nim mianej ferowany i często oprócz consilium żaląc się na artykuł 27 z rozdziału 3 Statutu Litewskiego, w dekrecie cytowany, mawiał te słowa: „Pan Matuszewic szlachcic, a ja chłop.”
Było barzo wielkie zgromadzenie w Słonimie, na którym także był Siruć, kasztelan witebski, ojczym żony mojej, non postremus do wszelkiej gwałtowności consiliarius. Tam tedy ustanowiono, aby z jak największymi siłami zebrać się do Wilna na początek trybunału i tam, choćby największym gwałtem, utrzymać Fleminga podskarbiego przy lasce trybunalskiej. Zrobiono tamże kolektę pieniędzy na ten ekspens i po wszystkich województwach i powiatach rozesłali pieniądze na prowadzenie szlachty do Wilna,
a oprócz tego do Moskwy z skargami
nim mianej ferowany i często oprócz consilium żaląc się na artykuł 27 z rozdziału 3 Statutu Litewskiego, w dekrecie cytowany, mawiał te słowa: „Pan Matuszewic szlachcic, a ja chłop.”
Było barzo wielkie zgromadzenie w Słonimie, na którym także był Siruć, kasztelan witebski, ojczym żony mojej, non postremus do wszelkiej gwałtowności consiliarius. Tam tedy ustanowiono, aby z jak największymi siłami zebrać się do Wilna na początek trybunału i tam, choćby największym gwałtem, utrzymać Fleminga podskarbiego przy lasce trybunalskiej. Zrobiono tamże kolektę pieniędzy na ten ekspens i po wszystkich województwach i powiatach rozesłali pieniądze na prowadzenie szlachty do Wilna,
a oprócz tego do Moskwy z skargami
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 636
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nie wypuszczał, aż zaledwie cum summo opprobrio ad stantiumz najwyższą hańbą do stancji ucieczką salwować się musiał.
O takową tedy publiczną krzywdę przez obżałowanego IMci stałą żałujący aktor, chcąc iure progredi ante omnia securitatem omnimodam zdrowia i życia żałującemu delatorowi ab impetitione et violentiadochodzić sądowanie przede wszystkim wszelkiego bezpieczeństwa... od napastowania i gwałtowności obżałowanego IMĆ Pana Wołodkowicza ubezpieczenia i warowania, w samej sprawie summario processu z obżałowanym IMcią rozprawy nakazania i inkwizycji uznania, a pro tanto illicito ausua dla tak niedopuszczalnego zuchwalstwa obżałowanego IMci na pokrzywdzenie żałującego delatora perpatrati, quam rigorosissimis poenis de lege extendendisdziałającego, jak najostrzejszymi karami wynikającymi z prawa obżałowanego IMci skarania, szkód,
nie wypuszczał, aż zaledwie cum summo opprobrio ad stantiumz najwyższą hańbą do stancji ucieczką salwować się musiał.
O takową tedy publiczną krzywdę przez obżałowanego JMci stałą żałujący aktor, chcąc iure progredi ante omnia securitatem omnimodam zdrowia i życia żałującemu delatorowi ab impetitione et violentiadochodzić sądowanie przede wszystkim wszelkiego bezpieczeństwa... od napastowania i gwałtowności obżałowanego JMĆ Pana Wołodkowicza ubezpieczenia i warowania, w samej sprawie summario processu z obżałowanym JMcią rozprawy nakazania i inkwizycji uznania, a pro tanto illicito ausua dla tak niedopuszczalnego zuchwalstwa obżałowanego JMci na pokrzywdzenie żałującego delatora perpatrati, quam rigorosissimis poenis de lege extendendisdziałającego, jak najostrzejszymi karami wynikającymi z prawa obżałowanego JMci skarania, szkód,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 670
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
desavantage dans les conjonctures presentes. Dans la confiance que cela n’est point, je serais toujours avec les sentiments tres respectux, Monseigneur, Vorte trćs humble et obćissant serviteur — Fleming.
Który list po polsku jest taki:
Dziękuję najuniżeniej WMPanu, że mi czynisz honor nie dając wiary, jakobym jakimkolwiek sposobem do gwałtowności był skłonny. Z tym wszystkim nie mogę aprobować postępku IMPP. Matuszewiców, że bez żadnej cale racji swego Dobrodzieja atakowali, i chociaż ich znajduję godnych kompasji w tym, że się aż do takiego punktu zapamiętali, jednakże nie chciałbym ich liczyć za moich przyjaciół.
Zawszem się szczycił honorem przyjaźni WMPana,
desavantage dans les conjonctures presentes. Dans la confiance que cela n’est point, je serais toujours avec les sentiments tres respectux, Monseigneur, Vorte trćs humble et obćissant serviteur — Fleming.
Który list po polsku jest taki:
Dziękuję najuniżeniej WMPanu, że mi czynisz honor nie dając wiary, jakobym jakimkolwiek sposobem do gwałtowności był skłonny. Z tym wszystkim nie mogę aprobować postępku JMPP. Matuszewiców, że bez żadnej cale racji swego Dobrodzieja atakowali, i chociaż ich znajduję godnych kompasji w tym, że się aż do takiego punktu zapamiętali, jednakże nie chciałbym ich liczyć za moich przyjaciół.
Zawszem się szczycił honorem przyjaźni WMPana,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 695
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
gdyby ta otworzystość nie była po skończonym wymierzonym czasie zamknięta, wszystko drzewo spaliłoby się do szczętu. SZTUKA WĘGLARSKA.
Węglarz pozna, że srzodek pieca jest już dobrze przepalony, i że żerdź którą my nazwaliśmy byli masztem, jest ogniem przejęta, z zmniejszającego się dymu, albo z tąd że nie z taką wypada gwałtownością, tudziez że utraca już dym ów tę ostrość, którą czujemy w sobie nim oddychając i w oczach, to zaś ordynaryjnie stać się może w wielkich piecach w czasie 10ciu, dwonastu, lub pietnastu godzin: na ów czas Węglarz za największe ma staranie zamknąć otworzystość będącą w gorze pieca, którą był sobie zostawił, zachowawszy
gdyby ta otworzystość nie była po skończonym wymierzonym czasie zamknięta, wszystko drzewo spaliłoby się do szczętu. SZTUKA WĘGLARSKA.
Węglarz pozna, że srzodek pieca iest iuż dobrze przepalony, i że żerdź ktorą my nazwaliśmy byli masztem, iest ogniem przeięta, z zmnieyszaiącego się dymu, albo z tąd że nie z taką wypada gwałtownoscią, tudziez że utraca iuż dym ow tę ostrość, ktorą czuiemy w sobie nim oddychaiąc i w oczach, to zaś ordynaryinie stać się może w wielkich piecach w czasie 10ciu, dwonastu, lub pietnastu godzin: na ow czas Węglarz za naywiększe ma staranie zamknąć otworzystość będącą w gorze pieca, ktorą był sobie zostawił, zachowawszy
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 24
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
Przez cały dzień nie było jej można otrzezwić. HRABINY SZWEDZKIEJ G** Część I. PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEJ G** PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEJ G**
Mąż mój tym czasem po Karolinę poszedł, którejśmy, jak z izby wybiegła, jeszcze nie widzieli. Znalazł ją w chłodniej klęczącą. Zaraz wolę powiedzieć, co się dnia następującego stało. Już gwałtowność naszych afektów była się uśmierzyła, i zamiast jej tęskność nastąpiła smętna. Łzy i wzdychania, które zdumienie wczora zatrzymało; już swoję miały wolność, a myśmy szukali naszej pociechy w żaleniu się i w społubolewaniu. Karlson przyszedł do łóżka swojej Marianny, a z nim smutek, bojaźń, wstyd, żal, i utrapiona
Przez cały dzień nie było iey można otrzezwić. HRABINY SZWEDZKIEY G** Część I. PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEY G** PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEY G**
Mąż moy tym czasem po Karolinę poszedł, ktoreyśmy, iak z izby wybiegła, ieszcze nie widzieli. Znalazł ią w chłodniey klęczącą. Zaraz wolę powiedzieć, co śię dnia następuiącego stało. Już gwałtowność naszych afektow była śię uśmierzyła, i zamiast iey teskność nastąpiła smętna. Łzy i wzdychania, ktore zdumienie wczora zatrzymało; iuż swoię miały wolność, a myśmy szukali naszey pociechy w żaleniu śię i w społubolewaniu. Karlson przyszedł do łożka swoiey Maryanny, a z nim smutek, boiazń, wstyd, żal, i utrapiona
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 53
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
na szyję wielce kosztowny zawiązał kanaczek. Obdarował także barzo hojnie tę nieszczęśliwą Dziewczynkę, którąm do siebie wzięła, i potym się śpieszył, ile mógł, żeby ciężkie z nami rozstanie sobie przykrzejszym nie uczynił. Poczciwy Człowiek! Pewnieby wielu z tego narodu lepsze mieli serca, gdybyśmy ich przez naszę wzgardę, i chytre gwałtowności do niejakiej niskomyślności, i do stateczności w ich błędzie, i przez nasze postępki do nienawiści przeciwko naszej Religi często nie przymuszali. Pan R--- kilka mil tego staruszka odprowadzał, i dosyć się nie mógł niechciwemu zysku, i wspaniałemu jego umysłowi wydziwić. Miedzy wszystkiemi przyjaźni dowodami, któreśmy mu wyświadczyli, żaden go tak nie
na szyię wielce kosztowny zawiązał kanaczek. Obdarował także barzo hoynie tę nieszczęśliwą Dziewczynkę, ktorąm do śiebie wzięła, i potym śię śpieszył, ile mogł, żeby ćiężkie z nami rozstanie sobie przykrzeyszym nie uczynił. Poczciwy Człowiek! Pewnieby wielu z tego narodu lepsze mieli serca, gdybyśmy ich przez naszę wzgardę, i chytre gwałtowności do nieiakiey niskomyślności, i do statecznośći w ich błędzie, i przez nasze postępki do nienawiśći przeciwko naszey Religi często nie przymuszali. Pan R--- kilka mil tego staruszka odprowadzał, i dosyć śię nie mogł niechciwemu zysku, i wspaniałemu iego umysłowi wydziwić. Miedzy wszystkiemi przyiaźni dowodami, ktoreśmy mu wyświadczyli, żaden go tak nie
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 140
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
m mu tym wejrzeniem, którymem ją przyjęła, prawo powtórzyć ją, i tyle już miał serca, że wziąwszy mię za rękę, powiedział mi kilka słów lub wdzięczność, lub też i swoję ku mnie skłonność wyrażających, którychem z radości zrozumieć nie mogła. Wróciłam się prędko do stołowej izby, chcąc niby tej uniknąć gwałtowności, którą się w moje potrafił wkradać serce. Nie postrzegł swego zwycięstwa, i owszem rozumiał, że mię obraził: J od tego czasu przez cały prawie tydzień szczęgulnie mi się pokazywał przyjacielem, który mi się przez ścisłe poważanie podobać, albo jak gościem, który przez wdzięczną wstydliwość moje ludzkości przy każdym świadczone mu obiedzie,
m mu tym weyrzeniem, ktorymem ią przyięła, prawo powtorzyć ią, i tyle iuż miał serca, że wziąwszy mię za rękę, powiedział mi kilka słow lub wdzięczność, lub też i swoię ku mnie skłonność wyrażaiących, ktorychem z radości zrozumieć nie mogła. Wrociłam śię prętko do stołowey izby, chcąc niby tey uniknąć gwałtowności, ktorą śię w moie potrafił wkradać serce. Nie postrzegł swego zwyćięstwa, i owszem rozumiał, że mię obraził: J od tego czasu przez cały prawie tydzień szczęgulnie mi śię pokazywał przyiaćielem, ktory mi śię przez śćisłe poważanie podobać, albo iak gościem, ktory przez wdzięczną wstydliwość moie ludzkośći przy każdym świadczone mu obiedzie,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 161
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Rzymianie gromili widząc/ tudzież na swoich śmierć patrząc/ broń porzuciwszy/ chorągwie zostawiwszy/ z obozu pierzchnęli. A gdy do miejsca w którym się Mosa z Renem schodzi przybieżeli/ sądząc że dalej już uciekać trudno/ po wielu trupów on ostatek w rzekę pędem skoczył/ i tam się upracowany/ i bojaźni pełen/ w gwałtowności i głębokości rzeki utopił. Naszy do jednego wszyscy żywi/ z tak okrutnej wojny (bo czterykroć sto i trzydzieści tysięcy Niemców było) z trochą rannych do obozu się wrócili. Cezar onym/ których był w obozie przed potrzebą zatrzymał/ aby wolno odjachać mogli/ dozwolił/ Ale Francuzów (iż im majętności wyplondrowali) niepomału
Rzymiánie gromili widząc/ tudźiesz ná swoich śmierć pátrząc/ broń porzućiwszy/ chorągwie zostáwiwszy/ z obozu pierzchnęli. A gdy do mieyscá w ktorym sie Mosá z Renem schodźi przybieżeli/ sądząc że daley iuż vćiekáć trudno/ po wielu trupow on ostátek w rzekę pędem skoczył/ y tám sie vprácowány/ y boiaźni pełen/ w gwałtownośći y głębokośći rzeki vtopił. Nászy do iednego wszyscy żywi/ z ták okrutney woyny (bo czterykroć sto y trzydźieśći tyśięcy Niemcow było) z trochą rannych do obozu sie wroćili. Cezár onym/ ktorych był w oboźie przed potrzebą zátrzymał/ áby wolno odiácháć mogli/ dozwolił/ Ale Fráncuzow (iż im máiętnośći wyplondrowáli) niepomáłu
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 80.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
udał się w służbę Rzeczypospolitej, gdzie także był rotmistrzem w przedniej straży a towarzyszem znaku pancernego. Ożenił się potem z wdową Młodzianowską, z okazji którego ożenienia zabrnął w wielkie kłótnie z Młodzianowskimi o sukcesją czyli o fortunę nieprawnie posiadaną.
Miał na sobie kilka kondemnat, tak w tym procesie, jako też z innych jego gwałtowności na niego spadłych, z którymi Młodzianowski jeden wybrał się do Piotrkowa na reasumpcją trybunału przeszkadzać Szulerzyckiemu do przysięgi na funkcją, deputatem z rawskiego za faworem przemocy, mimo kondemnat zarzucanych obranemu. Pewny Szulerzycki przeszkody od Młodzianowskiego dobrał sobie parcją ludzi gwałtownych i rębaczów dowodnych, za pomocą których postanowił, co bądź, to bądź, utrzymać
udał się w służbę Rzeczypospolitej, gdzie także był rotmistrzem w przedniej straży a towarzyszem znaku pancernego. Ożenił się potem z wdową Młodzianowską, z okazji którego ożenienia zabrnął w wielkie kłótnie z Młodzianowskimi o sukcesją czyli o fortunę nieprawnie posiadaną.
Miał na sobie kilka kondemnat, tak w tym procesie, jako też z innych jego gwałtowności na niego spadłych, z którymi Młodzianowski jeden wybrał się do Piotrkowa na reasumpcją trybunału przeszkadzać Szulerzyckiemu do przysięgi na funkcją, deputatem z rawskiego za faworem przemocy, mimo kondemnat zarzucanych obranemu. Pewny Szulerzycki przeszkody od Młodzianowskiego dobrał sobie partią ludzi gwałtownych i rębaczów dowodnych, za pomocą których postanowił, co bądź, to bądź, utrzymać
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 67
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
wjazdy publiczne przewyższającą. Niedługo atoli cieszył się tym księstwem, bo tylko do roku 1763, którego został wyzutym od Katarzyny carowej, wsadzającej nazad Birona, rewokowanego z Syberii, jako o tym zupełniej będzie miał czytelnik w swoim miejscu. O TRYBUNALE 1759
W zwyczaj weszło od śmierci Tarła, o którym było wyżej, stanowić trybunały gwałtownością; raz partia Potockich, z którą zawsze wiązali się hetmani i dwór, drugi raz familia Czartoryskich przemagała, spychaniem deputatów przeciwnej partii, a swoich utrzymując. Rzadko kiedy był trybunał, o którego by te dwie partie nie emulowały; chyba wtenczas, gdy żadna z nich nie miała w nim żadnego głównego interesu.
Trybunał,
wjazdy publiczne przewyższającą. Niedługo atoli cieszył się tym księstwem, bo tylko do roku 1763, którego został wyzutym od Katarzyny carowej, wsadzającej nazad Birona, rewokowanego z Syberii, jako o tym zupełniej będzie miał czytelnik w swoim miejscu. O TRYBUNALE 1759
W zwyczaj weszło od śmierci Tarła, o którym było wyżej, stanowić trybunały gwałtownością; raz partia Potockich, z którą zawsze wiązali się hetmani i dwór, drugi raz familia Czartoryskich przemagała, spychaniem deputatów przeciwnej partii, a swoich utrzymując. Rzadko kiedy był trybunał, o którego by te dwie partie nie emulowały; chyba wtenczas, gdy żadna z nich nie miała w nim żadnego głównego interesu.
Trybunał,
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 83
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak