Zmierzył Sarmacje obie. Co mógł ogniem, co żelazem, Wojował i palił razem, Jeszcze szable krwią spluskane, Jeszcze konie niewygrzane. I dalej, gdzie każe pójdą, Że granic ostatnich dojdą, Przy ofiarowanem zdrowiu, Hordy wszystkie pogotowiu. Wdzięcznie pan pogańskie one Głowy przyjął uniżone,
Roty świetno wyjeżdżały, Muzyka i działa grzmiały. Znowu: jako przykry zimie, Sehima Aquilo zdejmie, Piekielnej jadem zazdrości, Rozedmą Jędze wnętrzności. Czyli przez nawałów tyle Polskiej co silnego sile? Czyli piekła niezbadane? Pioruny nie wystrzelane? Co cudze mogły rozumy, Co z Bisurmany pokumy, Oto i Turczyn uronił, I Tatarzyn się ukłonił. Takli
Zmierzył Sarmacye obie. Co mógł ogniem, co żelazem, Wojował i palił razem, Jeszcze szable krwią spluskane, Jeszcze konie niewygrzane. I dalej, gdzie każe pójdą, Że granic ostatnich dojdą, Przy ofiarowanem zdrowiu, Hordy wszystkie pogotowiu. Wdzięcznie pan pogańskie one Głowy przyjął uniżone,
Roty świetno wyjeżdżały, Muzyka i działa grzmiały. Znowu: jako przykry zimie, Sehima Aquilo zdejmie, Piekielnej jadem zazdrości, Rozedmą Jędze wnętrzności. Czyli przez nawałów tyle Polskiej co silnego sile? Czyli piekła niezbadane? Pioruny nie wystrzelane? Co cudze mogły rozumy, Co z Bisurmany pokumy, Oto i Turczyn uronił, I Tatarzyn się ukłonił. Takli
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 25
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
miedzianą, dziecinę tuliła. Ani piosnek pieszczonych mamki mu śpiewały: Ale między zarazem bębny kołysały Wychowanki Marsowe. Siercią i pancerzem, Nie bawełną, nie miękkiem powijając pierzem. Stąd one w nim zapały i krew chciwą sławy, Że mu tylko triumfy a hetmańskie klawy W myśli były. We śnieli? bębny w uszu grzmiały; W dzieńli? świetne chorągwie w oczu się wiewały. Jako koniem najachać, jako drzewem toczyć, Ułożyć się wężyka, do pierścienia skoczyć, Ciężkie sypać batery, podsadzać petardy, I dowcipne przy fortach stawić belloardy,
Wszystkie jego pociechy, wszystkie i zabawy. Stąd w jasnym się obłoku Bóg spuściwszy krwawy, Ucałował dziecinę
miedzianą, dziecinę tuliła. Ani piosnek pieszczonych mamki mu śpiewały: Ale między zarazem bębny kołysały Wychowanki Marsowe. Siercią i pancerzem, Nie bawełną, nie miękkiem powijając pierzem. Ztąd one w nim zapały i krew chciwą sławy, Że mu tylko tryumfy a hetmańskie klawy W myśli były. We śnieli? bębny w uszu grzmiały; W dzieńli? świetne chorągwie w oczu się wiewały. Jako koniem najachać, jako drzewem toczyć, Ułożyć się wężyka, do pierścienia skoczyć, Ciężkie sypać battery, podsadzać petardy, I dowcipne przy fortach stawić belloardy,
Wszystkie jego pociechy, wszystkie i zabawy. Ztąd w jasnym się obłoku Bóg spuściwszy krwawy, Ucałował dziecinę
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 40
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
pisał rzetelnie i prawdziwie. Nie miał uszczyrbku i zawodu interes publiczny, gdzie go i komu, czyli za morza i granice, czyli w samej ojczyźnie, pospolita powierzyła potrzeba. Życia ujma, substancji strata, własnych dzieci niedostatek pożądańsze i przyjemniejsze były aniżeli najmniejszy usługi mankament, komu się przez publiczny powierzyła kredens. Nie grzmiały piorunami na uszczyrbek sławy i imienia cudzego sądowe izby i ratusze, bo jako się każdy przez chwalebne akcyje dla siebie bardziej niż o życie, o sławę starał, tak tyczyć się cudzej w najmniejszy ukrzywdzenia sposób miał sobie za sromotną profosa publicznego profesyją. Ani zbytnimi kłótniami, niepodciwymi wykrętami i terminami wikłał się czas sprawiedliwości świętej,
pisał rzetelnie i prawdziwie. Nie miał uszczyrbku i zawodu interes publiczny, gdzie go i komu, czyli za morza i granice, czyli w samej ojczyźnie, pospolita powierzyła potrzeba. Życia ujma, substancyi strata, własnych dzieci niedostatek pożądańsze i przyjemniejsze były aniżeli najmniejszy usługi mankament, komu się przez publiczny powierzyła kredens. Nie grzmiały piorunami na uszczyrbek sławy i imienia cudzego sądowe izby i ratusze, bo jako się każdy przez chwalebne akcyje dla siebie bardziej niż o życie, o sławę starał, tak tyczyć się cudzej w najmniejszy ukrzywdzenia sposób miał sobie za sromotną profosa publicznego profesyją. Ani zbytnimi kłótniami, niepodciwymi wykrętami i terminami wikłał się czas sprawiedliwości świętej,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 192
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
hakownic ognia dawać rządnie, Zamieszali ich zarazem porządnie I pan Podczaski także nie próżnował, Gdyż nieprzyjaciel na cel mu wstępował. Potem Cyprian z dział ich począł mieszać. Oni w swe miejsca poczęli pośpieszać. Chłopi, co stali, krzyczeli z ochoty, Dodając serca do takiej roboty. I tak te grzmoty za jedno tak grzmiały Od dział i strzelby, aż z zmierzchem ustały, Strychując równie na wsze strony prawie. Pogoda się nam stawiła łaskawie, Bo trupem pola tureckie usłały, Gdyż bisurmanie jako trzcina stały, Tak się dziwując temu traktowaniu, Lecz oszukani od naszych w strzelaniu, Tak gdy już ten dzień szczęśliwie skończyli, Wycieczkę zaraz zmierzchem wyprawili
hakownic ognia dawać rządnie, Zamieszali ich zarazem porządnie I pan Podczaski także nie próżnował, Gdyż nieprzyjaciel na cel mu wstępował. Potem Cypryjan z dział ich począł mieszać. Oni w swe miejsca poczęli pośpieszać. Chłopi, co stali, krzyczeli z ochoty, Dodając serca do takiej roboty. I tak te grzmoty za jedno tak grzmiały Od dział i strzelby, aż z zmierzchem ustały, Strychując równie na wsze strony prawie. Pogoda się nam stawiła łaskawie, Bo trupem pola tureckie usłały, Gdyż bisurmanie jako trzcina stały, Tak się dziwując temu traktowaniu, Lecz oszukani od naszych w strzelaniu, Tak gdy już ten dzień szczęśliwie skończyli, Wycieczkę zaraz zmierzchem wyprawili
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 181
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
prawi — barzo śliczną pannę, Nad urodziwą piękniejszą Diannę, Która — wyszedszy z morskich głębokości W niemałej panien swych okoliczności — Sama spojśrzodka onych wybieżała Z białym grzebieniem, który w rękach miała, I do okrętu przyszedszy naszego Mnie na swym łonie położy samego. Zatym grzebieniem moje długie włosy Tak czesze, że z nich jakieś grzmiały głosy; A jeśli włosek — czesząc — mi zerwała, Swoim go pannom na morze ciskała, Za którym one — jako bełt — latały, Jedna przed drugą z rąk go wydzierały; A jako tylko która go dostała, Do warkocza go swego przypletała. Potym zaś wziąwszy dzbana niemałego Na kształt kryształu szkła przeźroczystego, Wszytkie
prawi — barzo śliczną pannę, Nad urodziwą piękniejszą Dyjannę, Która — wyszedszy z morskich głębokości W niemałej panien swych okoliczności — Sama spojśrzodka onych wybieżała Z białym grzebieniem, który w rękach miała, I do okrętu przyszedszy naszego Mnie na swym łonie położy samego. Zatym grzebieniem moje długie włosy Tak czesze, że z nich jakieś grzmiały głosy; A jeśli włosek — czesząc — mi zerwała, Swoim go pannom na morze ciskała, Za którym one — jako bełt — latały, Jedna przed drugą z rąk go wydzierały; A jako tylko która go dostała, Do warkocza go swego przypletała. Potym zaś wziąwszy dzbana niemałego Na kształt kryształu śkła przeźroczystego, Wszytkie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 90
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. I.M.I. NIEPRóżnVIĄCEGO PRóżnOWANIA ALBO EPIGRAMATÓW POLSKICH KSIĘGI I. AVTOR DO CZYTELNIKA.
POlak pisze po Polsku/ nie Trojańskie dzieje/ Albo Annibalowe we Włoszech Turnieje Nie to/ jako Scanderbeg/ wielkiej Hetman Cnoty/ Z niewoli Bissurmański/ wybił Epiroty Ani ja Wiejskie ciągnę/ na tę notę strony/ Aby grzmiały Tomirym/ i jej Amazony. Dobrzesz mnie/ przy kuminie/ wziąwszy kuflik spory/ Z Bracią sieść/ a czasem też zażyć i Bandory Tam raz drugi/ chyżo się obszedszy koleją Zgadniemy/ czemu z Marsa Bogowie się śmieją? Czemu suka Junona zgryźliwa tak śmiele? Przyścignąwszy Jowisza/ u pięknej Semele Dane/
. I.M.I. NIEPROZNVIĄCEGO PROZNOWANIA ALBO EPIGRAMATOW POLSKICH KSIĘGI I. AVTOR DO CZYTELNIKA.
POlak pisze po Polsku/ nie Troiáńskie dźieie/ Albo Annibálowe we Włoszech Turnieie Nie to/ iáko Scánderbeg/ wielkiey Hetmąn Cnoty/ Z niewoli Bissurmański/ wybił Epiroty Ani ia Wieyskie ciągnę/ ná tę notę strony/ Aby grzmiáły Tomirym/ y iey Amazony. Dobrzesz mnie/ przy kuminie/ wźiąwszy kuflik spory/ Z Bráćią śieść/ á czásem tesz záżyć y Bándory Tám raz drugi/ chyzo się obszedszy koleią Zgádniemy/ czemu z Marsá Bogowie się śmieią? Czemu suka Iunoná zgryźliwa tak śmiele? Przyśćignąwszy Iowiszá/ v piękney Semele Danáè/
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 1.
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
tak sprosny głupiec opętany/ Ze to rzecz łatwia/ przeciwić się Bogu. I niechce pomnieć szaleniec przezdzięki/ Jaki z gniewliwej piorun jego ręki. Jerozolimy wyzwolonej
3. Ogromną trąbą Lucyper zuchwały Kupi do siebie mieszkańce podziemne: Której się straszne dźwięki rozlegały/ Przechodząc piekła/ i przepaści ciemne. Nigdy tak nieba ogromnie nie grzmiały/ Gdy miecą gromy na doliny ziemne. Nie tak ziemia drży/ i trzęsie się na dnie/ Gdy wiatr chce wypaść/ co się w nie zakradnie. 4. Zbiegli się zaraz piekielni duchowie Na pałac/ w którym mieszka Pluton srogi: W różnych postaciach/ a kto je wypowie? Srach i wspominać: jedni
ták sprosny głupiec opętány/ Ze to rzecz łátwia/ przećiwić się Bogu. Y niechce pomnieć szaleniec przezdźięki/ Iáki z gniewliwey piorun iego ręki. Ierozolimy wyzwoloney
3. Ogromną trąbą Lucyper zuchwáły Kupi do śiebie mieszkáńce podźiemne: Ktorey się strászne dźwięki rozlegáły/ Przechodząc piekłá/ y przepáśći ćiemne. Nigdy ták niebá ogromnie nie grzmiáły/ Gdy miecą gromy ná doliny źiemne. Nie ták źiemiá drży/ y trzęśie się ná dnie/ Gdy wiátr chce wypáść/ co się w nie zákrádnie. 4. Zbiegli się záraz piekielni duchowie Ná páłac/ w ktorym mieszka Pluton srogi: W roznych postáćiách/ á kto ie wypowie? Srach y wspomináć: iedni
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 78
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618