Heleny Powypędza treny Z ust twych żałośne.
Cierp, me serce, cierp niewolą, Ani się szczęściu żałuj o szkodę; Wszytkie me zmysły tę służbę wolą Niźli swobodę. Niech cię tylko w wągle Spalonym widząc, dozwoli nagle, Gdy dobry wiatr wienie, Podnieść ku Helenie Nadzieje żagle. ŻAŁOBNA
Rzeczko, która sama się gonisz I sama sobie uciekasz, Stój, a mego się doczekasz Lamentu wprzód, niż się odstronisz; A gdy się go dowiesz, zanieś w morskie wody, Że słodsze ich gorzkie wody.
Powiedz morzu, że tę Klorynę, Co mię w mile pęta wzięła, W pierwszym wieku śmierć podcięła; Z którą nie ja sam
Heleny Powypędza treny Z ust twych żałośne.
Cierp, me serce, cierp niewolą, Ani się szczęściu żałuj o szkodę; Wszytkie me zmysły tę służbę wolą Niźli swobodę. Niech cię tylko w wągle Spalonym widząc, dozwoli nagle, Gdy dobry wiatr wienie, Podnieść ku Helenie Nadzieje żagle. ŻAŁOBNA
Rzeczko, która sama się gonisz I sama sobie uciekasz, Stój, a mego się doczekasz Lamentu wprzód, niż się odstronisz; A gdy się go dowiesz, zanieś w morskie wody, Że słodsze ich gorzkie wody.
Powiedz morzu, że tę Klorynę, Co mię w mile pęta wzięła, W pierwszym wieku śmierć podcięła; Z którą nie ja sam
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 285
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Tysiącem gąb Merkury, nie w konturnie złotym Ani tak, jako bogi zwoływał do rady, Ale jako u Lety paruje gmin blady. Co za los twój był tedy, poseł gdy tak smutny Rózgą w skronie żelazną zadał raz okrutny? Z jego śmierci, (ach nieba) boleją i rany, Prędko i sam zgaszony gonisz cień kochany. Które jednak o mężne serca się wstrącają, Wszystkie na cię lamenty, wszystkie łzy spadają Sarmacka jedynaczko. W jednymeś ty sobie Podobała najwięcej; w jednej i on tobie. Ktoby był dał, piastując na kochanem łonie, Żebyś go dotrzymała? Kto różane skronie, Gdy już już przypadały śrzony
Tysiącem gąb Merkury, nie w konturnie złotym Ani tak, jako bogi zwoływał do rady, Ale jako u Lety paruje gmin blady. Co za los twój był tedy, poseł gdy tak smutny Rózgą w skronie żelazną zadał raz okrutny? Z jego śmierci, (ach nieba) boleją i rany, Prędko i sam zgaszony gonisz cień kochany. Które jednak o mężne serca się wstrącają, Wszystkie na cię lamenty, wszystkie łzy spadają Sarmacka jedynaczko. W jednymeś ty sobie Podobała najwięcej; w jednej i on tobie. Ktoby był dał, piastując na kochanem łonie, Żebyś go dotrzymała? Kto różane skronie, Gdy już już przypadały śrzony
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 39
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, Też nardy i kupresy ukochane sobie, Które głowy koroną, pozwieszasz na grobie. Ufaszli w swej czerstwości i darach natury? Nie widzisz, ano starzec nad tobą ponury Utopiwszy skąpy wżrok w tablicy kamiennej, Kreśli termin twym latom, termin nieodmienny. Diamentem Atropo rachuje godziny, Ty, jako nieostrożne igrają dzieciny, Gonisz tańcem po ledzie cygę malowaną, Lub zawody i polem bawisz się z Dianą.
Jeśli mój Aleksander umrzeć mógł w tym wieku, I cóż już bezpiecznego zostanie człowieku? Jeśli ród nad Atlanta, jeśli żywe siły, I co mogły Charytes, nic w nim nie ważyły? Już niebieskie boginie w płaszczach opuszczonych, Jako chodzą
, Też nardy i kupresy ukochane sobie, Które głowy koroną, pozwieszasz na grobie. Ufaszli w swej czerstwości i darach natury? Nie widzisz, ano starzec nad tobą ponury Utopiwszy skąpy wżrok w tablicy kamiennej, Kreśli termin twym latom, termin nieodmienny. Dyamentem Atropo rachuje godziny, Ty, jako nieostrożne igrają dzieciny, Gonisz tańcem po ledzie cygę malowaną, Lub zawody i polem bawisz się z Dyaną.
Jeśli mój Alexander umrzeć mógł w tym wieku, I cóż już bezpiecznego zostanie człowieku? Jeżli ród nad Atlanta, jeżli żywe siły, I co mogły Charytes, nic w nim nie ważyły? Już niebieskie boginie w płaszczach opuszczonych, Jako chodzą
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 39
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
poszli/ S^o^ Nikodema miły mój widzę naśladuje/ jako mówi jeden/ który aby nie był u Żydów pogardzony/ lubo to i sen przerwawszy /w nocy przyszedł do Chrystusa/ takżej ten lubo świat zostawił honoru przecię pragnie. Bracie/ Apostoł Święty te godności ozdobę plugawstwem i śmierciem zowie/ za którą się jako za cieniem gonisz. Wiedz o tym iż wielu praelatura zatraciła/ których pokora zbawić mogła/ czytaj w Księgach Królewskich/ a najdziesz iż Saul pasąc osły przyjemny był Bogu/ zostawszy zaś Królem/ obrzydł onemu. Z trzech odmian rodzaju/ jakimby się ci odmieniali/ czy naturalnie? czy cudownie? czy też niszczejąc/ uważ Praw:
poszli/ S^o^ Nikodemá miły moy widzę násláduie/ iáko mowi ieden/ ktory áby nie był v Zydow pogárdzony/ lubo to y sen przerwawszy /w nocy przyszedł do Christusá/ tákżey ten lubo świát zostáwił honoru przecię prágnie. Bráćie/ Apostoł Swięty te godnośći ozdobę plugáwstwem y śmierciem zowie/ zá ktorą sie iáko zá ćieniem gonisz. Wiedz o tym iż wielu praelaturá zátraciłá/ ktorych pokorá zbáwić mogłá/ czytay w Xięgách Krolewskich/ á naydźiesz iż Saul pásąc osły przyiemny był Bogu/ zostawszy záś Krolem/ obrzydł onemu. Z trzech odmian rodzáiu/ iákimby się ći odmieniáli/ czy náturálnie? czy cudownie? czy też niszczeiąc/ vważ Práw:
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 192.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ tylko by się wylegać chciało. A ty czase powoli dusza bez swych posiłków słabieje, spowiedzi, kómuniej
w dobrą krew nie idą/ Bóg sam widząc że z ciebie ni jemu świecą/ ni czartu ożóg/ że/ pod pokrywką pobożności/ twej lubieżności szukasz; a (jak więc mówią) jednym charte dwóch zajęcy gonisz; jako marnego/ niestatecznego/ zaciętego smarkacza poczyna nie lubić/ i mizernie opuszczać. I ten ci to jest ów stan duszy opłakany/ podobny hektyce/ albo ukrytej gorączce/ która im jest wolniejsza/ i lżej trawiąca; tym pewniej u Medyków zwątpioną jest i nie uleczoną. Indust: Aug: c. 4.
/ tylko by się wylegać chćiało. A tý czasé powoli dusza bez swych pośiłkow słábieie, spowiedźi, kómuniey
w dobrą krew nie idą/ Bog sam widząc że z ćiebie ńi iemu świecą/ ńi czartu ożog/ że/ pod pokrywką pobożnośći/ twey lubieżnośći szukasz; a (iák więc mowią) iednym charté dwoch zaięcy gonisz; iáko marnego/ niestatecznego/ zaćiętego smarkaczá poczyna nie lubić/ y mizernie opuszczać. I ten ći to iest ow stan duszy opłakány/ podobny hektyce/ albo ukrytey gorączce/ ktora im iest wolnieysza/ y lżey tráwiąca; tym pewniey v Medykow zwątpioną iest y nie uleczoną. Indust: Aug: c. 4.
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 71
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
.
Tuś, Fortuno, już biegała, byś mię znowu oszukała, Różne sidła zastawując, a do tego mię wokując, TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Abym ów stan odmieniła, com w nim już żyć umyśliła, Mówiąc, że nie narzekają, co wdowi stan odmieniają. Różne okazje trafiają się do postanowienia.
Gonisz i do trybunału, tam nacierasz nie pomału, Przez coś sprawę tamowała, alem ją przecie wygrała. Zaczym żadnej okazji nie masz do swojej racjej, Twejm też świadoma usługi, gdym ci wierzyła czas długi. Na trybunale w Piotrkowie była podobna okazja, alem jeszcze nie miała tej woli.
Tu się już
.
Tuś, Fortuno, już biegała, byś mię znowu oszukała, Różne sidła zastawując, a do tego mię wokując, TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Abym ów stan odmieniła, com w nim już żyć umyśliła, Mówiąc, że nie narzekają, co wdowi stan odmieniają. Różne okazyje trafiają się do postanowienia.
Gonisz i do trybunału, tam nacierasz nie pomału, Przez coś sprawę tamowała, alem ją przecie wygrała. Zaczym żadnej okazyjej nie masz do swojej racyjej, Twejm też świadoma usługi, gdym ci wierzyła czas długi. Na trybunale w Piotrkowie była podobna okazyja, alem jeszcze nie miała tej woli.
Tu się już
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 134
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
się do miłości. Nauczyć się tego z czasy; nie frasuj się o to/ byle zaś nie było nazbyt/ i z uprzykrzeniem twoim; choć ona z razu ucieka i stroni/ przywyknie powoli I przyjdzieć ona sama, jak owieczka do siana. Żebyś jedno zaś przed tą nie uciekał/ którą teraz tak bardzo gonisz: Dyskurs ten który powiedasz/ żeś u stołu słyszał/ iż w każdym Małżeństwie jest to troje: Albo kat: gdy jedno drugie bije: Albo złodziej gdy jedno drugie kradnie; albo diabeł gdy jedno drugiemu w Nabożeństwie urąga. Od kogokolwiek słyszałeś/ trzeba mu się było w język ukąsić za to/ że
się do miłośći. Náuczyć się tego z czásy; nie frásuy się o to/ byle záś nie było názbyt/ y z uprzykrzeniem twoim; choć oná z razu ućieka y stroni/ przywyknie powoli Y przyidźieć oná sámá, iák owieczká do śiáná. Zebyś iedno záś przed tą nie ućiekáł/ ktorą teraz ták bárdzo gonisz: Dyskurs ten ktory powiedasz/ żeś u stołu słyszał/ iż w káżdym Małżeństwie iest to troie: Albo kát: gdy iedno drugie bije: Albo złodźiey gdy iedno drugie krádnie; álbo diaboł gdy iedno drugiemu w Nabożeństwie urągá. Od kogokolwiek słyszałeś/ trzeba mu się było w ięzyk ukąśić zá to/ że
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 35
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
oczy skromne, a przecię dotkliwe, Także obyczaje dworne i wstydliwe Serce mi wyrywają, A tobie oddawają.
Przetoż nie do czasu, ale by na wieki Mogło być, chciałem cię przyjąć do opieki I w każdym złym trefunku Dodawać ci ratunku.
Lecz że ty od moich życzliwości stronisz A miasto istotnych obietnic wiatr gonisz, Nie mnie w tym będziesz krzywa, Lecz sobie, pókiś żywa.
Ja, żem chciał być twoim przyjacielem wszędzie, Ten wiersz niepochybnym świadkiem mi niech będzie; Jeśli masz mało na tym Dobrą noc miewaj zatym. DWUDZIESTY DZIEWIĄTY: TYMOS
Wdzięczny Zefirze, lecąc śrzodkiem Ukrainy Nie zapomnij ode mnie pozdrowić Maryny!
oczy skromne, a przecię dotkliwe, Także obyczaje dworne i wstydliwe Serce mi wyrywają, A tobie oddawają.
Przetoż nie do czasu, ale by na wieki Mogło być, chciałem cię przyjąć do opieki I w każdym złym trefunku Dodawać ci ratunku.
Lecz że ty od moich życzliwości stronisz A miasto istotnych obietnic wiatr gonisz, Nie mnie w tym będziesz krzywa, Lecz sobie, pókiś żywa.
Ja, żem chciał być twoim przyjacielem wszędzie, Ten wiersz niepochybnym świadkiem mi niech będzie; Jeśli masz mało na tym Dobrą noc miewaj zatym. DWUDZIESTY DZIEWIĄTY: TYMOS
Wdzięczny Zefirze, lecąc śrzodkiem Ukrainy Nie zapomnij ode mnie pozdrowić Maryny!
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 95
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
tam oddał obcemu człowiekowi nie wiem jeżeli mię dojdzie: Pyta Chorązy ato czyj płowy, powiedziałem że i to mój. Przerzedziło się już znacznie lewe Moskiewskie skrzydło i samo corpus A tu prawe skrzydło Moskiewskie które się znaszym potykało lewym, dopiro poczyna uciekać znowu takaz gęstwa uczyniła się, dosyć na tym tu jednego gonisz a drugi tudzież nad karkiem stoi z szablą tego docinasz a drugi jak zając pod smycz leci trzeba było mieć głowę jako na srobach i przed się i za się oglądać się bo kiedy się nieostrożnie zabawił koło jednego tozas owi fugientes stołu siekli naszych pomijając. Ucieka Chorązy Hoży Moskal Chorągiew po sobie położywszy zaindę go złożę pistolet.
tam oddał obcemu człowiekowi nie więm iezeli mię doydzie: Pyta Chorązy ato czyi płowy, powiedziałęm że y to moy. Przerzedziło się iuz znacznie lewe Moskiewskie skrzydło y samo corpus A tu prawe skrzydło Moskiewskie ktore się znaszym potykało lewym, dopiro poczyna uciekać znowu takaz gęstwa uczyniła się, dosyc na tym tu iednego gonisz a drugi tudziesz nad karkięm stoi z szablą tego docinasz a drugi iak zaiąc pod smycz leci trzeba było miec głowę iako na srobach y przed się y za się oglądać się bo kiedy się nieostroznie zabawił koło iednego tozas owi fugientes stołu siekli naszych pomiiaiąc. Ucieka Chorązy Hoży Moskal Chorągiew po sobie połozywszy zaindę go złozę pistolet.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 96v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
czoszac z pogłowia brzydkiego. Tę uznawzy/ lub w cieniu; powstały Boginie Przeciwko niej: siadło to niecnotliwym słynie. Tam wnętrzności swe targać Tytius przeklęty/ Na stajan dziewięcioro/ podawa/ rozpięty. Ciebie woda Tantale żadna nie doczeka. Drzewo tuż będąc/ gwałtem przed tobą ucieka. Sifyfe. spadły kamień/ lub gonisz/ lub dźwigasz. Iksionie w krag chodzisz/ i pierzchasz/ i ścigasz Belwny/ które bracią wybiły stryjeczną/ Przylewają/ a oraz tracą wodę wieczną. Na wszytkich twarzą srogą Jowiszowa zona Pojźrzała: osobliwie wzdam na Iksiona. Z niego wrzok na Sysyfa obróciwszy rzekła: Po cóż/ ten sam z braciszków/ ma
czoszac z pogłowia brzydkiego. Tę vznawzy/ lub w cieniu; powstáły Boginie Przećiwko niey: śiadło to niecnotliwym słynie. Tám wnętrznośći swe tárgáć Tytius przeklęty/ Na stáian dźiewięćioro/ podawa/ rospięty. Ciebie wodá Tántale żadna nie doczeká. Drzewo tuż będąc/ gwałtem przed tobą vćieka. Sifyphe. spádły kamien/ lub gonisz/ lub dźwigasz. Ixionie w krag chodźisz/ y pierzchasz/ y śćigasz Belwny/ ktore bráćią wybiły stryieczną/ Przylewáią/ á oraz trácą wodę wieczną. Ná wszytkich twarzą srogą Iowiszowá zoná Poyźrzáłá: osobliwie wzdam ná Ixioná. Z niego wrzok ná Sysyphá obroćiwszy rzekłá: Po coż/ ten sam z bráćiszkow/ ma
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 93
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636