przybrać i skąd kolwiek zaciągnąć. Straszowski był tez na ten czas kiedy ptaszki na Gniazdkach i kiedy jest ich Generatio, widział wszystko, że mię ptastwo słucha, widział że się na gniazdzie da pogłaskać, widział kuropatwy tam wylęzone i stadami swoje potomstwo wodzące, na zawołanie tak jako kurczęta do sypania ziarn idące, Pojechał do króla i wszystko to co widział powiedział Ledwie co Straszowski przyjechał i Uczynił Relacyją wzięła króla
kratami drotowemi nakryty, A w nim Ptastwo Omnis Generis ktore tylko mogły się znaydować wpolszcze gniazdka robiło y lęgło się na drzewkach tam posadzonych. A nietylko to Ptastwo co moze bydz w Polszcze ale y insze Cudzozięmskie co kolwiek mogłem przybrać y zkąd kolwiek zaciągnąć. Straszowski był tez na ten czas kiedy ptaszki na Gniazdkach y kiedy iest ich Generatio, widział wszystko, że mię ptastwo słucha, widział że się na gniazdzie da pogłaskać, widział kuropatwy tam wylęzone y stadami swoie potomstwo wodzące, na zawołanie tak iako kurczęta do sypania ziarn idące, Poiechał do krola y wszystko to co widział powiedział Ledwie co Straszowski przyiechał y Uczynił Rellacyią wzięła krola
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 254
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
mury upadłe, wywróconą Bramę, Nic nie zastał płacz tylko; narzekania same. Kurzą się jeszcze dymy na pogorzelisku, Ludzi garść pozostałych w serdecznym ucisku; Ręce łamią, włosy rwą, żona w ogień leci, Ze Męża utraciła, fortunę i dzieci. Mąż także straty żony z dziatkami żałuje, Jak słowik nad zepsutym gniazdkiem ląmentuje.
Co spojrzy na to miejsce, gdzie była pociecha; W Domku Jego żałosne w głosie noci Echa. Owo zgoła okropny widok był w tym Mieście, Krew umarła w Mężczyznie, dopieroż w Niewieście. Okopciałe z Gipsowych Domów widząc głównie, Krewnych, Sąsiad, Przyjaciół, żałuje nie równie. Płacze DAWID
mury upadłe, wywroconą Bramę, Nic nie zastał płacz tylko; narzekania same. Kurzą się ieszcze dymy na pogorzelisku, Ludzi garść pozostałych w serdecznym ucisku; Ręce łamią, włosy rwą, żona w ogień leci, Ze Męża utraciła, fortunę y dzieci. Mąż także straty żony z dziatkami żałuie, Jak słowik nad zepsutym gniazdkiem ląmentuie.
Co spoyrzy ná to mieysce, gdzie była pociecha; W Domku Jego żałosne w głosie noci Echa. Owo zgoła okropny widok był w tym Mieście, Krew umárła w Męszczyznie, dopieroż w Niewieście. Okopciałe z Gipsowych Domow widząc głownie, Krewnych, Sąsiad, Przyiacioł, żałuie nie rownie. Płácze DAWID
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 69
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
dopominaj Wiedzieć dla czego? z ołowiem wraz złoto? Przyjdzie czas, kiedy Złotnik z tygla snadno Złoto odbierze, ołów pójdzie na dno. Ostatnie słowa, lecz słodkości pełne W sercu, i mojej pamięci zostawi Płaszcz porzuciwszy, okryła się w wełne, Nic ją nie wstrzyma, nic ją nie zabawi, Jak ptaszek w gniazdko stęskniony bez dzieci, Tak do swej skały, Pustelnica leci. Zal mię nieznośny z smutkiem opanował, Zem stracił z oczu Anielskie oblicze, Tylkom to miejsce gdzie stała całował, Już przyszłych czasów, miesiące, dni, licze, Kiedy mię znowu BÓG godnym uczyni Świętą oglądać Duszę w tej Pustyni. Widzę że
dopominay Wiedzieć dla czego? z ołowiem wraz złoto? Przyidzie czas, kiedy Złotnik z tyglá snadno Złoto odbierze, ołow poydzie ná dno. Ostátnie słowa, lecz słodkości pełne W sercu, y moiey pámięci zostawi Płaszcż porzuciwszy, okryła się w wełne, Nic ią nie wstrzyma, nic ią nie zábawi, Ják ptaszek w gniazdko stęskniony bez dzieci, Ták do swey skáły, Pustelnica leci. Zal mię nieznośny z smutkiem opanował, Zem strácił z oczu Anielskie oblicze, Tylkom to mieysce gdzie stáła cáłował, Już przyszłych czasow, miesiące, dni, licze, Kiedy mię znowu BOG godnym uczyni Swiętą oglądać Duszę w tey Pustyni. Widzę że
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 188
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
nieme było od Twórce swego nie uciecze/ człowiek na każdy moment zbiegiem się staje Boga swego. V. CZyli podobno chcą ci Duchowie rozmierzać miejsce na pałać nowonarodzonemu Królowi/ boć wierę nie służy stajnia tak potężnemu monarsze na mieszkanie. Ale to Panie nie dopuści sobie pałacu budować/ chce być uboższe nad ptaszęta co własne gniazdka mają. wszak i w Betlejem dość było pięknie wybudowanych pałaców/ a przecię nimi pogardziwszy/ do stajni skłonił się JEZUS pożyczanej. Nieogarniony ten Pan w tym jest cudowny/ że wzgardził wszytką wczesnością świata i będąc tak niezmiernym/ w małym ciałeczku jak najmniejszego zamiłował się kącika. VI. CZyli podobno na ludzie sznury/ łańcuchy
nieme było od Tworce swego nie vćiećze/ człowiek ná káżdy moment zbiegiem się stáie Bogá swego. V. CZyli podobno chcą ći Duchowie rozmierzáć mieysce ná páłać nowonárodzonemu Krolowi/ boć wierę nie służy stáynia ták potężnemu monársze ná mieszkánie. Ale to Panie nie dopuśći sobie pałacu budować/ chce być vboższe nád ptaszętá co własne gniazdká máią. wszak y w Bethlehem dość było pięknie wybudowánych pałacow/ á przećię nimi pogárdźiwszy/ do stáyni skłonił się IEZVS pożyczáney. Nieogárniony ten Pan w tym iest cudowny/ że wzgárdźił wszytką wczesnośćią świátá y będąc ták niezmiernym/ w máłym ćiałeczku iák naymnieyszego zámiłował się kąćiká. VI. CZyli podobno ná ludźie sznury/ łáńcuchy
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 70
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636