ważą te imiona, Epafus i Apu. B Zawsze to zachowują/ że mu tuż przy ojcowskiech kościoły budują. Tak był zdawna szatan ludzi pomamił, że ludziom zacnym po śmierci kościoły murowali, i chwałę Boską wyrządzali. Bo i wyższej powiedział Poeta, że Isię w kościołach Egipskich nabożnie chwalili Kapłani, w lniane gzła przybrani: i tu powieda, że Epafowi tuż przy kościełech ojcowskich, kościoły też budowano. To jest, gdziekolwiek jedno był kościół Jowiszów, tuż stawiono drugi Epafowi. Może się i tak rozumieć, że gdziekolwiek był kościół Isildy, matki Epafowej, tam też drugi był budowany Epafowi synowi Isidy. C A laty/ i
ważą te imioná, Epáphus y Apu. B Záwsze to záchowuią/ że mu tuż przy oycowskiech kośćioły buduią. Tak był zdawná szátan ludźi pomamił, że ludźiom zacnym po śmierći kośćioły murowali, y chwałę Boską wyrządzáli. Bo y wyższey powiedźiał Poetá, że Isię w kośćiołách AEgipskich nabożnie chwalili Kápłani, w lniáne gzła przybrani: y tu powieda, że Epáphowi tuż przy kośćiełech oycowskich, kośćioły też budowano. To iest, gdźiekolwiek iedno był kośćioł Iowiszow, tuż stáwiono drugi Epáphowi. Może się y ták rozumieć, że gdźiekolwiek był kośćioł Isildy, mátki Epaphowey, tam też drugi był budowány Epáphowi synowi Isidy. C A láty/ y
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 46
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
to Bóg, kto doczeka takiego kiermasza, A co weń zażyjemy, wszytka roskosz nasza.
KMOŚ. Toś teraz słowo wyrzekł, niechaj nasza praca, Póki się w garści trzyma, wniwecz nie obraca. Tućby u ciebie zażyć, boś pobliżu miasta - Baczę i gospodyni porządna niewiasta U pasztugi jej koniec, oblokła gzło lniane, Przywdziała zaś kabatek czamletowy na nie, Półaksamitowy pas z zanklem opasała, Awa, jako śród miasta prawie się ubrała.
BARTOSZ. Już-ci ubiór, jak ubiór, kmosiu, gdy skosztujesz Po niej warzy wszelakiej, smak grzeczny poczujesz: Miłosierdzie tak umie do octa uprawić, Wątrobę w czarną juchę i pieprzem
to Bóg, kto doczeka takiego kiermasza, A co weń zażyjemy, wszytka roskosz nasza.
KMOŚ. Toś teraz słowo wyrzekł, niechaj nasza praca, Póki się w garści trzyma, wniwecz nie obraca. Tućby u ciebie zażyć, boś poblizu miasta - Baczę i gospodyni porządna niewiasta U pasztugi jej koniec, oblokła gzło lniane, Przywdziała zaś kabatek czamletowy na nie, Półaksamitowy pas z zanklem opasała, Awa, jako śród miasta prawie się ubrała.
BARTOSZ. Już-ci ubiór, jak ubiór, kmosiu, gdy skosztujesz Po niej warzy wszelakiej, smak grzeczny poczujesz: Miłosierdzie tak umie do octa uprawić, Wątrobę w czarną juchę i pieprzem
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 6
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
dostaną; pieniążka w drogę nie weźmiesz jednego, i namniejszego. Znajomi, krewni, bracia nawiedzają, co by po tobie wziąć mogli, patrzają, w rzeczy się tylko o twą śmierć frasują, rzkomo żałują. Jeszcze żyw będziesz, a już i przy tobie stać rzeczy będą, któreś zebrał sobie, a tobie tylko gzło białe zostawią, tak cię wyprawią. Żona cię z dziećmi płacze, lamentuje, ale cię wynieść, jak umrzesz, gotuje, bo brzydkiem trupem będziesz u każdego, chociaż twojego. § II Myśli bliskiego śmierci światownika
Potym ci pogrzeb będą przypominać, do testamentu często napominać, a ty, słysząc to, jak się będziesz
dostaną; pieniążka w drogę nie weźmiesz jednego, i namniejszego. Znajomi, krewni, bracia nawiedzają, co by po tobie wziąć mogli, patrzają, w rzeczy się tylko o twą śmierć frasują, rzkomo żałują. Jeszcze żyw będziesz, a już i przy tobie stać rzeczy będą, któreś zebrał sobie, a tobie tylko gzło białe zostawią, tak cię wyprawią. Żona cię z dziećmi płacze, lamentuje, ale cię wynieść, jak umrzesz, gotuje, bo brzydkiem trupem będziesz u każdego, chociaż twojego. § II Myśli bliskiego śmierci światownika
Potym ci pogrzeb będą przypominać, do testamentu często napominać, a ty, słysząc to, jak się będziesz
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 10
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, panu drugiemu. Złoto, pieniądze, jużeście nie moje, pałace piękne, wesołe pokoje, szpalery drogie, szaty wyśmienite w przepych nabyte. Miasta, wsie, zamki, ludne majętności, żegnam się z wami, odchodząc w żałości; biorą mię od was do grobu ciemnego, pana waszego. Odchodzę od was gzłem tylko odziany, włożon do truny miedzy ścisłe ściany – włość moja będzie gadzina, robacy, sprosni pędracy. Pałac w trzy piędzi mieć będę szeroki, nad nos leżący, ledwo co wysoki, trzy łokcie tylko domu jest wszytkiego po śmierci mego. Zostańcie perły, kamienie, klejnoty, żegnam się z wami, przyjemne pieszczoty
, panu drugiemu. Złoto, pieniądze, jużeście nie moje, pałace piękne, wesołe pokoje, szpalery drogie, szaty wyśmienite w przepych nabyte. Miasta, wsie, zamki, ludne majętności, żegnam się z wami, odchodząc w żałości; biorą mię od was do grobu ciemnego, pana waszego. Odchodzę od was gzłem tylko odziany, włożon do truny miedzy ścisłe ściany – włość moja będzie gadzina, robacy, sprosni pędracy. Pałac w trzy piędzi mieć będę szeroki, nad nos leżący, ledwo co wysoki, trzy łokcie tylko domu jest wszytkiego po śmierci mego. Zostańcie perły, kamienie, klejnoty, żegnam się z wami, przyjemne pieszczoty
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 11
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wiotchego zawoju/ I poznawszy osławił: w jakim ludzkim śmiechu Byłaby i opale: Owo grzech do grzechu Przyczynia nieszczęśliwa/ i co dalej gorzy Ma się nędzna. Tym więcej jeszcze jej natworzy Noc swych straszydeł Gdy lada zda się jej pien srogi To ziemia się podnosić i stawiać na nogi Olbrzymy niezmierzone. To w długich gzłach Parki/ Piastujące na głowach śmiertelne zegarki/ Lada cień ją/ lada list pod głuchą tę trwogę Tylkoż chrośnie po ziemi/ ustraszy niebogę. Cóżby Hidra/ abo gdzie Chamaleon pisnął/ Co Hiena: albo wilk oczyma zabłysnął/ I przed nią te fałszywe stanęły zwierciadła/ Jakoby nad Acheron nie głębiej przepadła: Przecięż
wiotchego zawoiu/ Y poznawszy osławił: w iákim ludzkim śmiechu Byłáby y opale: Owo grzech do grzechu Przyczynia nieszczęśliwa/ y co dáley gorzy Ma się nędzna. Tym więcey ieszcze iey natworzy Noc swych strászydeł Gdy ládá zda się iey pien srogi To ziemia się podnosić y stáwiáć ná nogi Olbrzymy niezmierzone. To w długich gzłach Párki/ Piástuiące ná głowách śmiertelne zegárki/ Ládá cień ią/ ládá list pod głuchą tę trwogę Tylkoż chrośnie po ziemi/ vstrászy niebogę. Cożby Hidrá/ ábo gdzie Chámaleon pisnął/ Co Hiená: álbo wilk oczymá zábłysnął/ Y przed nią te fałszywe stánęły zwierciádłá/ Iákoby nád Acheron nie głębiey przepádłá: Przecięż
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 37
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
, A szatanów choćby tysiąc, to wspomnieć nie wadzi. A potym pod młyn po wodę czeladź wysyłają, Rozkazawszy, niechaj w zębiech podołki trzymają. Wskok przypadszy na oborę, będą kropić krowy, Podołki co w zębiech mieli, włożą zaś na głowy. A która ma te przyprawki, jachać na granice Powinna, gzło, w którym chodzi, wywrócić na nice. Maściami się nasmaruje, a na ożog wsiądzie, Śrzednim oknem wyskoczywszy, na granicach będzie. Tam po polach i po miedzach czary zakopuje, Sobie pożytki przywodzi, drugim ludziom psuje. Kiedy się do domu wraca. kotką się przeczyni, I sam gospodarz nie pozna, by
, A szatanów choćby tysiąc, to wspomnieć nie wadzi. A potym pod młyn po wodę czeladź wysyłają, Rozkazawszy, niechaj w zębiech podołki trzymają. Wskok przypadszy na oborę, będą kropić krowy, Podołki co w zębiech mieli, włożą zaś na głowy. A która ma te przyprawki, jachać na granice Powinna, gzło, w którym chodzi, wywrócić na nice. Maściami się nasmaruje, a na ożog wsiędzie, Śrzednim oknem wyskoczywszy, na granicach będzie. Tam po polach i po miedzach czary zakopuje, Sobie pożytki przywodzi, drugim ludziom psuje. Kiedy się do domu wraca. kotką się przeczyni, I sam gospodarz nie pozna, by
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 47
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903