w kłamstwie znajduje i w marze;
tak właśnie, gdy dusze panowie wielcy wyrzucają z siebie, poznawają dopiero, jako marne i niestateczne szczęścia one są, w których się tak dalece chełpili. Śni się drugim, a oni wysokie budynki i góry walą, niebo ramionami swoimi spierają, miasta i zamki burzą, wojska mężne gromią, ale gdy słońce wznidzie, pozna człowiek jako to marna w nich siła była, w nocy straszna, na jawie nic: tak w dzień ostateczny siły wszytkie, które wynosiły pany, i nauczały ich pogardy Boga i ludzi, upadają. Jako sen wstawiających panie w mieście twojem, obraz ich wniwecz obrócisz.
Gdy tedy
w kłamstwie znajduje i w marze;
tak właśnie, gdy dusze panowie wielcy wyrzucają z siebie, poznawają dopiero, jako marne i niestateczne szczęścia one są, w których się tak dalece chełpili. Śni się drugim, a oni wysokie budynki i góry walą, niebo ramionami swoimi spierają, miasta i zamki burzą, wojska mężne gromią, ale gdy słońce wznidzie, pozna człowiek jako to marna w nich siła była, w nocy straszna, na jawie nic: tak w dzień ostateczny siły wszytkie, które wynosiły pany, i nauczały ich pogardy Boga i ludzi, upadają. Jako sen wstawiających panie w mieście twojém, obraz ich wniwecz obrócisz.
Gdy tedy
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 264
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ostrowie, Gdzie most na Dnieprze, i przy nim skupieni Moskiewskie wojska, i wszyscy wodzowie, Tak gotowemi czekając do wsparcia, Jako do szturmu naszy i natarcia. III.
Którali sroga polskiej moc ochocie? Jako bez oczu z nimi się okryją, Droga przez ognie, przez miecze ich cnocie, Kto się nawinie, gromią, sieką, biją,
Że los puściwszy wiecznej swej sromocie Zegnana Moskwa w ostrogi się kryją, Gdzie z pod okopów zasadzki zdradliwe I z dział ogromnych ognie pełgną żywe. IV.
Już tu, już razy ślepe, nieodbite, Które tak blisko zrażą i lud zbrojny, Cne towarzystwo płacze was pobite, Smoleńskiej roty i
ostrowie, Gdzie most na Dnieprze, i przy nim skupieni Moskiewskie wojska, i wszyscy wodzowie, Tak gotowemi czekając do wsparcia, Jako do szturmu naszy i natarcia. III.
Którali sroga polskiej moc ochocie? Jako bez oczu z nimi się okryją, Droga przez ognie, przez miecze ich cnocie, Kto się nawinie, gromią, sieką, biją,
Że los puściwszy wiecznej swej sromocie Zegnana Moskwa w ostrogi się kryją, Gdzie z pod okopów zasadzki zdradliwe I z dział ogromnych ognie pełgną żywe. IV.
Już tu, już razy ślepe, nieodbite, Które tak blisko zrażą i lud zbrojny, Cne towarzystwo płacze was pobite, Smoleńskiej roty i
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 10
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Moskwa ku potrzebie Ukaże się w oczy, Do nich do nich zarazem Tyzenhauz i z Płazem Jednem sercem skoczy. Uderzą się, że łuny I puszczone pioruny Ogniem ich okryją, Świszczą kule, brzmią groty, Ziemia buczy z ochoty I powietrza wyją. Aż co dotąd się chwiała, Ku naszym się rozśmiała Fortuna wesoło. Gromią, gonią, ścinają, Co celniejszych imają Niemieckich głów czoło. Nie lżejsze i tam gromy, Gdzie przez parów kryjomy Moskwa się przekrada. I na odsiecz drugiemu Szańcowi Pokrowskiemu Pod górę podpada. I ci za drugich torem Mężnym naszych uporem Wioną pogromieni. Ślepą wziąwszy się falą, Pola trupem zawalą, Że krwią Dniepr sięwspieni
Moskwa ku potrzebie Ukaże się w oczy, Do nich do nich zarazem Tyzenhauz i z Płazem Jednem sercem skoczy. Uderzą się, że łuny I puszczone pioruny Ogniem ich okryją, Świszczą kule, brzmią groty, Ziemia buczy z ochoty I powietrza wyją. Aż co dotąd się chwiała, Ku naszym się rozśmiała Fortuna wesoło. Gromią, gonią, ścinają, Co celniejszych imają Niemieckich głów czoło. Nie lżejsze i tam gromy, Gdzie przez parów kryjomy Moskwa się przekrada. I na odsiecz drugiemu Szańcowi Pokrowskiemu Pod górę podpada. I ci za drugich torem Mężnym naszych uporem Wioną pogromieni. Ślepą wziąwszy się falą, Pola trupem zawalą, Że krwią Dniepr sięwspieni
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 14
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
młody Z-Ojcem po Apeninie goni wiec zawody, Piór niedoszłych probując, i ten swą bystrością Ów mestwem go przechodzi, i starą dzielnością. Jedno serce w-obudwu, i chuć sławy chciwa. Tam że gdzie ich dolina prowadziła krzywa Do Kozackich Okopów, z-O bron swych wycieką, I napadszy z-tumultem, gromią, biją, sieką, Snem, gorzałką, tabakiem napuł pogrzebionych; Kształtem wielkiej pozogi, kiedy pobudzonych Pochop wziąwszy Afryków, w-gotowe się słomy I peszycia zawije, lecą wiotche domy, Chlewy, Kolnie, Koszary, a niż ku obronie Chłopstwo przyjdzie pijane, bez ratunku spłonie Wieś budowna. Huk zatym i trwoga
młody Z-Oycem po Apeninie goni wiec zawody, Pior niedoszłych probuiąc, i ten swą bystrośćią Ow mestwem go przechodźi, i starą dźielnośćią. Iedno serce w-obudwu, i chuć sławy chćiwa. Tam że gdźie ich dolina prowádźiłá krzywa Do Kozackich Okopow, z-O bron swych wyćieką, I nápadszy z-tumultem, gromią, biią, sieką, Snem, gorzałką, tabakiem napuł pogrzebionych; Kształtem wielkiey pozogi, kiedy pobudzonych Pochop wżiąwszy Afrykow, w-gotowe sie słomy I peszyćia záwiie, lecą wiotche domy, Chlewy, Kolnie, Koszáry, á niż ku obronie Chłopstwo przyydźie piiáne, bez ratunku spłonie Wieś budowna. Huk zatym i trwoga
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 73
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Słoń- Podobieństwo Ceremonii Łacińskich z Greckiemi
cu się kłaniają, mają 33 miliony Bogów, ani Chrystusa, ani jego Rezurekcyj nie znają, i żadnego Święta Chrześcijańskiego, korzonkami i ziołami żyją, nie Paską, ani kiełbasami tuczą się. Niewiem skąd to oni ten zabobonny wzięli Wełyk deń, o co ich uczeńsi Unici Duchowni gromią. To prawda, że Cerkiew Grecko-Ruska w Srzodę czwartego tygodnia po Wielkinocy swojej, alias w srzodku Piędziesiątnicy albo pięćdziesiąt dni, które się znajdują od Wielkinocy do Świątek Zielonych, odprawuje Nabożeństwo znaczne, to do Rezurekcyj przeszłej już, to do Zesłania Ducha Świętego przyszłego regulujące się. Zowią ten czas po Słowieńsku w swoich
Słoń- Podobieństwo Ceremonii Łacińskich z Greckiemi
cu się kłaniaią, maią 33 milliony Bogow, ani Chrystusa, ani iego Rezurrekcyi nie znaią, y żadnego Swięta Chrześciańskiego, korzonkami y ziołami żyią, nie Paską, ani kiełbasami tuczą się. Niewiem zkąd to oni ten zabobonny wzieli Wełyk deń, o co ich uczeńsi Unici Duchowni gromią. To prawda, że Cerkiew Grecko-Ruska w Srzodę czwartego tygodnia po Wielkinocy swoiey, alias w srzodku Piędziesiątnicy albo piędziesiąt dni, ktore się znayduią od Wielkinocy do Swiątek Zielonych, odprawuie Nabożeństwo znaczne, to do Rezurrekcyi przeszłey iuż, to do Zesłania Ducha Swiętego przyszłego reguluiące się. Zowią ten czas po Słowieńsku w swoich
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 42
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
nie może i owszem by pokusy nie było/ sam sobie pokusą i czartem jest. Psal. 105. Concupieruntconcupiscentiam. A co jeszcze gorsza/ a prawie ostatnia złość sami się tacy do grzechu poniewoli nagłą i siłą ut iniquè agerent laborauerunt. Iere: 9. Niech na kazaniach wołają Kaznodzieje/ niech w spowiednicach gromią i straszą spowiednicy/ niech upominają Przyjaciele/ niech sędziowie prawem/ mieczem/ i ogniem grożą/ nałóg na to głuchy. Nałóg tego wszystkiego nieczuje/ nie pojmuje/ z grzechu jednego w drugi/ z drugiego w trzeci/ dziesiąty/ setny/ aż do samej śmierci/ jako wóz ważny z góry pędzi. Co
nie może y owszem by pokusy nie było/ sam sobie pokusą y czartem iest. Psal. 105. Concupieruntconcupiscentiam. A co ieszcze gorsza/ á prawie ostatniá złość sami się tacy do grzechu poniewoli nagłą y śiłą ut iniquè agerent laborauerunt. Iere: 9. Niech ná kazániách wołaią Kaznodźieie/ niech w spowiednicach gromią y straszą spowiednicy/ niech upomináią Przyiáćiele/ niech sędźiowie prawem/ mieczem/ y ogniem grożą/ nałog ná to głuchy. Náłog tego wszystkiego nieczuie/ nie poymuie/ z grzechu iednego w drugi/ z drugiego w trzeći/ dźieśiąty/ setny/ aż do samey śmierći/ iáko woz ważny z gory pędźi. Co
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 81
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
działa moskiewskie Z różnych wiktoryj, królewskie; Kule, ołów, prochy mają, A lunty w suszy chowają; Nuż moździerze straszne one. W sześć cetnarów chodzi w one Granat, gdy weń jeden włożą, A prochu podeń podłożą Funtów cztery, dosyć wiele, Ja zaprawdę mówię śmiele, Własne piekło czynią puki Gromią nieprzyjaciół fuki. Są i taczki, tak motyki, Rydle, według polityki, Muszkiety, zbroje, organki Mają swe osobne blanki; Tak łańcuchy, dla obozów
Spinania, w przygodzie wozów, Insze różne instrumenta, Petardy, są ornamenta, Ogniste kule, drabiny, Rozmaite karabiny; Łoża pogotowiu do dział, Z kołami
działa moskiewskie Z różnych wiktoryj, królewskie; Kule, ołów, prochy mają, A lunty w suszy chowają; Nuż możdżerze straszne one. W sześć cetnarów chodzi w one Granat, gdy weń jeden włożą, A prochu podeń podłożą Funtów cztery, dosyć wiele, Ja zaprawdę mówię śmiele, Własne piekło czynią puki Gromią nieprzyjaciół fuki. Są i taczki, tak motyki, Rydle, według polityki, Muszkiety, zbroje, organki Mają swe osobne blanki; Tak łańcuchy, dla obozów
Spinania, w przygodzie wozów, Insze różne instrumenta, Petardy, są ornamenta, Ogniste kule, drabiny, Rozmaite karabiny; Łoża pogotowiu do dział, Z kołami
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 100
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
że też już Świątki zbliżały się/ które terminem były przez Komisarzów wzajemnego przymierza/ Hetmanom Wojska swego przykazuje/ aby złączywszy swoję potęgę pod nieprzyjaciela zbliżyli się/ i czasu potrzebnego nieopuszczali/ dokądby się z Hordami Tatarskiemi niezłączyli Kozacy. Rozkazanie Królewskie Hetmani dosyć chwalebnie wykonywając/ na wielu miejscach nieprzyjaciela na upad biją i gromią/ warunki jego z wielu zamków i miast wy-
pędzają/ i pod władzą Królewską podbijają. Czym zajuszony Chmielnicki/ we trzykroć stotysięcy/ z wielkimi do tego Tatarów Pułkami na posiłek swoim przyciągnął. Już byli ściągnęli Hetmani nasi chorągwie te ledwie nie wszytkie/ które na Sejmie uchwalono/ pod Konstantynowem mężnie plemąc tę Kobuzią/ lecz
że też iuż Swiątki zbliżáły się/ ktore terminem były przez Kommisarzow wzaiemnego przymierza/ Hetmánom Woyská swego przykázuie/ áby złącżywszy swoię potęgę pod nieprzyiaćielá zbliżyli się/ y cżásu potrzebnego nieopuszcżáli/ dokądby się z Hordámi Tátárskiemi niezłącżyli Kozacy. Roskazánie Krolewskie Hetmáni dosyć chwalebnie wykonywáiąc/ ná wielu mieyscách nieprzyiaćielá ná vpad biją y gromią/ wárunki iego z wielu zamkow y miast wy-
pędzáią/ y pod władzą Krolewską podbijáią. Czym záiuszony Chmielnicki/ we trzykroć stotyśięcy/ z wielkimi do tego Tátárow Pułkámi ná pośiłek swoim przyćiągnął. Iuż byli śćiągnęli Hetmáni náśi chorągwie te ledwie nie wszytkie/ ktore ná Seymie vchwalono/ pod Konstántynowem mężnie plemąc tę Kobuźią/ lecż
Skrót tekstu: PastRel
Strona: A3
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
biskupi, Szatan, który oczy serc chrześcijańskich łupi. Tak ci kościół, jak mówisz, o obraziech poda; Lecz że w nim, żal się Boże, insza wstaje moda, Co miało być pamiątką, jeśli nie otworzy Kto oczu, w istotę się niedługo przetworzy. Czemuż nie oduczają, nie karzą, nie gromią, Gdy obrazom kolano katolicy łomią? Które się tak samemu Bogu tylko kłania, O co anioł po dwakroć Janowi przygania; Podobnie ci by się mu, niż w człeku, w aniele Kłaniać, który, nie będąc, nie mógł zgrzeszyć, w ciele. Więc czego nie chce anioł od Jana widomy, Żeby miał
biskupi, Szatan, który oczy serc chrześcijańskich łupi. Tak ci kościół, jak mówisz, o obraziech poda; Lecz że w nim, żal się Boże, insza wstaje moda, Co miało być pamiątką, jeśli nie otworzy Kto oczu, w istotę się niedługo przetworzy. Czemuż nie oduczają, nie karzą, nie gromią, Gdy obrazom kolano katolicy łomią? Które się tak samemu Bogu tylko kłania, O co anioł po dwakroć Janowi przygania; Podobnie ci by się mu, niż w człeku, w aniele Kłaniać, który, nie będąc, nie mógł zgrzeszyć, w ciele. Więc czego nie chce anioł od Jana widomy, Żeby miał
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 519
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Pan Jezus, na co się sejm ojców świętych zgadza, Jąwszy od pierwszych Pańskich apostołów, sadza? Podobno z piekła będzie swoje płacił długi? Na przytoczone miejsca mógłbym raz i drugi Odpowiedzieć, ale cię w twym kacerskim błędzie Odsyłam do pisarzów kościelnych; tam wszędzie Znajdziesz słuszną replikę na swe sykofanty, Jako gromią z takimi konceptami franty, Których jest to zabawa święte pisma szpocić, Lilią na pokrzywę, różą w głóg obrocie. Nie wierzysz, że jest czyściec? pewnie go też miniesz, Na jednej łódce z diabłem do piekła popłyniesz. Wżdyć Pan i w przyszłym wieku obiecuje grzechy Odpuszczać. Więc szatańskiej nie zmazawszy cechy,
, Pan Jezus, na co się sejm ojców świętych zgadza, Jąwszy od pierwszych Pańskich apostołów, sadza? Podobno z piekła będzie swoje płacił długi? Na przytoczone miejsca mógłbym raz i drugi Odpowiedzieć, ale cię w twym kacerskim błędzie Odsyłam do pisarzów kościelnych; tam wszędzie Znajdziesz słuszną replikę na swe sykofanty, Jako gromią z takimi konceptami franty, Których jest to zabawa święte pisma szpocić, Liliją na pokrzywę, różą w głóg obrocie. Nie wierzysz, że jest czyściec? pewnie go też miniesz, Na jednej łódce z diabłem do piekła popłyniesz. Wżdyć Pan i w przyszłym wieku obiecuje grzechy Odpuszczać. Więc szatańskiej nie zmazawszy cechy,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 566
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987