, niechaj każdy powie. A ta za małmazyją jednej stała wdowie. Powieda jej kawaler, że żołądek kazi. „Cóż by mi po maźnicy — odpowie — bez mazi. Daleko Waszmość więcej przyniesiesz korzyści Zdrowiu memu, gdy do niej poraisz kopyści.” 478. DZIEWKA, CO WAPNO JADAŁA
Wapno dziewka z zwyczaju czy gryzła z natury. „Lepszy chleb, jako żywo, to — rzekę — na mury.” A ta, chociaż ode mnie nie była pytana: „Trzeba wiedzieć, żem ja jest dziewka murowana.” Odpowiedam, że: „Mnie nic na tym nie należy, Wolę w drewnianej izbie niż w murowej wieży
, niechaj każdy powie. A ta za małmazyją jednej stała wdowie. Powieda jej kawaler, że żołądek kazi. „Cóż by mi po maźnicy — odpowie — bez mazi. Daleko Waszmość więcej przyniesiesz korzyści Zdrowiu memu, gdy do niej poraisz kopyści.” 478. DZIEWKA, CO WAPNO JADAŁA
Wapno dziewka z zwyczaju czy gryzła z natury. „Lepszy chleb, jako żywo, to — rzekę — na mury.” A ta, chociaż ode mnie nie była pytana: „Trzeba wiedzieć, żem ja jest dziewka murowana.” Odpowiedam, że: „Mnie nic na tym nie należy, Wolę w drewnianej izbie niż w murowej wieży
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 397
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ wapna niegaszonego/ futer/ owoców nazbyt kwaśnych/ abo niedoyźrzałych/ wosku/ smoły/ pieprzu/ soli/ goździków/ imbieru/ krup surowych/ i inszych plugastw/ barzo obrzydłych. Znałem ich siła co przykre rzeczy jadały/ ale jeśli podobna/ tedy jedna dwadzieścia funtów pieprzu zjadła/ a druga lód miasto cukru gryzła/ trzecia co raz ukąsić szyje człowieczej pragnęła: czwarta żadnych pokarmów niechciała/ tylko jednego piekarza szmat ramienia wykąsić żądała/ aż mąż jej nieborak stargował i uprosił piekarza/ który trzeciego ukąszenia znieść nie mógł/ a brzemienna w krótce dwie parze żywych/ trzecią synów zmarłych urodziła: piąta nie ostróżnego chłopca złaźnie idącego uchwyciła
/ wapná niegászonego/ futer/ owocow názbyt kwáśnych/ ábo niedoyźrzáłych/ wosku/ smoły/ pieprzu/ soli/ gozdźikow/ imbieru/ krup surowych/ y inszych plugastw/ bárzo obrzydłych. Znałem ich śiłá co przykre rzeczy iadáły/ ále ieśli podobna/ tedy iedná dwádźieśćiá funtow pieprzu ziádłá/ a druga lod miásto cukru gryzłá/ trzećia co raz vkąśić szyie człowieczey prágnęłá: czwarta żadnych pokármow niechćiała/ tylko iedneg^o^ piekárzá szmát rámieniá wykąśić żądáłá/ áż mąż iey nieborak stárgował y vprośił piekárzá/ ktory trzećieg^o^ vkąszenia znieść nie mogł/ á brzemienna w krotce dwie parze żywych/ trzećią synow zmárłych vrodźiłá: piąta nie ostrożnego chłopcá złáźnie idącego vchwyćiłá
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: A4
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
mię wczora Cisnęła na mię jabłkiem, skąd mi głowa chora. Tęsknica na mię bije, szum przelata uszy, Spać nie mogę, lice mi blednie, a mdło duszy. Symich I mnie w tańcu Testylis przydeptała nogę, Od tego czasu wszystek jakoby niemogę. Jeśli mi to na pośmiech tylko udziałała, Bodaj krzemienie gryzła, w pokrzywach sypiała. Soboń Kupido, co ogniste rzucasz w serca strzałki! Przed laty nimfy rady słuchały piszczałki. Dziś pytają, co kto ma. Snadź i Wenus daje Zwać się złotą. Prze Boga, złe to obyczaje! Symich Faunie! I tyś swych czasów siadał miedzy bogi, I tobie oplatano wonnym
mię wczora Cisnęła na mię jabłkiem, skąd mi głowa chora. Tęsknica na mię bije, szum przelata uszy, Spać nie mogę, lice mi blednie, a mdło duszy. Symich I mnie w tańcu Testylis przydeptała nogę, Od tego czasu wszystek jakoby niemogę. Jeśli mi to na pośmiech tylko udziałała, Bodaj krzemienie gryzła, w pokrzywach sypiała. Soboń Kupido, co ogniste rzucasz w serca strzałki! Przed laty nimfy rady słuchały piszczałki. Dziś pytają, co kto ma. Snadź i Wenus daje Zwać się złotą. Prze Boga, złe to obyczaje! Symich Faunie! I tyś swych czasów siadał miedzy bogi, I tobie oplatano wonnym
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 152
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
ustawicznemi/ częstym bywaniem z młodzieńcami/ nie dała się zwieść. A nawet Panie miły Wincenty/ choć tak barzo żonę swą nad inne wynosicie/ śmiałbym się o tysiąc koron założyć/ choć jej nie znam/ a żebyś jedno na to przyzwolił/ żebym tego dowiódł/ żeby mi była kwoli. Wincentego gryzła ta mowa niepomału/ jakoż z tym nie dobrze żartować/ ale żeby jakiego złego mniemania żenie swej nie uczynił/ rzekł/ chcę ja na to gardło swe sadzić/ że tego nie dowiedziesz. Oni drudzy radziby byli/ aby jako onę mowę miedzy nimi zatłumili: ale Wincenty koniecznie chciał znim zakładu za oną
vstáwicżnemi/ cżęstym bywániem z młodźieńcámi/ nie dáłá się zwieść. A náwet Pánie miły Wincenty/ choć ták bárzo żonę swą nád inne wynośićie/ śmiałbym się o tyśiąc koron záłożyć/ choć iey nie znam/ á żebyś iedno ná to przyzwolił/ żebym tego dowiodł/ żeby mi byłá kwoli. Wincentego gryzłá tá mowá niepomáłu/ iákoż z tym nie dobrze żártowáć/ ále żeby iákiego złego mniemánia żenie swey nie vcżynił/ rzekł/ chcę ia ná to gárdło swe sádźić/ że tego nie dowiedźiesz. Oni drudzy rádźiby byli/ áby iáko onę mowę miedzy nimi zátłumili: ále Wincenty koniecżnie chćiał znim zákłádu zá oną
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 157
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
krzywdą kościoła ś. Krzyża w tem Kolegium zostającego. Zaraz niejaki Bernard Niemiec majster mularski ogółem zgodzony, aby reporował to Kolegium za złotych 14,000.
Szarańcza wielka pokazała się na Pokuciu, trzema kolumnami idąc, wiele szkody w zbożach narobiła, a że jesień bardzo piękna i ciepła była, wtedy okopała się, ziarna gryzła, ikrę w ziemię wpuściła. Te szarańcze jedli gęsi, kury, kaczki, ptactwo, a najbardziej świnie. Bydło rogate także miejscami nie przestało odchodzić, przez co lud bardzo był strwożony. pag. 158. 1748.
Rok ten bardzo ciężki, nieszczęśliwy i opłakany nazwać się może, z wielu przyczyn, w którym
krzywdą kościoła ś. Krzyża w tém Kollegium zostającego. Zaraz niejaki Bernard Niemiec majster mularski ogółem zgodzony, aby reporował to Kollegium za złotych 14,000.
Szarańcza wielka pokazała się na Pokuciu, trzema kolumnami idąc, wiele szkody w zbożach narobiła, a że jesień bardzo piękna i ciepła była, wtedy okopała się, ziarna gryzła, ikrę w ziemię wpuściła. Te szarańcze jedli gęsi, kury, kaczki, ptactwo, a najbardziej świnie. Bydło rogate także miejscami nie przestało odchodzić, przez co lud bardzo był strwożony. pag. 158. 1748.
Rok ten bardzo ciężki, nieszczęśliwy i opłakany nazwać się może, z wielu przyczyn, w którym
Skrót tekstu: KronZakBarącz
Strona: 204
Tytuł:
Kronika zakonnic ormiańskich reguły ś. Benedykta we Lwowie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1703 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1703
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętnik dziejów polskich: z aktów urzędowych lwowskich i z rękopisów
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wojciech Maniecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1855
wsi pasą trzodę. Bojąc się złej, nie chciałeś żony pojąć żadnej. Rozumiesz, żeś przepłynął; ach, nieboże stradny, Pobieraj się do ślubu, bowiem ci śmierć za tę Swąwolę w wieczny związek prowadzi Hekatę. Stara to kurwa z piekła, francowata i zła, Tać będzie łeb zębami, nie językiem gryzła. Lepiej było z najgorszą trwać na świecie żoną Niż się męczyć po śmierci z babą tak mierzioną. Co włos, to żądlisty wąż; każdym kąsa włosem; Jadowite padalce wyglądają nosem; Z gęby patrzą jaszczury, morderce swej matki; Z uszu pełne trucizny wylazą niedźwiadki; Z obudwu oczu ogień płaczorody bucha; Rysie u
wsi pasą trzodę. Bojąc się złej, nie chciałeś żony pojąć żadnej. Rozumiesz, żeś przepłynął; ach, nieboże stradny, Pobieraj się do ślubu, bowiem ci śmierć za tę Swąwolę w wieczny związek prowadzi Hekatę. Stara to kurwa z piekła, francowata i zła, Tać będzie łeb zębami, nie językiem gryzła. Lepiej było z najgorszą trwać na świecie żoną Niż się męczyć po śmierci z babą tak mierzioną. Co włos, to żądlisty wąż; każdym kąsa włosem; Jadowite padalce wyglądają nosem; Z gęby patrzą jaszczury, morderce swej matki; Z uszu pełne trucizny wylazą niedźwiadki; Z obudwu oczu ogień płaczorody bucha; Rysie u
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 535
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, I po czem, wróciwszy się, poznam, że dla wiary Złamanej godna gniewu, godna będzie kary.
XXVIII.
Proszę o radę zdrową wieszczki nauczonej, Ta pozwala, wynosi moc nieprzepłaconej Czary, którą Morgana dla brata swojego Zrobiła we dni chmurne księżyca pewnego, Aby wstydu doświadczył żonej podejrzanej I troski, co go gryzła, pozbył niewytrwanej. Bo kto szczodrą ma, a z niej napić się chce wina, Rozlewa je do szczętu, macza pierś, chudzina.
XXIX.
„Sprobujże też ty - rzekła - nim odjedziesz, tego, Choć ja jeszcze o niej nic nie rozumiem złego, I tuszę, iż uczciwa dotąd się najduje
, I po czem, wróciwszy się, poznam, że dla wiary Złamanej godna gniewu, godna będzie kary.
XXVIII.
Proszę o radę zdrową wieszczki nauczonej, Ta pozwala, wynosi moc nieprzepłaconej Czary, którą Morgana dla brata swojego Zrobiła we dni chmurne księżyca pewnego, Aby wstydu doświadczył żonej podejrzanej I troski, co go gryzła, pozbył niewytrwanej. Bo kto szczodrą ma, a z niej napić się chce wina, Rozlewa je do szczętu, macza pierś, chudzina.
XXIX.
„Sprobujże też ty - rzekła - nim odjedziesz, tego, Choć ja jeszcze o niej nic nie rozumiem złego, I tuszę, iż uczciwa dotąd się najduje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 286
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. V swoich snadniej Unitów rzecz nigdy przedtym nie byla/ (nie tylko w naszej Cerkwi/ ale podobno i w Rzymskim Kościele/) ganić możesz. u których jeden Pop przez całą noc piwszy/ i to wstyd wspominać/ zbroiwszy/ nazajutrz Służbę oną kusą którą ty wspominasz/ odprawował/ a że go conścientia podobno gryzła Sakrament poświęciwszy/ onego nie pożywał/ ale inszemu Popowi do pożywania oddał. I tu ruszyłeś głową jak zdechłe Cielę ogonem/ gdy czyniąc się jakimsi Zakonodawcą nauczać ważysz się/ jako sobie Kapłani około poświęcania Naświętszego SAKRAMENTV, i około rozdawania jego Komunikującym/ postępować mają: A zwłaszcza wiedząc że Pasterze naszy przystojnie tak słowy jako
. V swoich snádniey Vnitow rzecz nigdy przedtym nie byla/ (nie tylko w nászey Cerkwi/ ále podobno y w Rzymskim Kośćiele/) gánić możesz. v ktorych ieden Pop przez cáłą noc piwszy/ y to wstyd wspomináć/ zbroiwszy/ názáiutrz Służbę oną kusą ktorą ty wspominasz/ odpráwował/ á że go conscientia podobno gryzłá Sákráment poświęćiwszy/ onego nie pożywał/ ále inszemu Popowi do pożywánia oddał. Y tu ruszyłeś głową iák zdechłe Cielę ogonem/ gdy czyniąc się iákimśi Zakonodawcą náuczáć ważysz się/ iáko sobie Kápłáni około poświęcánia Naświętszego SAKRAMENTV, y około rozdawánia iego Komunikuiącym/ postępowáć máią: A zwłaszczá wiedząc że Pásterze nászy przystoynie ták słowy iáko
Skrót tekstu: MohLit
Strona: 61
Tytuł:
Lithos abo kamień z procy prawdy [...] wypuszczony
Autor:
Piotr Mohyła
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
. Bo jeśli oni sami nie utracą, tedy pierwszy, abo wtóry potomek ich ono wszytko źle nabyte w wychod wleje. Ale wracając się do rzemiesła twego, prawda, żeś rzadko abo nigdy nie patrzył śmiele. Wiec aniś śmiele mówił, a to niskąd inąd nie pochodziło, jedno z bojaźni, która ustawicznie gryzła serce twoje: a gdzie jest dusza w bojaźni, jako tam ciału dobrze być może? jako tam ma smakować jedzenie, abo picie, jako sen tam wniść ma, gdzie mu bojaźń zawiera wrota? prosto tak miałeś się ty, rzemiesło twoje złodziejskie robiąc, jako się miał on Damokles, który chciał doświadczyć żywota
. Bo jeśli oni sami nie utracą, tedy pierwszy, abo wtóry potomek ich ono wszytko źle nabyte w wychod wleje. Ale wracając się do rzemiesła twego, prawda, żeś rzadko abo nigdy nie patrzył śmiele. Wiec aniś śmiele mówił, a to niskąd inąd nie pochodziło, jedno z bojaźni, która ustawicznie gryzła serce twoje: a gdzie jest dusza w bojaźni, jako tam ciału dobrze być może? jako tam ma smakować jedzenie, abo picie, jako sen tam wniść ma, gdzie mu bojaźń zawiera wrota? prosto tak miałeś się ty, rzemiesło twoje złodziejskie robiąc, jako się miał on Damokles, który chciał doświadczyć żywota
Skrót tekstu: GórnDem
Strona: 249
Tytuł:
Demon Socratis
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886