, co tego i owego tylko smakuje.
Kto zażył dobrego, niech skosztuje i złego.
Sąsiedzka trwoga, nasza przestroga.
Czego nie możesz poprawić, lepiej cicho wsobie strawić.
Cierp co i drudzy, czymeś nad innych lepszy.
Straż pańska na wierniejsza poddanych miłość.
Szymona święto i Judy, nabawi cię pewnej grudy. Po świętym Mateuszu, zimno chodzić w Kapeluszu. Do Świętego Ducha, nie składaj Kożucha.
Pomału dalej zajdziesz. Chłop spadł zdębu a odpoczął.
Tak mu się chce, jak Kozie do rzeźnika. Częstują się jak Ich Moście do wieże.
Co wswięto przetrawisz, w powszednie dni tego przepościsz.
Nie trzeba Każdemu
, co tego y owego tylko smakuie.
Kto zażył dobrego, niech skosztuje y złego.
Sąśiedzka trwoga, nasza przestroga.
Czego nie możesz poprawić, lepiey cicho wsobie strawić.
Cierp co y drudzy, czymeś nad innych lepszy.
Straż pańska na wiernieysza poddanych miłość.
Szymona święto y Judy, nabawi cie pewney grudy. Po swiętym Mattheuszu, źimno chodzić w Kapeluszu. Do Swiętego Ducha, nie składay Kożucha.
Pomału daley zaydziesz. Chłop zpadł zdębu a odpoczął.
Tak mu śię chce, jak Koźie do rzeźnika. Częstują śię jak Ich Mośćie do wieże.
Co wswięto przetrawisz, w powszednie dni tego przepośćisz.
Nie trzeba Każdemu
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 60
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
koło ucha Świerk albo żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby, gdyby się trefunkiem otwarło, Pająk ci nie wpadł albo świrczek w gardło. I tak po owym śmiertelnym niewczasie, Tusząc poprawić sobie na popasie,
koło ucha Świerk albo żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby, gdyby się trefunkiem otwarło, Pająk ci nie wpadł albo świrczek w gardło. I tak po owym śmiertelnym niewczasie, Tusząc poprawić sobie na popasie,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 205
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
i w nim umarł już nie jeden starzec. KWIECIEN od Kwiatów rannych; a MAJ, że zielony, CZERWIEC od Czerwca; LIPIEC z Lip kwiatu rzeczony, SIEPIEN od sierpa, zniwa. WRZESIEN jest Maikiem, Październik od pazdziorów LISTOPAD, że Likiem o CHRONOLOGII
Niezliczonym list pada; w tym GRUDZIEŃ nastaje, Od Grudy Rok Nowemu, Stary rządy zdaje.
Który MIESIĄC wiele ma Dni?
WRZESIEN, LISTOPAD, CZERWIEC, KIECIEN trzy krzyżyki, Inne dzień nad trzydzieści, biorą w swoje szyki LUTY zaś nad dwadzieścia, ośm dni swych rachuje, Lec w lat cztery Przybysz mu, dzień jeden daruje.
Miesiące u Łacinników temi zowią się Imionami
y w nim umarł iuż nie ieden starzec. KWIECIEN od Kwiatow rannych; a MAY, że zielony, CZERWIEC od Czerwca; LIPIEC z Lip kwiatu rzeczony, SIEPIEN od sierpa, zniwa. WRZESIEN iest Maikiem, PAZDZIERNIK od pazdziorow LISTOPAD, że Likiem o CHRONOLOGII
Niezliczonym list pada; w tym GRUDZIEN nastaie, Od Grudy Rok Nowemu, Stáry rządy zdaie.
Ktory MIESIĄC wiele ma Dni?
WRZESIEN, LISTOPAD, CZERWIEC, KIECIEN trzy krzyzyki, Inne dzień nad trzydzieści, biorą w swoie szyki LUTY zaś nad dwadzieścia, ośm dni swych rachuie, Letz w lat cztery Przybysz mu, dzień ieden dáruie.
Miesiące u Łacinnikow temi zowią się Imionami
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 193
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
klej jest świeży, mogły by weń wlepnąć, nie chcący owe zwierzęta, muchy, pszczoły etc. Ale że jest sok tylko klejowaty morskiego dna z tamtąd falami wyrzucony, nie wiedzieć jak decydować, jak tam wlepły owe w morzu zwierzęta. Chyba sentiendum: że się to w tedy staje, kiedy owe kawałki, grudy, sztuki bursztynu, jeszcze nie są perfectè zgęsniałe, skamieniałe, i wtedy wałami morskiemi na brzeg wyrzucone, i w ten sam czas na nich jako klejowatych usiądzie i ulgnie które namienione zwierzątko. Sciendum też, że nie tylko nad brzegami morskiemi, ale też o podal od morza, w jeziorach z morzem tym nie mających
kley iest swieży, mogły by weń wlepnąć, nie chcący owe zwierzęta, muchy, pszczoły etc. Ale że iest sok tylko kleiowaty morskiego dna z tamtąd falami wyrzucony, nie wiedzieć iak decydować, iak tam wlepły owe w morzu zwierzęta. Chyba sentiendum: że się to w tedy staie, kiedy owe kawałki, grudy, sztuki bursztynu, ieszcze nie są perfectè zgęsniałe, skamieniałe, y wtedy wałami morskiemi na brzeg wyrzucone, y w ten sam czas na nich iako kleiowatych usiędzie y ulgnie ktore namienione zwierzątko. Sciendum też, że nie tylko nad brzegami morskiemi, ale też o podal od morza, w ieziorach z morzem tym nie maiących
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 343
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
dopiero się narzuca gipsem, przymieszawszy wapna, gdyż sam gips prędko kamienieje i nie dałby się wyrobić pod prawidło. O Gypsie zaś sciendum, iż się rodzi koło Krakowa, Rohatyna, Podkamienia etc. który się świeci jak szkło; i dzieli w tafelki jak szkłoMoskiewskie. Trzeba go palić, alias w piecyk dobrze napalony grudami nasypać, zalepić, z czego on z bieleje; tłuc go na mąkę w stępach, lub w żarnach; a ten jest do prostszych robot. Na mozaikę zaś, która ma być O Ekonomice mianowicie o Architekturze.
twarda i trwała, trzeba gips surowy mlić na mąkę, w kotle potym warzyć, bez wody co
dopiero się narzuca gipsem, przymieszawszy wapna, gdyż sam gips prędko kamienieie y nie dałby się wyrobić pod prawidło. O Gypsie zaś sciendum, iż się rodzi koło Krakowa, Rohatyna, Podkamienia etc. ktory się swieci iak szkło; y dzieli w tafelki iak szkłoMoskiewskie. Trzeba go palić, alias w piecyk dobrze napalony grudami nasypać, zalepić, z czego on z bieleie; tłuc go na mąkę w stępach, lub w żarnach; á ten iest do prostszych robot. Na mozaikę zaś, ktora ma bydź O Ekonomice mianowicie o Architekturze.
twarda y trwała, trzeba gips surowy mlić na mąkę, w kotle potym warzyć, bez wody co
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 355
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
i wielkiego gorąca. Panny Wenery się też pierwszych Księżyców mają wystrzegać/ a zwłaszcza te/ które przyrodzenie mają do niej/ gdyż łacwie i drugiego nabędzie/ co więc z brzemiennej bywa niebezpieczeństwem/ ostatnich Księżyców jak sobie rozumieją/ byle z Bogiem. Wystrzegać się ma brzemienna długiego niespania/ gwałtownego poruszenia/ i po kamieniach/ grudzie/ jazdy wozem/ skakania/ biegania/ kaszłania/ zazdrości/ miłości powierzchnej/ dźwięku huczącego/ wołania/ gniewu/ osobnego mieszkania/ frasunku/ ciemności/ i bojaźni/ osobliwie niech się wystrzega od nagłych zatrwożeń/ jakie bywają z ogniów domowych/ i kominowych/ grzmienia/ błyskania/ piorunu/ i patrzenia na bestii jakie
y wielkiego gorącá. Pánny Wenery się też pierwszych Kśiężycow máią wystrzegáć/ á zwłaszczá te/ ktore przyrodzenie máią do niey/ gdyż łácwie y drugiego nábędźie/ co więc z brzemienney bywa niebespieczenstwem/ ostátnich Kśiężycow iák sobie rozumieią/ byle z Bogiem. Wystrzegáć się ma brzemienna długiego niespánia/ gwałtownego poruszenia/ y po kámieniách/ grudźie/ iázdy wozem/ skakánia/ biegánia/ kászłánia/ zazdrośći/ miłośći powierzchney/ dźwięku huczącego/ wołáńia/ gniewu/ osobnego mieszkánia/ frásunku/ ćiemnośći/ y boiáźni/ osobliwie niech się wystrzega od nagłych zátrwożeń/ iákie bywáią z ogniow domowych/ y kominowych/ grzmienia/ błyskánia/ piorunu/ y pátrzenia ná bestiey iákie
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: H3
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
do Świętych Wielkiego Męczennika, i Patrona, Błogosławionego JOSAFATA Kości, w zimne ostre mrozy, gorącym nabożeństwem od Ciebie ongi podjętej drugąć zaraz na szczęśliwy powrót, znaczyłem i torowałem Drogę. Jaśnie wielmożna Miłościwa Pani, i Dobrodziejko. Ale że na ten czas, dłużej, niżelim się spodziewał, pod twardą prasy zostając grudą, jeszcze dostatecznie usłana niebyła; teraz ci ją, w porę weselszą pod Pańskie Twe stopy pokornie ścielę. Droga ta jest nie przykra: bo zbawiennych myśli. Nie tęskna: bo DROGA do DOMV. Nie błędna: bo Tobie i Twym w Drogach Praw Boskich krokom dobrze wiadoma. Idziemy, i co moment postępujemy
do Swiętych Wielkiego Męczennika, y Patrona, Błogosławionego IOSAFATA Kośći, w źimne ostre mrozy, gorącym nabożeństwem od Ciebie ongi podiętey drugąć zaraz na szczęśliwy powrot, znaczyłem y torowałem Drogę. Iaśnie wielmożna Miłośćiwa Páni, y Dobrodźiejko. Ale że ná ten czas, dłużey, niżelim się spodźiewał, pod twárdą prasy zostáiąc grudą, ieszcze dostátecznie usłaná niebyła; teraz ći ią, w porę weselszą pod Pańskie Twe stopy pokornie śćielę. Droga tá iest nie przykra: bo zbáwiennych myśli. Nie tęskna: bo DROGA do DOMV. Nie błędna: bo Tobie y Twym w Drogách Praw Boskich krokom dobrze wiádoma. Idźiemy, y co moment postępuiemy
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 4
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
zowie 15 proby/ także kiedy będzie w grzywnie 14 łotów czystego srebra a 2 łoty miedzi/ to się to srebro zowie 14 proby/ co i o innych rozumiej/ jako 13. 12. 11. 9. proby srebrach. Złoto zaś ma miarę swoję także proporcjalną/ jeden Czerwony złoty Węgierski/ w którym 24 grudów powinno być/ jeżeli zaś będzie mniej gradów Fainzłota w Czerwonym złotym/ jako jeśli 20/ to się to złoto zowie Koronne/ i tak się rozumie iż to złoto ma w sobie czystego abo fainzłota 20 gradów/ a 4 gradów przysady miedzi i srebra/ bo tego Złotnicy do złota przysadzają. Miewają też i inne przezwiska
zowie 15 proby/ tákże kiedy będźie w grzywnie 14 łotow czystego srebrá á 2 łoty miedźi/ to się to srebro zowie 14 proby/ co y o innych rozumiey/ iáko 13. 12. 11. 9. proby srebrách. Złoto záś ma miárę swoię tákże proporcyálną/ ieden Czerwony złoty Węgierski/ w ktorym 24 grvdow powinno bydź/ ieżeli záś będźie mniey grádow Fainzłotá w Czerwonym złotym/ iáko ieśli 20/ to się to złoto zowie Koronne/ y ták się rozumie iż to złoto má w sobie czystego abo fainzłotá 20 grádow/ á 4 grádow przysady miedźi y srebra/ bo tego Złotnicy do złotá przysadzáią. Miewaią też y inne przezwiská
Skrót tekstu: GorAryt
Strona: 138
Tytuł:
Nowy sposób arytmetyki
Autor:
Jan Aleksander Gorczyn
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
czytanie Ksiąg Matematycznych różne jest, od czytania inszych, masz w tym punkcie regułę. Na przód w Księdze napadniesz Tab:fig: to jest tablica, figura. Gdy tedy co czytasz idź że do figury i tablicy na koniec Książki, i tam tych liter upatruj, które są wyrażone, a tak rzecz porozumimesz. Gruda abyś miarkował która rzecz okrągła która plaska, i przyłożyć wyobrażenia w myśli twojej tego co czytasz, inaczej bez pożytku będziesz. Przeciwnym sposobem cierpliwość w porozumieniu jednej i drugiej figury, łatwość i apetyt sprawi do dalszej lekcyj. DEFINICJA SCHOLION Architektura Domowa CZĘŚĆ I. O Trwałości, czyli mocnych budynkach Rozdział I.
Przekładają się
czytánie Xiąg Matematycznych rożne iest, od czytánia inszych, mász w tym punkcie regułę. Ná przod w Xiędze napádniesz Tab:fig: to iest tablica, figura. Gdy tedy co czytasz idź że do figury y tablicy ná koniec Xiążki, y tám tych liter upátruy, które są wyrażone, á ták rzecz porozumimesz. Gruda ábyś miárkował ktora rzecz okrągła która pláska, y przyłożyć wyobrażenia w mysli twoiey tego co czytasz, ináczey bez pożytku będziesz. Przeciwnym sposobem cierpliwość w porozumieniu iedney y drugiey figury, łatwość y apetyt spráwi do dálszey lekcyi. DEFINICYA SCHOLION Architektura Domowa CZĘŚĆ I. O Trwałości, czyli mocnych budynkach ROZDZIAL I.
Przekładáią się
Skrót tekstu: ŻdżanElem
Strona: 3
Tytuł:
Elementa architektury domowej
Autor:
Kajetan Żdżanski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
, że się to nie godzi. Chciałem mówić, że jest prawo takie, że wolno wojewodom i starostom takie ekspedycyje wydawać propter securitatem osób, ne fiant zabójstwa, ile kiedy daleka jest rezydencja pańska, ale per modestiam nie chciałem irytować króla im.
Dzisiejszy nocy śnieg wielki spadł i mróz do tego, aż gruda się uczyniła. Pożegnali przed obiadem ichm. pp. posłowie króla im., których wdzięcznie odprawił, i odjachali wziąwszy taką ekspedycyją, jako i pierwsi. Die 7 ejusdem
Królestwo ichm. dziś zaczęli z rybami jeść. Król im. kazał z skarbca wszystkie siedzenia tureckie poprzynosić, z których jedno odłożył z dywdykiem, szablę
, że się to nie godzi. Chciałem mówić, że jest prawo takie, że wolno wojewodom i starostom takie ekspedycyje wydawać propter securitatem osób, ne fiant zabójstwa, ile kiedy daleka jest rezydencyja pańska, ale per modestiam nie chciałem irytować króla jm.
Dzisiejszy nocy śnieg wielki spadł i mróz do tego, aż gruda się uczyniła. Pożegnali przed obiadem ichm. pp. posłowie króla jm., których wdzięcznie odprawił, i odjachali wziąwszy taką ekspedycyją, jako i pierwsi. Die 7 eiusdem
Królestwo ichm. dziś zaczęli z rybami jeść. Król jm. kazał z skarbca wszystkie siedzenia tureckie poprzynosić, z których jedno odłożył z dywdykiem, szablę
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 110
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958