cnoty stały. Z dawnego wieku W naszym opieku Zawsze z jednym Panem. Trwasz nie przestając Odmian nieznając; Niż się dostał Wianem/ Tu Ociec z Dziady Krewnych gromady I mali Wnukowie. Dzieciństwa doszli Tu wzgodzie rośli Przy swej starszej głowie. Tu na pagórku W drewnianym Dworku Pięrwsze krotofile. Ptastwo swowolne Powietrze wolne Gwałcąc cieszy mile. Choć mała Niwa Leć płenne Zniwa Bujna Ceres daje Wszytkiego zgoła Acz w pocie czoła/ Pracując dostaje. Błogosławieństwo Nasze Starszeństwo Tu od Boga miało. Zawsze im Chleba Jako potrzeba Dosyć wystarczało. Na co mi skarby Wszytkie Hiarby/ Na co mi Paktole. Pozór we Złocie A myśl wkłopocie/ Troska
cnoty stáły. Z dawnego wieku W nászym opieku Záwsze z iednym Pánem. Trwasz nie przestáiąc Odmiąn nieznáiąc; Niż się dostał Wiánem/ Tu Oćiec z Dźiady Krewnych gromády Y máli Wnukowie. Dźiećiństwá doszli Tu wzgodzie rośli Przy swey stárszey głowie. Tu ná págorku W drewniánym Dworku Pięrwsze krotofile. Ptástwo swowolne Powietrze wolne Gwáłcąc ćieszy mile. Choć máła Niwá Leć płenne Zniwá Buyna Ceres dáie Wszytkiego zgołá Acz w poćie czołá/ Prácuiąc dostáie. Błogosłáwieństwo Násze Stárszenstwo Tu od Bogá miáło. Záwsze im Chlebá Iáko potrzebá Dosyć wystárczáło. Ná co mi skárby Wszytkie Hyárby/ Ná co mi Páktole. Pozor we Złoćie A myśl wkłopoćie/ Troská
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 193
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
powiada/ że diabła w osobie Swojej ten tyran znaczył/ który w życia bitwie Ludzkiego/ jak Lew rycząc krąży/ w tej gonitwie Szukając kogo by mógł pożrzeć/ a inszego Łupu oprócz duszy twej/ nie pragnie żadnego Której z łowić/ i z imać inaczej nie może/ Chyba przez grzechy/ gdy kto przykazanie Boże Gwałcąc zezwala na grzech. to jego wesele/ To uciecha/ to triumf/ gdy kto grzeszy śmiele. Diabli najbarziej kochają się w grzechu. Gen: 14. Lamentu dzień drugi.
Ze czart wesele miewa z grzechu śmiertelnego I uciechę i triumf/ znać z ustawicznego Poduszczenia/ i podniet onego/ któremi Kusząc człowieka trapi zdradami
powiádá/ że diábłá w osobie Swoiey ten tyrán znácżył/ ktory w zyćiá bitwie Ludzkiego/ iák Lew rycżąc krąży/ w tey gonitwie Szukáiąc kogo by mogł pożrzeć/ á inszego Łupu oprocż duszy twey/ nie prágnie żadnego Ktorey z łowić/ y z imáć inácżey nie może/ Chybá przez grzechy/ gdy kto ṕrzykázanie Boże Gwáłcąc zezwálá ná grzech. to iego wesele/ To ućiechá/ to tryumf/ gdy kto grzeszy smiele. Diábli náybárźiey kochaią się w grzechu. Gen: 14. Lámentu dźień drugi.
Ze cżart wesele miewá z grzechu śmiertelnego Y ućiechę y tryumf/ znać z ustáwicżnego Poduszcżeniá/ y podniet onego/ ktoremi Kusząc cżłowieká trápi zdrádami
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 57
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
wnet postronne sprzęże, Szwedzkie, Saskie, Moskiewskie, Kozackie oręże. J tak obcym narodom, krai we wszystko żyzny Na łup, zdzierstwo, rabunek, swej dała Ojczyzny. Tak kiedy gniewny Neptun, wmorzu Trydent znurzy J troizębatym berłem spokoine poburzy Nurty, fala nad flą, wał nad wałem bierze Górę, gwałcąc wrodzonej równości przymierze. Atym czasem, zbyt czułe na to zamięszanie Brezgi, zbierają łupy, i co wtakim stanie Będąc morze wyrzuca, z ślepego odmętu Korzyść biorą niemając od nikogo wstrętu. Poidzie na brzeg z swej konchy rugowana perła; Poidzie rumiany koral z pod Neptuna berła Na brzegową tandetę; w
wnet postronne sprzęże, Szwedzkie, Saskie, Moskiewskie, Kozackie oręże. J ták obcym narodom, krai we wszystko żyzny Ná łup, zdzierstwo, rábunek, swey dáłá Oyczyzny. Tak kiedy gniewny Neptun, wmorzu Trydent znurzy J troizębatym berłem spokoine poburzy Nurty, fala nad flą, wał nad wałem bierze Gorę, gwałcąc wrodzoney rowności przymierze. Atym czasem, zbyt czułe ná to zamięszanie Brezgi, zbieraią łupy, y co wtakim stánie Będąc morze wyrzuca, z slepego odmętu Korzyść biorą niemaiąc od nikogo wstrętu. Poidzie ná brzeg z swey konchy rugowana perła; Poidźie rumiány koral z pod Neptuná berłá Ná brzegową tandetę; w
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 2
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
jako śnieg, kiedy słońce grzeje; Sam grzech się wzmaga, sam grzech krzemieniem twardnieje. Niechżeby już o niebie ludzie zapomnieli, Żyjąc gorzej pogaństwa; czemuż by wżdy mieli Zapomnieć, która z światem trwać może, swej sławy Z stratą dusze nabytej? bo dla niej ustawy Nie tylko boskie, ale imo głupie bydło Gwałcąc zuchwale samej natury prawidło, Sną też, nie starzawszy się, w pierwszym życia progu. I z tego dać rachunek trzeba będzie Bogu. 131. O LITERZE A
Stworzywszy Bóg człowieka nad wszelkim rodzajem. Jego Adamem, sam się nazwał Adonajem; Arona za kapłana najwyższego bierze, I Abrahama, w tejże z początku
jako śnieg, kiedy słońce grzeje; Sam grzech się wzmaga, sam grzech krzemieniem twardnieje. Niechżeby już o niebie ludzie zapomnieli, Żyjąc gorzej pogaństwa; czemuż by wżdy mieli Zapomnieć, która z światem trwać może, swej sławy Z stratą dusze nabytej? bo dla niej ustawy Nie tylko boskie, ale imo głupie bydło Gwałcąc zuchwale samej natury prawidło, Sną też, nie starzawszy się, w pierwszym życia progu. I z tego dać rachunek trzeba będzie Bogu. 131. O LITERZE A
Stworzywszy Bóg człowieka nad wszelkim rodzajem. Jego Adamem, sam się nazwał Adonajem; Arona za kapłana najwyższego bierze, I Abrahama, w tejże z początku
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 454
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Na ostatek na dopełnienie nieszczęścia, traci, duszę swoję, jeżeli w tej potrzebie zginie. Lecz rzecze kto, że to czyni dla zachowania swego honoru, że się na te niebezpieczeństwa odważa. Fałszywy i niegodziwy pretekst! I także to w samym śrzodku Państwa Chrześcijańskiego ludzie świeccy śmieją mówić, że konserwują honor swój, gwałcąc najpierwsze, i nieodmienne prawo, które jest: być Bogu posłusznym? będąc wyperswa- dowanemi, że jest rzecz chwalebna pełnić rozkazy Królewskie, czy mogąż bez osobliwszego na rozumie błędu rozumieć, że jest rzecz wstydliwa, pełnić prawo Króla nad Królami, sakryfikując mu gniew swój, który tak często bywa niesłuszny. Ale zostawmy prawo Boskie
Na ostatek na dopełnienie nieszczęścia, traci, duszę swoię, ieżeli w tey potrzebie zginie. Lecz rzecze kto, że to czyni dla zachowania swego honoru, że się na te niebespieczeństwa odważa. Fałszywy y niegodziwy pretext! Y także to w samym śrzodku Państwa Chrześciańskiego ludzie świeccy śmieią mowić, że konserwuią honor swoy, gwałcąc naypierwsze, y nieodmienne prawo, ktore iest: być Bogu posłusznym? będąc wyperswa- dowanemi, że iest rzecz chwalebna pełnić rozkazy Krolewskie, czy mogąż bez osobliwszego na rozumie błędu rozumieć, że iest rzecz wstydliwa, pełnić prawo Krola nad Krolami, sakryfikuiąc mu gniew swoy, ktory tak często bywa niesłuszny. Ale zostawmy prawo Boskie
Skrót tekstu: AkDziec
Strona: 106
Tytuł:
Akademia dziecinna albo zbiór nauk różnych
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia JKM i Rzeczypospolitej Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1761
Data wydania (nie wcześniej niż):
1761
Data wydania (nie później niż):
1761
/ ale tylko trochę wodą z wierzchu polać. Niegolicie nigdy wąsów/ ale tylko spodnią brodę/ co jest najprzystojniejsza ozdoba człowiekowi/ i która go najbarziej zdobi/ a wy ją strzyżecie jako się wam zda. Zażywacie do botów/ do ubrani/ na wzgardę Proroka/ koloru świętego zielonego/ poświęconego na Chorągwi Mahometowej/ gwałcąc takim bezbożnym używaniem rzecz taką/ która niepowinna przychodzić tylko do stroju przedniejszych członków człowieczych. Pijecie bezpiecznie i bez skrupułu wino/ które jest w obrzydzeniu u wszytkich co prawdziwie Zakon zachowują. Strony potraw nie czynicie żadnej różnice miedzy temi co są czyste/ i miedzy temi co nie są/ ale jecie wszytkie bez braku.
/ ále tylko trochę wodą z wierzchu poláć. Niegolićie nigdy wąsow/ ále tylko spodnią brodę/ co iest nayprzystoynieysza ozdobá człowiekowi/ y ktora go naybárźiey zdobi/ á wy ią strzyżećie iáko się wam zda. Záżywáćie do botow/ do vbrani/ ná wzgardę Proroká/ koloru świętego źielonego/ poświęconego ná Chorągwi Máhometowey/ gwałcąc tákim bezbożnym vżywániem rzecz táką/ ktora niepowinna przychodźić tylko do stroiu przednieyszych członkow człowieczych. Piiećie bespiecznie y bez skrupułu wino/ ktore iest w obrzydzeniu v wszytkich co prawdźiwie Zakon záchowuią. Strony potraw nie czynićie żadney rożnice miedzy temi co są czyste/ y miedzy temi co nie są/ ále iećie wszytkie bez bráku.
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 150
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
niebezpieczeństwa Państwa swojego et in eum finem, aby jaka potencja Cudzoziemska onych nie zabrała. Traktat między Portą Ottomańską i Persją zawarty w krótce był złamany przez publiczną Wojnę. Do tego czasu Prześwietna Porta reprezentacyj słusznych, które jej Rosja z okazji zawartego z nią Traktatu czyniła, słuchać nie chciała; ponieważ tenże Traktat tak często gwałcąc, w partykularne Traktaty z Eszrefem i Tachmazybem (jako się wyżej pokazało) weszła. Ale skoro ta nowa Wojna zaczęła się, instanee Porta Rossy i upraszała, aby spolnie z nią zamięszanie Perskie uspokoić chciała, Rosja tedy, lubo dosyć racyj do dyfidencyj miała, jednak chcąc pokazać rzetelność intencyj swoich, nakłoniła się ad desideria
niebeśpieczeństwa Państwa swoiego et in eum finem, aby iaka potencya Cudzoźiemska onych nie zabrała. Traktat między Portą Ottomańską y Persyą zawarty w krotce był złamany przez publiczną Woynę. Do tego czasu Prześwietna Porta reprezentacyi słusznych, ktore iey Rossya z okazyi zawartego z nią Traktatu czyniła, słuchać nie chćiała; ponieważ tenże Traktat tak często gwałcąc, w partykularne Traktaty z Eszrefem y Tachmazybem (iako się wyżey pokazało) weszła. Ale skoro ta nowa Woyna zaczęła się, instaneè Porta Rossy i upraszała, aby spolnie z nią zamięszanie Perskie uspokoić chćiała, Rossya tedy, lubo dosyć racyi do diffidencyi miała, iednak chcąc pokazać rzetelność intencyi swoich, nakłoniła się ad desideria
Skrót tekstu: OstList
Strona: 12
Tytuł:
List Jaśnie Wielmożnego Imci Pana Graffa Ostermanna Ministra Gabinetu Imperatorowej JejMci Rosyjskiej Do Najwyższego Wezyra Porty Ottomańskiej
Autor:
Andrej Iwanowicz Ostermann
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1736
Data wydania (nie wcześniej niż):
1736
Data wydania (nie później niż):
1750
pogańskie Baale, Dagony,
Albo na owe złote Aronowe cielę, Gdzie byli Żydzi poszli, najadszy się, w trele. Raczej niechaj chłop młóci, białagłowa przędzie Albo miądli, rzemieślnik za warstatem siędzie: Nie ma stąd Pan Bóg chwały, nie ma też obrazy; Czy już tak lepiej grzeszyć we święta dwa razy, Gwałcąc oraz i boże, i kościelne prawa? Cóż, gdy się pasterz w karczmie z owcami napawa Albo w tańcu rej wodzi; te się jego toru Trzymając, lecą w piekło z nim, miasto nieszporu. 178 (P). FIDES CUM FORTUNA PRZYJACIELE DO JEGOMOŚCI PANA LUBOMIRSKIEGO
Cóż, wielmożny marszałku, pełne były stoły
pogańskie Baale, Dagony,
Albo na owe złote Aronowe cielę, Gdzie byli Żydzi poszli, najadszy się, w trele. Raczej niechaj chłop młóci, białagłowa przędzie Albo miądli, rzemieślnik za warstatem siędzie: Nie ma stąd Pan Bóg chwały, nie ma też obrazy; Czy już tak lepiej grzeszyć we święta dwa razy, Gwałcąc oraz i boże, i kościelne prawa? Cóż, gdy się pasterz w karczmie z owcami napawa Albo w tańcu rej wodzi; te się jego toru Trzymając, lecą w piekło z nim, miasto nieszporu. 178 (P). FIDES CUM FORTUNA PRZYJACIELE DO JEGOMOŚCI PANA LUBOMIRSKIEGO
Cóż, wielmożny marszałku, pełne były stoły
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 306
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Łzy nie tylko w kościele, ale patrząc na nie, Wylewać za swe grzechy przy prywatnej ścianie, U Syna odpuszczenie, u Matki i innej Świętych bożych gromady żebrzący przyczyny. Księgą jest i zbawiennym obraz prototypem, Godzien czci; ale dalej nie siągać dowcipem,
Żeby zaś nie przestrugać, rzeczy skazitelne Chwaląc, boskie statuty gwałcąc i kościelne. Niech się wróci do niego rząd on starożytni, Niech przybierają cugle dewocyjej zbytniej Kapłani ludzi prostych; lecz, co mają trzymać, Zda się, że chcą niektórzy ślepotę poddymać. Kilkakroć Paweł święty, co mi cwała w głowie, W liściech swoich łakomstwo bałwochwalstwem zowie; Bliskie znać siostry, kiedy kładą je
Łzy nie tylko w kościele, ale patrząc na nie, Wylewać za swe grzechy przy prywatnej ścianie, U Syna odpuszczenie, u Matki i innej Świętych bożych gromady żebrzący przyczyny. Księgą jest i zbawiennym obraz prototypem, Godzien czci; ale dalej nie siągać dowcipem,
Żeby zaś nie przestrugać, rzeczy skazitelne Chwaląc, boskie statuty gwałcąc i kościelne. Niech się wróci do niego rząd on starożytni, Niech przybierają cugle dewocyjej zbytniej Kapłani ludzi prostych; lecz, co mają trzymać, Zda się, że chcą niektórzy ślepotę poddymać. Kilkakroć Paweł święty, co mi cwała w głowie, W liściech swoich łakomstwo bałwochwalstwem zowie; Bliskie znać siostry, kiedy kładą je
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 336
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swoich Braciej/ według swej religii/ i ślubu niezbożnego/ którymsię na to obwiązali/ powinni żadnej okazji nieopuszczać szkodzić Chrześcijanom/ i onych zabijać/ ale to mi dziwno/ że wiele ludzi/ których leczyli/ jeszcze żywi?
Odpowiadam ci na to: Ze Żyd częstokroć zachowuje człowieka Chrześcijańskiego w dobrym zdrowiu/ i nie gwałcąc rozkazania Talmudowego/ uleczy go/ ale to trafić się może z przygody/ jakoż czasem trafia/ dla wiela przyczyn/ między którymi te dwie najprzedniejsze są: Pierwsza z strony Pana Boga/ który dopuszcza czasem Żydowi uleczyć/ i odejmuje mu śmiałość zabijania/ dla naszego poprawienia żywota/ że nas niechce nagle potępiać. Druga
swoich Bráciey/ według swey religiey/ y ślubu niezbożnego/ ktorymsię ná to obwiązáli/ powinni żadney okázyey nieopuszczáć szkodźić Chrześćiánom/ y onych zábijáć/ ále to mi dźiwno/ że wiele ludźi/ ktorych leczyli/ ieszcze żywi?
Odpowiádam ci ná to: Ze Zyd częstokroć záchowuie człowieká Chrześciáńskiego w dobrym zdrowiu/ y nie gwałcąc roskazánia Tálmudowego/ vleczy go/ ále to tráfić się może z przygody/ iákoż czásem trafia/ dla wiela przyczyn/ między ktorymi te dwie nayprzednieysze są: Pierwsza z strony Páná Bogá/ ktory dopuszcza czásem Zydowi vleczyć/ y odeymuie mu śmiáłość zábijánia/ dla nászego popráwienia żywotá/ że nas niechce nagle potępiáć. Druga
Skrót tekstu: SleszDow
Strona: 5
Tytuł:
Jasne dowody o doktorach żydowskich
Autor:
Sebastian Sleszkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649