drugie nadpalone, tak wyrażone, że nikt się domyślić nie może, aż chyba dotknąwszy i innych wiele tym podobnych rzeczy.
Stamtąd powróciliśmy do pałacu. Na nieszporze była księżna IM w kościele św. Bernarda. Tegoż wieczora książę IM jeździł na Redutę, nazywa się miejsce jedne, gdzie podczas karnawału tylko w karty grawają. Tam siedzą szlachta za stołami, czekając, kto by do nich 36v przyszedł quemlibet honorifice przyjmując i grając z każdym, kto by jeno chciał, byle w maszkarach ci byli, którzy tam wchodzą. Wolno tedy tam, jako kto zechce, tak bogato grać, i kiedy się podoba, choć najwięcej wygrawszy odejść może
drugie nadpalone, tak wyrażone, że nicht się domyślić nie może, aż chyba dotknąwszy i innych wiele tym podobnych rzeczy.
Stamtąd powróciliśmy do pałacu. Na nieszporze była księżna JM w kościele św. Bernarda. Tegoż wieczora książę JM jeździł na Redutę, nazywa się miejsce jedne, gdzie podczas karnawału tylko w karty grawają. Tam siedzą szlachta za stołami, czekając, kto by do nich 36v przyszedł quemlibet honorifice przymując i grając z kożdym, kto by jeno chciał, byle w maszkarach ci byli, którzy tam wchodzą. Wolno tedy tam, jako kto zechce, tak bogato grać, i kiedy się podoba, choć najwięcej wygrawszy odejść może
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 170
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, z firankami, Gdzie swe modły odprawują, Panu Bogu się sprawują. Powyż trochę wbok organy Pozłociste, przez nagany. Musica abo capella Króla J.M.
Muzyka krzyczy, jak w lesie, Melodią w uszy niesie; Wpół kościoła ganek stoi Dla nich, a z boków się troi Pozytyw, w który grawają; Włoszy nadobnie śpiewają, Jedni basem, także altem, Drudzy tenor i dyszkantem. Trudno przybrać BALTAZARO, W Rzymie taki sopran raro. Masz tam z FORSZTERA altystę, W bas i tenor, dyszkatystę; Gdy chce, wzgórę wyprawuje, Potym nadół wyśpiewuje Kilka oktaw, to nowina! Virtuoso, godzien wina
, z firankami, Gdzie swe modły odprawują, Panu Bogu się sprawują. Powyż trochę wbok organy Pozłociste, przez nagany. Musica abo capella Króla J.M.
Muzyka krzyczy, jak w lesie, Melodyją w uszy niesie; Wpół kościoła ganek stoi Dla nich, a z boków się troi Pozytyw, w który grawają; Włoszy nadobnie śpiewają, Jedni basem, także altem, Drudzy tenor i dyszkantem. Trudno przybrać BALTAZARO, W Rzymie taki sopran raro. Masz tam z FORSZTERA altystę, W bas i tenor, dyszkatystę; Gdy chce, wzgórę wyprawuje, Potym nadół wyśpiewuje Kilka oktaw, to nowina! Virtuoso, godzien wina
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 27
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
na Krakowskim Przedmieściu.
Parkan w oczach drogę ściele, Widzę klasztor przy kościele: Wieża niewielka, dzwoneczki, Tam mieszkają panieneczki, Chwalą Boga dyszkantami, Śpiewają drugie altami. Mają swój: klasztorek ciasny, Od zamku im nie w smak, jasny. W kościółku cztery ołtarze, Amboneczka i lichtarze; Pozytyw, na nim grawają, Organiściną chowają. Nagrobki dwa na marmurze Postawione są przy murze, A nade drzwiami ganeczek Dla zakonnych panieneczek; Przy nich niżej tam są wdowy Dewotki z Bogiem rozmowy
Zawsze miewają codzienne, Służebnice nieodmienne. Kościół Ojców Bernardynów.
Bernardyni w przestroności Mieszkają, w gospodarności; Mają aż pod Wisłę płoty, Sami robią, to
na Krakowskim Przedmieściu.
Parkan w oczach drogę ściele, Widzę klasztor przy kościele: Wieża niewielka, dzwoneczki, Tam mieszkają panieneczki, Chwalą Boga dyszkantami, Śpiewają drugie altami. Mają swój: klasztorek ciasny, Od zamku im nie w smak, jasny. W kościółku cztery ołtarze, Amboneczka i lichtarze; Pozytyw, na nim grawają, Organiściną chowają. Nagrobki dwa na marmurze Postawione są przy murze, A nade drzwiami ganeczek Dla zakonnych panieneczek; Przy nich niżej tam są wdowy Dewotki z Bogiem rozmowy
Zawsze miewają codzienne, Służebnice nieodmienne. Kościół Ojców Bernardynów.
Bernardyni w przestroności Mieszkają, w gospodarności; Mają aż pod Wisłę płoty, Sami robią, to
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 36
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
czas oczom pocieszny, Patrząc na różne ogrody, Różnych drzew piękne urody. Sam stołowa izba, czoło Między wszytkiemi nakoło; Ma dwoiste okna wszędzie, Godna chwały, kto w niej będzie. Korona wisi pojśrzodku, Buczny lichtarz w samym śrzodku, W którym zegar pokazuje Czas i godziny skazuje. Ganek, na tymże grawają Muzycy, drudzy śpiewają. Ze wschodu chodzą do niego, Do izby nie znidziesz z niego; W tej są, obicia zrobione, Aposta gdzieś urobione, Tak cudowne, trzeba wiedzieć, O nich trudno wypowiedzieć; Wesoła rzecz, szczerozłote, Daleko jeżdżono po te; Właśnie na ściany przypadły, Jak przymalował, usiadły,
czas oczom pocieszny, Patrząc na różne ogrody, Różnych drzew piękne urody. Sam stołowa izba, czoło Między wszytkiemi nakoło; Ma dwoiste okna wszędzie, Godna chwały, kto w niej będzie. Korona wisi pojśrzodku, Buczny lichtarz w samym śrzodku, W którym zegar pokazuje Czas i godziny skazuje. Ganek, na tymże grawają Muzycy, drudzy śpiewają. Ze wschodu chodzą do niego, Do izby nie znidziesz z niego; W tej są, obicia zrobione, Aposta gdzieś urobione, Tak cudowne, trzeba wiedzieć, O nich trudno wypowiedzieć; Wesoła rzecz, szczerozłote, Daleko jeżdżono po te; Właśnie na ściany przypadły, Jak przymalował, usiadły,
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 42
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
pierwszym pokoju zwierzyna, Wszelkie sałaty, jarzyna, Naturalnie zmalowane, Od mistrza wypędzlowane. Dalej są okręty morskie, Szkuty kunsztowne zamorskie. Pozytywy, klawicymbał Znajdziesz lutnią, skrzypki, cymbał, Wijola z harfą dwoista, Z wierzchu i wśrzód, wbok troista Z strunami barzo wdzięcznemi, I z melodyjmi smacznymi; Na tych grawają muzycy Pańscy, choć są urzędnicy. Tamże nagórę chodzenie W zamknieniu, nadół schodzenie. Portyjery coś uchylę, Wszedłem w pokój, głowę schylę: Pana samego zastałem! Na chwileczkę pozostałem, Żebym się rzeczom przypatrzył, Cudownych kunsztów napatrzył; Obaczę kotka morskiego W łańcuszku, jest coś dwornego
pierwszym pokoju zwierzyna, Wszelkie sałaty, jarzyna, Naturalnie zmalowane, Od mistrza wypędzlowane. Dalej są okręty morskie, Szkuty kunsztowne zamorskie. Pozytywy, klawicymbał Znajdziesz lutnią, skrzypki, cymbał, Wijola z harfą dwoista, Z wierzchu i wśrzód, wbok troista Z strunami barzo wdzięcznemi, I z melodyjmi smacznymi; Na tych grawają muzycy Pańscy, choć są urzędnicy. Tamże nagórę chodzenie W zamknieniu, nadół schodzenie. Portyjery coś uchylę, Wszedłem w pokój, głowę schylę: Pana samego zastałem! Na chwileczkę pozostałem, Żebym się rzeczom przypatrzył, Cudownych kunsztów napatrzył; Obaczę kotka morskiego W łańcuszku, jest coś dwornego
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 48
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
. ODPOWIEDŹ NA TO NIEZŁA
Nie fortuna (ludzie drwią, ludzie błąd prowadzą, Którzy jej przypisują, wziąwszy Bogu, władzą), Bóg daje, Bóg odbiera swoje ludziom dary Abo dla próby, abo, kiedy chce, dla kary. Fortuna — próżny wymysł, koment ludzki słaby; Co karty, kostki, szachy grawają, warcaby, I wszędy, kędykolwiek bez grzechu nie będzie, Bóg miejsca mieć nie może, diabeł je zasiądzie: Diabeł kostki wywraca, on kozery świeci. Ryby, o których mówisz, Bóg zgarnia do sieci, Bóg drzewom schnąć i znowu każe się zielenić, Jemu, nie diabłu, wolno naturę odmienić; Diabeł
. ODPOWIEDŹ NA TO NIEZŁA
Nie fortuna (ludzie drwią, ludzie błąd prowadzą, Którzy jej przypisują, wziąwszy Bogu, władzą), Bóg daje, Bóg odbiera swoje ludziom dary Abo dla próby, abo, kiedy chce, dla kary. Fortuna — próżny wymysł, koment ludzki słaby; Co karty, kostki, szachy grawają, warcaby, I wszędy, kędykolwiek bez grzechu nie będzie, Bóg miejsca mieć nie może, diabeł je zasiędzie: Diabeł kostki wywraca, on kozery świeci. Ryby, o których mówisz, Bóg zgarnia do sieci, Bóg drzewom schnąć i znowu każe się zielenić, Jemu, nie diabłu, wolno naturę odmienić; Diabeł
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 446
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
był to przeklęty nieszczęsny taniec/ pełen krwie i srogości/ etc. Dla takowego/ tańca przeklętego niektórzy pobożni Kaznodzieje taniec w takowej nienawiści maja/ że wszelkie tańcowanie zgoła odrzucają i potępiają.
Kto chce o tej Materyjej więcej wiedzieć: Niechże sobie czyta
Powie- działem wyżej/ że niektórzy karty/ warcaby i kostki radzi grawają. Taka gra uszłaby poniekąd/ mogłaby być cierpiana/ i niebyła by przeciw Bogu/ gdyby się jeno drugich dla uciechy/ i czasu sposobnego bez zaniedbania powołania/ i bez pożądliwości zysku działa. Lecz iż się pospolicie Kartownicy (Kosterowie) z chciwości zysku grą zabawiają; przetoż jest to grzech śmiertelny/
był to przeklęty niesczęsny tániec/ pełen krwie y srogośći/ etc. Dla tákowego/ táńcá przeklętego niektorzy pobożni Káznodźieie tániec w tákowey nienawiśći máiá/ że wszelkie táńcowánie zgołá odrzucáią y potępiáią.
Kto chce o tey Materiiey więcey wiedźieć: Niechże sobie czyta
Powie- dźiałem wyżey/ że niektorzy kárty/ wárcáby y kostki rádźi grawáią. Táka grá uszłáby poniekąd/ mogłáby bydz ćierpiána/ y niebyłá by przećiw Bogu/ gdyby śię ieno drugich dla ućiechy/ y czásu sposobnego bez zániedbánia powołánia/ y bez pożądliwośći zysku dźiałá. Lecz iż śię pospolicie Kártownicy (Kosterowie) z chćiwośći zysku grą zábáwiáią; przetoż iest to grzech śmiertelny/
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Tiiii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
ust złotego kaftana fastrzygi. Co gdy wszyscy Polacy odprawią ogółem, Na samym końcu jedzie Weweli z Radułem. Potem basza, który stał podle Sobieskiego, Wziął z rąk jego do cara list Lubomirskiego; I podał go drugiemu, dał trzeciemu drugi, Aż się wszyscy obeszli, jako rząd był długi. Tak więc kota grawają małe dzieci właśnie, I tego karzą, w czyich ręku słomka zgaśnie. Skoro doszedł wezyra, ukłoni się pięknie, A potem gdy na obie kolana uklęknie, Włożył go pod wezgłowie, wlazszy na podnóżek, Na którym jak pręt siedział on strugany bożek. Tenże Żorawińskiemu, nim jął mówić, rzecze: Że skróci
ust złotego kaftana fastrzygi. Co gdy wszyscy Polacy odprawią ogółem, Na samym końcu jedzie Weweli z Radułem. Potem basza, który stał podle Sobieskiego, Wziął z rąk jego do cara list Lubomirskiego; I podał go drugiemu, dał trzeciemu drugi, Aż się wszyscy obeszli, jako rząd był długi. Tak więc kota grawają małe dzieci właśnie, I tego karzą, w czyich ręku słomka zgaśnie. Skoro doszedł wezyra, ukłoni się pięknie, A potem gdy na obie kolana uklęknie, Włożył go pod wezgłowie, wlazszy na podnóżek, Na którym jak pręt siedział on strugany bożek. Tenże Żorawińskiemu, nim jął mówić, rzecze: Że skróci
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 324
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924