zdrowa, Na bezrok będzie wdowa, Ja miawszy koń gotowy, Wsiadszy pomknę do wdowy.
Pomału, Jasiu, stąpaj, Ostróżkami nie brząkaj, Choć moja mać śpiąc dyszy, Barzo prędko usłyszy.
Mać-ci to usłyszała, Na córę zawołała: Z kimże się, córo, swarzysz, Czyli to przez sen gwarzysz?
Miła matko, nie zwodzi, Nikt-ci do mnie nie chodzi, Wszakżem jeszcze nie spała, Do pierzyny-m gadała.
Krótkoś mi ją krajała, Wszytko ze mnie spadała, Dla tej wąskiej pierzyny Najadłam sią kurczyny.
Tylko jest we dwie pole I pierze przez nie kole; Nieszczęście w takim puchu
zdrowa, Na bezrok będzie wdowa, Ja miawszy koń gotowy, Wsiadszy pomknę do wdowy.
Pomału, Jasiu, stąpaj, Ostróżkami nie brząkaj, Choć moja mać śpiąc dyszy, Barzo prędko usłyszy.
Mać-ci to usłyszała, Na córę zawołała: Z kimże się, córo, swarzysz, Czyli to przez sen gwarzysz?
Miła matko, nie zwodzi, Nikt-ci do mnie nie chodzi, Wszakżem jeszcze nie spała, Do pierzyny-m gadała.
Krótkoś mi ją krajała, Wszytko ze mnie spadała, Dla tej wązkiej pierzyny Najadłam sią kurczyny.
Tylko jest we dwie pole I pierze przez nie kole; Nieszczęście w takim puchu
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 12
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
Sława i moje, nie moje dostatki, Serce grób zawarł, toć mi tylko zbywa Życieć poświęcić, pociecho nieżywa. Tobie zaś niechaj śmierć w grubym kolorze, Niepewny pociech żeńskich sukcesorze, Tapczan na mary, w krój perłowej szaty Kir, a w kir wszytkie przerobi bławaty. Niechaj ci sowa wyrok smutny gwarzy, Hymen wesołej nie pozwala twarzy, A w kształt słodkiego oblubieńcy łona, Najbrzydsza z Megier nadstawia kałdona. Niech ci sposobne na najęte kwiki W okropnych zgrzebiach tył zaćmią prefiki, A nie gorącej nadziei ochłoda W białym splendorze zdobi panna młoda. Niech zad na ścirw twój, nie na marcypany Poda w igrzysku tłum gości
Sława i moje, nie moje dostatki, Serce grób zawarł, toć mi tylko zbywa Życieć poświęcić, pociecho nieżywa. Tobie zaś niechaj śmierć w grubym kolorze, Niepewny pociech żeńskich sukcesorze, Tapczan na mary, w krój perłowej szaty Kir, a w kir wszytkie przerobi bławaty. Niechaj ci sowa wyrok smutny gwarzy, Hymen wesołej nie pozwala twarzy, A w kształt słodkiego oblubieńcy łona, Najbrzydsza z Megier nadstawia kałdona. Niech ci sposobne na najęte kwiki W okropnych zgrzebiach tył zaćmią prefiki, A nie gorącej nadziei ochłoda W białym splendorze zdobi panna młoda. Niech zad na ścirw twój, nie na marcypany Poda w igrzysku tłum gości
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 266
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
.
CYCOŃ A ja to z dusze Lubię, kiedy się mogę naspać aż do woli.
SIECZYPIWO Mnie zaś, ot, tu tak w czele głowa boli.
FAMUŁA I mnieć się też zaleca ślepy, jak mówicie.
PALIWODA Tak ci to bywa zawsze u nas pospolicie Po niewczasie.
KUBA Spijcież już, a nie gwarzcież więcej, Żebym zasnął, i wy też, bracia, jak naprędzej!
MENALKA Już ci nasz Cycoń chrapi.
CYCON Wżdyć to Sieczypiwo!
RYCZYWÓŁ Wszytkich jakby porzezał, chrapią; śpi, co żywo. Umkniże się też trochę, miły Paliwoda!
PALIWODA Ej, tożeś mnie przebudził — leżże
.
CYCOŃ A ja to z dusze Lubię, kiedy się mogę naspać aż do woli.
SIECZYPIWO Mnie zaś, ot, tu tak w czele głowa boli.
FAMUŁA I mnieć się też zaleca ślepy, jak mówicie.
PALIWODA Tak ci to bywa zawsze u nas pospolicie Po niewczasie.
KUBA Spijcież już, a nie gwarzcież więcej, Żebym zasnął, i wy też, bracia, jak naprędzej!
MENALKA Już ci nasz Cycoń chrapi.
CYCON Wżdyć to Sieczypiwo!
RYCZYWÓŁ Wszytkich jakby porzezał, chrapią; spi, co żywo. Umkniże się też trochę, miły Paliwoda!
PALIWODA Ej, tożeś mnie przebudził — leżże
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 238
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
!
FAMUŁA Zgadłeś! Gdzież to podobna, aby tam zaść miało Bydło?! Chyba jako ptak łatać by musiało!
GIEMZA Ej, niewola, że nie moż spać przed tym bałuchem! Ujrzysz, Famuła, weźmiesz pewnie dziś obuchem!
FAMUŁA Aboż ja to bałuszę? Wżdyć to z Ryczywołem Klimek gwarzy ustawnie.
GIEMZA Wezmą i ci kołem Wnetże przez grzbiet, jak tylko Kuba ich poczuje! Wierz mi, że tu który z was kostura skosztuje!
Angelus ut supra Gloria etc. Chwała etc. otworzone. 3
DAMETA Przebóg, bracia! Coś widzę na ziemi dziwnego: Jasność wielką, jakoby jenioła Bożego!
SIECZYPIWO
!
FAMUŁA Zgadłeś! Gdzież to podobna, aby tam zaść miało Bydło?! Chyba jako ptak łatać by musiało!
GIEMZA Ej, niewola, że nie moż spać przed tym bałuchem! Ujrzysz, Famuła, weźmiesz pewnie dziś obuchem!
FAMUŁA Aboż ja to bałuszę? Wżdyć to z Ryczywołem Klimek gwarzy ustawnie.
GIEMZA Wezmą i ci kołem Wnetże przez grzbiet, jak tylko Kuba ich poczuje! Wierz mi, że tu który z was kostura skosztuje!
Angelus ut supra Gloria etc. Chwała etc. otworzone. 3
DAMETA Przebóg, bracia! Coś widzę na ziemi dziwnego: Jasność wielką, jakoby jenioła Bożego!
SIECZYPIWO
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 244
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
jakoby jenioła Bożego!
SIECZYPIWO Wszytko na mię z przestrachu wielkiego drży ciało! Przebóg! Cóż się tu z nami będzie dalej działo?!
GIEMZA Stanku, spisz ty czy czujesz? Cóż wżdy jest, dlaboga, Że jakaś moje serce ogarnęła trwoga?! Dusza jakaś, czy jenioł, mi się pokazała, Która pięknie gwarzyła i wdzięcznie śpiewała?!
STANIEK Dalibóg, że nie czułem, anim tego słyszał, Bom się zakrył mą gunią i pod niąmem dyszał.
CYCOŃ I jam słyszał, dalibóg, jakiesi śpiewanie, Jakby przez sen, i jakieś wdzięcniuchne gadanie!
MENALKA Jużci ja nic nie mówię, bo nie szatram
jakoby jenioła Bożego!
SIECZYPIWO Wszytko na mię z przestrachu wielkiego drży ciało! Przebóg! Cóż się tu z nami będzie dalej działo?!
GIEMZA Stanku, spisz ty czy czujesz? Cóż wżdy jest, dlaboga, Że jakaś moje serce ogarnęła trwoga?! Dusza jakaś, czy jenioł, mi się pokazała, Która pięknie gwarzyła i wdzięcznie śpiewała?!
STANIEK Dalibóg, że nie czułem, anim tego słyszał, Bom się zakrył mą gunią i pod niąmem dyszał.
CYCOŃ I jam słyszał, dalibóg, jakiesi śpiewanie, Jakby przez sen, i jakieś wdzięcniuchne gadanie!
MENALKA Jużci ja nic nie mowię, bo nie szatram
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 245
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
mi się jeść chce — wyjmij z twej toboły bułkę!
Abibunt
KRZYSIEK Ej, Kuba, Wojtku, bracia! Toć mnie wielki strach zdjął! Już to nie żart: podobno złodziej owieckę wziął! Biegaj jeno czym prędzej, wszak ci nie zawadzi, Jeżeli ją zły człowiek jeszcze nie prowadzi.
KUBA Bie, darmo nie gwarz, Krzysieku, bo jeżeli zdrajca, Już to darmo, nie myślić — ów to winowajca, Który też nam w przesłą noc barzo piękne woły I Wojtkowi gomółki wybrał, chleb z toboły!
WOJTEK Nu, cóż wam zaś zjadł Wojtek, albo w czyni zaszkodził? Podobno wam tej nocy kobiałki obchodził? Trzystać w garle
mi się jeść chce — wyjmij z twej toboły bułkę!
Abibunt
KRZYSIEK Ej, Kuba, Wojtku, bracia! Toć mie wielki strach zdjął! Już to nie żart: podobno złodziej owieckę wziął! Biegaj jeno czym prędzej, wszak ci nie zawadzi, Jeżeli ją zły człowiek jeszcze nie prowadzi.
KUBA Bie, darmo nie gwarz, Krzysieku, bo jeżeli zdrajca, Już to darmo, nie myślić — ów to winowajca, Który też nam w przesłą noc barzo piękne woły I Wojtkowi gomółki wybrał, chleb z toboły!
WOJTEK Nu, coż wam zaś zjadł Wojtek, albo w czyni zaszkodził? Podobno wam tej nocy kobiałki obchodził? Trzystać w garle
Skrót tekstu: PasOkoń
Strona: 213
Tytuł:
Pasterze
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tę nadzieję po dworze kiedy śmiele chodzi, Jastrząb niespodziewany z góry w nią ugodzi. Woła na pana rata, już będąc wysoko; A ten, kiwnąwszy ręką: Bóg cię żegnaj, sroko. 157. DO WDOWY HERBU SROKA
Srokę masz w herbie. Sroka, cokolwiek się zdarzy I co od ludzi słyszy, pospolicie gwarzy: Raz się panną, drugi raz sama kurwą zowie; Czasem kłama, czasem też sroka prawdę powie. Życzyłbym twoję słyszeć. Panną cię nie może Zwać, boś wdową po mężu; kurwą też, broń Boże. Niechaj, jakie jej prawo, sroka w klatce siedzi, Niech nie słucha, lada
tę nadzieję po dworze kiedy śmiele chodzi, Jastrząb niespodziewany z góry w nię ugodzi. Woła na pana rata, już będąc wysoko; A ten, kiwnąwszy ręką: Bóg cię żegnaj, sroko. 157. DO WDOWY HERBU SROKA
Srokę masz w herbie. Sroka, cokolwiek się zdarzy I co od ludzi słyszy, pospolicie gwarzy: Raz się panną, drugi raz sama kurwą zowie; Czasem kłama, czasem też sroka prawdę powie. Życzyłbym twoję słyszeć. Panną cię nie może Zwać, boś wdową po mężu; kurwą też, broń Boże. Niechaj, jakie jej prawo, sroka w klatce siedzi, Niech nie słucha, leda
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 466
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chciał spadać. Leć głupim mógłbyś niebyć/ gdybyś niechciał gadać. O Astrologu
AStrolog gwiazdy licząc/ jako która błyśnie/ A tu go pod Kolana/ kozieł rogiem trykśnie. Jakoż on koziorozca. Widzieć miał na Niebie/ Kiedy prostego kozła/ ślepy podle siebie. Księgi Pierwsze. Sroka.
SRoka gwarzy/ której się ozywa w Opoce Echo/ to wyrazając/ co owa bełkoce. Niedziw ze człeka w gwarze naśladuje Sroka/ Gdy w gwarze naśladuje/ i Sroki Opoka/ O Złodzieju.
MAła zdobycz Złodzieja którą utyć pragnie/ Na cudze dobro waząć sam swe zdrowie kradnie. Z. Maria Magdalena.
TRzykroć/ czterykroć na
chćiał spadáć. Leć głupim mogłbyś niebydź/ gdybyś niechćiał gadáć. O Astrologu
AStrolog gwiazdy licząc/ iáko ktora błyśnie/ A tu go pod Koláná/ koźieł rogiem trykśnie. Iákosz on koźiorozca. Widźieć miał ná Niebie/ Kiedy prostego kozłá/ ślepy podle śiebie. Kśięgi Pierwsze. Sroká.
SRoká gwárzy/ ktorey sie ozywa w Opoce Echo/ to wyrazáiąc/ co owá bełkoce. Niedźiw ze człeká w gwárze náśláduie Sroká/ Gdy w gwárze náśláduie/ y Sroki Opoká/ O Złodźieiu.
MAła zdobycz Złodźieiá ktorą vtyć prágnie/ Ná cudze dobro waząć sąm swe zdrowie krádnie. S. Mária Mágdálená.
TRzykroć/ czterykroć ná
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 37
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
prawej/ gdyby tylko żyła. I by nie sromieżliwość odtrętu czyniła/ Zdała się jakby stroić postawę myśliła. Tak misterstwo tajemne! czemu się dziwuje/ I fortelnego ciała płomienia zajmuje. Często macza rękoma/ probujac szczerości/ Czy ciało? czy słonia kość? nie zna się na kości. Całuje toż kusząc mieć/ gwarzy/ jej się trzyma/ I zostawać naciele tknionym palce mnima. I boi się o członki; by snadź nie siniały/ I to zaloty stroi/ to dar okazały Panieński/ konchy nosi/ i kamyszczki drobne/ Więc ptaszki/ i roźlicznych barw kwiatki nadobne. Lilie/ piłki piękne: wynikłe z topoliej Bursztyny/
práwey/ gdyby tylko żyłá. Y by nie sromieżliwość odtrętu czyniłá/ Zdáła się iákby stroić postawę myśliłá. Ták misterstwo táięmne! czemu się dźiwuie/ Y fortelnego ćiáłá płomienia záymuie. Często mácza rękomá/ probuiac szczerośći/ Czy ćiáło? czy słonia kość? nie zna się ná kośći. Cáłuie toż kusząc mieć/ gwárzy/ iey się trzyma/ Y zostáwáć náćiele tknionym pálce mnima. Y boi się o członki; by snadź nie śiniáły/ Y to zaloty stroi/ to dar okazáły Pánieński/ konchy nośi/ y kámyszczki drobne/ Więc ptaszki/ y roźlicznych barw kwiatki nadobne. Lilie/ piłki piękne: wynikłe z topoliey Bursztyny/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 251
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ażeby nikczemnicy najgnuśniejsi ustawnie zastawiali sieci na ludzi najzacniejszych? najszaleńsi na ludzi najrozumniejszych? najniewstrzemięźliwsi opojowie, na najskromniejszych? zgnili w ospalstwie na tych, którzy oczu nie mrużą? ażeby na swych biesiadach rozwaleni u stołów z podlebocznemi przyjaciółkami, zalani winem, zbytnią tuczą obetkani, kwiecianemi okryci wieńcami, uperfumowani maściami, rozpustą wyharowani ślinili gwarząc o spaleniu Rzymu, o wymordowaniu wszystkich, co jest poczciwych Obywatelów? Przeciwko Katylinie. Mowa II. Cycerona
Widzę, że się zbliża gas nieszczęśliwy na nich, który uczyni koniec ich złościom, ich rozpustom, ich zbrodniom. Albo już jest kara gotowa, na którą zasłużyli, albo będzie bez odwłoki. Ponieważ moje Konsulostwo
ażeby nikczemnicy naygnuśnieysi ustawnie zastawiali sieci na ludzi nayzacnieyszych? nayszaleńsi na ludzi nayrozumnieyszych? nayniewstrzemięźliwsi opoiowie, na nayskromnieyszych? zgnili w ospalstwie ná tych, którzy oczu nie mrużą? ażeby na swych biesiadach rozwaleni u stołow z podlebocznemi przyiaciołkami, zalani winem, zbytnią tuczą obetkani, kwiecianemi okryci wieńcami, uperfumowani maściami, rospustą wyharowani slinili gwarząc o spaleniu Rzymu, o wymordowaniu wszystkich, co iest poczciwych Obywatelow? Przeciwko Katylinie. Mowa II. Cycerona
Widzę, że się zbliża gas nieszczęśliwy na nich, który uczyni koniec ich złościom, ich rospustom, ich zbrodniom. Albo iuż iest kara gotowa, na którą zasłużyli, albo będzie bez odwłoki. Ponieważ moie Konsulostwo
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 39
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763