taką sprawą nie odchęcą, Bom tym piękniejsza, im-em bardziej w grozie. Ma mię i żebrak, i ty mię, łaskawy, Masz, czytelniku, jeśliś nieplugawy. GADKA CZWARTA
Szczeram jest woda, ale bez pochyby Nie ciekę ani chowam w sobie ryby. Z zimna się rodzę, a przecię i ciebie Grzeję, i ziemię wspieram w jej potrzebie. Najlepszy-m w drodze, a kiedy cię w domu Nawiedzę, grzmotów nie bój się i gromu. GADKA PIĄTA
Każdy mię szuka, chociam dobrze skryty; Brzuch sam tylko mam a gardziel niesyty: Nic nie połykam, tylko co wprzód gęby Ludzkiej się tknęło i przeszło przez zęby
taką sprawą nie odchęcą, Bom tym piękniejsza, im-em bardziej w grozie. Ma mię i żebrak, i ty mię, łaskawy, Masz, czytelniku, jeśliś nieplugawy. GADKA CZWARTA
Szczeram jest woda, ale bez pochyby Nie ciekę ani chowam w sobie ryby. Z zimna się rodzę, a przecię i ciebie Grzeję, i ziemię wspieram w jej potrzebie. Najlepszy-m w drodze, a kiedy cię w domu Nawiedzę, grzmotów nie bój się i gromu. GADKA PIĄTA
Każdy mię szuka, chociam dobrze skryty; Brzuch sam tylko mam a gardziel niesyty: Nic nie połykam, tylko co wprzód gęby Ludzkiej się tknęło i przeszło przez zęby
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 192
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
– pry – co to za przyczyna, Że się swym tchem nie zgadzasz? wieręć, to nowina!” Na to mu wieśniak powie: „Gdy zimno, ja chucham, Gdy zaś co gorącego, ba i na to dmucham; Gdyż to mam z przyrodzenia, że mocą tchu tego Chłodzę wszelką gorącość, grzeję co zimnego”. Satyr w nogi od stołu, barziej obrażony Takim przymiotem, aniż kaszą oparzony. Wtym z gniewem mówić pocznie, stojąc u podwoja: „Nieprzyjaciel to, komu w uściech para dwoja. Diabłu się towarzysz zawsze taki godzi, Co mu z jednych ust ciepło i zimno pochodzi. Nie mam spółku z
– pry – co to za przyczyna, Że się swym tchem nie zgadzasz? wieręć, to nowina!” Na to mu wieśniak powie: „Gdy zimno, ja chucham, Gdy zaś co gorącego, ba i na to dmucham; Gdyż to mam z przyrodzenia, że mocą tchu tego Chłodzę wszelką gorącość, grzeję co zimnego”. Satyr w nogi od stołu, barziej obrażony Takim przymiotem, aniż kaszą oparzony. Wtym z gniewem mówić pocznie, stojąc u podwoja: „Nieprzyjaciel to, komu w uściech para dwoja. Dyjabłu się towarzysz zawsze taki godzi, Co mu z jednych ust ciepło i zimno pochodzi. Nie mam społku z
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 18
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
i po słocie Dżdżystej/ chodzę upluskany Tłukąc ludzkie sobą ściany. Słysząc żal mi serce chwyta/ Litość człeku przyzwoita/ Świecę/ otwieram/ małego Ujrzę Kupida zmokłego. Ujrzę przy niem Luczek mały/ Zmokłe piórka/ Saidak/ strzały: Woda pluszczy: niebożątko/ Wszystko z zimna drży chłopiątko. Do Komina go przikłonie/ Grzeję ogniem/ zmokłe skronie/ Twarz ocieram/ a tu z główki Zwłosków dość wysączam dżdżowki. Rączęta w mych ręku jego Zagrzewam/ tulę/ głaszczę go: I któż grzeczny/ tej dzikości/ By nieczynił co z litości? Będąc w tej ogrzany dobie/ Każe łuczek podać sobie/ Ojcze mój (prawi)
y po słoćie Dżdżystey/ chodzę vpluskány Tłukąc ludzkie sobą śćiány. Słysząc żal mi serce chwyta/ Litość człeku przyzwoita/ Swiecę/ otwieram/ máłego Vyrzę Kupidá zmokłego. Vyrzę przy niem Luczek máły/ Zmokłe piorka/ Sáidak/ strzały: Wodá plusczy: niebożątko/ Wszystko z źimna drży chłopiątko. Do Kominá go prźykłonie/ Grzeię ogniem/ zmokłe skronie/ Twarz ocieram/ á tu z głowki Zwłoskow dość wysączam dżdżowki. Rączętá w mych ręku iego Zágrzewám/ tulę/ głasczę go: I ktosz grzeczny/ tey dźikośći/ By nieczynił co z litości? Będąc w tey ogrzány dobie/ Każe łuczek podáć sobie/ Oycze moy (práwi)
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 97
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664