nogi Złocić chciała, ale go wynosić nad Bogi. Był jeszcze drugi u niej, nie wiem jeśli tego Równo kłaść, czy ustąpić miejsca dla tamtego. Zwano go Lecestrijus, chłop był ladajaki, Lecz iże dla królowej miał wdzięczne przysmaki, Darzkość podczas urodę udatną przechodzi, W tych srankach nie dba pani, kto się grzeczniej rodzi. W tym się niemniej królowa z Kleopatrą drugą Tak kochała, że pani była chłopu sługą! Kiedy się z nim zyść miała, w mleku się kąpali, Żeby w się soku więcej do tej gry nabrali. Była-ć to małpa mądra, bo greckim językiem Siła pisała, więc się tarła z łacinnikiem.
nogi Złocić chciała, ale go wynosić nad Bogi. Był jeszcze drugi u niej, nie wiem jeśli tego Równo kłaść, czy ustąpić miejsca dla tamtego. Zwano go Lecestrijus, chłop był ladajaki, Lecz iże dla królowej miał wdzięczne przysmaki, Darzkość podczas urodę udatną przechodzi, W tych srankach nie dba pani, kto się grzeczniej rodzi. W tym się niemniej królowa z Kleopatrą drugą Tak kochała, że pani była chłopu sługą! Kiedy się z nim zyść miała, w mleku się kąpali, Żeby w się soku więcej do tej gry nabrali. Była-ć to małpa mądra, bo greckim językiem Siła pisała, więc się tarła z łacinnikiem.
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 374
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
się do gajów/ lub tych/ lub owych/ w cień: (rzecze) (A obadwa ukazał) gdyż gorąco piecze/ I słońce/ wybiwszy się w śrzód nieba samego/ Pali okrutnie wszystko/ mocą ognia swego. Nie śmieszli w knieje zwierząt sama wniść bezpiecznie/ T Z Bogiem możesz pustynie leśne zwiedzić grzecznie: A z Bogiem nie z pospólstwa/ ale z tym który ma Wszytko pod władzą swoją/ i w swej wielkiej trzyma Ręce Niebieskie berło/ ale z tym i który Błędne pioruny puszczam kiedy zechcę z góry. Nie uciekaj przedmną: (bowiem uciekała) V Już i pastwiska Lerny pozad zostawiała/ X I osadzone
się do gáiow/ lub tych/ lub owych/ w ćień: (rzecze) (A obádwá vkazał) gdyż gorąco piecze/ Y słońce/ wybiwszy się w śrzod niebá sámego/ Pali okrutnie wszystko/ mocą ognia swego. Nie śmieszli w knieie źwierząt sámá wniść bespiecznie/ T Z Bogiem możesz pustynie leśne zwiedźić grzecznie: A z Bogiem nie z pospolstwá/ ále z tym ktory ma Wszytko pod władzą swoią/ y w swey wielkiey trzyma Ręce Niebieskie berło/ ále z tym y ktory Błędne pioruny puszczam kiedy zechcę z gory. Nie vćiekay przedmną: (bowiem vćiekáłá) V Iuż y pastwiska Lerny pozad zostawiáłá/ X Y osádzone
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 34
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
brańskim jadąc do Wschowy przez Leszno przejeżdżali, gdzie on także, jadąc do Wschowy, znajdował się, byliśmy u niego z wizytą. Starosta brański opowiedział mu przez tłumacza, że on od hetmana wielkiego koronnego, a ja od hetmana wielkiego lit. posłani jedziemy do Wschowy. Tedy on poseł barzo nas grzecznie przyjmował. Mówił z powinszowaniem dobrej między najwyższymi wodzami przyjaźni, kiedy ich przyjaciele są w przyjaźni i razem jadą. Miał różne więcej kwadransu z nami dyskursa mądre i polityczne.
Co do wjazdu tegoż posła: Miał król dwa regimenta konne saskie z sobą, które obozem pod Wschową stały. Te tedy asystowały wjeżdżającemu posłowi tureckiemu
brańskim jadąc do Wschowy przez Leszno przejeżdżali, gdzie on także, jadąc do Wschowy, znajdował się, byliśmy u niego z wizytą. Starosta brański opowiedział mu przez tłumacza, że on od hetmana wielkiego koronnego, a ja od hetmana wielkiego lit. posłani jedziemy do Wschowy. Tedy on poseł barzo nas grzecznie przyjmował. Mówił z powinszowaniem dobrej między najwyższymi wodzami przyjaźni, kiedy ich przyjaciele są w przyjaźni i razem jadą. Miał różne więcej kwadransu z nami dyskursa mądre i polityczne.
Co do wjazdu tegoż posła: Miał król dwa regimenta konne saskie z sobą, które obozem pod Wschową stały. Te tedy asystowały wjeżdżającemu posłowi tureckiemu
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 531
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, z domu Duninówny, która osobliwą zawsze była moją dobrodziką. Prosiłem tedy jej, aby
mnie rekomendowała protekcji grafa Bryla. Gdy tedy graf Bryl już odjeżdżać miał, księżna i marszałek nadworny koronny zaczęli mnie jemu rekomendować. Graf tedy Bryl, lubo zawsze miał tę politykę, że się dla wszystkich choć nieszczerze, ale grzecznie pokazywał, ofuknął się na mnie i rzekł, że: „Nie wiem, czego wm. pan chcesz, kiedy książę kanclerz wszystko, co umówił, dotrzymać słowem ministrowskim przyrzeka.” Ja odpowiedziałem, jak już ukoncertowaliśmy z Sosnowskim, pisarzem lit. — mającym komis od księcia kanclerza — skrypt kombinacji, jak
, z domu Duninówny, która osobliwą zawsze była moją dobrodziką. Prosiłem tedy jej, aby
mnie rekomendowała protekcji grafa Bryla. Gdy tedy graf Bryl już odjeżdżać miał, księżna i marszałek nadworny koronny zaczęli mnie jemu rekomendować. Graf tedy Bryl, lubo zawsze miał tę politykę, że się dla wszystkich choć nieszczerze, ale grzecznie pokazywał, ofuknął się na mnie i rzekł, że: „Nie wiem, czego wm. pan chcesz, kiedy książę kanclerz wszystko, co umówił, dotrzymać słowem ministrowskim przyrzeka.” Ja odpowiedziałem, jak już ukoncertowaliśmy z Sosnowskim, pisarzem lit. — mającym komis od księcia kanclerza — skrypt kombinacji, jak
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 747
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
darmo, ani chleba? Daje na świat nowiny, które w sakwach były, A lada jakie żarty bodaj się nie śniły. Co to abo ząb mają, abo jakie głogi, A jako go malują, nie tak diabeł srogi. Czytaj śmiele oba płeć, a rzeknę bezpiecznie: Sztuka prawdy, kto umie zadrwić komu grzecznie.
Jechałem z Cieplic Pieszczańskich, mimo Czorsztyn do Krakowa; nade dniem przyjeżdżając ku Myślimicom aliści na drodze sakwy służalca jakiegoś, który gdzie i skąd jechał, i jako zgubił, nie rozeznać było. Pytałem po gościńcach — jak w ziemię wpadł, aż na Kleparzu po niemałym czasie rozwiązałem one sakwy; w
darmo, ani chleba? Daje na świat nowiny, które w sakwach były, A leda jakie żarty bodaj się nie śniły. Co to abo ząb mają, abo jakie głogi, A jako go malują, nie tak diabeł srogi. Czytaj śmiele oba płeć, a rzeknę beśpiecznie: Sztuka prawdy, kto umie zadrwić komu grzecznie.
Jechałem z Cieplic Pieszczańskich, mimo Czorsztyn do Krakowa; nade dniem przyjeżdżając ku Myślimicom aliści na drodze sakwy służalca jakiegoś, który gdzie i skąd jechał, i jako zgubił, nie rozeznać było. Pytałem po gościńcach — jak w ziemię wpadł, aż na Kleparzu po niemałym czasie rozwiązałem one sakwy; w
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 322
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
bez bydła/ do noszenia materii abo wynoszenia/ bez wozów/ bez taczek i kołowrotów/ i bez inszych podobnych narzędów i pomocy/ na samych tylo ramionach dźwigając/ a rękami robiąc. Jest rzecz godna uważenia/ jako tamci ludzie kłaść mogli w mury kamienie nieoszacowanej wielkości/ i jako je stosować i usadzać mogli barzo grzecznie w fabrikach kościelnych (a zwłaszcza w kościele Virakoki/ i Słońcowym w Kucko) także w Tambach/ w zamkach/ nie używając żadnej stali ani żelaza/ na wycinanie kamieni i marmurów z ich gór/ także na wyrobienie ich/ i na ogładzenie: jako je mogli przyprowadzić i tam i sam/ nie mając do tego
bez bydłá/ do noszenia máteriey ábo wynoszenia/ bez wozow/ bez taczek y kołowrotow/ y bez inszych podobnych narzędow y pomocy/ ná sámych tylo rámionách dźwigáiąc/ á rękámi robiąc. Iest rzecz godná vważenia/ iáko támći ludźie kłáść mogli w mury kámienie nieoszácowáney wielkośći/ y iáko ie stosowáć y vsádzáć mogli bárzo grzecznie w fabrikách kośćielnych (á zwłasczá w kośćiele Virákoki/ y Słońcowym w Kucko) tákże w Támbách/ w zamkách/ nie vżywáiąc żadney stali áni żelázá/ ná wyćinánie kámieni y mármurow z ich gor/ tákże ná wyrobienie ich/ y ná ogłádzenie: iáko ie mogli przyprowádźić y tám y sám/ nie máiąc do tego
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 21
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
na ogładzenie: jako je mogli przyprowadzić i tam i sam/ nie mając do tego wołów/ ani koni/ ani żadnych dobytków: jako je podnosili/ trzymali/ ułożyli/ i ustawili na swych miejscach bez kołowrotów żadnych: jako je spoili i zjednoczyli z sobą/ bez wapna/ bez gliny: a jednak są tak grzecznie wyrobione/ iż też trudno obaczyć sztukę grzeczniej pobudowaną. Na wielu miejsc/ a osobliwie w Tiguanaco/ widzieć kamienie na 30. stop długie/ a szerokie na 18. miąższe na 6. a w zamku Kuckańskim są jeszcze daleko więtsze/ porobione na kżtałt tamtych: gdyż niektórzy chcą jakby Tiguanaco nadawniejsze miało być przed inszemi
ná ogłádzenie: iáko ie mogli przyprowádźić y tám y sám/ nie máiąc do tego wołow/ áni koni/ áni żadnych dobytkow: iáko ie podnośili/ trzymáli/ vłożyli/ y vstáwili ná swych mieyscách bez kołowrotow żadnych: iáko ie spoili y ziednoczyli z sobą/ bez wapná/ bez gliny: á iednák są ták grzecznie wyrobione/ iż też trudno obáczyć sztukę grzeczniey pobudowáną. Ná wielu mieysc/ á osobliwie w Tiguánáco/ widźieć kámienie ná 30. stop długie/ á szerokie ná 18. miąższe ná 6. á w zamku Kuckáńskim są iescze dáleko więtsze/ porobione ná kżtałt támtych: gdyż niektorzy chcą iákby Tiguánáco nadawnieysze miáło być przed inszemi
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 21
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
tam i sam/ nie mając do tego wołów/ ani koni/ ani żadnych dobytków: jako je podnosili/ trzymali/ ułożyli/ i ustawili na swych miejscach bez kołowrotów żadnych: jako je spoili i zjednoczyli z sobą/ bez wapna/ bez gliny: a jednak są tak grzecznie wyrobione/ iż też trudno obaczyć sztukę grzeczniej pobudowaną. Na wielu miejsc/ a osobliwie w Tiguanaco/ widzieć kamienie na 30. stop długie/ a szerokie na 18. miąższe na 6. a w zamku Kuckańskim są jeszcze daleko więtsze/ porobione na kżtałt tamtych: gdyż niektórzy chcą jakby Tiguanaco nadawniejsze miało być przed inszemi państwy Ingi. Aleć to jest łacniejsza
tám y sám/ nie máiąc do tego wołow/ áni koni/ áni żadnych dobytkow: iáko ie podnośili/ trzymáli/ vłożyli/ y vstáwili ná swych mieyscách bez kołowrotow żadnych: iáko ie spoili y ziednoczyli z sobą/ bez wapná/ bez gliny: á iednák są ták grzecznie wyrobione/ iż też trudno obáczyć sztukę grzeczniey pobudowáną. Ná wielu mieysc/ á osobliwie w Tiguánáco/ widźieć kámienie ná 30. stop długie/ á szerokie ná 18. miąższe ná 6. á w zamku Kuckáńskim są iescze dáleko więtsze/ porobione ná kżtałt támtych: gdyż niektorzy chcą iákby Tiguánáco nadawnieysze miáło być przed inszemi páństwy Ingi. Aleć to iest łácnieysza
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 21
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
w dowcipie porównany z Europczykami/ namówiony przez ojce udał się w kraje śrzedniej ziemie ku namawianiu do wiary Chrześcijańskiej tamtych ludzi/ i za krótki czas naprowadził ich barzo wiele do miasta ś. Ducha/ gdzie będąc wprzód nauczeni o tajemnicach wiary ś. pochrzczeni są zatym. Udają się dobrze niektórzy z Brasilczyków/ i popisują się grzecznie rozmaitemi dzielnościami. Taki jest pomieniony Tujupabuch: taki też był niejaki Martinus Alfonsus człowiek dzielny/ i barzo sprawny w rzeczach wojennych. Ten nie drzewiej przyjął chrztu/ aż namówił króla Sebastiana/ żeby się wwiązał w miasto Ducha ś. i w miejsca pobliskie/ w której sprawie on się też popisał osobliwie: i na znak
w dowćipie porownány z Europczykámi/ námowiony przez oyce vdał się w kráie śrzedniey źiemie ku námawiániu do wiáry Chrześćiáńskiey támtych ludźi/ y zá krotki czás náprowádźił ich bárzo wiele do miástá ś. Duchá/ gdźie będąc wprzod náuczeni o táiemnicách wiáry ś. pochrzczeni są zátym. Vdáią się dobrze niektorzy z Brásilczykow/ y popisuią się grzecznie rozmáitemi dźielnośćiámi. Táki iest pomieniony Tuiupábuch: táki też był nieiáki Martinus Alfonsus człowiek dźielny/ y bárzo spráwny w rzeczách woiennych. Ten nie drzewiey przyiął chrztu/ áż námowił krolá Sebástiáná/ żeby się wwiązał w miásto Duchá ś. y w mieyscá pobliskie/ w ktorey spráwie on się też popisał osobliwie: y ná znák
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 93
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
w jednej srogiej bitwie Miramolina/ postanowił zakon Kawalerów ś. Jakuba/ który jest przedniejszy i nazacniejszy w Hiszpaniej. Ta Prowincja ma jeden osobliwy port w Koruniej/ gdzie Karzeł V. postanowił był/ żeby towary korzenne/ i rzeczy Aptekarskie/ obracały się/ acz tego potym zaniechano. Tam w roku 1588. odbita była grzecznie Armata Angielska. Nie opuszczę też pobocznych miast/ także nad morzem/ które zowią Bajona/ Ponte Vedra/ Ribadeo. ku zachodowi od Gallicji widać Promontorium Celticum y Artabrum: dziś te miejsca zowią Finisterrae, i Turyban. Pierwszej części, Europa.
Asturia takież ma własności/ jakie i Gallycja: lecz jeszcze jest górzystsza
w iedney srogiey bitwie Mirámoliná/ postánowił zakon Káwálerow ś. Iákubá/ ktory iest przednieyszy y nazacnieyszy w Hiszpániey. Tá Prowincya ma ieden osobliwy port w Koruniey/ gdźie Kárzeł V. postánowił był/ żeby towáry korzenne/ y rzeczy Aptekárskie/ obrácáły się/ ácz tego potym zániechano. Tám w roku 1588. odbitá byłá grzecznie Armatá Angielska. Nie opusczę też pobocznych miast/ tákże nád morzem/ ktore zowią Báioná/ Ponte Vedrá/ Ribádeo. ku zachodowi od Gállitiey widáć Promontorium Celticum y Artabrum: dźiś te mieyscá zowią Finisterrae, y Turiban. Pierwszey częśći, Europá.
Asturia tákież ma własnośći/ iákie y Gállitia: lecz iescze iest gorzystsza
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 20
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609