humoru. Nie upodla grubym łajaniem czeladki swojej trzeżwej, czułej, starownej. Gdy którego do siebie zawoła, pewien jest zawołany, iż co wdzięcznego z ust Pańskich usłyszy. Niedawno posłał z listem masztalerza, ten gdy powrócił zaraz był pytany, jakim sposobem mógł tak prędko drogę odbyć; widziałem jak mu to było do gustu iż jego pilność była uważana. Gdy się zaś dalej spytał, jeźli imieniem jego pozdrowił mieszkającego na drodze Ojca swego staruszka, niegdyś szafarza u dworu; stanęły mu łzy w oczach i nie mógł Panu odpowiedzieć.
Ktokolwiek tym sposobem umie sobie ująć serca poddanych i służących, najszczęśliwszy jest z Monarchów świata. Rozkazy jego są wyrokami
humoru. Nie upodla grubym łaianiem czeladki swoiey trzeżwey, czułey, starowney. Gdy ktorego do siebie zawoła, pewien iest zawołany, iż co wdzięcznego z ust Pańskich usłyszy. Niedawno posłał z listem masztalerza, ten gdy powrocił zaraz był pytany, iakim sposobem mogł tak prętko drogę odbyć; widziałem iak mu to było do gustu iż iego pilność była uważana. Gdy się zaś daley spytał, ieźli imieniem iego pozdrowił mieszkaiącego na drodze Oyca swego staruszka, niegdyś szafarza u dworu; stanęły mu łzy w oczach y nie mogł Panu odpowiedzieć.
Ktokolwiek tym sposobem umie sobie uiąć serca poddanych y służących, nayszczęśliwszy iest z Monarchow świata. Roskazy iego są wyrokami
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 85
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
mną lubo oddalona ustawnie bądź: bądź nakoniec mną, bo ja jestem twój.
Umysł skłonny do podejrzenia karmi się jadem swoim; na co się spojzrzy, czego się dotknie, zaraża. Przyjęcie obojętne przypisuje nienawiści; uprzejme, dysymulacyj; wesołość, cudzym go kochaniem straszy; smutek, dyzgustu osoby jego jest skutkiem. Gust najniewinniejszy, słowo obojętne, wszystko u niego hieroglifikiem znaczącym wiele złego. Ledwoby z tego wszystkiego nie można wnieść sprawiedliwej konsekwencyj, iż zelotypia bardziej jest skutkiem gniewu niżeli kochania.
Co najnieszczęśliwsza, podejzrzliwy, chcąc nadzwyczajnym sposobem wszystkie serca i umysłu wzruszenia kochanej przeniknąć osoby, na to po większej części pracuje, aby powzięty ku
mną lubo oddalona ustawnie bądź: bądź nakoniec mną, bo ia iestem twoy.
Umysł skłonny do podeyrzenia karmi się iadem swoim; na co się spoyzrzy, czego się dotknie, zaraża. Przyięcie oboiętne przypisuie nienawiści; uprzeyme, dyssymulacyi; wesołość, cudzym go kochaniem straszy; smutek, dyzgustu osoby iego iest skutkiem. Gust nayniewinnieyszy, słowo oboiętne, wszystko u niego hieroglifikiem znaczącym wiele złego. Ledwoby z tego wszystkiego nie można wnieść sprawiedliwey konsekwencyi, iż zelotypia bardziey iest skutkiem gniewu niżeli kochania.
Co naynieszczęśliwsza, podeyzrzliwy, chcąc nadzwyczaynym sposobem wszystkie serca y umysłu wzruszenia kochaney przeniknąć osoby, na to po większey części pracuie, aby powzięty ku
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 168
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
punkcie fałsz postrzeże, wszystkie inne akcje stracą w oczach jego rzetelność. Trzeba ile możności źrzodło hamować skażonej imaginacyj, zerwawszy pierwsze tamy, już dalej być wstrzymaną nie może.
Pokazywać niekiedy żal z złej o sobie opinii ale ostroźnie i nie znacznie, jest dobry sposób skutecznie częstokroć od prawych małżonek zażywany. Są takowe, które gust mają w utrapieniu mężów zelotypów, i lubo się poczciwie sprawują, dla zemsty dają im powierzchowne okazje do zgryzoty, nie godzi się takowego postępku chwalić. Miłość albowiem małżeńską osłabia, spokojność domową miesza, defekt mężowski powiększa, a do tego wiedzieć powinne żony, iż należy do rozsądnego małżeństwa, słodzić ile możności nie kazić i
punkcie fałsz postrzeże, wszystkie inne akcye stracą w oczach iego rzetelność. Trzeba ile możności źrzodło hamować skażoney imaginacyi, zerwawszy pierwsze tamy, iuż daley bydź wstrzymaną nie może.
Pokazywać niekiedy żal z złey o sobie opinii ale ostroźnie y nie znacznie, iest dobry sposob skutecznie częstokroć od prawych małżonek zażywany. Są takowe, ktore gust maią w utrapieniu mężow zelotypow, y lubo się poczciwie sprawuią, dla zemsty daią im powierzchowne okazye do zgryzoty, nie godzi się takowego postępku chwalić. Miłość albowiem małżeńską osłabia, spokoyność domową miesza, defekt mężowski powiększa, á do tego wiedzieć powinne żony, iż należy do rozsądnego małżeństwa, słodzić ile możności nie kazić y
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 175
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
raz w ukrop; a dość będzie tego. Tego zamilczeć trudno/ od czego śledziona Dziw że żyje/ niezwykłem śmiechem umartwiona: Stroje w Polskę/ a z Polski/ gdzieś powędrowały/ Rozumem owe głowy/ co na to przystały; By/ w jedwabiach/ czyniąc brak/ wzgardziwszy włosowe/ Przypadały do gustu/ Garsety Skopowe. Prawieć Moda: pokrywa piersi Sobol drogi/ A z Baranem na czoło/ czy to nie śmiech srogi? Scudzoziemiawszy Polki/ o tym zapomniały; Ze Polskie animusze/ tak futra sadzały: Sobol za stół/ przed stołem/ dość wcześnie Rysiowi/ Umknie się Lis/ za piecem/ miejsce Baranowi
raz w vkrop; á dość będźie tego. Tego zámilczeć trudno/ od czego śledźioná Dźiw że żyie/ niezwykłem śmiechem vmartwioná: Stroie w Polskę/ á z Polski/ gdźieś powędrowáły/ Rozumem owe głowy/ co ná to przystały; By/ w iedwabiách/ czyniąc brák/ wzgárdźiwszy włosowe/ Przypadáły do gustu/ Gársety Skopowe. Práwieć Modá: pokrywá pierśi Sobol drogi/ A z Báránem ná czoło/ czy to nie śmiech srogi? Zcudzoźiemiawszy Polki/ o tym zápomniáły; Ze Polskie ánimusze/ ták futrá sadzáły: Sobol za stoł/ przed stołem/ dość wcześnie Ryśiowi/ Vmknie się Lis/ zá piecem/ mieysce Báránowi
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
zagorzałej. Mówią drudzy do rzeczy koronni synowie Mówią na dobre wasze i ... Ale cóż po tym, kiedy do skutku samego Rzadko mowy i rady te przychodzą swego, Rwiecie sejmy tak często, rwiecie bez ohydu. Nie uśliście zaprawdę nagany i wstydu. Powiedźcież mi, a szczerze, co też za gust macie Z tak częstych konsult waszych? Sami powiadacie, Jako z was wiele który na sejmach utracił, A z znaczną fortun swoich ujmą się pobracił. Wiem, że z was, moi bracia, znajdzie się wiele, Którzy macie intraty zamożne, a śmiele Rzec to mogę, że wasze, choć rzęsiste, włości Nie
zagorzałej. Mówią drudzy do rzeczy koronni synowie Mówią na dobre wasze i ... Ale cóż po tym, kiedy do skutku samego Rzadko mowy i rady te przychodzą swego, Rwiecie sejmy tak często, rwiecie bez ohydu. Nie uśliście zaprawdę nagany i wstydu. Powiedźcież mi, a szczerze, co też za gust macie Z tak częstych konsult waszych? Sami powiadacie, Jako z was wiele który na sejmach utracił, A z znaczną fortun swoich ujmą się pobracił. Wiem, że z was, moi bracia, znajdzie się wiele, Którzy macie intraty zamożne, a śmiele Rzec to mogę, że wasze, choć rzęsiste, włości Nie
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 729
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, albo płonę rodzą szyszki. Jak się pięknie w orzeszku jądro zaskorupi! Lecz pozór smak przechodzi, skoro go rozłupi; Czasem też będzie i czczy. Jeśli się to przyda Naturze, nikt się pewnie za fraszki nie wstyda, Gdy prócz papieru tylko a prócz inkaustu, Jeśli ją mądry zgryzie, nie znajdzie w niej gustu. Trzeba znać rodzaj bedłek, kto chce grzyby zbierać, Bo jedne tuczą, trzeba od drugich umierać; Kto błazen, ten nie ujdzie pewnie samołówki: Insze rydze i biele, a insze wężówki. Wżdy i tych bez potrzeby Bóg w lesie nie sadzi, Ale tylko lekarz wie, na co, i poradzi.
, albo płonę rodzą szyszki. Jak się pięknie w orzeszku jądro zaskorupi! Lecz pozór smak przechodzi, skoro go rozłupi; Czasem też będzie i czczy. Jeśli się to przyda Naturze, nikt się pewnie za fraszki nie wstyda, Gdy prócz papieru tylko a prócz inkaustu, Jeśli ją mądry zgryzie, nie znajdzie w niej gustu. Trzeba znać rodzaj bedłek, kto chce grzyby zbierać, Bo jedne tuczą, trzeba od drugich umierać; Kto błazen, ten nie ujdzie pewnie samołówki: Insze rydze i biele, a insze wężówki. Wżdy i tych bez potrzeby Bóg w lesie nie sadzi, Ale tylko lekarz wie, na co, i poradzi.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 14
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swoje sługi Za ostatnią, i tego nawet, co go zdradza, Nim się z nimi pożegna, wieczerzą zasadza, Sobie na śmierć, im na post. Jako się położy W grobie Chrystus Pan, odtąd pości kościół boży. O, choć o jednym chlebie, rozkoszne zapusty, Bo wszytkich zwierzyn, wszytkich miąs przenosi gusty.
O delikacki poście, o chlebie tak syty, Że choćby język wszytkie zebrał apetyty, Najeść się go nie może. Najsmaczniejszych rzeczy Wszelkie smaki ma w sobie, i tuczy, i leczy, Do żywota wiecznego prawdziwej pokuty Przydawszy, kto owocem Adamowym struty. Były też tam maszkary, był i taniec dziwny, Gdy
swoje sługi Za ostatnią, i tego nawet, co go zdradza, Nim się z nimi pożegna, wieczerzą zasadza, Sobie na śmierć, im na post. Jako się położy W grobie Chrystus Pan, odtąd pości kościół boży. O, choć o jednym chlebie, rozkoszne zapusty, Bo wszytkich zwierzyn, wszytkich miąs przenosi gusty.
O delikacki poście, o chlebie tak syty, Że choćby język wszytkie zebrał apetyty, Najeść się go nie może. Najsmaczniejszych rzeczy Wszelkie smaki ma w sobie, i tuczy, i leczy, Do żywota wiecznego prawdziwej pokuty Przydawszy, kto owocem Adamowym struty. Były też tam maszkary, był i taniec dziwny, Gdy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 69
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z górnikami na dnie. Po tak bucznych sobolach, po tak świetnej lamie, Kiedy głód każe, przyjdzie wdziać górnicę w jamie. 225. PARADOXUM ECCLESIASTICI
Lepsza jest złość w mężczyźnie niż w niewieście cnota, Napisał kiedyś Syrach, otwierając wrota Białej płci do wszelakiej na świecie rozpusty. Dosycze wielkie do niej szatan im dał gusty, Nie trzeba ich do jawnej przywodzić rozpaczy. Myli się, lub kto pisze, lubo kto tłumaczy: Niechże grzeszy mężczyzna, słuchając Syracha, Niechaj się na wszytko złe rozpasuje swacha. W raju Ewę szkodliwe zwodziły cerasty, Do nieba wielu mężów uprzedzą niewiasty. Żydom to pisał Syrach, niech mu wierzą Żydzi;
z górnikami na dnie. Po tak bucznych sobolach, po tak świetnej lamie, Kiedy głód każe, przyjdzie wdziać górnicę w jamie. 225. PARADOXUM ECCLESIASTICI
Lepsza jest złość w mężczyźnie niż w niewieście cnota, Napisał kiedyś Syrach, otwierając wrota Białej płci do wszelakiej na świecie rozpusty. Dosyćże wielkie do niej szatan im dał gusty, Nie trzeba ich do jawnej przywodzić rozpaczy. Myli się, lub kto pisze, lubo kto tłumaczy: Niechże grzeszy mężczyzna, słuchając Syracha, Niechaj się na wszytko złe rozpasuje swacha. W raju Ewę szkodliwe zwodziły cerasty, Do nieba wielu mężów uprzedzą niewiasty. Żydom to pisał Syrach, niech mu wierzą Żydzi;
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 103
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
możesz żołnierzem, Bądź, miły synu, księdzem i baw się pacierzem. Idą potem, gdzie w piętra budowane teki Prezentują uczonych ksiąg biblioteki. Poda mu ociec jednę, a sam drugą czyta; Nie liźnie Piotrowskiego, dopieroż Tacyta: Widzi czarne na białym, okrom inkaustu A papieru nic więcej, tyleż do ksiąg gustu. Kiedy ani żołnierza, ani księdza syna Nie mogę, niech mam, rzecze ociec, dworzanina. Lamus każe otworzyć. Tam różne bławaty, Futra, obicia, drogie dworskie aparaty, Srebra potem, klejnoty, szpalery, kobierce. I do tych mu się najmniej nie skłoniło serce. Więc gdy pomyśli: gardzisz z
możesz żołnierzem, Bądź, miły synu, księdzem i baw się pacierzem. Idą potem, gdzie w piętra budowane teki Prezentują uczonych ksiąg biblijoteki. Poda mu ociec jednę, a sam drugą czyta; Nie liźnie Piotrowskiego, dopieroż Tacyta: Widzi czarne na białym, okrom inkaustu A papieru nic więcej, tyleż do ksiąg gustu. Kiedy ani żołnierza, ani księdza syna Nie mogę, niech mam, rzecze ociec, dworzanina. Lamus każe otworzyć. Tam różne bławaty, Futra, obicia, drogie dworskie aparaty, Srebra potem, klejnoty, szpalery, kobierce. I do tych mu się najmniej nie skłoniło serce. Więc gdy pomyśli: gardzisz z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 144
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Kiwnie ręką co z mocy i tak się o mury Trąci, że mu po członki zaśnieją pazury. Zapomniawszy o gównie, w skok do gęby z palcem. Więc usta napełniwszy nielubnym zakalcem, Spluwa przecie przy murze, gdy na popłuczyny W gębę mu oknem wlała pełen trzop uryny. Różne miłość przysmaki, różne ma swe gusty, A to i Gusmanowi sprawiła zapusty. Więc żeby pysk wypłukał z przysmaków miłości, Porwawszy się, do studnie bieży jak najprościej. 42 (P). MIEJSKA PRZYJAŹŃ
Mylą się, co tak lekko miejską przyjaźń cenią, Że więcej w niej krom rożna nie masz na pieczenią, Bo moja gospodyni kształtem żyje rożnem:
Kiwnie ręką co z mocy i tak się o mury Trąci, że mu po członki zaśnieją pazury. Zapomniawszy o gównie, w skok do gęby z palcem. Więc usta napełniwszy nielubnym zakalcem, Spluwa przecie przy murze, gdy na popłuczyny W gębę mu oknem wlała pełen trzop uryny. Różne miłość przysmaki, różne ma swe gusty, A to i Gusmanowi sprawiła zapusty. Więc żeby pysk wypłukał z przysmaków miłości, Porwawszy się, do studnie bieży jak najprościej. 42 (P). MIEJSKA PRZYJAŹŃ
Mylą się, co tak lekko miejską przyjaźń cenią, Że więcej w niej krom rożna nie masz na pieczenią, Bo moja gospodyni kształtem żyje rożnem:
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 222
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987