tymi którzy biegają po ziemi? woła z Heliaszem jako uczeń Heliaszów: Niewidzisz Panie iż ołtarze twoje pohańcy poobalali, kapłany twoje pozabijali mieczem? Kościoły zplondrowali, spustoszyli.
Woła z Dawidem ś.: Boże przyszło pogaństwo do dziedzictwa twego, zmazali imię ś. twoje, wylali krew świętych twoich, niema kto trupów grześć. Uderz Panie w nieprzyjacioły twoje, którzy bluźnią imię święte twoje, którzy krzyże, boże męki po gościńcach wycinają, kościoły łupią, aby i pamiątki niebyło drogiego okupu przez krew twoję najdroższę Chryste Jezu w Koronie naszej. I cóż będzie dalej z wielkiem imieniem twojem? l tak ma zginąć i wniwecz pójśdź krew ś
tymi którzy biegają po ziemi? woła z Heliaszem jako uczeń Heliaszow: Niewidzisz Panie iż ołtarze twoje pohańcy poobalali, kapłany twoje pozabijali mieczem? Kościoły zplondrowali, spustoszyli.
Woła z Dawidem ś.: Boże przyszło pogaństwo do dziedzictwa twego, zmazali imię ś. twoje, wylali krew świętych twoich, niema kto trupów grześć. Uderz Panie w nieprzyjacioły twoje, którzy bluźnią imię święte twoje, którzy krzyże, boże męki po gościńcach wycinają, kościoły łupią, aby i pamiątki niebyło drogiego okupu przez krew twoję najdroższę Chryste Jezu w Koronie naszej. I cóż będzie dalej z wielkiem imieniem twojem? l tak ma zginąć i wniwecz pójśdź krew ś
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 263
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
mi nie należy; Lecz gdy machina owa do kościoła wzięta: Kociec to kapłanowi, prawią, na kurczęta. Nie przymawiając księdzu, duchownemu ojcu, Widywałem kapłonów i ja, rzekę, w kojcu. Niejedenże prawdziwie dla cielesnej tucze Święci się i Piotrowe w ręce bierze klucze. Nie chcący pracowicie w gnoju grześć dla ziarka, Wolą gotowe ciasto; przyjdzieć też kucharka, Śmierć, ale nie ta pierwsza, która nigdy nikiem Nie brakując, rznie tłustych z chudymi kozikiem, Druga, druga, co lepiej macać będzie sadła: Wytchnieć mu, rzekę, gałek i smacznego jadła, Gdy na węglistym różnie siarką miasto soli Posypie, miasto
mi nie należy; Lecz gdy machina owa do kościoła wzięta: Kociec to kapłanowi, prawią, na kurczęta. Nie przymawiając księdzu, duchownemu ojcu, Widywałem kapłonów i ja, rzekę, w kojcu. Niejedenże prawdziwie dla cielesnej tucze Święci się i Piotrowe w ręce bierze klucze. Nie chcący pracowicie w gnoju grześć dla ziarka, Wolą gotowe ciasto; przyjdzieć też kucharka, Śmierć, ale nie ta pierwsza, która nigdy nikiem Nie brakując, rznie tłustych z chudymi kozikiem, Druga, druga, co lepiej macać będzie sadła: Wytchnieć mu, rzekę, gałek i smacznego jadła, Gdy na węglistym różnie siarką miasto soli Posypie, miasto
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 167
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, konwersując z swym Stwórcą do woli, Pytam, czemuście dotychczas gomoli. Wiem ja odpowiedź na takie zarzuty: Bo sami z ludzi robicie kornuty. 450. NA UCZONE WIERSZE
Wolę prawdę powiedzieć, a ile gdy mi się Wstydzić za to nie trzeba, zacny wierszopisie. Chwalą inszy twe rymy, lecz na cóż grześć Żyda, Gdy mi się taki koncept ni na co nie przyda, Którego nie rozumiem: same tylko Sparty, Troje, Rzymy, Kartagi twoje mają karty, I starych, i nowych pism, i świeckich, i świętych, Tajemnice sekretów człeku nie pojętych, Że gdy mię czasem weźmie chęć ku ich czytaniu, Jakby
, konwersując z swym Stwórcą do woli, Pytam, czemuście dotychczas gomoli. Wiem ja odpowiedź na takie zarzuty: Bo sami z ludzi robicie kornuty. 450. NA UCZONE WIERSZE
Wolę prawdę powiedzieć, a ile gdy mi się Wstydzić za to nie trzeba, zacny wierszopisie. Chwalą inszy twe rymy, lecz na cóż grześć Żyda, Gdy mi się taki koncept ni na co nie przyda, Którego nie rozumiem: same tylko Sparty, Troje, Rzymy, Kartagi twoje mają karty, I starych, i nowych pism, i świeckich, i świętych, Tajemnice sekretów człeku nie pojętych, Że gdy mię czasem weźmie chęć ku ich czytaniu, Jakby
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 381
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czy karanie przez Wojnę? zaiste większe przez piekło! o toć jeżeli ty grzechem twoim zasługujesz piekło, pewnie dostateczny jest grzech twój, aby zasłużył karanie przez wojnę! Zgrzeszyłeś raz śmiertelnie, dostateczny jest grzech twój, aby tysiące wojska, w-pień powyścinano, aby krew ich potokiem płynęła, i żeby i grześć ich nie miał kto, ale żeby ich tylko psi roższarpali, krucy ociągnęli, wilcy porozwłóczyli. Jeden grzech śmiertelny, jest dostateczny, aby Pan Bóg przepuścił, żeby łożnicę Cham Tatarski w-Kościołach sobie słać kazał, jest dostateczny, żeby Bóg przepuścił, aby z-Kielichów gorzałką pełnili, jest dostateczny aby z-
czy karánie przez Woynę? záiste większe przez piekło! o toć ieżeli ty grzechem twoim zásługuiesz piekło, pewnie dostáteczny iest grzech twoy, áby zásłuzył karánie przez woynę! Zgrzeszyłeś raz śmiertelnie, dostáteczny iest grzech twoy, áby tyśiące woyska, w-pień powyśćinano, áby krew ich potokiem płynęłá, i żeby i grześć ich nie miał kto, ále żeby ich tylko pśi roższárpáli, krucy oćiągnęli, wilcy porozwłoczyli. Ieden grzech śmiertelny, iest dostáteczny, áby Pan Bog przepuśćił, żeby łożnicę Chám Tátárski w-Kośćiołach sobie słáć kazał, iest dostáteczny, zeby Bog przepuśćił, áby z-Kielichow gorzałką pełnili, iest dostáteczny áby z-
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 38
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
me. Maluczko a już nie obaczycie mię. Ioan: 16. Świata tego zawody i szczęścia przemijają. 6. DZiś rok, jakom na tym miejscu zgrzebł świat: więc tego roku odprawujemy rocznicę pogrzebu, nieboszczyka świata: aleć podobno, nie tak trzeba obchodzić rocznicę pogrzebienia świata, jako raczej znowu go grześć. Jest to stworzenie co się zda że umarło, rzekłbyś: już ci po świecie u tego, aliści świat zmartwychwstanie. Et resurrexit, i powstał. Więc wroćmy się grześć, ten świat, a jeżeli komu cale pogrzebiony, odprawmy rocznicę pogrżebu, pokazując że świata tego żawody, i szczęścia, przemijają,
me. Máluczko á iuż nie obaczyćie mię. Ioan: 16. Swiátá tego zawody i szczęśćia przemiiáią. 6. DZiś rok, iákom ná tym mieyscu zgrzebł świát: więc tego roku odpráwuięmy rocznicę pogrzebu, nieboszczyka świátá: áleć podobno, nie ták trzebá obchodźić rocznicę pogrzebienia świátá, iáko ráczey znowu go grześć. Iest to ztworzęnie co się zda że vmárło, rzekłbyś: iuż ći po świećie u tego, áliśći świát zmartwychwstánie. Et resurrexit, i powstał. Więc wroćmy się grześć, ten świát, á ieżeli komu cále pogrzebiony, odprawmy rocznicę pogrżebu, pokázuiąc że świátá tego żawody, i szczęśćia, przemiiáią,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 76
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
tego roku odprawujemy rocznicę pogrzebu, nieboszczyka świata: aleć podobno, nie tak trzeba obchodzić rocznicę pogrzebienia świata, jako raczej znowu go grześć. Jest to stworzenie co się zda że umarło, rzekłbyś: już ci po świecie u tego, aliści świat zmartwychwstanie. Et resurrexit, i powstał. Więc wroćmy się grześć, ten świat, a jeżeli komu cale pogrzebiony, odprawmy rocznicę pogrżebu, pokazując że świata tego żawody, i szczęścia, przemijają, że o onych mówić się może: Et jam non videbitis me, i już mię nie oglądacie. Ad maiorem Dei gloriam, Na większą chwałę P. Boga naszego. NA III.
tego roku odpráwuięmy rocznicę pogrzebu, nieboszczyka świátá: áleć podobno, nie ták trzebá obchodźić rocznicę pogrzebienia świátá, iáko ráczey znowu go grześć. Iest to ztworzęnie co się zda że vmárło, rzekłbyś: iuż ći po świećie u tego, áliśći świát zmartwychwstánie. Et resurrexit, i powstał. Więc wroćmy się grześć, ten świát, á ieżeli komu cále pogrzebiony, odprawmy rocznicę pogrżebu, pokázuiąc że świátá tego żawody, i szczęśćia, przemiiáią, że o onych mowić się może: Et jam non videbitis me, i iuż mię nie oglądaćie. Ad maiorem Dei gloriam, Ná większą chwałę P. Boga nászego. NA III.
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 76
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ć i do ozdoby Ojczyzny naszej należy/ aby jako nawięcej przybywało jej takich pism/ jakimi się postronne chlubią kraje/ i w swoim/ wiek wiekowi/ podawa je języku. Do czego iż wiele głów subtelnych/ aby piórem swym zdobili ją/ dawno przedemną się rzuciło: nie zdało się i mnie zasypiać/ ani grześć tego/ czymkolwiekbym się Narodowi swemu przygodzić/ i zachować mógł.
Upodobałem przeto sobie/ i wziąłem do zabawy Owidyusza Nasona (człowieka w dowcip/ rozmaitą naukę/ mianowicie w Wiersz ozdobny/ gładki/ uczony/ przedniego) którego upodobania mam słuszne i ważne przyczyny. Upatrowałem wprzód to/ że Księgi Metamorphoseon
ć y do ozdoby Oyczyzny nászey należy/ áby iáko nawięcey przybywáło iey tákich pism/ iákimi się postronne chlubią kráie/ y w swoim/ wiek wiekowi/ podawa ie ięzyku. Do czego iż wiele głow subtelnych/ áby piorem swym zdobili ią/ dawno przedemną się rzućiło: nie zdáło się y mnie zásypiáć/ áni grześć tego/ czymkolwiekbym się Narodowi swemu przygodźić/ y záchowáć mogł.
Vpodobałem przeto sobie/ y wźiąłem do zabáwy Owidyuszá Násoná (człowieká w dowćip/ rozmáitą náukę/ miánowićie w Wiersz ozdobny/ głádki/ vczony/ przedniego) ktorego vpodobánia mam słuszne y ważne przyczyny. Vpátrowałem wprzod to/ że Kśięgi Metamorphoseon
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 5
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
domu jego.
Gdy dzwonią, lud się schodzi, przybieżą kapłani, że umarł sławny rycerz wszyscy sturbowani. Ciało jego od śrzody, kiedy się to stało, do soboty jak martwe na marach leżało. Jednak nieco czuć było ciepła wrodzonego w lewym boku, u serca ciała leżącego. Zaczym go jeszcze w ziemię kłaść i grześć nie chciano – co będzie, czy nie przydzie do siebie, czekano. Wtym ożyje Tundalus i pocznie się ruchać, i jakoby w godzinę w słabości oddychać, poglądając łaskawie na wkoło stojących, na to, co się w ich oczach dzieje, dumiejących. Ciało Pańskie jeśli chce przyjąć, gdy spytano, z wielką barzo
domu jego.
Gdy dzwonią, lud się schodzi, przybieżą kapłani, że umarł sławny rycerz wszyscy sturbowani. Ciało jego od śrzody, kiedy się to stało, do soboty jak martwe na marach leżało. Jednak nieco czuć było ciepła wrodzonego w lewym boku, u serca ciała leżącego. Zaczym go jeszcze w ziemię kłaść i grześć nie chciano – co będzie, czy nie przydzie do siebie, czekano. Wtym ożyje Tundalus i pocznie się ruchać, i jakoby w godzinę w słabości oddychać, poglądając łaskawie na wkoło stojących, na to, co się w ich oczach dzieje, dumiejących. Ciało Pańskie jeżli chce przyjąć, gdy spytano, z wielką barzo
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 86
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
owce w wełnę Odzieją się, wymiona mleka będą pełne, Będą jagnięta swoję cząstkę wysysały I dworniczki swą także będą wydajały. Która jedno rodziła, będzie dwoje miała: Te u cycka, a drugich będzie donaszała. Wtóra stronaPan mi na stado moje pojrzał okiem krzywym, Zaraz koźlęta głosem wrzasnęły straszliwym, Bydło jęło grześć ziemię, owce powieszały Głowy i zwykłej swojej pasze zaniechały, I teraz skóra tylko włóczą się a kości. Barzo pasterzom boskiej potrzeba litości. Pierwsza strona Apollo zawsze młody, Pallas zawsze panna, Apollo z łuku strzela, strzela i Dianna. Śrebrne strzały Dianna z łuku wypuściła, Jedną w jawor, drugą w dąb twardy
owce w wełnę Odzieją się, wymiona mleka będą pełne, Będą jagnięta swoję cząstkę wysysały I dworniczki swą także będą wydajały. Która jedno rodziła, będzie dwoje miała: Te u cycka, a drugich będzie donaszała. Wtóra stronaPan mi na stado moje pojrzał okiem krzywym, Zaraz koźlęta głosem wrzasnęły straszliwym, Bydło jęło grześć ziemię, owce powieszały Głowy i zwykłej swojej pasze zaniechały, I teraz skóra tylko włóczą się a kości. Barzo pasterzom boskiej potrzeba litości. Pierwsza strona Apollo zawsze młody, Pallas zawsze panna, Apollo z łuku strzela, strzela i Dyjanna. Śrebrne strzały Dyjanna z łuku wypuściła, Jedną w jawor, drugą w dąb twardy
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 74
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
ugodziła, Trzecią we lwy, a czwartą ani we lwy, ani W jawory, ale kogoś zuchwalszego rani; A rani całe miasto, gdzie zbójcy mieszkają, Co miedzy swym a obcym różnice nie mają. Nieszczesni, których ona gniewem swym dosięże! Tam bydło morem, zboże złym gradem polęże. Starcowie młode syny będą grześć, a żony Lada gdzie potyrają płód nie donoszony Abo w niewolstwie będą nędznice rodziły. Jej strzały każdego z nóg prawie obaliły. Wtóra strona Apollo gra na lutni, Pallas pięknie śpiwa, Apollo biesiad, żartów Dianna zażywa. Wesoła myśl nie bywa nigdy zazdrośliwa, Szczerym ludziom Dianna zawsze sprzyjaźliwa. W który dom ona pośle
ugodziła, Trzecią we lwy, a czwartą ani we lwy, ani W jawory, ale kogoś zuchwalszego rani; A rani całe miasto, gdzie zbójcy mieszkają, Co miedzy swym a obcym różnice nie mają. Nieszczesni, których ona gniewem swym dosięże! Tam bydło morem, zboże złym gradem polęże. Starcowie młode syny będą grześć, a żony Leda gdzie potyrają płód nie donoszony Abo w niewolstwie będą nędznice rodziły. Jej strzały każdego z nóg prawie obaliły. Wtóra strona Apollo gra na lutni, Pallas pięknie śpiwa, Apollo biesiad, żartów Dyjanna zażywa. Wesoła myśl nie bywa nigdy zazdrośliwa, Szczerym ludziom Dyjanna zawsze sprzyjaźliwa. W który dom ona pośle
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 75
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964