gęba i garło? a smak się kazi/ Od onych to tam Potazi. Oczy syte/ czcze kiszki/ zęby niewolą/ Cierpią/ nie jadłszy je/ kolą. W tym niosą staroświeckie skredensu Czary/ Szklenice kusze/ Puhary. Z stoletniej Bachus beczki ochotę rości/ Już więcej flasz/ niżli gości. Parkan grodzą z kieliszków; a z sklenic wały/ Ciasny szańcom tym stół cały. Ochotnik się uciera Hetman przywodzi/ Do kropelki jak się godzi. Za nim hajda kto z gości/ mąż doświadczony/ Do przeciwnej wypal strony. Postrzelonych niemało w oboim szyku/ Niebezpiecznie od Massyku. A żeby nieczuć razów; to wszyscy krzyczą/
gębá y gárło? á smák się káźi/ Od onych to tám Potáźi. Oczy syte/ czcze kiszki/ zęby niewolą/ Cierpią/ nie iadszy ie/ kolą. W tym niosą stároświeckie zkredensu Czáry/ Szklenice kusze/ Puháry. Z stoletniey Bachus beczki ochotę rośći/ Iuż więcey flasz/ niżli gośći. Párkąn grodzą z kieliszkow; á z sklenic wáły/ Ciásny száńcom tym stoł cáły. Ochotnik się vćiera Hetman przywodźi/ Do kropelki iák się godźi. Zá nim háydá kto z gośći/ mąż doświádczony/ Do przećiwney wypal strony. Postrzelonych niemáło w oboim szyku/ Niebeśpiecznie od Mássyku. A zeby nieczuć rázow; to wszyscy krzyczą/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 204
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
wożą na folwarki. Młyna nie masz co prawda, w stępie tłuką krupy. Powietrza nie bój, co rok wiatr odrze chałupy. Chcesz sąsiadów, upewniam, że nie upośledzą, Nie pieniacze, piekarze, i w nocy nawiedzą; Chcesz mieć całe, nie tam śpi, kędyś posłał, boki. Siałeś, gródźże dla dzikich świni płot wysoki, Bo tam sierpa nie trzeba; chceszli co siec: kosą. Gęsi też ani kury, i to pisz, nie niosą, Bo je liszki, owce psy, dzieci wilcy jedzą; Pszczół nigdzież przed napaścią nie schowasz niedźwiedzą; Ale też jeśli które w dół za kaczką
wożą na folwarki. Młyna nie masz co prawda, w stępie tłuką krupy. Powietrza nie bój, co rok wiatr odrze chałupy. Chcesz sąsiadów, upewniam, że nie upośledzą, Nie pieniacze, piekarze, i w nocy nawiedzą; Chcesz mieć całe, nie tam śpi, kędyś posłał, boki. Siałeś, gródźże dla dzikich świni płot wysoki, Bo tam sierpa nie trzeba; chceszli co siec: kosą. Gęsi też ani kury, i to pisz, nie niosą, Bo je liszki, owce psy, dzieci wilcy jedzą; Pczół nigdzież przed napaścią nie schowasz niedźwiedzą; Ale też jeśli które w dół za kaczką
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 13
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dużych 8, jazdy polskiej, tatarskiej i wołoskiej na 2000, szlachty zaś 6 chorągwi sub titulo województwa wileńskiego, bracławskiego i kowińskiego powiatu, których potior pars przy republikantach była. Z któ¬ rymi ludźmi w osobach swoich ichm. panowie Sapiehowie, hetman, podskarbi, marszałek i koniuszy die 17 praesentis pod karczmą lepońską na gościńcu grodzieńskim o milę od Olkiennik stanęli. Tegoż samego dnia województwa i powiaty w polu pod Olkiennikami popisowawszy się, gdy w szyku stanęły, ex improviso gratum odebrały nuntium o zbliżeniu się im. pana starosty żmudzkiego, który komunikiem zostawiwszy z 5 chorągwi wybranymi żmudzkimi i z trzema wołoskimi z wielkim ukontentowaniem wszystkich in tempore stanął
dużych 8, jazdy polskiej, tatarskiej i wołoskiej na 2000, szlachty zaś 6 chorągwi sub titulo województwa wileńskiego, bracławskiego i kowińskiego powiatu, których potior pars przy republikantach była. Z któ¬ rymi ludźmi w osobach swoich ichm. panowie Sapiehowie, hetman, podskarbi, marszałek i koniuszy die 17 praesentis pod karczmą lepońską na gościńcu grodzieńskim o milę od Olkiennik stanęli. Tegoż samego dnia województwa i powiaty w polu pod Olkiennikami popisowawszy się, gdy w szyku stanęły, ex improviso gratum odebrały nuntium o zbliżeniu się jm. pana starosty żmudzkiego, który komunikiem zostawiwszy z 5 chorągwi wybranymi żmudzkimi i z trzema wołoskimi z wielkim ukontentowaniem wszystkich in tempore stanął
Skrót tekstu: RelSapRzecz
Strona: 190
Tytuł:
Relatio potrzeby cum domo Sapiehana...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
pewien, czy będą, Zachodzi z wędą;
Ten piosnki śpiewa i wieśniackie wiersze, Ten wianki wije, ten z sitowia wiersze, Ten przy skaczących po trawie barankach Gra na multankach;
Tamten z konopnej wywiera psy sforki, Ten tłuste tłucze kobusem przepiorki, Ten na lep albo w powikłane motki Łowi czeczotki;
Ten płoty grodzi około rozsady, Ów szczepi w pniaki, ten obrywa sady, Ten śliwy leje na powidła w prasy, Ten rwie na lasy;
Ten większym bydłem rznie grzbiet twardej roli, Ten zasię w skopiec zbierać mleka woli, Ten żnie, ów wiąże, ten pożęte snopy Układa w kopy;
Ten w przetak mannę za porannej
pewien, czy będą, Zachodzi z wędą;
Ten piosnki śpiewa i wieśniackie wiersze, Ten wianki wije, ten z sitowia wiersze, Ten przy skaczących po trawie barankach Gra na multankach;
Tamten z konopnej wywiera psy sforki, Ten tłuste tłucze kobusem przepiorki, Ten na lep albo w powikłane motki Łowi czeczotki;
Ten płoty grodzi około rozsady, Ów szczepi w pniaki, ten obrywa sady, Ten śliwy leje na powidła w prasy, Ten rwie na lasy;
Ten większym bydłem rznie grzbiet twardej roli, Ten zasię w skopiec zbierać mleka woli, Ten żnie, ów wiąże, ten pożęte snopy Układa w kopy;
Ten w przetak mannę za porannej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 163
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
jako się chytry szatan skradzie, Ospy, odry i różnych wrzodów weń nakładzie. A tu chłop, znający się na tej robociźnie, W ławce siedząc z drugimi, co ma pary gwiźnie. Tu ksiądz: „Cóż, czy nieprawda?” „Tylko, ojcze, rzekę, Kiedy człeka nie było, któż grodził pasiekę?” Stąd ci miejsce przypowieść staroświecka ściele: Dajże pokój, nauczę gwizdać cię w kościele. 83. ŁASKAWA POMSTA
A skoro jeden drugiemu przymowi, W gębę towarzysz da towarzyszowi. Gdy go w tym inszy żałuje terminie: „Nic to, przeciem ja mu też rzekł: Litwinie.” 84 (
jako się chytry szatan skradzie, Ospy, odry i różnych wrzodów weń nakładzie. A tu chłop, znający się na tej robociźnie, W ławce siedząc z drugimi, co ma pary gwiźnie. Tu ksiądz: „Cóż, czy nieprawda?” „Tylko, ojcze, rzekę, Kiedy człeka nie było, któż grodził pasiekę?” Stąd ci miejsce przypowieść staroświecka ściele: Dajże pokój, nauczę gwizdać cię w kościele. 83. ŁASKAWA POMSTA
A skoro jeden drugiemu przymowi, W gębę towarzysz da towarzyszowi. Gdy go w tym inszy żałuje terminie: „Nic to, przeciem ja mu też rzekł: Litwinie.” 84 (
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 238
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w domu nie miał pistoletu. Tu sędzia każe wyniść stronom dla dekretu I tak pisze: Ponieważ skarży ukrzywdzony, Że mu ten sąsiad wypasł w ogrodzie zagony, Ten się broni, że w płocie nie założył dziury, Źli obadwa, bo i ten winę popadł, który Złego chowa pastucha, i ten, co nie grodzi. Żaden niech, póki grzywny nie da, nie odchodzi. 154. OMYŁKA W SŁOWIE
Gdy po śmierci Michała króla Korybuta, Żeby po nim koronie obrać substytuta, Zwyczajnie do Warszawy szlachta się zjechała, Aż pierwsza poczta niesie, że Litwa obrała Książęcia Konstantego; czemuż po kryjomu? Myślę, nie wyńdzie berło w
w domu nie miał pistoletu. Tu sędzia każe wyniść stronom dla dekretu I tak pisze: Ponieważ skarży ukrzywdzony, Że mu ten sąsiad wypasł w ogrodzie zagony, Ten się broni, że w płocie nie założył dziury, Źli obadwa, bo i ten winę popadł, który Złego chowa pastucha, i ten, co nie grodzi. Żaden niech, póki grzywny nie da, nie odchodzi. 154. OMYŁKA W SŁOWIE
Gdy po śmierci Michała króla Korybuta, Żeby po nim koronie obrać substytuta, Zwyczajnie do Warszawy szlachta się zjechała, Aż pierwsza poszta niesie, że Litwa obrała Książęcia Konstantego; czemuż po kryjomu? Myślę, nie wyńdzie berło w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 266
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że żywot z śmiercią zawsze w jednej chodzi mierze. Mylisz się, jeśli mniemasz, że-ć te sprzyjać mają, śmierć z żywotem żadnemu słowa nie trzymają. Przed upałem łaskawy promyk śnieg ugrzewa i chytrym Auster munsztuk powodziom przybiera. Wprzód dzień sprzyjać zwykł nocy, nim ciemno nadchodzi, gdy od wilków drapieżnych mocne płoty grodzi. Cokolwiek ożywiają słoneczne promienia, wszytko to śmierć swą mocą w perzyny przemienia, żaden się od jej kosy nigdy nie uprosi, każdy ranę śmiertelną na karku odnosi; tej wydziera z rąk matek dziatki impet chybki i w żałosne truneczki przerabia kołybki. Biała płeć i mężczyźni jej się boją strzały, polec musi na placu i
że żywot z śmiercią zawsze w jednej chodzi mierze. Mylisz się, jeśli mniemasz, że-ć te sprzyjać mają, śmierć z żywotem żadnemu słowa nie trzymają. Przed upałem łaskawy promyk śnieg ugrzewa i chytrym Auster munsztuk powodziom przybiera. Wprzód dzień sprzyjać zwykł nocy, nim ciemno nadchodzi, gdy od wilków drapieżnych mocne płoty grodzi. Cokolwiek ożywiają słoneczne promienia, wszytko to śmierć swą mocą w perzyny przemienia, żaden się od jej kosy nigdy nie uprosi, każdy ranę śmiertelną na karku odnosi; tej wydziera z rąk matek dziatki impet chybki i w żałosne truneczki przerabia kołybki. Biała płeć i mężczyźni jej się boją strzały, polec musi na placu i
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 68
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
dla sławy do boku przypadła, która, serca dodając, szczęścia celem była i nadzieję w orężach innych zasadziła. Całą nocną straż zawsze przebyłam śpiewaniem, powierzonych bram strzegąc z tkliwym niesypianiem. Nie raz nieprzyjacielską objawiałam zdradę, lub trąbą, lub też głosem okrzyknęła zwadę. Nauczyłam się wałmi otaczać obozy i palesadą grodzić zdradliwe wąwozy. Umiem wojska do prędkiej potrzeby szykować, umiem wodzom strwożonym serca animować. W ostatku, w różnych radach i w wojennej sztuce, nie sprosta rotmistrz ani hetman mej nauce. Ach, jakom często potym łzami twarz zlewała, gdym po piaskach libickich nogi mordowała! Często tuman farbował pyłem czoło moje,
dla sławy do boku przypadła, która, serca dodając, szczęścia celem była i nadzieję w orężach innych zasadziła. Całą nocną straż zawsze przebyłam śpiewaniem, powierzonych bram strzegąc z tkliwym niesypianiem. Nie raz nieprzyjacielską objawiałam zdradę, lub trąbą, lub też głosem okrzyknęła zwadę. Nauczyłam się wałmi otaczać obozy i palesadą grodzić zdradliwe wąwozy. Umiem wojska do prędkiej potrzeby szykować, umiem wodzom strwożonym serca animować. W ostatku, w różnych radach i w wojennej sztuce, nie sprosta rotmistrz ani hetman mej nauce. Ach, jakom często potym łzami twarz zlewała, gdym po piaskach libickich nogi mordowała! Często tuman farbował pyłem czoło moje,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 115
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
nawy morzolotne wiatry roztrącają, Tak swymi wały w ludzie bystro uderzają
Odmiany; na ich nurty złożone ku sobie Drży rozum, cierpnie władza ludzka w każdej dobie. Nie dawno-m się urodził, a na poły-m siwy, Siły-m i czerstwość stracił, wzrok już mam rzewliwy, A jeszczem swego płota na świecie nie grodził, Jeszczem w pokoju nie jadł ani w to ugodził, Aby miły przyjaciel wzajemną chęć ze mną Wiodąc, troskę odmienił w godzinę przyjemną. Wieś i sława, widziałem, siedzi jak na ledzie, A lada kto granice często, jak chce, wiedzie. Z swojej że własnej dumy człowiek się naśmieje, Gdy
nawy morzolotne wiatry roztrącają, Tak swymi wały w ludzie bystro uderzają
Odmiany; na ich nurty złożone ku sobie Drży rozum, cierpnie władza ludzka w każdej dobie. Nie dawno-m się urodził, a na poły-m siwy, Siły-m i czerstwość stracił, wzrok już mam rzewliwy, A jeszczem swego płota na świecie nie grodził, Jeszczem w pokoju nie jadł ani w to ugodził, Aby miły przyjaciel wzajemną chęć ze mną Wiodąc, troskę odmienił w godzinę przyjemną. Wieś i sława, widziałem, siedzi jak na ledzie, A lada kto granice często, jak chce, wiedzie. Z swojej że własnej dumy człowiek się naśmieje, Gdy
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 383
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Boga modły błaga, Jemu ptak krzycząc na polu pomaga. Ten jest początkiem, ten i końcem wszego, Ten błogosławi wszytkie prace jego.
Słoneczne słowik promienie tymczasem Z ochotą wita szczebiocąc pod lasem. Pasterz za stadem wesoło przygrawa I wół do jarzma pracowity wstawa. Oracz za pługiem pracowity chodzi Albo sad szczepi, albo płoty grodzi.
Zachodne wiatry drzewa rozwijają, Rozliczne kwiaty pola odziewają, Jezierne stada mnożą płody swoje, Nowe na paszą wylatują roje, Niewinne wojsko z owczarnie wychodzi I mać odziane pierzem hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace obfitej. Odrosłe trawy za kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zażynają
Boga modły błaga, Jemu ptak krzycząc na polu pomaga. Ten jest początkiem, ten i końcem wszego, Ten błogosławi wszytkie prace jego.
Słoneczne słowik promienie tymczasem Z ochotą wita szczebiocąc pod lasem. Pasterz za stadem wesoło przygrawa I wół do jarzma pracowity wstawa. Oracz za pługiem pracowity chodzi Albo sad szczepi, albo płoty grodzi.
Zachodne wiatry drzewa rozwijają, Rozliczne kwiaty pola odziewają, Jezierne stada mnożą płody swoje, Nowe na paszą wylatują roje, Niewinne wojsko z owczarnie wychodzi I mać odziane pierzem hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace obfitej. Odrosłe trawy za kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zażynają
Skrót tekstu: HorNaborBar_I
Strona: 202
Tytuł:
Pieśń ad imitiatonem horacjuszowej ody
Autor:
Horatius Flaccus
Tłumacz:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
ody
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965