tym pogrzebem Bielszego nadeń nie masz nic pod niebem. CHŁÓD DAREMNY
Kiedy się słońce przez Haka przedziera I Lwa strasznego nawiedzić napiera, W powszechnym świata znoju i spaleniu Szukałem, gdzie by głowę skłonić w cieniu. Raz się przechodzę do bliskiego gaju I żebrzę łaski zielonego maju; Tam mię wspomaga dąb chaoński cieniem I grab twardością zrównany z kamieniem, I piękny jawor fladrowanej więzi, I szkolna brzoza drobniuchnej gałęzi,
I żerne buki, i klon niewysoki, I lipa, matka pachniącej patoki, Jasion wojenny, i brzost, który naszem Krajom intraty przyczynia potaszem. Drugi raz w gęste zapuszczam się bory, Kędy świerk czarny roście w górę spory
tym pogrzebem Bielszego nadeń nie masz nic pod niebem. CHŁÓD DAREMNY
Kiedy się słońce przez Haka przedziera I Lwa strasznego nawiedzić napiera, W powszechnym świata znoju i spaleniu Szukałem, gdzie by głowę skłonić w cieniu. Raz się przechodzę do bliskiego gaju I żebrzę łaski zielonego maju; Tam mię wspomaga dąb chaoński cieniem I grab twardością zrównany z kamieniem, I piękny jawor fladrowanej więzi, I szkolna brzoza drobniuchnej gałęzi,
I żerne buki, i klon niewysoki, I lipa, matka pachniącej patoki, Jasion wojenny, i brzost, który naszem Krajom intraty przyczynia potaszem. Drugi raz w gęste zapuszczam się bory, Kędy świerk czarny roście w górę spory
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 158
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
umyślnie i owszem się waży Na skrzydłach na powietrzu, aby uszedł straży; I na czas właśnie przyszedł, gdzie Sen miał złożenie, Które wiedział, gdzie było, i nalazł Milczenie.
XCII.
Jest dolina wesoła w Arabiej suchej, Daleko od miast i wsi w pewnej puszczej głuchej, Między dwiema wielkiemi pięknemi górami, Grabami i staremi nakryta bukami; Próżno tam słońce jasny dzień wiedzie, bo cienie Gwałtem wielkiem hamują tam jego promienie, Że wniść przed gałęziami nie mogą gęstemi, Gdzie jest wielka jaskinia i głęboka w ziemi.
XCIII.
Wielka jaskinia w ziemi pod lasem wysokiem, Lasem gęstem i ludzkiem nieprzejźrzanem okiem; Pierwsze weście i czoło niedostępnej
umyślnie i owszem się waży Na skrzydłach na powietrzu, aby uszedł straży; I na czas właśnie przyszedł, gdzie Sen miał złożenie, Które wiedział, gdzie było, i nalazł Milczenie.
XCII.
Jest dolina wesoła w Arabiej suchej, Daleko od miast i wsi w pewnej puszczej głuchej, Między dwiema wielkiemi pięknemi górami, Grabami i staremi nakryta bukami; Próżno tam słońce jasny dzień wiedzie, bo cienie Gwałtem wielkiem hamują tam jego promienie, Że wniść przed gałęziami nie mogą gęstemi, Gdzie jest wielka jaskinia i głęboka w ziemi.
XCIII.
Wielka jaskinia w ziemi pod lasem wysokiem, Lasem gęstem i ludzkiem nieprzejźrzanem okiem; Pierwsze weście i czoło niedostępnej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 318
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
im. 29. A rozkazał im/ i rzekł do nich: Ja będę przyłączon do ludu mego: pogrzebcież mię z Ojcy moimi/ w jaskini która jest na polu Efrond Hettejczyka. 30. W jaskini która jest na przeciwko Mamre w ziemi Chananejskiej/ którą kupił Abraham z rolą od Efrona Hettejczyka/ w osiadłość grabu. 31. Tam pogrzebiono Abrahama/ i Surę żonę jego: Tam pogrzebiono Izaaka/ i Rebekę żonę jego/ tamem tez pogrzebł Lią. 32. A kupiono tę rolą i jaskinią/ która na niej/ od Synów Hettowych. 33. Tedy przestawszy Jakub mówić do Synów swoijch/ złożył nogi swe na łoże/
im. 29. A rozkazał im/ y rzekł do nich: Ia będę przyłączon do ludu mego: pogrzebćież mię z Ojcy mojimi/ w jáskini ktorá jest ná polu Efrond Hettejczyká. 30. W jáskini ktora jest ná przećiwko Mámre w źiemi Chánánejskiey/ ktorą kupił Abráhám z rolą od Efroná Hettejczyká/ w ośiádłość grabu. 31. Tám pogrzebiono Abráhámá/ y Surę żone jego: Tám pogrzebiono Izááká/ y Rebekę żonę jego/ támem tez pogrzebł Lią. 32. A kupiono tę rolą y jáskinią/ ktora ná niey/ od Synow Hettowych. 33. Tedy przestawszy Iákob mowić do Synow swoijch/ złożył nogi swe ná łoże/
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 54
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Alnus Olcha, w wodzie, bagnach, w Ziemi wiekuję, osobliwie w fundamentach; do wstrzymania wielkich ciężarów jest sposobna: kiedy jest na wolnym powietrzu, rychło butwieje. Ulmas, Wiąz, Fraxinus, Jesion, gną się łatwo pod ciężarem; lecz gdy dobrze wyschną, dosyć stale, służą do ankrów. Carpinus, grab, jest stały, i używny. Cypressus et pinus, Cyprys i sosna, długo bez skazy trwają padają się, toż mów o Jałowcu. Larix, Modrzew, ma mieć te cnotę, że go ani robak toczy, ani ogień się do chwyta. Tak Annibal wieży z Modrzewu wystawionej gdy pod Alpes górami miasta dobywał
Alnus Olcha, w wodzie, bagnach, w Ziemi wiekuię, osobliwie w fundamentach; do wstrzymánia wielkich ciężárow iest sposobna: kiedy iest ná wolnym powietrzu, rychło butwieie. Ulmas, Wiąz, Fraxinus, Iesion, gną się łátwo pod ciężárem; lecz gdy dobrze wyschną, dosyć stále, służą do ankrow. Carpinus, gráb, iest stáły, y używny. Cypressus et pinus, Cyprys y sosna, długo bez skázy trwáią padáią się, toż mow o Jałowcu. Larix, Modrzew, má mieć te cnotę, że go áni robak toczy, áni ogień się do chwyta. Ták Annibal wieży z Modrzewu wystáwioney gdy pod Alpes gorámi miásta dobywał
Skrót tekstu: ŻdżanElem
Strona: 8
Tytuł:
Elementa architektury domowej
Autor:
Kajetan Żdżanski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
(Inszych sądzić nie mogę, bo zakryte, płatków) — Omyłką czy igrzyskiem natury się stało,
Dawszy-ć gęś w herbie, że cię siodłato i biało Oraz mieć chciała? ja nic; jegomość powiada, Że wygodne, bo często na tym siodle siada. GRABIE 71. Z Okazji NAGROBKU HERBU GRABIE
Widząc na marmurowym grabie ryte grobie, Znać, że tu jakiś grabia leży, myślę sobie. Tak się wszyscy tytułów cudzoziemskich dymu Z hańbą szlachectwa jęli, że żaden do Rzymu : I do Wiednia nie jedzie, żeby lub komesem, Grabią abo książęciem, abo jakim biesem Nie powrócił do Polskiej i na herb swój stary Nie wziął, miasto
(Inszych sądzić nie mogę, bo zakryte, płatków) — Omyłką czy igrzyskiem natury się stało,
Dawszy-ć gęś w herbie, że cię siodłato i biało Oraz mieć chciała? ja nic; jegomość powiada, Że wygodne, bo często na tym siodle siada. GRABIE 71. Z OKAZJEJ NAGROBKU HERBU GRABIE
Widząc na marmurowym grabie ryte grobie, Znać, że tu jakiś grabia leży, myślę sobie. Tak się wszyscy tytułów cudzoziemskich dymu Z hańbą szlachectwa jęli, że żaden do Rzymu : I do Wiednia nie jedzie, żeby lub komesem, Grabią abo książęciem, abo jakim biesem Nie powrócił do Polskiej i na herb swój stary Nie wziął, miasto
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 427
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.
L.
I z płaczem Bogu dzięki czynił, że objawił Mężobójcę, i zaraz piechotę wyprawił, Która szedłszy do miasta, wszytko pobudziła Pospólstwo i gospodę wkoło obstąpiła. Tak Zerbin nieszczęśliwy, który spał, bezpieczny, I tej krzywdy nie czekał, był na ostateczny Upadek od bezbożnej niewiasty podany, W prierwospy od Andzelma grabie pojmany.
LI.
Onej nocy do ciemnej wieże beł wsadzony I w łańcuchu i w pęcie aż na dno spuszczony. Jeszcze beło nie weszło słońce, kiedy krzywy Na zamku wyrok stanął i niesprawiedliwy, Aby na temże miejscu, gdzie beł wykonany Zły uczynek, Zerbin beł rano ćwiertowany; Inszego też opytu o tem nie
.
L.
I z płaczem Bogu dzięki czynił, że objawił Mężobójcę, i zaraz piechotę wyprawił, Która szedszy do miasta, wszytko pobudziła Pospólstwo i gospodę wkoło obstąpiła. Tak Zerbin nieszczęśliwy, który spał, bezpieczny, I tej krzywdy nie czekał, był na ostateczny Upadek od bezbożnej niewiasty podany, W prierwospy od Andzelma grabie poimany.
LI.
Onej nocy do ciemnej wieże beł wsadzony I w łańcuchu i w pęcie aż na dno spuszczony. Jeszcze beło nie weszło słońce, kiedy krzywy Na zamku wyrok stanął i niesprawiedliwy, Aby na temże miejscu, gdzie beł wykonany Zły uczynek, Zerbin beł rano ćwiertowany; Inszego też opytu o tem nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 208
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
głośno w bliskiem lesie. Porwali się do koni i hełmy włożyli Na głowy, które beli dopiero odkryli; Ledwie siodeł dopadli, kiedy jadącego Z lasu ujźrzeli z panną rycerza jednego.
LXXI.
Mandrykardem się własnem imieniem mianował, Który Orlanda wszędzie szukał i szlakował, Chcąc się zemścić koniecznie króla Manilanda I Aldzierda, zabitych od grabie Orlanda. Acz dobrze w tem gonieniu potem beł leniwszy, Gdy piękną Doralikę otrzymał, pobiwszy Ułomkiem jesionowem jej ludzi tak siła Wszytkich zbrojnych: tak dzielność wielka jego była.
LXXII.
Mandrykard w one czasy ani myślił o tem, Aby to miał być Orland; ale poznał potem Że beł jeden z rycerzów błędnych, co
głośno w blizkiem lesie. Porwali się do koni i hełmy włożyli Na głowy, które beli dopiero odkryli; Ledwie siodeł dopadli, kiedy jadącego Z lasu ujźrzeli z panną rycerza jednego.
LXXI.
Mandrykardem się własnem imieniem mianował, Który Orlanda wszędzie szukał i szlakował, Chcąc się zemścić koniecznie króla Manilanda I Aldzierda, zabitych od grabie Orlanda. Acz dobrze w tem gonieniu potem beł leniwszy, Gdy piękną Doralikę otrzymał, pobiwszy Ułomkiem jesionowem jej ludzi tak siła Wszytkich zbrojnych: tak dzielność wielka jego była.
LXXII.
Mandrykard w one czasy ani myślił o tem, Aby to miał być Orland; ale poznał potem Że beł jeden z rycerzów błędnych, co
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 213
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pono Celować w manijerze, lub mu przyznawano, Jakby nie tylko — co jest słuszniejsza ku wierze — Za jego melodią chodzić miały zwierze, Ale i srogie drzewa w takt skakać galardy Sposobiąc wytargniony z ziemie korzeń twardy Miasto nog do wyskoków. Wyniosłe topole, Smolna sośnia, świerk, jodła, twardy kapriole Pląsał dąb, grab, buk, klon, wiąz, brzost i fladrowany Jawor i z agarykiem czerwiem nietykany Modrzew, nuż miętkie lipy i zwiesiste brzozy, Z ptaszą zobią jarzęby, płonne wierzby, łozy, Gorzkie osne, cierpkie czeremchy, orzechy W fruktach smaczne skakały kasztany z uciechy, Pobrzeżne tamaryszki, rokity i prosty Świdw, kalina,
pono Celować w manijerze, lub mu przyznawano, Jakby nie tylko — co jest słuszniejsza ku wierze — Za jego melodyą chodzić miały zwierze, Ale i srogie drzewa w takt skakać galardy Sposobiąc wytargniony z ziemie korzeń twardy Miasto nog do wyskokow. Wyniosłe topole, Smolna sośnia, świerk, jodła, twardy kapriole Pląsał dąb, grab, buk, klon, wiąz, brzost i fladrowany Jawor i z agarykiem czerwiem nietykany Modrzew, nuż miętkie lipy i zwiesiste brzozy, Z ptaszą zobią jarzęby, płonne wierzby, łozy, Gorzkie osne, cierpkie czeremchy, orzechy W fruktach smaczne skakały kasztany z uciechy, Pobrzeżne tamaryszki, rokity i prosty Świdw, kalina,
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 10
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
mienieli/ Pyrytoowa Chromis: owa nie sprawili Tej oba czci zwyciężcy/ jak Helops z Dyktysem. Hepols przez skroń na wylot przejechany spisem; Ten w lewym uchu osiadł/ z prawej strony wpadszy. Dyktys z góry wierzchołlku wysokiego spadszy/ Gdy przed Iksionowym umykał plemieniem/ Zalękły sasorem szedł/ i ciała brzemieniem W jelita przystroił grab wysoki złąmawszy. Mściwy przypadł Faereus; ten z góry wyrwawszy Kamień/ tego nim cisnął: twardym go zagłuszył Dębowcem Egeowic/ i spore pokruszył W łokciu kości/ a dalej ninacz godne ciało/ Ni znieść był po temu czas/ ani się mu zdało. Bianora osiodłał zatym niezmiernego/ Nikogo okrom siebie nosić niezwykłego
mienieli/ Pyrytoowá Chromis: owá nie spráwili Tey obá czći zwyćiężcy/ iák Helops z Dyktysem. Hepols przez skroń ná wylot przeiechány spisem; Ten w lewym vchu ośiadł/ z práwey strony wpadszy. Dyktys z gory wierzchołlku wysokiego spadszy/ Gdy przed Ixionowym vmykał plemieniem/ Zálękły sasorem szedł/ y ciáłá brzemieniem W ielitá przystroił grab wysoki złąmawszy. Mśćiwy przypadł Phaereus; ten z gory wyrwawszy Kámień/ tego nim cisnął: twárdym go zágłuszył Dębowcem AEgeowic/ y spore pokruszył W łokćiu kości/ á dáley ninacz godne ćiáło/ Ni znieść był po temu czás/ áni się mu zdało. Bianorá ośiodłał zátym niezmiernego/ Nikogo okrom śiebie nośić niezwykłego
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 304
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636