bo otwarty/ Lubo czujne w bramach warty.
I inszych żadnych niepuszczają gości/ Przepuszczą snadno Boginią miłości. Tam wprzezornym Gabinecie/ Parę ludzi zastaniecie.
Co dzisiaj stułą są związani tęgą/ Barziej Małżeńską na przyjaźń przysięgą/ Wszędzie zgraje Pacholęce/ Palą pochodnie Jarzęce.
Na stołach wety/ i napoje buczne/ A Wiole grzmią w kątach słodkomruczne/ Nie tej miłość chce słodyczy/ Inszej czeka dziś zdobyczy.
Jaką więc zwykła odbierać w Cytaerze/ Do niej się spieszno/ bo noc krótka bierze/ Widzisz tego Kawalera/ Wnim Marsowa wszytka Cera.
Humor zwrodzoną wespół wspaniałością/ A oczy żywą pałają miłością. Wejrz na Damę zwątpisz zgoła/ Człeka
bo otwárty/ Lubo czuyne w bramach wárty.
Y inszych żadnych niepuszczáią gośći/ Przepuszczą snádno Boginią miłośći. Tám wprzezornym Gábinećie/ Parę ludźi zástániećie.
Co dźiśiay stułą są związáni tęgą/ Bárźiey Małżeńską ná przyiáźń przyśięgą/ Wszędźie zgráie Pacholęce/ Palą pochodnie Iárzęce.
Ná stołách wety/ y napoie buczne/ A Wiole grzmią w kątách słodkomruczne/ Nie tey miłość chce słodyczy/ Inszey czeká dźiś zdobyczy.
Iáką więc zwykłá odbieráć w Cythaerze/ Do niey się spieszno/ bo noc krotka bierze/ Widźisz tego Káwálerá/ Wnim Mársowa wszytká Cerá.
Humor zwrodzoną wespoł wspániałośćią/ A oczy żywą pałáią miłośćią. Weyrz ná Dámę zwątpisz zgoła/ Człeká
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 164
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
tronie tak wysokim; A ty tem ochoczej, Następuj im w oczy.
Tedy pod ogromnym grzmotem Dźwięki Etna wyda swoje, Wulkan zarudzi się potem Szyszaki kując i zbroje, Echo wiatry goni: Do koni! Do koni! WIERSZ CZWARTY.
Już pan w drodze, już koronne wojska się ściągają, Chorągwie rozwijają. Bębny grzmią, uderzą w trąby, w taniec Mars z Belloną, Lekkim sagiem ściągnioną. Czeka Radziwiłł w opale z pułki litewskiemi W siewierskiej już ziemi. Wyglądają oblężeńcy, jako w wiecznej cieni Aloide zamknieni. Jako ku słońcu wzdychają i wiosennej trawie, W błotach przykrych żórawie. Tedy pobudzone sercem i ochotą nową Członki wszystkie za głową
tronie tak wysokim; A ty tem ochoczej, Następuj im w oczy.
Tedy pod ogromnym grzmotem Dźwięki Etna wyda swoje, Wulkan zarudzi się potem Szyszaki kując i zbroje, Echo wiatry goni: Do koni! Do koni! WIERSZ CZWARTY.
Już pan w drodze, już koronne wojska się ściągają, Chorągwie rozwijają. Bębny grzmią, uderzą w trąby, w taniec Mars z Belloną, Lekkim sagiem ściągnioną. Czeka Radziwiłł w opale z pułki litewskiemi W siewierskiej już ziemi. Wyglądają oblężeńcy, jako w wiecznej cieni Aloide zamknieni. Jako ku słońcu wzdychają i wiosennej trawie, W błotach przykrych żórawie. Tedy pobudzone sercem i ochotą nową Członki wszystkie za głową
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 8
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
złotem malowane: Ty śmiesz już żywych bezpiecznie osiadać. Śmiesz ważnem drzewem i paiżem władać. Nie broń trzciniana, nie woskowe strzały, Lekkiego serca i niemężnej chwały, Ale i pochew przy boku, i razem Strojny twój sajdak ostrem brzmi żelazem. Rączeli pędzą ku kresu zawody, Lub gonią drzewy pod wieczorne chłody, Działa grzmią w kwatry, pioruny Mars sieje, Komu kochańsze nad cię, te turnieje? Przed czasem umysł wysoki i w małym, I znać w zielonym, co ma być w dojźrzałym; Wiśniowieckiego pióra ptak i lotu, Koło podłego nie wiesza się płotu,
Bo jeśli przejżrzysz (czego jeszcze sobie Snać nie uważysz) w swojej
złotem malowane: Ty śmiesz już żywych bezpiecznie osiadać. Śmiesz ważnem drzewem i paiżem władać. Nie broń trzciniana, nie woskowe strzały, Lekkiego serca i niemężnej chwały, Ale i pochew przy boku, i razem Strojny twój sajdak ostrem brzmi żelazem. Rączeli pędzą ku kresu zawody, Lub gonią drzewy pod wieczorne chłody, Działa grzmią w kwatry, pioruny Mars sieje, Komu kochańsze nad cię, te turnieje? Przed czasem umysł wysoki i w małym, I znać w zielonym, co ma być w dojżrzałym; Wisniowieckiego pióra ptak i lotu, Koło podłego nie wiesza się płotu,
Bo jeśli przejżrzysz (czego jeszcze sobie Snać nie uważysz) w swojej
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 50
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, coby z Filozosji miał za prosić? Odpowiedział pięknie, że ten: Ut eâ nullo imperante faeciam, quae vulgus fácit metu Legum, jako świadczy Làértius. Julius Kapitolinus mówi: Florent Civitates, si Philosophi imperant, aut imperatores Philosophantur.
A małaż Ożdoba Rzeczów. Pospolitych ORATORES, którzy movent et delectant: Grzmią po Eksedrach Tulliuszowie, Demostenesowie; lecz miło takich słuchać piorunów verba non verbara rzucających: Nie jednego zwiąże Hercuies Gallicanus dicendi nexu: Nie jednego zachęcił piekną Eloquencją do Wojny Aleksander Wielki. W Pokoju Nauka rekreuje, w boju siły reparuje i serca zwątlałe, Nie raz już przegrancy bliska potyczkę, Wodzów piękna otrzymy wała perora.
, coby z Filozosii miał za prosić? Odpowiedział pięknie, że ten: Ut eâ nullo imperante faeciam, quae vulgus fácit metu Legum, iako świadczy Làértius. Iulius Capitolinus mowi: Florent Civitates, si Philosophi imperant, aut imperatores Philosophantur.
A máłaż Ożdoba Rzecżow. Pospolitych ORATORES, ktorzy movent et delectant: Grzmią po Exedrach Tulliuszowie, Demostenesowie; lecż miło takich słuchać piorunow verba non verbara rzucaiących: Nie iednego zwiąże Hercuies Gallicanus dicendi nexu: Nie iednego záchęćił piekną Eloquencyą do Woyny Alexander Wielki. W Pokoiu Náuka rekreuie, w boiu śiły reparuie y serca zwątlałe, Nie raz iuż przegrancy bliska potycżkę, Wodzow piękna otrzymy wáła perora.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 386
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
mi się, że na miękkim darniu leżę. Często, co słaba ręka im nie zdole. Olimpiackie końmi zbiegam pole; I widzi mi się, kiedy zawód gonię, Ze cię przynajmniej tą wygraną skłonię. Często szaleję, jako bliskie Idy Pod czas mięsopust; czynią Eleidy, Kiedy je Bachus swym napuszy duchem, Grzmią od nich góry, szumi las rozruchem. Albo jako więc dwuroźni Faunowie, Driady swoje gonią po dąbrowie; A te zwykłego w się natchnąwszy Boga, Skaczą, nie patrząc, gdzie wiszar, gdzie droga, Wszystko to bowiem, gdy już przy pamięci, Powiadają mi; jako mię giez kręci; A żaden niewie
mi się, że ná miękkim darniu leżę. Często, co słaba ręká im nie zdole. Olympiáckie końmi zbiegam pole; Y widźi mi się, kiedy zawod gonię, Ze ćię przynaymniey tą wygráną skłonię. Często száleię, iáko bliskie Idy Pod czas mięsopust; czynią Eleidy, Kiedy ie Bachus swym nápuszy duchem, Grzmią od nich gory, szumi lás rozruchem. Albo iáko więc dwuroźni Faunowie, Dryády swoie gonią po dąbrowie; A te zwykłego w się nátchnąwszy Bogá, Skaczą, nie pátrząc, gdźie wiszar, gdźie drogá, Wszystko to bowiem, gdy iuż przy pámięći, Powiádáią mi; iáko mię giez kręći; A żaden niewie
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 43
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, nacierają śmielej, Dopieroż, jako z chmury grad, jako groch z woru, Działa i samopały razem z ich taboru Kozacy wpadli na Turki Osman ich dobywa Bronią się CZĘŚĆ TRZECIA
Śruty z ogniem i kule rzygną w on gmin gęsty. Lecą na wszytkie strony chłopi jako chmięsty; Kurzą się pola w dymie, grzmią lasy w odgłosie. Słysz go durny Osman i proch czuje w nosie, A pogaństwo, usławszy ziemię onę ścierwy, Ucieka, kto najdalej, kto może najpierwej. Gryzie się Osman strasznie, włosy na łbie targa, Że się dziś pierwszy giaur w jego krwi uszarga, Że jako lew dzierżąc się drogi przedsięwziętej, Idzie
, nacierają śmieléj, Dopieroż, jako z chmury grad, jako groch z woru, Działa i samopały razem z ich taboru Kozacy wpadli na Turki Osman ich dobywa Bronią się CZĘŚĆ TRZECIA
Śruty z ogniem i kule rzygną w on gmin gęsty. Lecą na wszytkie strony chłopi jako chmięsty; Kurzą się pola w dymie, grzmią lasy w odgłosie. Słysz go durny Osman i proch czuje w nosie, A pogaństwo, usławszy ziemię onę ścierwy, Ucieka, kto najdalej, kto może najpierwej. Gryzie się Osman strasznie, włosy na łbie targa, Że się dziś pierwszy giaur w jego krwi uszarga, Że jako lew dzierżąc się drogi przedsięwziętéj, Idzie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 105
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Wraz każe w swe uderzyć wsiadanego kotły. Larmo zatem po wszytkich obozach się szerzy. Jedni do zbrój, drudzy się biorą do pancerzy; Wszyscy na koń wsiadają i wychodzą z szańcu, Rzekłbyś, że na wesele, rzekłbyś, że do tańcu, Że już na skroń korony wdziali triumfalne. Grzmią bębny w regimentach, a kotły tubalne, Gdzie żelazny na rzeźwych jeździec koniech siedzi, To basem, to dyskantem, rozprawują w miedzi. Bez wiatru i powietrze pomagało echu. Kiedy trąby wesołe, surmy bez oddechu, Zadumani szyposze, co im staje pary, Nucą treny marsowe, w gwardiach fujary. O chwalebna ochoto
. Wraz każe w swe uderzyć wsiadanego kotły. Larmo zatem po wszytkich obozach się szerzy. Jedni do zbrój, drudzy się biorą do pancerzy; Wszyscy na koń wsiadają i wychodzą z szańcu, Rzekłbyś, że na wesele, rzekłbyś, że do tańcu, Że już na skroń korony wdziali tryumfalne. Grzmią bębny w regimentach, a kotły tubalne, Gdzie żelazny na rzeźwych jeździec koniech siedzi, To basem, to dyskantem, rozprawują w miedzi. Bez wiatru i powietrze pomagało echu. Kiedy trąby wesołe, surmy bez oddechu, Zadumani szyposze, co im staje pary, Nucą treny marsowe, w gwardyjach fujary. O chwalebna ochoto
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 128
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
potrzeby. Jeszcze większa część naszych, wczorajszą wyprawą Ubezpieczonych, spało i dopiero wrzawą Głosów ludzkich, grzmotem dział, nawałnością koni Obudzą się i porwą, jako oparzoni. Zmyka straż Lubomirski, co dopiero w dniowym Placu była stanęła, i pod Denofowym Beloardem osadzi przed broną załogę. A tymczasem trębacze po obozie trwogę Głoszą, grzmią kotły larmo; lecz wychodzić w pole Ani wojska szykować sam czas nie wydole; Ani miejsce po temu, bowiem Turcy chmurą I góry, i co rówien zalegli pod górą; Więc do wałów co żywo, co żywo z muszkiety Do koszów między swe się bierze parapety, Czekają, rychło na cel, gęstwą tak szkaradną
potrzeby. Jeszcze większa część naszych, wczorajszą wyprawą Ubezpieczonych, spało i dopiero wrzawą Głosów ludzkich, grzmotem dział, nawałnością koni Obudzą się i porwą, jako oparzoni. Zmyka straż Lubomirski, co dopiero w dniowym Placu była stanęła, i pod Denoffowym Beloardem osadzi przed broną załogę. A tymczasem trębacze po obozie trwogę Głoszą, grzmią kotły larmo; lecz wychodzić w pole Ani wojska szykować sam czas nie wydole; Ani miejsce po temu, bowiem Turcy chmurą I góry, i co rówien zalegli pod górą; Więc do wałów co żywo, co żywo z muszkiety Do koszów między swe się bierze parapety, Czekają, rychło na cel, gęstwą tak szkaradną
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 282
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
wszytkimże się mamy oraz zawrzeć w grobie? Nie wadzi ile tyle zostawić po sobie. Dusza w niebo, robakom ciało w ziemię żerem; Niech imię jego żyje po człeku papierem. Bo kamień i żelazo z kruchymi makuchy Czas równa; trzyma świata sam papier pieluchy. Wrzawa po całym świecie, a na wszytkie strony Grzmią burzące ogromnym echem kartaony. Starodawne, które miast swoich dotąd strzegły, Jako śnieg padną mury z wypalonej cegły.
Drżą matki nieszczęśliwe, a za każdą kulą Opłakane do piersi niemowiątka tulą. Toż i w polu niebieskie przeznaczyły miotły, Kiedy w krzykliwe trąby i tubalne kotły Orła białego hukną, Dunajowi ani Wiedeńskim belloardom Polacy
wszytkimże się mamy oraz zawrzeć w grobie? Nie wadzi ile tyle zostawić po sobie. Dusza w niebo, robakom ciało w ziemię żerem; Niech imię jego żyje po człeku papierem. Bo kamień i żelazo z kruchymi makuchy Czas równa; trzyma świata sam papier pieluchy. Wrzawa po całym świecie, a na wszytkie strony Grzmią burzące ogromnym echem kartaony. Starodawne, które miast swoich dotąd strzegły, Jako śnieg padną mury z wypalonej cegły.
Drżą matki nieszczęśliwe, a za każdą kulą Opłakane do piersi niemowiątka tulą. Toż i w polu niebieskie przeznaczyły miotły, Kiedy w krzykliwe trąby i tubalne kotły Orła białego hukną, Dunajowi ani Wiedeńskim belloardom Polacy
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 502
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Penteus/ twą ręke halabartny czuje Likurgus Świętokrajcy: Tyrenczyki maczasz: Dwujarzmych Ostrowidzów strojne karki skraczasz: Za tobą wtrop gwałt Bachin/ i Satyrów srogi/ I mdłe starzec napiły laską twierdząc nogi/ Ani krzepko na słabym siedzący osiołku. Gdzie stąpisz wszędy pełno młodzieńskiego zgiełku. Rozlega się niewieści wrzask/ hut/ uderzone Grzmią bębny/ z Cymbałami/ fujary toczone. Łaskawy/ miłościwy/ racz przybyć żądają Ismenowy/ co twoje święta poważają. Same córki Mineja takich świąt nie święcą/ Nie wcześnie robić woląc: częściąwątek kręcą/ Cześcią postawę snują/ cześcią płótno tkają/ I swój k tejże robicie fraucimer nukają. Z nich jedna wartkiem palcem
Penteus/ twą ręke halábartny czuie Lykurgus Swiętokráycy: Tyrenczyki maczasz: Dwuiárzmych Ostrowidzow stroyne karki skraczasz: Zá tobą wtrop gwałt Báchin/ y Sátyrow srogi/ Y mdłe stárzec nápiły laską twierdząc nogi/ Ani krzepko ná słábym śiedzący ośiełku. Gdźie stąpisz wszędy pełno młodźienskiego zgiełku. Rozlega się niewieśći wrzask/ hut/ vderzone Grzmią bębny/ z Cymbałámi/ fuiáry toczone. Láskáwy/ miłościwy/ rácz przybyć żądáią Ismenowy/ co twoie świętá poważáią. Same corki Mineiá tákich świąt nie święcą/ Nie wczesnie robić woląc: częściąwątek kręcą/ Cześćią postáwę snuią/ cześćią płotno tkáią/ Y swoy k teyże robićie fraucimer nukáią. Z nich iedná wártkiem pálcem
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 79
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636