oślepił; Lepiej widzi niż Argus. Skoro wszytko przepił Szlachcic jeden, z którego dowodzę przykładu, Że już, okrom jednego, nic nie miał, obiadu, Kupuje główną szczukę i za lichą dosyć Resztę swej substancyjej każe wina nosić, O jutrze, bowiem już być nie mogło inaczej, Psów drażnić i na chleb się gotując żebraczy. Z tym się kładzie pijany. Cóż fortuna czyni, Jako w swym rozgarniona domu gospodyni? „Z mojej łaski po ojcu, z mojej brał po stryju; Że mi wrócił, dlatego ma chodzić o kiju? Nie dopuszczę sromoty i takiej nań kary.” Więc ledwie uśnie, z łóżka kładzie go
oślepił; Lepiej widzi niż Argus. Skoro wszytko przepił Szlachcic jeden, z którego dowodzę przykładu, Że już, okrom jednego, nic nie miał, obiadu, Kupuje główną szczukę i za lichą dosyć Resztę swej substancyjej każe wina nosić, O jutrze, bowiem już być nie mogło inaczej, Psów drażnić i na chleb się gotując żebraczy. Z tym się kładzie pijany. Cóż fortuna czyni, Jako w swym rozgarniona domu gospodyni? „Z mojej łaski po ojcu, z mojej brał po stryju; Że mi wrócił, dlatego ma chodzić o kiju? Nie dopuszczę sromoty i takiej nań kary.” Więc ledwie uśnie, z łóżka kładzie go
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 158
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
1. Do Narodu Ruskiego. Sam diabeł Apologia z piekła powstawszy nie mógłby więcej kłamać o Soborze Flornencskim nad tego Kleryka. Patrz czytelniku jakie po twarzy tego złośliwego Kleryka.
To Kleryk. Co z umysłu/ jego własnymi słowy przełożyłem/ abym każdemu z chcących wiedzieć/ ukazał/ na jaką to on powieść gotując się/ niebo i ziemię w początku mowy swej zamieszane przed nami postawił. Rzecz zaiste taką przekłada/ która nierzkąc pobożne serce przerazić/ do żalu i do płaczu pobudzić/ ale i z kamienia łzy wytoczyć mogłaby: zwłaszcza u nas/ tym jedynowiernych/ nad którymi ta/ nierzkąc niesłychana/ ale Chrześcijanom naprzeciwo
1. Do Narodu Ruskiego. Sam dyabeł Apologia z piekłá powstawszy nie mogłby więcey kłámáć o Soborze Flornencskim nád tego Kleriká. Pátrz czytelniku iákie po twarzy tego złośliwego Kleriká.
To Klerik. Co z vmysłu/ iego własnymi słowy przełożyłem/ ábym káżdemu z chcących wiedźieć/ vkazał/ ná iáką to on powieść gotuiąc się/ niebo y źiemię w pocżatku mowy swey zámieszáne przed námi postáwił. Rzecz záiste táką przekłáda/ ktora nierzkąc pobożne serce przeráźić/ do żalu y do płáczu pobudźić/ ále y z kámieniá łzy wytoczyć mogłáby: zwłaszczá v nas/ tym iedynowiernych/ nád ktorymi tá/ nierzkąc niesłychána/ ále Chrześćiánom náprzećiwo
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 79
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
zapały, Przez miecze, kule, nie odniosłem szkody, Tyś na letejskiej wpłynął strumień wody. Dałbym ci odsiecz, piersi mych nadstawił, Głową założył, gdybym cię wybawił Z ostatniej toni, ale w niezebrnione I niepamięcią wieczną opojone Wpłynąłeś nurty. Więc stojąc na brzegu
A do takiegoż gotując się biegu, Lub dziś, lub jutro, gdy śmiertelnej nawy Fatalne przyjdzie odprawować pławy, Nim mrok ostatni dniom moim zakroczy, Smutne za tobą posyłając oczy I ślad twoich cnot, upatrując drogi, W sercu twą pamięć i żal mając srogi, Okropnym dźwiękiem żałobliwej lutnie Tren nad twym grobem będę nucił smutnie. Każę pamiątkę
zapały, Przez miecze, kule, nie odniosłem szkody, Tyś na letejskiej wpłynął strumień wody. Dałbym ci odsiecz, piersi mych nadstawił, Głową założył, gdybym cię wybawił Z ostatniej toni, ale w niezebrnione I niepamięcią wieczną opojone Wpłynąłeś nurty. Więc stojąc na brzegu
A do takiegoż gotując się biegu, Lub dziś, lub jutro, gdy śmiertelnej nawy Fatalne przyjdzie odprawować pławy, Nim mrok ostatni dniom moim zakroczy, Smutne za tobą posyłając oczy I ślad twoich cnot, upatrując drogi, W sercu twą pamięć i żal mając srogi, Okropnym dźwiękiem żałobliwej lutnie Tren nad twym grobem będę nucił smutnie. Każę pamiątkę
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 421
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wypadła piersiami.
XXXI.
Ale i ojca takąż śmiercią świata zbawił, Kiedy się w zamku, który sam mu ten zostawił, Zawarł, wszytkie mu insze, co ich miał, pobrawszy, Ledwie nie ze wszytkiego państwa go wygnawszy. Bo kiedy i tam i sam, będąc oblężony, Biegał po murze, różne gotując obrony, Przyłożywszy do twarzy żelazo, wymierzył I w czoło między oczy zdrajca go uderzył.
XXXII.
Kiedym ojca i braciej miłej postradała I wszytkiej Olandiej dziedziczkąm została, Król fryski, aby nogę w moje państwo wstawił, Do mnie i mego ludu poselstwo wyprawił, Obiecując wojska zwieść i z niemi spokojnie Wyjechać z Olandiej
wypadła piersiami.
XXXI.
Ale i ojca takąż śmiercią świata zbawił, Kiedy się w zamku, który sam mu ten zostawił, Zawarł, wszytkie mu insze, co ich miał, pobrawszy, Ledwie nie ze wszytkiego państwa go wygnawszy. Bo kiedy i tam i sam, będąc oblężony, Biegał po murze, różne gotując obrony, Przyłożywszy do twarzy żelazo, wymierzył I w czoło między oczy zdrajca go uderzył.
XXXII.
Kiedym ojca i braciej miłej postradała I wszytkiej Olandyej dziedziczkąm została, Król fryski, aby nogę w moje państwo wstawił, Do mnie i mego ludu poselstwo wyprawił, Obiecując wojska zwieść i z niemi spokojnie Wyjechać z Olandyej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 179
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ją zatem stolicy sadzają I wszyscy jej powinną wierność przysięgają; Ona zaś Birenowi, którego obrała Za małżonka, któremu serce darowała, Samę siebie i państwo swoje w moc oddaje; Ale on, iż ma jachać prędko w obce kraje, Zamki wszytkie i wszytkie miasta rodzonemu I rząd na wszytkiej wyspie porucza swojemu,
LXXXVII.
Gotując się nawiedzić znowu Zelandią I wziąć z sobą małżonkę swoję, Olimpią, Skąd zasię do Fryzjej namyślał żeglować I tam szczęścia swojego skusić i sprobować, Mając już w swoich ręku zakład sporządzony, Przez który mógł łatwie dość tamtecznej korony: Córkę króla fryskiego, tam między inszemi Od niego nalezioną więźniami zacnemi.
LXXXVIII.
I udawa
ją zatem stolicy sadzają I wszyscy jej powinną wierność przysięgają; Ona zaś Birenowi, którego obrała Za małżonka, któremu serce darowała, Samę siebie i państwo swoje w moc oddaje; Ale on, iż ma jachać prętko w obce kraje, Zamki wszytkie i wszytkie miasta rodzonemu I rząd na wszytkiej wyspie porucza swojemu,
LXXXVII.
Gotując się nawiedzić znowu Zelandyą I wziąć z sobą małżonkę swoję, Olimpią, Skąd zasię do Fryzyej namyślał żeglować I tam szczęścia swojego skusić i sprobować, Mając już w swoich ręku zakład sporządzony, Przez który mógł łatwie dość tamtecznej korony: Córkę króla fryskiego, tam między inszemi Od niego nalezioną więźniami zacnemi.
LXXXVIII.
I udawa
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 193
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Spedzą z-pola wszytkiego. A tu było jaśnie Widzieć jego niezmierność; gdy tegoż wieczora, Ku tym co miał przy sobie, drugie kroć pułtora Sto tysięcy przybyło w-posiełku mu znowu Hultajstwa z pod Zbaraża. Wiec żeby obłowu Z-reku tak kosztownego nie upuścił próżno, Który już był ozionął pozawodził różno, Obleżenie gotując, Półki insze w-koło, A sam z Hanem pospołu wszytko zaległ czoło. Na Książęcia Koreckiego impet Królewska prezencja i odważne Mestwo. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Tandem Nieprzyjaciel spuszcza
W takim ten dzień, (o! nazbyt pracującym długi!) Zszedł opale, jaki snadź nie był wPolszcze drugi Nigdy przedtym widziany, jeźli
Spedzą z-polá wszytkiego. A tu było iáśnie Widźieć iego niezmierność; gdy tegoż wieczorá, Ku tym co miał przy sobie, drugie kroć pułtorá Sto tysiecy przybyło w-posiełku mu znowu Hultaystwa z pod Zbarażá. Wiec żeby obłowu Z-reku tak kosztownego nie upuśćił prożno, Ktory iuż był oźionął pozawodźił rożno, Obleżenie gotuiąc, Połki insze w-koło, A sam z Hánem pospołu wszytko zaległ czoło. Na Xiążećia Koreckiego impet Krolewska prezencya i odwazne Mestwo. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEJ Tandem Nieprzyiáciel spuszcza
W takim ten dzień, (o! nazbyt pracuiącym długi!) Zszedł opale, iaki snadź nie był wPolszcze drugi Nigdy przedtym widźiany, ieźli
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 86
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
w świętości najcelniejsza. Nie jestem godna wejrzenia twojego I całować tropu twego. PORODZENIE PANNY MARYJEJ W BETLEJEM PANNA MARIA
Wszechmocny Ojcze, który swym władasz skinieniem Niebem, morzem i ziemią, i powietrznym cieniem, Czyliż czas przyszedł, kiedy bez zmazy ogląda Ten świat twe pokolenie, czego ziemia żąda, Z radością wonnych kwiecia gotując plot: wszelki? Otoć dojrzały owoc i depozyt wielki Oddajemy — lecz aby pobożny wstyd z moją Zostawał w całości płcią, broń sam mocą swoją. A ja ciebie, Dzieciątko, czekam z chęcią wielką, Ślubując macierzyńskiej prace pilność wszelką. JÓZEF obudzony
Święte Dziecię, nie gmachy faryskie złocone, Nie bławaty w Frygijej
w świątości najcelniejsza. Nie jestem godna wejrzenia twojego I całować tropu twego. PORODZENIE PANNY MARYJEJ W BETLEJEM PANNA MARYJA
Wszechmocny Ojcze, ktory swym władasz skinieniem Niebem, morzem i ziemią, i powietrznym cieniem, Czyliż czas przyszedł, kiedy bez zmazy ogląda Ten świat twe pokolenie, czego ziemia żąda, Z radością wonnych kwiecia gotując plot: wszelki? Otoć dojrzały owoc i depozyt wielki Oddajemy — lecz aby pobożny wstyd z moją Zostawał w całości płcią, broń sam mocą swoją. A ja ciebie, Dzieciątko, czekam z chęcią wielką, Ślubując macierzyńskiej prace pilność wszelką. JÓZEF obudzony
Święte Dziecię, nie gmachy faryskie złocone, Nie bławaty w Frygijej
Skrót tekstu: DachDialOkoń
Strona: 57
Tytuł:
Dyjalog o cudownym Narodzeniu...
Autor:
Jan Dachnowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi, jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
wileński, Wysokie, Siemiatycze i Kock w swoją opiekuńską objął posesją, u którego w Wysokiem jako u łaskawego na mnie pana często bywałem i trafiło mi się raz, że gdy blisko północy jechałem z Wysokiego konno, tedy dojeżdżając do Rasny widziałem tęczę na niebie. Noc nawet nie była barzo jasna, a gotując się do inkwizycji, zajechałem też do Peryniego Francuza, feldtszera nieboszczyka Sa-
piehy, wojewody podlaskiego, w Wysokiem mieszkającego, który Parowińskiego nieboszczyka postrzelonego opatrywał. Który Perin dawniej mi powiedał, co słyszał od tegoż Parowińskiego, jako najechał na brata mego, chcąc go kontuzją nakarmić, jak sam, dawszy okazją,
wileński, Wysokie, Siemiatycze i Kock w swoją opiekuńską objął posesją, u którego w Wysokiem jako u łaskawego na mnie pana często bywałem i trafiło mi się raz, że gdy blisko północy jechałem z Wysokiego konno, tedy dojeżdżając do Rasny widziałem tęczę na niebie. Noc nawet nie była barzo jasna, a gotując się do inkwizycji, zajechałem też do Peryniego Francuza, feldtszera nieboszczyka Sa-
piehy, wojewody podlaskiego, w Wysokiem mieszkającego, który Parowińskiego nieboszczyka postrzelonego opatrywał. Który Perin dawniej mi powiedał, co słyszał od tegoż Parowińskiego, jako najechał na brata mego, chcąc go kontuzją nakarmić, jak sam, dawszy okazją,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 213
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
„non iudicavi me scire aliquid, nisi Jesum Chrystum et hunc crucifixum” postanowiłem... nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego (1 List do Koryntian, 2, 2). Dlatego też książkę Tomasza a Kempis o naśladowaniu Chrystusa w oczach miał zawsze i w sercu, i gotując się do spowiedzi najmniej tygodniem, ustawicznie tę książkę, ów wszelkiej doskonałości chrześcijańskiej sumariusz, czytał. Nie skąd też inąd rozumiem, tylko z niej na owę przy zgodnych do najwyższych nauk podania talentach pokorę się odważył, że żadnej książki, dzieła ręki i mądrości swojej, nie wydał.
Wydawała się wiara jego i przez miłość
„non iudicavi me scire aliquid, nisi Iesum Christum et hunc crucifixum” postanowiłem... nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego (1 List do Koryntian, 2, 2). Dlatego też książkę Tomasza a Kempis o naśladowaniu Chrystusa w oczach miał zawsze i w sercu, i gotując się do spowiedzi najmniej tygodniem, ustawicznie tę książkę, ów wszelkiej doskonałości chrześcijańskiej sumariusz, czytał. Nie skąd też inąd rozumiem, tylko z niej na owę przy zgodnych do najwyższych nauk podania talentach pokorę się odważył, że żadnej książki, dzieła ręki i mądrości swojej, nie wydał.
Wydawała się wiara jego i przez miłość
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 488
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ż fałszywe relacje słyszałem, będąc na święty Jan w Białymstoku, od Niemczewica, cześnika brzeskiego, który mi powiedał, iż tę bezbożną kłamliwą relacją słyszał z ust Kłokockiego, komisarza księcia kanclerza lit. Łatwo zatem i dowodnie dochodzić można, że ten paszkwil z fabryki wołczyńskiej wyszedł. A zatem do dowodów na księcia kanclerza gotując się najprzód — jakom po odebranej wiadomości, jako się wyżej rzekło, w Motykałach, że książę kanclerz przed Jundziłłem, podkomorzym grodzieńskim, będącym w Wołczynie nas dyfamował i powiedał, że ciotkę naszą rodzoną prostej kondycji kobietę ma u siebie — do tegoż Kuczyńskiego, stolnika mielnickiego, stryja bratowej mojej pułkownikowej, pisałem
ż fałszywe relacje słyszałem, będąc na święty Jan w Białymstoku, od Niemczewica, cześnika brzeskiego, który mi powiedał, iż tę bezbożną kłamliwą relacją słyszał z ust Kłokockiego, komisarza księcia kanclerza lit. Łatwo zatem i dowodnie dochodzić można, że ten paszkwil z fabryki wołczyńskiej wyszedł. A zatem do dowodów na księcia kanclerza gotując się najprzód — jakom po odebranej wiadomości, jako się wyżej rzekło, w Motykałach, że książę kanclerz przed Jundziłłem, podkomorzym grodzieńskim, będącym w Wołczynie nas dyfamował i powiedał, że ciotkę naszą rodzoną prostej kondycji kobietę ma u siebie — do tegoż Kuczyńskiego, stolnika mielnickiego, stryja bratowej mojej pułkownikowej, pisałem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 546
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986