158 (F). DO ASTROLOGÓW W POWIETRZE KRAKOWSKIE. ANNO 1677
Co żywo przed powietrzem z Krakowa uchodzi, Że i astrologowie: aza się to zgodzi, Napisawszy tyle ksiąg o powietrzu rożnych, Samym nie wiedzieć ani przestrzec nieostrożnych? Wierzymy bez aspektów i bez gwiazd po prostu, Że powietrze, gdy ludzi co dzień grzebą po stu. Albo Kraków w tak ciężkiej ratujcie chorobie, Wszak siostrami Matesis z Medycyną sobie, Albo w nim na dowód swej zostańcie nauki. Aleć się, jako widzę, układacie w juki. 159 (F). MRÓZ NA ZIELONE ŚWIĄTKI, 29 MAJI 1678
Wtenczas gdy nowym ludzi zagrzewając palem, W ogniu
158 (F). DO ASTROLOGÓW W POWIETRZE KRAKOWSKIE. ANNO 1677
Co żywo przed powietrzem z Krakowa uchodzi, Że i astrologowie: aza się to zgodzi, Napisawszy tyle ksiąg o powietrzu rożnych, Samym nie wiedzieć ani przestrzec nieostrożnych? Wierzymy bez aspektów i bez gwiazd po prostu, Że powietrze, gdy ludzi co dzień grzebą po stu. Albo Kraków w tak ciężkiej ratujcie chorobie, Wszak siostrami Mathesis z Medycyną sobie, Albo w nim na dowód swej zostańcie nauki. Aleć się, jako widzę, układacie w juki. 159 (F). MRÓZ NA ZIELONE ŚWIĄTKI, 29 MAII 1678
Wtenczas gdy nowym ludzi zagrzewając palem, W ogniu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 76
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
może, a kto chce do skonu, Sama go chęć uczyni wolnym od zakonu; Więc na jego zasługi respektując starsze, Już owsa nie żałuję, który-m wydał marsze, Ale go urżnąć każę, żeby mógł z wałachy Chodzić, sposób na stare barzo dobry gachy. Bo na cóż rżą, kark łomią, na co grzebą nogą? I młodszych odrażają, i sami nie mogą. I mój frez żeby przestał lepszych od klacz straszyć, Nic nad to słuszniejszego, jak go owałaszyć. Tak, wierzymli poetom, uczyniono z jurnem, Na niebie, skoro sobie podstarzał, Saturnem; Z których relikwij (mego nie potka to konia) Piękną Wenerę
może, a kto chce do skonu, Sama go chęć uczyni wolnym od zakonu; Więc na jego zasługi respektując starsze, Już owsa nie żałuję, który-m wydał marsze, Ale go urżnąć każę, żeby mógł z wałachy Chodzić, sposób na stare barzo dobry gachy. Bo na cóż rżą, kark łomią, na co grzebą nogą? I młodszych odrażają, i sami nie mogą. I mój frez żeby przestał lepszych od klacz straszyć, Nic nad to słuszniejszego, jak go owałaszyć. Tak, wierzymli poetom, uczyniono z jurnem, Na niebie, skoro sobie podstarzał, Saturnem; Z których relikwij (mego nie potka to konia) Piękną Wenerę
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 173
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, ilekroć się zdarzy. Czy nie chcą, czy nie mogą widzieć, w krótkim czesie Że z światem koniec grzechom sądny dzień przyniesie? Grzechom ci będzie koniec, ale kara za nie Na wieki, ach, na wieki wieków nie ustanie. SZABLA 172. NA POGRZEB HERBOWNEGO
Wnidę w kościół, aż pogrzeb, kogoś grzebą szumnie, Kołpak soboli, szabla oprawna na trumnie; Wszędy, aż do samego kościelnego balku, Malowane się szable świecą z katafalku. Spytawszy, kto, stanąłem zadumany w kroku. Znałem, dlaboga, nigdy nie miał jej u boku.
Szkoda wmawiać po śmierci, żeby krew rozlewał, Kto pokój ze wszytkimi
, ilekroć się zdarzy. Czy nie chcą, czy nie mogą widzieć, w krótkim czesie Że z światem koniec grzechom sądny dzień przyniesie? Grzechom ci będzie koniec, ale kara za nie Na wieki, ach, na wieki wieków nie ustanie. SZABLA 172. NA POGRZEB HERBOWNEGO
Wnidę w kościół, aż pogrzeb, kogoś grzebą szumnie, Kołpak soboli, szabla oprawna na trumnie; Wszędy, aż do samego kościelnego balku, Malowane się szable świecą z katafalku. Spytawszy, kto, stanąłem zadumany w kroku. Znałem, dlaboga, nigdy nie miał jej u boku.
Szkoda wmawiać po śmierci, żeby krew rozlewał, Kto pokój ze wszytkimi
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 473
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Choć krom brzucha na wino nie masz a języka, Którym w sławie i w cnocie większych nad się tyka. Aleć jest na dziś jutro, ba, i do wieczora Jeszcze daleko; może tym być, czym był wczora. Wznidzie słońce, wionie wiatr, miną z deszczem chmury, Aż w mizernym strumyku grzebą piasek kury. Kto nie umie fortuny płochopiórej zażyć, Prędko go odziać, prędzej może go obnażyć. Jeśli mu co fortuna da na świecie frysztu, Gorzej go diabeł w piekle ma wypierzyć niż tu, Gdzie, dziś bujając ptakiem, co szczekał i co łgał, Będzie parszywą żabą na wiek wieków czołgał. 464.
, Choć krom brzucha na wino nie masz a języka, Którym w sławie i w cnocie większych nad się tyka. Aleć jest na dziś jutro, ba, i do wieczora Jeszcze daleko; może tym być, czym był wczora. Wznidzie słońce, wionie wiatr, miną z deszczem chmury, Aż w mizernym strumyku grzebą piasek kury. Kto nie umie fortuny płochopiórej zażyć, Prędko go odziać, prędzej może go obnażyć. Jeśli mu co fortuna da na świecie frysztu, Gorzej go diabeł w piekle ma wypierzyć niż tu, Gdzie, dziś bujając ptakiem, co szczekał i co łgał, Będzie parszywą żabą na wiek wieków czołgał. 464.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 278
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wsi by szlachcica, nie tylko z stodoły Wysadzili. Bodajże takie apostoły! Nie masz braku, bo wszyscy w cielesne się żądze, Wszyscy wdali, mało ich wyjąwszy, w pieniądze. Ta jedna intencja: nim przyjdzie umierać, Żywszy w grzechach, czym więcej pieniędzy nazbierać, Których rdza, bo je w ziemię grzebą, świadczy-ć pierwej, Potem ich, jako ogień, będzie żarła ścierwy. Prawdziwie, nie inaczej, darmo na mnie gniewać: Ze złych drzew trudno dobrych owoców spodziewać. Słuchać świętego Pawła, który dość szeroce Tak złe, jak dobre liczy regiestru owoce. 502. OFIARA BEZ MĄKI NA TOŻ TRZECI RAZ
Nigdzie
wsi by szlachcica, nie tylko z stodoły Wysadzili. Bodajże takie apostoły! Nie masz braku, bo wszyscy w cielesne się żądze, Wszyscy wdali, mało ich wyjąwszy, w pieniądze. Ta jedna intencyja: nim przyjdzie umierać, Żywszy w grzechach, czym więcej pieniędzy nazbierać, Których rdza, bo je w ziemię grzebą, świadczy-ć pierwej, Potem ich, jako ogień, będzie żarła ścierwy. Prawdziwie, nie inaczej, darmo na mnie gniewać: Ze złych drzew trudno dobrych owoców spodziewać. Słuchać świętego Pawła, który dość szeroce Tak złe, jak dobre liczy regiestru owoce. 502. OFIARA BEZ MĄKI NA TOŻ TRZECI RAZ
Nigdzie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 305
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, którzy od świata zapłaty nie bierzem, ani tego szukamy, co świat obiecuje sługom swoim.
A jeślibyśmy kwoli ludziom i dla pożytków cudzych w rzeczy świeckie wdawać się mieli, poszlibyśmy na szalonego, który szaty z siebie zdzierając, na drugie je miece, a sam nagi zostaje. Niech umarli swoje umarłe grzebą, a my naśladowania swego Chrystusa pilnujmy, a dla cudzych pożytków zbawienia swego i powołania nie naruszajmy. Niech świetcy świeckich do pożytków swych używają, a nas z duchownych zabaw nie wspędzają.
Mogłoby się domyślać, dla czego tę przyganę na nas kładą. Nie widzą nas w radzie pańskiej i senacie, nie widzą nas
, którzy od świata zapłaty nie bierzem, ani tego szukamy, co świat obiecuje sługom swoim.
A jeślibyśmy kwoli ludziom i dla pożytków cudzych w rzeczy świeckie wdawać się mieli, poszlibyśmy na szalonego, który szaty z siebie zdzierając, na drugie je miece, a sam nagi zostaje. Niech umarli swoje umarłe grzebą, a my naśladowania swego Chrystusa pilnujmy, a dla cudzych pożytków zbawienia swego i powołania nie naruszajmy. Niech świetcy świeckich do pożytków swych używają, a nas z duchownych zabaw nie wspędzają.
Mogłoby się domyślać, dla czego tę przyganę na nas kładą. Nie widzą nas w radzie pańskiej i senacie, nie widzą nas
Skrót tekstu: SkarArtykułCz_III
Strona: 98
Tytuł:
Na artykuł o Jezuitach zjazdu sędomierskiego odpowiedź
Autor:
Piotr Skarga
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Osman ucieka Naszy w obozie tureckim WOJNA CHOCIMSKA
Już się wszyscy sowitą obłowią zdobyczą, Już w pogańskich obozach imię Jezus krzyczą; Już do wielkich wezyrów, do agów, do baszy Wieść przyszła, że już wzięli ich tabory naszy; Pełno tumultu, pełno na wsze strony trwogi, Ci się juczą na drogę, ci się grzebą w stogi; A naszy, nie przestawszy skrzyń i wozów łupić, Dali czas, ach dali czas, pogaństwu się skupić! Które gdy ich zastanie na paszy i lepie, Zajmuje ich rozsypką jak bydło na rzepie. Kto legł, leży; lecz kto się żywcem dostał w ręce, W srogim bólu umierał i w
Osman ucieka Naszy w obozie tureckim WOJNA CHOCIMSKA
Już się wszyscy sowitą obłowią zdobyczą, Już w pogańskich obozach imię Jezus krzyczą; Już do wielkich wezyrów, do agów, do baszy Wieść przyszła, że już wzięli ich tabory naszy; Pełno tumultu, pełno na wsze strony trwogi, Ci się juczą na drogę, ci się grzebą w stogi; A naszy, nie przestawszy skrzyń i wozów łupić, Dali czas, ach dali czas, pogaństwu się skupić! Które gdy ich zastanie na paszy i lepie, Zajmuje ich rozsypką jak bydło na rzepie. Kto legł, leży; lecz kto się żywcem dostał w ręce, W srogim bólu umierał i w
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 172
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
kto nie pokaże Twej kartki, niech nikogo nie puszczają straże; Obóz dokoła zawrzeć, a tymczasem znowu Chyżo posłać rączego do króla ku Lwowu. I poganin ci sobie już tę wojnę przykrzy, Niedługo ten miech sklęśnie; prędko się wyikrzy; Kiedy co dzień, jak wiemy, ostatnią potrzebą Przyciśnieni, wozami po lasach się grzebą; Wytrzymać im, niechaj się jeszcze szturmem bawią; Zdarzy Bóg, tylo tylko, co i dotąd sprawią. Tu się z rady rozeszli, a że już ciemności Padły, blachem zgniecione rozprostują kości. Aż Palczowski z królewskim listem jedzie, prawie Na dobie; toż się znowu zejdą ku tej sprawie, I ten,
kto nie pokaże Twej kartki, niech nikogo nie puszczają straże; Obóz dokoła zawrzeć, a tymczasem znowu Chyżo posłać rączego do króla ku Lwowu. I poganin ci sobie już tę wojnę przykrzy, Niedługo ten miech sklęśnie; prędko się wyikrzy; Kiedy co dzień, jak wiemy, ostatnią potrzebą Przyciśnieni, wozami po lasach się grzebą; Wytrzymać im, niechaj się jeszcze szturmem bawią; Zdarzy Bóg, tylo tylko, co i dotąd sprawią. Tu się z rady rozeszli, a że już ciemności Padły, blachem zgniecione rozprostują kości. Aż Palczowski z królewskim listem jedzie, prawie Na dobie; toż się znowu zejdą ku tej sprawie, I ten,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 190
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
na koniec przeciwnej fortunie. Nie zaraz ci to zwątpić! nie zaraz rozpaczać! Za śmiałymi swe koła zwykło szczęście taczać. Kto ze strachu umiera, kto da garło z grozy, W końskich bombach będzie miał pogrzeb nowej fozy; Żwaniec CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Albo jeżeli kogo tchórz zje przed potrzebą, Przy takowej muzyce w kurzyńcach go grzebą. I tak-ci Osman, skoro minie go ta biera, Słońce w morzu, on się w swym namiecie zawiera. WOJNY CHOCIMSKIEJ CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Skoro słońce ciemną noc z tego świata zżenie, Znowu dzień, znowu rączy do robót i lenie. Śpi Osman; tak się chodem wczorajszym utrudzi, Niech troje wznidzie słońca
na koniec przeciwnej fortunie. Nie zaraz ci to zwątpić! nie zaraz rozpaczać! Za śmiałymi swe koła zwykło szczęście taczać. Kto ze strachu umiera, kto da garło z grozy, W końskich bombach będzie miał pogrzeb nowej fozy; Żwaniec CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Albo jeżeli kogo tchórz zje przed potrzebą, Przy takowej muzyce w kurzyńcach go grzebą. I tak-ci Osman, skoro minie go ta biera, Słońce w morzu, on się w swym namiecie zawiera. WOJNY CHOCIMSKIEJ CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Skoro słońce ciemną noc z tego świata zżenie, Znowu dzień, znowu rączy do robót i lenie. Spi Osman; tak się chodem wczorajszym utrudzi, Niech troje wznidzie słońca
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 303
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Nieba mu przychyliły, żeby wzięły szkłady, Lecz daleko niż dotąd w lepszym traktamencie, Pomniąc, jaki ich czeka zakład w testamencie, Gdzie ta, oprócz puścizny, za większą wygodę, Osobną, imo siostry, mieć będzie nagrodę. Na koniec, przyciśniony ostatnią potrzebą, Umiera, i dzieci go, zjechawszy się, grzebą.
Księży kupa, świec druga, katafalk i z trumną Przystojny, na ostatek stypę sprawią szumną; Oferty się nie przejmą, a jedna za drugą Idąc, wleką ogony procesyją długą Księżej i zgrzebie żalu wielkiego dowodem, Na przemiany mieszają gorzki proch ze smrodem. Gęste talery, jako owi psi, kiedy się Powadzą,
Nieba mu przychyliły, żeby wzięły śkłady, Lecz daleko niż dotąd w lepszym traktamencie, Pomniąc, jaki ich czeka zakład w testamencie, Gdzie ta, oprócz puścizny, za większą wygodę, Osobną, imo siostry, mieć będzie nagrodę. Na koniec, przyciśniony ostatnią potrzebą, Umiera, i dzieci go, zjechawszy się, grzebą.
Księży kupa, świec druga, katafalk i z trumną Przystojny, na ostatek stypę sprawią szumną; Oferty się nie przejmą, a jedna za drugą Idąc, wleką ogony procesyją długą Księżej i zgrzebie żalu wielkiego dowodem, Na przemiany mieszają gorzki proch ze smrodem. Gęste talery, jako owi psi, kiedy się Powadzą,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 495
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987